środa, 10 kwietnia 2013

Louis :D cz.2

Bardzo was mocno proszę o komentowanie. Wiem, że Niall to ciacho i wgl xd ale Louis jest taki sam :D Jeżeli nie chcecie czytać o tym członku zespołu to spoko. Na prawdę obiecuję, że kolejny imagin zrobię o Harrym ( oczywiście też na podstawie filmu ) ale na początku chcę skończyć to, ok? Mam nadzieję, że macie trochę cierpliwości i nie którzy prze cierpią ( chociaż nie wiem dlaczego)


-Jakieś 5 minut -
-A ty się znasz na zegarku ? - zdziwiłem się po raz kolejny. To nie możliwe. A może ja... uderzyłem się w głowę i no nie wiem, może straciłem przytomność? Cokolwiek tylko nie to. Dlaczego? No bo kto, w XXI w. widzi Pablo'a Picasso'a ? No kto? Nikt.. z wyjątkiem mnie. Chyba już na prawdę potrzebuję chwili wytchnienia. Dobrze, że wyjechaliśmy na te wakacje. Dobrze mi to wszystko zrobi. -Czy to było pytanie retoryczne ? - oburzyła się, a ja jedynie zaśmiałem się i wyminąłem ją w drzwiach.
-Phi, faceci - podsumowała i zamknęła za sobą.

                                                              *-*

-Gdzie ty znowu wychodzisz ?- zdziwiła się kolejnej nocy. Ma rację. Jaki normalny facet wychodzi z mieszkania dwa razy pod rząd około północy.
-Muszę coś załatwić, zaraz wrócę - już chciałem wyjść, ale Jen mi nie pozwoliła, wchodząc przede mnie.
-I znowu wrócisz za 5 minut ? A może ty masz jakąś kochankę ?
-Tak i poszedłem ją bzyknąć  5 minut. Zastanów się co mówisz, kochanie. Nigdy bym cię nie zdradził - lekko mnie już tym wkurzyła. No dobra, ma powody do obaw. Ale czy ja ją kiedyś okłamałem ? Dobra .. białe kłamstwa się nie liczą. To było dla jej dobra.
-Nie poznaję cię, Louis - spojrzała na mnie, a ja na nią. Nie wiem co sobie teraz o mnie pomyślała, ale miałem to głęboko w poważaniu. Ja chciałem po prostu dowiedzieć się, czy nie jestem stuknięty i czy do końca już nie ocipiałem.
-Przepraszam - wziąłem jej twarz w dłonie i potarłem jej polik kciukiem - przepraszam - jeszcze raz się powtórzyłem i złożyłem na jej wargach słodkiego całusa.
-To nadal chcesz tam iść ? - powiedziała w moje usta, trzymając mnie za moje włosy.
-Tak, chcę coś wyjaśnić i zaraz wracam - wyminąłem ją i wyszedłem z mieszkania. Oby jeszcze nie był za późno. Spojrzałem na zegarek. 23:59 i 35 sekund -Oj Come on. Windo. Zlituj się nade mną - cały czas wciskałem guzik wskazujący strzałkę w dół. 46 sekund - ruszaj się ty gruchocie.
-Jest! - krzyknąłem uradowany, gdy usłyszałem dźwięk informujący, że to cholerstwo znajduję się na moim piętrze. Szybko do niej wszedłem. Nacisnąłem ten sam guzik co noc wcześniej. 58 sekund. Ufff.. zdążyłem. Winda zamknęła swoje drzwi i ruszyła w nieznanym mi kierunku.

                                                                *-*

-Dobra, ja chyba naprawdę nie jestem sobą. Nie dość, że pokłóciłem się z Jennifer, to jeszcze czekam o północy w jakimś parku i wypatruję Picassa. " Jesteś ofermą, Lou" - skarciłem się w myślach i położyłem łokcie na kolanach, o które oparłem potem głowę.
-Widzę, że nasze pierwsze spotkanie nie było przypadkiem - zaśmiał się ten sam głos, przez który przez całą noc nie mogłem zasnąć.
-Cześć Pablo - zaśmiałem się sam z siebie. "No i teraz mówisz sam ze sobą. Idiota " - podniosłem głowę i ujrzałem tego samego mężczyznę co noc wcześniej.
-Dlaczego wtedy uciekłeś ? - zapytał przechylając głowę o 30 stopni.
-Sam nie wiem. Myślałem, że się przewidziałem, albo walnąłem się mocno w głowę - przeczesałem swoje włosy palcami i spojrzałem w dal. On jedynie się zaśmiał i zamyślił -Coś nie tak ?
-Nie. Wszystko jest w jak najlepszym porządku. Po prostu nie rozumiem, dlaczego ty nic nie rozumiesz. To wszystko jest takie logiczne - moje źrenice się powiększyły,a usta szeroko rozchyliły.
-Tak. To przecież logiczne, jak jakaś sławna postać z XIX wieku rozmawia teraz ze mną w XXI wieku.
-Ty mnie chyba nie zrozumiałeś - westchnął i złapał mnie za ramię.
-Lou, przeniosłeś się w czasie . Nie, nie przesłyszałeś się. Zrobiłem to specjalnie. Nie powiem ci, dlaczego tak się stało. Dowiesz się w przyszłości przeszłości - zaśmiał się poruszając swoją ręką wzdłuż linii horyzontu.
-Ale .. - nie dokończyłem, bo mi przerwał.
-W swoim czasie, Louis. W swoim czasie...

__________________________________________________________
Znowu krótkie przepraszam ... na prawdę .. juz się nie wyrabiam .. ostatnio poznałam takiego fajnego chłopaka i cały czas z nim piszę .. no wybaczcie mi ....
Ale postanawiam się poprawić, bo on przez kilka dni nie będzie mieć neta xd

+18 KOMENTARZE = KOLEJNA DŁUŻSZA CZĘŚĆ :D

poniedziałek, 8 kwietnia 2013

Louis ;) cz.1

no to zaczynam pisać imagin na podstawie "O północy w Paryżu" .. trudno będzie, ale to same musicie ocenić moje drogie :)

imagin z dedykacją dla Coco, która jest jedną z moich najlepszych przyjaciółek  ;*
PS: Przepraszam, że większość zmieniłam, ale tak mi bardziej pasowało ;/


To dla ciebie kochana <3


Paryż. Jedyne takie miejsce w Europie. Potocznie nazywane jest miastem miłości. Powiem szczerze.., że jest w tym jakiś sens. Nie powiem, że nie. Te miasto ma po prostu taką magiczną aurę, której nie da się opisać słowami, to trzeba przeżyć, by w to uwierzyć.
-Kochanie?! Mógłbyś tutaj na chwilę przyjść ? - Jennifer- moja narzeczona, bogata, piękna i mądra dziewczyna. Może nie tak szalona jak ja, jednak kochana i opiekuńcza. Zawsze wybawia mnie ze wszystkich opresji. Jest moją podporą. Moim fundamentem . Moim .. dobra koniec. Wracając do rzeczywistości. Ręką złapałem się o ścianę i przeczesałem włosy prawą ręką. Ziewnąłem i przeszedłem przez próg dzielący salon i balkon -Pięknie jest tutaj. Co nie?
-Masz całkowitą prawdę - złapałem ją w pasie, a ta jedynie lekko zgięła się w pół. Zaśmiałem się na ten widok. Czasem bywała bardzo zabawna ze swojej głupoty. Spojrzałem przed siebie. Piękny widok. Stolica miłości wieczorem. Obraz, który zabiera dech w piersiach. Cudowne uczucie przeszło po moich plecach. Momentalnie dostałem gęsiej skórki i otarłem swoje zziębnięte ciało - chodź już po się jeszcze bardziej przeziębisz - spojrzałem na Jen i wziąłem ją za rękę ciągnąć do ciepłego pomieszczenia, w którym wolałbym teraz przebywać.
-Już się tak o mnie nie martw, Lou - zaśmiała się i jeszcze bardziej wtuliła się w koc.
-Przyjechaliśmy tutaj odpocząć, a nie przeziębić się na ślub - dotknąłem jej gładkiej skóry polika i przejechałem kciukiem po jej twarzy. Pięknie się do mnie uśmiechnęła i położyła swoją dłoń na mojej.
-Tak wiem, przepraszam. Już wchodzę - zdjęła moją rękę i wymijając weszła do pomieszczenia.
-Tak lepiej - uśmiechnąłem się sam do siebie i zadowolony, że ją przekonałem wszedłem za nią.

                                                                                  *-*

-Pójdę się przejść - poinformowałem dziewczynę, która opierała się barkiem o ścianę.
-Tylko się nie zgub, jest już prawie północ- uśmiechnęła się ciepło i podeszła do mnie. Wyżej podciągnęła mój szalik i ucałowała mnie w polik - o której wrócisz ?
-Nie wiem jeszcze. Zadzwonię do ciebie - oddałem jej tym samym i szybko opuściłem apartament. Podszedłem do windy i przycisnąłem guzik. Gdy usłyszałem dźwięk informujący, że winda znajduje się na moim piętrze, wszedłem do niej. Było pusto. Szybko rozejrzałem się po przyciskach i ujrzałem jakiś dziwny. Różnił się od pozostałych. Z czystej ciekawości przycisnąłem go, a drzwi od pomieszczenia zamknęły się.
Szybko zjechałem na odpowiednie piętro. Wyszedłem i trochę się zdziwiłem. Czyżby tak szybko zmienili wystrój wnętrz? Czy po prostu, gdy odbierałem rezerwacje źle się przypatrzyłem. Przeszedłem holem do wejścia. Jeszcze raz rozejrzałem się dookoła i wyszedłem z hotelu.
  Powoli przemierzałem opustoszałe ulice Paryża. Cieszyłem się tą ciszą. Uspokajała mnie. Tak dawno nie mogłem pomyśleć sobie w spokoju, bo ktoś mną co chwila dyrygował i rozkazał. Przez całe moje życie czułem się jak marionetka. Nawet praca nie jest dla mnie przyjemnością. A właśnie, nie powiedziałem jeszcze kim jestem. O tuż, ja, Louis William Tomlinson jestem pisarzem. Całe życie czytałem różnego rodzaju książki. Aż sam chciałem spróbować jak to jest pisać. Cudowne przeżycie. Pracuję też w gazecie lokalnej w Londynie. Od zawsze interesowałem się literaturą. To było dla mnie coś pięknego. Każdy pisarz, którym się interesuję żył w XX wieku. Nie każdy z nich potrafił opisywać uczucia. Ale i tak byli moimi idolami. Pasjonuję się też malarstwem i rzeźbą. Od dziecka podobała mi się historia sztuki. Byłem dzieckiem znanego na całym świecie pisarza, więc stąd te zainteresowania.
  Od kilki miesięcy borykam się z napisaniem kolejnej książki. W prawdzie mam już zapiski i zapisane ponad 200 stron w Wordzie, jednak wszystko jest nadal świeże. Gdy czytam co chwile robię jakieś poprawki. Za bardzo jestem uczulony. Muszę przemyśleć kilka spraw.
 Po chwili poczułem zimny powiew wiatru. Rozejrzałem się dookoła. Poszedłem aleją wzdłuż chodnika. Usiadłem na jednej z ławek i spojrzałem w niebo. Nagle usłyszałem trzeszczenie ławki. Opuściłem głowę i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Przede mną siedział Pablo Picasso we własnej osobie. Przetarłem oczy i zaśmiałem się, że mam jakieś urojenia.
-Przepraszam proszę pana. Wiem, że pytanie może się wydać panu dziwne, ale jak ma pan na imię ? - nie dowierzałem sam sobie co takiego właściwie powiedziałem. Skarciłem się za to w myślach i spojrzałem na mężczyznę.
-Pablo Diego José Francisco de Paula, ale mów mi po prostu Pablo. A ty ? Jeżeli mogę spytać ? - zachłysnąłem się własną śliną. Właśnie przede mną stał, a raczej siedział mój idol.
-Louis, proszę pana .
-Nie mów do mnie "pan". Mam na imię Pablo i jeszcze taki stary nie jestem. 25 lat to naprawdę mało - zaśmiał się. Wstałem z ławki i przeprosiłem Pabla. To wszystko było takie dziwne. On. Ja. To spotkanie nie miało racji bytu. Przecież my żyjemy w innych wiekach. A jednak spotkałem go.
  Po dłuższej chwili doszedłem do hotelu. Wcisnąłem numer mojego piętra i wjechałem do góry. Szybko wyszedłem, a wręcz wyskoczyłem z windy i zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi.
-Zapomniałeś czegoś? - przywitała mnie w przejściu dziewczyna.
-Ile mnie nie było ? - zdziwiłem się. Nie wiedziałem o co jej chodzi. Przecież przed chwilą... to był bardzo dziwne.
-Jakieś 5 minut...

______________________________________________________________
No heejejejjej :D 
Jesteście cudowni :D 
Jeszcze wczoraj dochodziliśmy do 5000 wejść a dzisiaj jest już 5500 .. jesteście wielcy :D 
Nie wiem co powiedzieć. Myślałam, że część wyjdzie trochę dłuższa. Ale musiałam skończyć w tym momencie. Bo wtedy by nie było dramatyzmu :D 
Nie wiem co jeszcze napisać, bo piszę z kolegami i mnie już gnębią na fejsie, że nie odpisuję ..

Do następnego :D

+4 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ


niedziela, 7 kwietnia 2013

Niall :D cz.6 (ostatnia)

na wstępie proszę was byście przeczytali notkę na dole i zostawili po sobie komentarze :) 

-Wsiadaj i nie marudź. Nie wiem dlaczego go goniłeś, ale wskakuj i nie marudź - Niall rozkazał wejść chłopakowi. Ten jedynie spojrzał na mnie z odrazą i usiadł na przednim siedzeniu.
-Widzę, że jednak wszystko przemyślałeś i wracasz do [T.I.] - zaśmiał się nerwowo brunet.
-Można to tak powiedzieć - głośno przęłknąłem ślinę. Nie wiedziałem, o co chodzi.
-Jak to ? - zdziwił się narzeczony Stefani.
-W zasazie to nigdy ze sobą nie byliśmy ... po prostu chcę zacząć od nowa. Chcę z nią być na poważnie - skupił swój wzrok na drodzę i już do kónca naszej jakże długiej podróży nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa.

                                                                               *-*

*z perspektywy [T.I.]*

-Zapniesz mi tutaj ? - Stefani stała przed lustrem i wołała moją mamę, by pomogła jej w dokończeniu w przygotowaniach. Szybkim krokiem podeszłam do niej i sama zapiełam jej zamek z tyłu sukni. Blondynka odwróciła się do mnie i próbowała się do mnie uśmiechnąć, jednak wyszedł jej grymas. Podobno Johny i jej przyszły mąż wybiegli z domu jakieś 2 godziny temu i do teraz nie wrócili. Podobno coś poszło też o mnie, ale nie chciałam o tym wiedzieć. Po tym co stało się podczas dzisiejszedo śniadania. Nie chciałam cierpieć z powodu jakiegoś Amanta. Ale w tej sytuacji to było nie możliwe. Po prostu zakochałam się w Niallu po uszy.
-Spokojnie, wróci - poklepała mnie po ramieniu widząc moją zamyśloną twarz. Wymusiłam sztuczny uśmiech i podeszłam do okna, ponieważ usłyszałam jak ktoś wjeżdża na podjazd. Wychyliłam się i przecierając oczy wpatrzyłam się w czerwony wóz, a w nim Johny, Niall i ......
-Stefani - o wilku mowa. Chłopak wbiegł do domu. Słychać było jego szybkie kroki. Był coraz to bliżej, kiedy Steff sama otworzyła drzwi i wybiegła do niego.
Zostałam znowu sama. Jeszcze raz wyjrzałam przez okno i nie zobaczyłam już żadnej postury.
-Szukasz mnie ? - po ciele przeszły mnie dreszcze. Ten głos. Ta barwa tego głosu. Wydawało mi się, że nie słyszałam go bardzo długo. Momentalnie odwróciłam się i rzuciłam blondynowi w ramiona. Swoimi włosami łaskotał moją szyję. Zaśmiałam się przez to. On zrobił to samo. Zaczęłam płakać. Ze szczęścia, ale płakać. Tak bardzo chciałam go mieć przy sobie.
-Już nigdy cię nie opuszczę, tylko proszę cię o jedno - wytarłam słone łzy o rękaw i spojrzałam w jego czerwone od płaczu oczy.
-Ty mnie też nie opuszczaj- i żeby zapieczętować moją odpowiedź szybko pocałowałam go w usta. Jednak on nie chciał przestać. Złapał mój podbródek i bardziej przycisnął mnie do siebie. Odnajdując za mną ścianę. Nogami oplotłam jego biodra. Uniósł kawałek mojej sukienki i przejechał swoją zimną ręką po mojej łydce.
-Mam nadzieję, że teraz nie muszę ci zapłacić - zaśmiałam się w usta Nialla. Z politowaniem pokręcił głową i  zaczął całować moją szyję. Wygięłam się w łuk i złapałam blondyna za ramiona słysząc odchrząknięcie. Niechętnie oderwaliśmy się od siebie i ujrzeliśmy parę w drzwiach.
-To jest nasz dzień, spokojnie nacieszycie się jeszcze sobą. Przed wami całe życie -zaśmiałam się blondynka. Stanęłam na podłodze i podeszłam do niej.
-Nie wiem co zrobiłeś, ale dziękuję ci - wtuliłam się w bruneta, a on oddał uścisk.
-Bo będę zazdrosna - zaśmiała się moja siostra. Spojrzałam na nią i podniosłam ramię, pod które za chwile ona znalazła swoje miejsce.

                                                                   *-*

Na ślubie Steffani cały czas trzymałam się z Niallem za rękę. Bardzo cieszyłam się, że wszystko sobie wytłumaczyli. Podczas przysięgi małżeńskiej mówiłam całą regułkę wraz z Niallem. Cicho. Ale to nie było ważne. Ważniejsze było to, że od tamtego czasu. Jesteśmy sobie wierni i mówimy sobie całą prawdę, nawet kiedy ta prawda boli. Bo wiemy, że nasza połówka nie odwróci się od nas. Tylko pocieszy, jak będzie trzeba nastawi ramię na płacz. Bo po to są pary. By dwie pokrewne sobie dusze znalazły w sobie bezpieczeństwo i ciepło rodzinne, które stworzą kiedyś wraz ze swoimi dziećmi.

                                                                  ~THE END~
_________________________________________________________________
No hej kochani! to znowu ja .. tak wiem :C xd 
Chciałam wam tylko powiedzieć, ze jestem z was bardzo dumna. :D 
Nie spodziewałam się, że w tak szybkim tempie pod ostatnią częścią znajdą się 5 komentarzy ..
Szczerze.. nie byłam na to przygotowana xd 

Druga sprawa jest taka, że oto pod tą częścią pierwsza osoba, która napisze tytuł jakiegoś filmu i chłopaka, z którym ma być .. nie będę się powtarzać .. po prostu dostanie dedyka w pierwszej części i zareklamuję jego bloga ( jeżeli w ogóle ma :) )

a teraz czekam na wszystkie zażalenia xd 

podobają wam się takie imaginy czy znowu pisać jednopartowe ?
PS: przepraszam, ze jest takie krótkie zakończenie, ale nie chciałam zrobić dalej niż jest w filmie :D 
+4 KOMENTARZE = KOLEJNY IMAGIN

sobota, 6 kwietnia 2013

Niall ;) cz.5


-Co ja najlepszego narobiłam - złapałam się za bolącą głowę i pomimo mojej walki, sen przejął nade mną kontrolę. Moje powieki stawały się coraz cięższe, a wydarzenie z przez kilku sekund nie zawracało już mojej głowy.

                                                                                       *-*

-Śniadanie - głos mojej mamy rozszedł się po domu. Przeciągnęłam się i lekko otworzyłam powieki. Wstałam z łóżka i odsłoniłam rolety. Światło dzienne wpadło przez nie i rozgrzało część parkietu.
-Już schodzę - głośno odkrzyknęłam. Założyłam podomkę i klapki wybiegając szybko z pokoju.
-No w końcu, siadaj kochanie. A gdzie masz Nialla ? - mój tata zapytał się mnie, gdy już usiadłam na wygodnym krześle. Chwile zastanawiałam się co odpowiedzieć. Aż w końcu przełamałam się. Chcę wyjawić im całą sprawę. Nawet jeżeli to będzie kosztem innych.
-No więc... Niall to nie jest mój chłopak. Nigdy nim nie był i już raczej nigdy nie będzie. Wynajęłam go na ten ślub, bym nie czuła się samotna. No wiecie, na ślubie ma być też Johny. Nie chciałam, by coś pomiędzy nami zaszło. Po prostu chciałam zrobić niespodziankę Stefani, jednak wczoraj po wieczorze kawalerskim i panieńskim, on uciekł. Zostawił mnie. Nie wiem, dlaczego. Wiem tylko, że życzy mi powodzenia z Johny'm. A ja go pokochałam - zaczęłam głośno płakać. Cały świat nie miał teraz dla mnie znaczenia. Po prostu chciałam, żeby ten słodki blondynek był teraz koło mnie. By powiedział mi, że wszystko będzie dobrze. Żeby przytulił mnie ramieniem. Pocałował w policzek. By po prostu mnie wspierał. Moaj siostra podeszła do mnie i mocno się we mnie wtuliła. Nie wiedziała jak cierpię. Nigdy nie widziała, żebym kiedykolwiek płakała po stracie bliskiej mi osoby. Nawet po Johny'm nie uroniłam ani jednej łzy. To było dla nie nowe doświadczenie. Zawsze mówiłam, że chłopacy to bezduszne istoty, któe potrafią tylko rozkochać i rzucić. Aż w końcu poznałam tego jedynego i zmieniłam swój świato pogląd.
-Ja wiem, gdzie on może być - narzeczony Stefani patrzył sie w jeden punkt na stole, po czym skierował swój wzrok na mnie.

*retrospekcja*

-Na pewno chcesz wyjechać ? - spytałem lekko zawiedziony.
-Przepraszam, praca. Zadzwonili do mnie pracownicy, że wszystko się wali - jego głos był lekko smutny? Nie rozumiałem. Przecież może to załatwić na telefon.
-To może chociaż przenocuj. Jest 3 nad ranem, nie chcę byś pojechał niewyspany i spowodował jakiś wypadek. Pamiętasz, gdzie wczoraj byliśmy na grillu ?
-Tak - odpowiedział stanowczo. Jednak jego głos nie do konca mnie do tego przekonywał.
-Możesz przenocować w domku nad jeziorem. Jest tam łóżko. Wyśpij się i wyjedź rano. A może jednak zmienisz zdanie - cały czas przekonywałem go by został. To bardzo fajny i mądry facet. Był jakiegoś stopnia tajemnicą, ale nie chciałem się w to wdrążać. Był dobrym przyjacielem i chciałem by został na ślubie tak jak inni goście.
-Dzięki stary. Jestem twoim dłużnikiem - przytulił mnie i szybko wskoczył do swojego kabrioletu. Pokiwałem mu, a chłopak wyjechał z posiadłości rezydencji.

*koniec retrospekcji*

                                                                                              *-*

Zapukałam do starego drewnianego domku. Stukałam trampkiem przez około pół minuty. Nikt nie otwierał. Pewnie już wyjechał. Szkoda. Na prawdę go kochałam. Ciekawe dlaczego wyjechał. Te pytanie ciągle zawracało mi głowę. Moja siostra kolejny raz użyła klaksonu. Westchnęłam i odwróciłam się w stronę pojazdu. Opuściłam głowę i weszłam do samochodu. Całą jazdę zasypywałam się pytaniami, co dalej będzie ze mną. Czy na pewno podjęłam dobrą decyzję, by zatrudnić blondyna. Może ja po prostu nie potrafię żyć w związkach. Może za każdym razem robię coś źle nawet bez swojej wiedzy? Nie wiem, nie rozumiem i raczej nie zrozumiem tego do końca życia. Po prostu będę starą panną z kotem. Super !

                                                                                              *-*

*z perspektywy Johny'ego*

-Już jestem - mój przyjaciel otworzył mi drzwi od domu swojej narzeczonej. Wszedłem do niego zdejmując swoje świeżo wypastowane buty. Szybko uwinąłem się i żwawym tępem przekroczyłem próg salonu. Zawiązałem do końca swoją muszkę i spojrzałem na bruneta. Stał przede mną z dwoma krawatami, kremowym i białym we wzorki. Oczywiście pokazałem mu na kremowy, gdyż wiedziałem jaką suknię będzie mieć Stefani. A propo niej. Muszę z nią szybko porozmawiać i szybko coś wyjaśnić zanim wszystko się spieprzy.
-Wiesz, gdzie jest teraz Steff ? - zapytałem się. Chłopak jedynie wskazał mi ręką na schody, a ja już wiedziałem, gdzie mam się udać. Wbiegłem po schodach na drugie piętro i lekko zapukałem w szybę w drzwiach. Odpowiedziano mi jedynie "proszę".
-Musimy porozmawiać - szybko przeszedłem próg pokoju podchodząc szybko do dziewczyny.
-Też miałam taki zamiar - przełożyła swoje ręce przez rękawy swetru.
-To co zdażyło się tamtej nocy. Ja nie chciałem, żeby to tak wyszło. Byliśmy pijani. To nie miało się tak potoczyć - lamentowałem, a blondynka jedynie usiadła na kanapie i zaczęła mi się przyglądać.
-Masz rację, ale to nie zmienia faktu, że byłam wtedy już z moim kochaniem. Muszę mu o tym powiedzieć prędzej czy później. Jednak wolę to zrobić przez ślubem, by nie podjął on złej decyzji na ołtarzu. Jeżeli w ogóle do tego dojdzie - głośno przełknęła ślinę i wyszła z pokoju. Ja wyszedłem tóż po niej. Tylko, że moim kierunkiem był pokój [T.I.]. Zapukałem, nikt mi nie odpowiedział. Szlak! Zamknięte. Słysząc głośne krzyki mojego przyjaciela, od razu znalazłem się na parterze domu. Oparłem się o ścianę w wejściu do salonu i przyglądałem sie ich kłótni.
-Zrobiliśmy to, gdy bylismy pijani. Wybacz mi kotek. Nie wiedziałam co robię. Nie przespałam się z nim świadomie - oczy dziewczyny były całe czarne od rozmazanego tuszu. Mój przyjaciel również płakał, ale jednak zgrywał pozory twardego i wychodziło na to, że te łzy są z wściekłości, jaką pałał do swojej narzeczonej.
-To na prawdę było przypadkowe uwierz nam - teraz to ja włączyłem się do rozmowy. Nie chciałem by tylko Stefani wzięła za to wszystkie związane z tym konsekfencje.
-Ale .. ty .. ja .... Zabiję cię ! - zaczął gonić mnie po całym domu. Chyba na prawdę chciał mnie rozszarpać. Byłem na straconej pozycji, kiedy zwinnym ruchem wybiegłem na dwór. Zawsze byłem lepszy na dłuższe dystanse od mojego przyjaciela. Za to on w biegach z przeszkodami był najlepszy w całej szkole. Dlatego dom, to najgorsze miejsce na moją ucieczkę i ratowanie swojego życia. Biegłem po asfalcie tak szybko, że w 3 minuty dotarłem do miasta. Odpiąłem guziki od mojej marynarki i lekko poluźniłem muszkę. Było mi już za gorąco. Jednak on nadal nie odpuszczał. Przebiegłem przez ulicę i zawróciłem w stronę domu państwa [T.N].
Teraz wybrałem polną drogę, gdyż była ona bardziej męcząca od poprzednej. Nagle koło mnie zaczął jechać samochód. Odwróciłem głowę w stronę auta. Niall.
-Dlaczego tędy jedziesz ? - zapytałem się patrząc na grymas na twarzy blondyna.
-Usłyszałem krzyki i groźby. Musiałem zobaczyć kto to krzyczy i może dlatego, że ten krzyk wydawał mi się znajomy - odwrócił się w moją stronę - wskakuj - wykonałem jego polecenie i jednym susem wskoczyłem na tylnie siedzenia.
- Uwaga! Zawracam - z piskiem opon obróciliśmy się o 180 stopni.
-Tutaj jeździmy po lewej stronie jezdni - krzyknałem, kiedy naprzeciwko nas wyrosnał jakiś samochód.
-Przecież wiem - chłopak szybko zmienił pasy, przez co nie doświadczyliśmy kolozji. Podjechaliśmy do stojącego na poboczu bruneta.
-Wsiadaj i nie marudź. Nie wiem dlaczego go goniłeś, ale wskakuj i nie marudź - Niall rozkazał wejść chłopakowi. Ten jedynie spojrzał na mnie z odrazą i usiadł na przednim siedzeniu.
-Widzę, że jednak wszystko przemyślałeś i wracasz do [T.I.] - zaśmiał się nerwowo brunet.
-Można to tak powiedzieć .....

____________________________________________________________

ale mi się to piszę strasznie szybko :)
Naprawdę nie spodziewałam się tych 6 komentarzy i aż 250 wejść pod wczorajszym imaginem <3
Aż tak was tym zaciekawiłam  ? huehuheuheuhe ;3

Mam dla was taką małą ofertę. Jak zauważyłyście/liście, lepiej wychodzą mi takie imaginy na podstawie jakiegoś filmu czy bajek. Więc mam dla was taką propozycję.
Mogłabym zacząć pisać imaginy na podstawie filmów (a raczej komedii romantycznych i komedii, lub fantasy)
Co wy na to?
Tylko, że wtedy będę musiała na początku to obejrzeć lub przeczytać i wtedy pojawi się imagin.

a i moje imaginy nie będą całe zerżnięte linijka w linijkę tylko na przykład wezmę wątek przewodni tej historii i będę dodawać inne wątki, które będę chciała umieścić w imaginie. Czyli, taki jak ten imagin. Jeżeli chcecie obejrzeć czym się wzorowałam to proszę.


Pretty Man, czyli chłopak na zamówienie. 

na prawdę świetny film, polecam. Jeżeli chcecie go obejrzeć, to zapraszam :)
Możecie też zobaczyć w jakim stopniu go przerobiłam i czy wam się podoba takie coś :)


Pierwsza osoba, która napiszę na podstawie jakiego filmu ma zostać napisany kolejny imagin ( pod 6 częścią Nialla !!! ) i z kim, to pierwsza część tego imagina będzie dla niej z dedykacją i jeżeli posiada blogi, to zareklamuję je :*

+4 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ

piątek, 5 kwietnia 2013

Niall ;3 cz.4


-Puk, puk - ktoś zawołał zza drzwi. Nie wiele myśląc podeszłam do prostokąta i otworzyłam je z rozmachem.
-Hej.. - przed drzwiami stanął mój były narzeczony. Nie byłam szczerze zadowolona z jego wizyty. Przez ten dzień uświadomiłam sobie, że to nie jego potrzebuję do szczęścia.
-Czego tutaj chcesz ? - warknęłam niezadowolona.
-Chciałbym cię przeprosić. Jestem taki głupi, że zostawiłem tak wspaniałą kobietę. Wiem, że mi możesz nie wybaczyć, ale proszę, błagam cię. nie gniewaj się na mnie całe życie. Nie mogę patrzeć jak ty to robisz. Jak twoje oczy robią się szarawe, gdy mnie widzisz. Chciałbym znów zobaczyć te małe iskierki. Kocham cię - Johny strasznie szybko do mnie podchodził, a ja coraz to szybciej się cofałam, aż nagle natrafiłam na coś zimnego. Spojrzałam za siebie i ujrzałam przezroczystą powierzchnie. A niech to diabli, balkon. Chłopak złapał mnie za nadgarstki i niewiele myśląc pocałował moje usta. Jego pocałunki były tak łapczywe, że ledwo co łapałam wdech. Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Brunet odstąpił ode mnie i spojrzał do tyłu. Na przeciwko nas stanął przyszły małżonek Stefani.
-Co.. co tu się dzieję ? - wybudził się z transu i zamknął swoje usta. Milczałam. Nie wiedziałam co miałabym powiedzieć. Wystraszyłam się.
-W zasadzie już nic - odparł mój eks i wychodząc trzasnął za sobą drzwi. Nadal stałam w jednym miejscu. Byłam oszołomiona tym zdarzeniem. Nagle chłopak podszedł do mnie i mocno przytulił do siebie. Potrzebowałam tego. Tak bardzo przejęłam się jego wizytą. On mnie jednak kocha. Tylko dlaczego mnie zostawił? Może miał do tego jakiś powód. A może po prostu chciał chwilę odpocząć od bycia w związku. Zregenerować siły .... nie to nie ma sensu.
-Wszystko w porządku? - szatyn zaczął pocierać moje ramiona. Już chciałam coś odpowiedzieć, ale do pokoju wszedł Niall. Trochę się zdziwił tą całą sytuacją, jednak zostawił to bez komentarza - to ja was zostawię samych.
-Coś się stało? - usiadłam na łóżku i głośno westchnęłam szukając odpowiedzi na ścianie.
-Był u mnie Johny - po raz kolejny tego dnia zaniosłam się szlochem.
-I co ci powiedział ? - spytał lekko zawiedziony moją odpowiedzią.
-Nie chce bym się na niego gniewała..... i on nadal mnie kocha.
-To dlaczego uciekł ?! Tchórz - Niall popadł w szał, nie rozumiałam jego zachowania. Jeszcze nikt nigdy nie przejmował się moim losem jak on.
-Ciiiii - uciszyłam go lekkim pocałunkiem, ale on mnie chciał odpuścić, wbił się w usta jeszcze mocniej, jeszcze bardziej zachłanniej. Jakby to było nasze ostatnie pożegnanie. Nie rozumiałam go. Był raczej typem człowieka zagadki. Nikt nie może go rozgryść, nawet on sam. Nie dziwię mu się, że często miewa zmiany nastroju. Dopiero teraz zauważyłam, że pasujemy do siebie jak ulał. Jestem taka sama jak on. Taka jego damska wersja. Nie bez powodu rozumiałam go w każdym calu. W duchu dziękowałam mojej przyjaciółce, że kazała mi do niego zadzwonić. Jestem jej dłużniczką do końca życia. Tylko teraz tego nie zwalić.
-Wiem, że to zabrzmi dziwnie z moich ust, ale kocham cię - rzucił mnie na łóżko i zaczął do siebie przytulać. Śmiałam się na całe pomieszczenie. To ciepłe uczucie spełnienia rozpierało moje całe ciało. W tym momencie chciałam wykrzyczeć całemu światu, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na planecie.
-Wiem, ze to zabrzmi dziwnie z moich ust, ale ja ciebie też - położyłam się na nim i tak usnęłam.

                                                                                                *-*

-[T.I] !!! - po raz kolejny usłyszałam ten hałas. Zakryłam głowę poduszką i poturlałam się w moją prawą stronę. Nikt koło mnie nie leżał. Zdziwiłam się i podniosłam się, odkrywając przy tym swoją twarz.
-Pospiesz się, bo nie zdążymy dojechać - O nie! To już ta godzina ?Szybko zebrałam swój tyłek do łazienki z przygotowaną sukienką. Tak szybko jak wbiegłam, tak samo wybiegłam ubrana i uczesana.
-Jestem, jestem - krzyczałam, gdy zbiegałam, a dokładniej to zjeżdżałam ze schodów. Zawsze robiłam to, gdy zasypiałam do szkoły, a nie chciało mi się chodzić.
-No nareszcie, ile można czekać? - zaśmiała się Stefani.
-Wieczność? - zawtórowałam jej tym samym. Cały uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy zobaczyłam Johny'ego. Cały czas swój wzrok trzymał na mnie. Nim zdążyłam odwrócić twarz, mój chłopak zabrał mnie w objęcia i czule pocałował.
-No to ruszamy w drogę - siostrzyczka wzięła mnie pod ramię i szybko wybiegłyśmy z naszej posiadłości. Wsiadłyśmy do limuzyny wypakowanej po brzegi różnego rodzaju alkoholu i ruszyłyśmy się trochę zabawić. Ostatnie kuszenie - czas zacząć.

                                                                                             *-*
*z perspektywy Niall'a*

-Pod wieść cię? Nie najlepiej wyglądasz, stary - złapałem ledwo żywego Johny'ego pod rękę i wyprowadziłem go z jednego z najdroższych pubów w mieście. Odnalazłem kluczyki od wozu i po chwili włączałem silnik od tego cacka.
-Dzięki, kolego- odpowiedział pół przytomny chłopak. Pokiwałem głową z politowaniem i zająłem się patrzeniem na drogę.

                                                                                             *-*

-To tutaj. Dzięki - zaparkowałem pod jego domem i szybko wypadłem z samochodu, by znaleźć się po drugiej stronie auta. Chłopak otworzył drzwi od samochodu i spróbował wstać. Wszystko na marne. Spadłby gdyby nie ja. Cóź za szczęście.
-Nie ma sprawy.
-Wiesz, że [T.I.] jest taka seksowna ? Widziałeś dzisiaj jej sukienkę? Założyła ją specjalnie dla mnie - chłopak paplał niezrozumiałe słowa, jednak to trochę mnie uraziło.
-Ty to masz szczęście - głupio się zaśmiałem. Wiedziałem, że wszystko to mówi pod wpływem alkoholu. Byłem tego świadomy. Dlatego udawałem, by on mógł mi wszystko powiedzieć.
-Dzisiaj rano mnie tak cudownie pocałowała. Leci na mnie. Nie ma bata - kolejny raz zachwiał się przez swój stan. Teraz to mnie zbił z tropu.
-Całowaliście się dzisiaj rano ?
-Nie tak dosłownie - zaczął pokazywać na palcach jakieś figury, ale ja go nie słuchałem. Chciałem go naprowadzić na ślady, które mogą mi pomóc, lub zaprzepaścić moje szanse u [T.I.]
-Czyli? - wkurzyłem się. Momentalnie moje poliki stały się koloru czerwonego, a w gardle zrobiło się sucho. To oznaka zaniepokojenia.. z zasadzie to tak się właśnie czułem. Byłem zaniepokojony.
-To było popołudnie - poprawił się zamyślony Johny. Tego było już za wiele. Nie wytrzymałem. Okłamywała mnie. Nie powiedziała do konca, co się dzisiaj stało. Czułem się jak niepotrzebny śmieć. Szybko podbiegłem do samochodu i zapaliłem silnik auta. Wrzuciłem 3 bieg i ruszyłem z piskiem opon z posiadłości bruneta.

                                                                                          *-*
*znowu perspektywa [T.I.]*

  Cała roześmiana i w pip zchlana wlazłam ślamazarnie do domu. Ściągnęłam przyklejający się do ciała sweter i wbiegłam po schodach. Skakałam tylko po czerwonych niebieskich kafelkach, by nie wpaść w lawę i bez żadnego opażenia wskoczyłam do pokoju i rozebrałam się w łazience. Wzięłam piżamę z krzesła stojącego koło przysznica i położyłam na kiblu. Zamknęłam drzwi na klucz i weszłam pod gorącą wodę. Byłam bardzo wstawiona. Gdy zamykałam oczy, by jeszcze bardziej rozkoszować się wodą, od razu znajdowałam swoje miejsce w brodziku. Nie potrafiłam utrzymać równowagi na chodźby na minutę.
  Wyszłam już bardziej ogarnięta z pod prysznica. Wytarłam się i założyłam piżamę. Wyszłam z łazienki nie podpierając się o żaden mebel, co było wielkim plusem.
Coś było jednak nie tak. Za bardzo tu jest pusto. Podeszłam do szafy i lekko uchyliłam drzwiczki. Nie ma ubrań Niall'a. Przestraszona podbiegłam do łóżka i kucnęłam. Pusto. Wszystkie jego walizki zniknęły. Upadłam na łóżko i spojrzałam na stolik nocny znajdujący się blisko mnie. Leżała tam żółte kartki, jedna z nich była kopertą. Szybkim ruchem wzięłam je do ręki i otworzyłam pierwszą.

"Ufałem ci, a ty tak po prostu mnie okłamałaś.  Myślałem, że czujesz to samo co ja do ciebie.
  Najwyraźniej się pomyliłem.  Mam nadzieję, że nie sprawiłem ci jakiegoś zawodu.W kopercie są wszystkie pieniądze, które mi dałaś.Nie miałem serca ich wziąć. Kocham cię, Niall xoxo"

-Co ja najlepszego narobiłam ....

___________________________________________________________
NO HEEEEEEJ :***
spodziewaliście się dzisiaj kolejnej części ? :p 
Bo ja szczerze to nie xd 
Moja przyjaciółka mnie zmusiła i tak jakoś MUSIAŁAM wstawić go dzisiaj. 
Nie przejmujcie się. Dla Nialla skończy się to bardzo dobrze :) 

Wiecie, co ? Niedługo mój blog przekroczy 5000 wyświetleń ..bardzo wam za to dziękuję. Bo bez was by tego nie było :) 

Podwyższam stawkę :) 

+4 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ

postarajcie się proszę :) 
Jeżeli do jutra do godziny 21 będzie powyżej 4 komentarzy wstawię kolejną (przed ostatnią - tak myślę ) część : )


czwartek, 4 kwietnia 2013

Niall :P cz.3



dedykuję tę część mojej wiernej czytelniczce i przyjaciółce Coco
To dla ciebie kochana :*

-Mogę? - do mojego pokoju wtargnęła Stefani.
-Tak, oczywiście - zaśmiałam się i zeszłam z blondyna siadając już w normalnej pozycji.
-Mogliście mi tego oszczędzić - zaśmiała się podekscytowana.
-Po pierwsze to ty nam przerwałaś, a po drugie to, co było tak ważnego, ze wtargnęłaś tu bez pytania ?
-Zapraszam ciebie i Nialla na wieczór panieński i kawalerski, jutro o 20 w klubie - podała mi karteczkę, a ja uśmiechnęłam się do niej i lekko zaśmiałam się z jej wesołej twarzy - A tobie Niall jutro wszystko wytłumaczy mój narzeczony. Życzę udanej nocy. Tylko nie rozmnożyć mi się tu- szybko wyjaśniła i wyszła z pomieszczenia, a ja zaczęłam się strasznie śmiać i zaczęłam rzucać się poduszkami z Niallem.
-To jak z tą nocą? - zdjął koszulkę i w pozycji kucznej złapał mnie za biodra przysuwając do siebie.
-Pomyślę jeszcze nad tym, a teraz dobra noc - wstałam w poszukiwaniu poduszki, która ma mi służyć podczas tej nocy jako yy ... no po prostu poduszka pod głowę.
-Ale jak to ? - Niall chyba nie zczaił mojej aluzji i siedział z dziwnym wyrazem twarzy przez około pół minuty, zanim ja nie znalazłam upragnionej podstawki pod głowę.
-Tak to, jestem zmęczona podróżą i muszę się wyspać - podeszłam do walizki i wyjęłam z niej moją piżamę, po czym skierowałam się do łazienki. Cały czas czułam na sobie wzrok chłopaka. Nie powiem, że nie, ale peszyło mnie to i to bardzo. Głośno odchrząknęłam i spojrzałam się do tyłu. Niall chyba w końcu zrozumiał moje sygnały i spuścił wzrok lekko się rumieniąc.

                                                                     *-*

-Psssst- ktoś puknął mnie w ramię. Nie ktoś, a na 100% Niall, tylko był taki jeden problem. Nie miałam siły co kolwiek odpowiedzieć. Czekałam aż kolejny raz zacznie mnie wołać.
-Śpisz ?- znów mnie szarpnął. Ja jedynie wydałam z siebie cichy pomruk wskazujący, że go słucham i jesteś świadoma jego słów.
-Tak sobie pomyślałem, że my prawie w ogóle się nie znamy - odpowiedział po krótkiej chwili przerwy. Bezszelestnie przewróciłam się w stronę chłopaka i powoli otworzyłam oczy. Niall patrzał się raz to na mnie raz na sufit.
-Jesteś bardzo spostrzegawczy - zaśmiałam się i podparłam się ręką o szyję. Przyglądałam się przez chwilę naburmuszonej minie chłopaka, jednak znudziło mnie to i szybko przewróciłam się na plecy i usiadłam. Przeciągnęłam się ospale i spojrzałam na zegarek 5:04. Super, Niall jesteś mistrzem.
-A dlaczego takie pytanie naszło cię o tak wczesnej godzinie i nie mogło byś w stanie poczekać do godziny, w której zazwyczaj NORMALNI ludzie wstają o NORMALNEJ porze, a potem pytają się o takie NORMALNE rzeczy - nie wytrzymałam. Musiałam wybuchnąć śmiechem. On tak się tym przejął, a ja po prostu go tak olałam.
-A nie mogło mnie najść ? A może ja o takiej godzinie po prostu wstaję. Nie znasz mnie i nie wiesz jakie mam zwyczaje. Nie wiedz w ogóle kim jestem, co robię, co lubię. Dlaczego chciałem mieć na to tak dużo czasu. Przepraszam, że aż tak cię uraziłem - odwrócił się na drugi bok. O kurde ! Ja go naprawdę uraziłam. Nie wiedziałam, że jest aż tak czuły.
-Przepraszam - jedynie to potrafiłam powiedzieć, po tak dużej dawce upokorzenia i zażenowania. Położyłam się i przytuliłam chłopaka. Odwrócił się w moją stronę i zaczął się śmiać. O nie! Znowu mnie nabrał.
-Znowu dałaś się nabrać - wstał i zaczął wytykać na mnie palcami.
-Dlaczego dałam się nabrać po raz 3 ? Muszę przyznać, że jesteś dobrym aktorem - uznałam z zachwytem, a mój chłopak ukłonił się siedząc, a ja zaczęłam się śmiać.
-Znowu się ze mnie śmiejesz? O nie! Nie wybaczę ci tego - szybko wyskoczył spod ciepłem pierzyny i zaczął gonić mnie po całym pokoju, aż przenieśliśmy się na korytarz. Co chwilę wybuchałam gromkim śmiechem, a Niall krzyczał "dorwę cię w końcu".
-CO TU SIĘ DZIEJĘ?! - szybko odwróciłam się w kierunku źródła hałasu. Niall szybko złapał mnie za biodra i mocno zaczął trzymać. Chyba nie zrozumiał, dlaczeo stanęłam.
-Ja po prostu ... uprawiam jogging? - szybko i niepewnie odpowiedziałam - w końcu sama mówiłaś, że muszę zacząć biegać i dbać o siebie.
-Tak ,mówiłam tak córusiu, ale nie chodziło mi o godzinę 6 nad ranem i na pewno nie po korytarzu w samej bieliźnie - moja mama złapała się za boki i nerwowo postukiwała swoim laczkiem o drewniane panele.
-Przepraszam, to ja zacząłem - zza mnie wyszedł smutny chłopak z ręką na sercu - to wszystko moja wina. Chciałem się z nią tylko zabawić, a ona zaczęła mi uciekać. Rozumie pani.. nie chciałem być gorszy - stanął przede mną chowając mnie całą za jego ciałem. Nie wierzyłam w jego słowa. Chciałam przeszkodzić mu w jego przemowie, dlatego uszczypnęłam go w tyłek, przez co on lekko podskoczył. Ledwo powstrzymując śmiech skuliłam się i czekałam, aż on coś odpowie na swoje zachowanie.
-[T.I.] chyba już się dobudziła, bo żarty jej się trzymają - zaśmiała się moja mama widząc mnie pod nogami ukochanego.
-Najwyraźniej tak - pogładził się po szczypiącym miejscu. Wziął mnie przez ramię i jeszcze raz przepraszając wszedł do pokoju. Postawił mnie przy ścianie i zaczął całować całe moje ciało.
-Co ty rob...? - nie zdążyłam do końca powiedzieć, bo Niall wjechał swoimi ustami na moje uniemożliwiając mi przy tym mówienie.
-Chyba się w tobie zauroczyłem - wyszeptał mi w usta. Przez barwę jego głosu moje kolana się ugieły, a krew zaczęła szybciej płynąć mi w żyłach.
-Ja chyba też - nawet nie zdałam sobie sprawy, że to ja wypowiedziałam te słowa. To było takie natychmiastowe i nieprzemyślane. Ale czasu już nie odwrócę. Położył mnie na łóżku i zaczął przywierać swoim ciałem na moje.

                                                                                                                       
                                                                          *-*

-Jesteś wyjątkową osobą - blondyn splótł nasze palce u rąk. Lekko podniosłam się na łokciach by spojrzeć mu w oczy. Błyszczały. Wyrażały tak wiele emocji. Zmęczenie. Napalenie. Miłość. Szczerość i ... smutek.
-Coś się stało? - przybliżyłam swoje ciało do niego i przytuliłam się do chłopaka. Był taki ciepły i przyjemny.
-Nie powinniśmy byli tego robić - spojrzałam na niego zszokowana, miał wzrk uwieszony na jakimś przedmiocie w oddali pokoju.
-Dlaczego tak mówisz?
-Miałem ci pomóc znów wrócić do Johny'a. Ja nie potrafię. Ty jesteś .... wyjątkowa. Nie chcę ci zmarnować życia przez jakiegoś chłopaka na zamówienie - dopiero teraz zwrócił się w moim kierunku. Miał łzy w oczach.
-Sam mówiłeś, że są też kaieś dodatki. Zapłacę ci. Nie ma problemu - zdenerwowałam się jego gatką. Nie za bardzo wiedziałam, o czym on w zasadzie mówi.
-Nie. Nie przyjmę już od ciebie żadnym pieniędzy. Nie mógłbym - spojrzał się na swoje slecione palce i zaczął się nimi bawić.
-Czyli co ? To już koniec ? Wycofasz się, bo zacząłeś coś do mnie czuć? Mamy umowę, że zostaniesz tutaj ze mną przez te 5 dni, więc nie możesz się wywinąć.
-Masz rację - westchnął i wstał z łóżka. Podszedł do okna i odsłaniając zasłony otworzył je i udał się do łazienki.

                                                                           *-*

-Co wam się stało? - kolejna osoba spojrzała na nas dwojga - wczoraj byliście tacy weseli i skorzy do rozmów, a dzisiaj nawet nie powiecie żadnego słowa.
-Nie mam humoru - przejechałam widelcem po moim talerzu i nałożyłam sobie trochę sałatki.
-A dzisiejsza akcja ? - teraz moja mama zabrała głos.
-Byliśmy trochę wstawieni - okłamałam ich, a mój chłopak na mnie spojrzał. Widziałam, że nie pasuję mu to.
-To wy dzisiaj biegaliście o 5 nad ranem po domu ? A myślałam, że się przesłyszałam - zaśmiała się Stefani, przez co wszyscy popadli w głupawkę. Wstałam od stołu i wkierowałam się do kuchni. Umyłam swój talerz i schodami skierowałam się do pokoju, by przygotować swój strój na wieczó panieński.
-Puk, puk - ktoś zawołał zza drzwi. Nie wiele myśląc podeszłam do prostokąta i otworzyłam je z rozmachem.
-Hej.. - przed drzwiami stanął mój były narzeczony. Nie byłam szczerze zadowolona z jego wizyty. Przez ten dzień uświadomiłam sobie, że to nie jego potrzebuję do szczęścia.
-Czego tutaj chcesz ? ....
_______________________________________________________________
Tatada tatatatatatatadaaaaaaaaa... oto i jestem z kolejną częścią ... powiem szczerze, że wgl inaczej wyglądało to w mojej głowie na początku i chyba rozpiszę się na 6, a może nawet 7 części... chcę tutaj trochę nabroić hhuehuehueheuehue ;3 
Niektóre momenty mogą być niezrozumiałe... ale taki właśnie jest plan .. xd 
Mam nadzieję, że wam się spodobało i skomentujecie :) A może nawet dodacie do obserwatorów :) 

PS: przepraszam te osoby, które spodziewały się sceny +18... ale ja nie potrafię takiego czegoś pisać .. :C 

+3 KOMENTARZE = NOWA CZĘŚĆ

Niall :) cz.2


-Mam nadzieję, że twoi rodzice mnie chociaż trochę polubią - powiedział niewzruszony Niall. Ja jedynie spojrzałam na niego z pod byka i nie zdąrząc nic powiedzieć otworzył drzwi i złapał mnie w tali.
-O hej mamusiu. To jest mój chłopak, Niall - chłopak uścisnął dłoń mojej rodzicielki, po czym złożył na niej całusa, na co moja mama zarumieniła się i dotykając swoją ręką policzka zerknęła na mnie i szeroko się uśmiechnęła.
-Komo my tutaj mamy ? - z za rogu drewnianych drzwi ukazała się postać mojego taty.
-O Boże ! Jak ja dawno cię nie widziałam - szybkim ruchem wleciałam w ramiona mojego ojca i mocno przytrzymywałam jego koszulę, jakby na znak, że nie śpię uszczypnęłam się jeszcze w rękę. Na szczęście. To jest prawdziwe życie.
-Miło mi pana poznać, panie [T.N]. Ma pan bardzo śliczną córkę - Niall wymienił się spojrzeniami z tatą, po czym starszy z nich mocno przytulił chłopaka. Na sam ten widok moje oczy zaniosły się łzami. Przypomniałam sobie pewną sytuację z przed 4 lat. To zabawne, ale tak samo zareagował na mojego eks chłopaka. Dziwne.
-Chodź kochanie, muszę jeszcze poznać twoją uroczą siostrzyczkę - blondyn złapał mnie w tali i ucałował moje czoło, po czym przechodząc koło zadowolonych rodziców objął mnie ramieniem i prawą rękę.
-Stefani, jak ty pięknie wyglądasz. A gdzie jest ten szczęściarz? - po chwili przytulałam się z przyszłą panną Brock, moją siostrą. Po długim aczkolwiek przyjemnym przytuleniu brunetka spojrzała na Nialla i w zabawny sposób zatrzepotała swoimi rzęsami, przez co zaczęłam się śmiać.
-Gdzieś go zapodziałam - uśmiechnęła się jeszcze szerzej od mamy.
-[T.I]? - z oddali usłyszałam męski głos. Znałam go doskonale. To przy nim budziłam się przez te dwa najlepsze lata mojego życia.
-Johny  - odwróciłam się do chłopaka i od razu wpadłam w jego ramiona. Niestety, ale nie jestem taką zołzą by nie przywitać się ze swoim byłym narzeczonym - jak ja cię dawno nie wiedziałam.
-Ja ciebie też - już chciał pocałować mnie w policzek, ale go wyprzedziłam odrywając go od siebie.
-Yyy.. To jest Niall, mój chłopak - przedstawiłam chłopaka stojącego koło mnie, jednak wyraz jego twarzy od razu stał się ponury. I to mi właśnie chodziło.
-Cześć miło mi cię poznać - chłopacy uścisnęli sobie niechętnie dłonie i już po chwili mój mężczyzna zabrał mnie na parkiet z zamiarem przetańczenia ze mną wieczoru.

                                                                         *-*

Lekko przysiadłam się na parapecie w moim pokoju. Musiałam chwilę odsapnąć i choć na chwilę przypomnieć sobie dawne czasy. Bardzo mi ich brakowało. Byłam taka malutka i śliczna. Teraz jestem tylko "i". No ale cóż. Lekko przymknęłam oczy i oparłam głowę o zimną framugę okna. Zaczęłam wsłuchiwać się w odgłosy natury, jednak ktoś wszedł na balkon tuż pode mną.  Zeszłam z parapetu i wychyliłam się by sprawdzić, kto zagłuszył moje rozmyślenia. Byli to Niall i Johny. Nie wierzyłam, że oni mogli ze sobą zacząć rozmawiać, więc na chwilę przysiadłam i zaczęłam przysłuchiwać się ich konwersacji.
-Jesteś farciarzem - usłyszałam głos bruneta.
-Tak, masz rację. Ona jes wyjątkowa.
-Jak wy się w zasadzie poznaliście ? - o nie! Tego nie przemyśleliśmy... co on mu powie? "Ach, no wiesz. Jestem Amantem i ona do mnie zadzwoniła bym został jej chłopakiem na ten wyjazd do Londynu, bo strasznie za tobą szaleje, a nie chciała wyjść na samotną i zdruzgotaną dziewczynę." Nie tego by na pewno nie powiedział. W końcu nie płacę mu za prawdę, tylko udawanie pary.
-Yhhh... spotkaliśmy się w metrze, potem wpadałem na nią coraz częściej i tak jakoś wyszło ...- wypalił lekko zakłopotany blondyn, a ja głośno westchnęłam.
-Słyszałeś to? - lekko się wystraszyłam i nie zamykając okna wybiegłam z pokoju kierując się w stronę barku, przy którym stali moi rodzice. Szybko złapałam byle jaki kubek i stanęłam przy śmiejących się ludziach i szeroko się uśmiechnęłam.
-Wróciliśmy - oznajmił Johny i rozejrzał się po całej grupce. Zauważając moją osobę jedynie spuścił wzrok.
-Tu jesteś - Niall podszedł do mnie i szybko zatopiliśmy swoje usta w rozkoszy pocałunku. Wszystkie oczy były skierowane na nas, a usta wydawały ciche "uuu".

                                                                         *-*

-Dzięki tato - uśmiechnęłam się i pocałowałam ojca za przyniesienie moich walizek na pierwsze piętro .
-Wszystko dla mojej córeczki.
-To gdzie będzie spał Niall? No bo wiesz, u nas w rodzinie panuje taka zasada, że nie chłopak nie może spać ze swoją dziewczyną zanim nie zostaną zaręczeni - drugie zdanie powiedziałam wyłącznie do blondyna, który trzymał pozostałe bagaże.
-Nie bądź śmieszna kochanie. Nie jestem taka staromodna, śmiało możecie spać ze sobą moje gołąbeczki - zaśmiała się moja mama i otworzyła nam drzwi od pokoju.
-Ale ... - nie zdążyłam dokończyć, a już chłopak leżał na moim łóżku w moim dawnym pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi i podeszłam do okna.
-Więc to ty - uśmiechnął się rozlegliżowany blondyn. Nie powiem, że nie. Ale zdziwiło mnie te pytanie. Było trochę głupie, więc uśmiechając się lekko zaśmiałam się pod nosem - To ty nas podsłuchiwałaś - wstał i podszedł do mnie łapiąc mnie za biodra.
-Nieeee - lekko przygryzłam wargę i szarmancko się uśmiechnęłam.
-On nadal cie kocha - powiedział znów tym swoim zniewalającym głosem.
-To dlaczego mnie zostawił ?- cały dobry humor nagle wyparował. Lekko odepchnęłam od siebie blondyna i biorąc poduszkę na swoje kolana usiadłam na łóżku.
-Nie wiem, nie zagłębiałem się w to - odparł zawiedziony siadając koło mnie. Założył jeden kosmyk moich włosów za ucho i usiadł koło mnie mocno mnie tuląc.
-Dobra. To ile mam ci za tą całą szopkę zapłacić? - oderwałam się od jego koszuli i spojrzałam mu w oczy.
-3 tysiące dolarów - odparł - chyba, ze chcesz jeszcze jakiś dodatek.
-Dodatek ? - zdziwiłam się i wzięłam portfel do rąk uprzednio siadając.
-Stosunek.
-Że co? Nie to wykluczone. Nie mogłabym przespać się z obcym facetem, to jest chore.
-Jednak niektóre tak robią. Wybacz, ale musiałem to powiedzieć - złapał mnie za biodra i usadowił na swoim ciele. Owinęłam jego nogi i położyłam się na jego klacie.
-Mogę? - do mojego pokoju wtargnęła Stefani.
-Tak, oczywiście - zaśmiałam się i zeszłam z blondyna siadając już w normalnej pozycji.
-Mogliście mi tego oszczędzić - zaśmiała się podekscytowana.
-Po pierwsze to ty nam przerwałaś, a po drugie to, co było tak ważnego, ze wtargnęłaś tu bez pytania ?
-Zapraszam ciebie i Nialla na wieczór panieński i kawalerski, jutro o 20 w klubie - podała mi karteczkę, a ja uśmiechnęłam się do niej i lekko zaśmiałam się z jej wesołej twarzy - A tobie Niall jutro wszystko wytłumaczy mój narzeczony. Życzę udanej nocy. Tylko nie rozmnożyć mi się tu- szybko wyjaśniła i wyszła z pomieszczenia, a ja zaczęłam się strasznie śmiać i zaczęłam rzucać się poduszkami z Niallem.
-To jak z tą nocą? - zdjął koszulkę i w pozycji kucznej złapał mnie za biodra przysuwając do siebie.
-Pomyślę jeszcze nad tym .....
_______________________________________________________________
Ka bum tsssss.... no witam was panie i panowie :) Witam was z kolejną częścią.
Podobało wam się?
Powiem szczerze, że trochę wzorowała się na filmie, który niedawno oglądałam.
Mam nadzieję, że nie zanudziłam was tą częścią, chociaż mogę stwierdzić, ze miałam niezły ubaw pisząc tą część :D 
Tak więc, zapraszam was do komentowania "tego czegoś", bo jak wiecie, to dodaje mi wielkiego kopa i o wiele szybciej i łatwiej pisze mi się dla was :) 
 
Ten imagin będzie mieć koło 4 lub 5 części... zależy jak wena mnie natchnie :) 

    +3 KOMENTARZE=KOLEJNA CZĘŚĆ

środa, 3 kwietnia 2013

Niall :* cz.1


   Od dłuższego czasu mój świat staje się coraz to bardziej skomplikowany. Może to przez kłamstwa? A może nie mówienie prawdy?. Wszystko wychodzi jednak na moją niekorzyść. Moja młodsza siostra wychodzi za mąż, a ja miałam być już żoną dwa lata. Ale cóż, to nie ja piszę moje życie tylko Bóg. Mój były narzeczony ma przyjść na ślub mojej siostry i pełnić funkcję drużby. Spodziewałam się tego, ponieważ narzeczony mojej siostry to jego najlepszy przyjaciel. Musiałam znaleźć jakiś sposób, by towarzyszył mi jakiś męźczyzna w tej okoliczności.

                                                                                    *-*
 -Nie wierzę, ze to robię -przycisnęłam słuchawkę do ucha i wystukałam ciąg liter zapisany na karteczce wyrwanej z gazety.
-Nie marudź tylko dzwoń, Uwierz mi, ten facet jest mega przystojny i na pewno wybierze się z tobą na ten ślub - pocieszała mnie przyjaciółka. Ona jako jedyna wiedziała o moim planie, by zatrudnić Amanta, żeby został moim "chłopakiem".
-Tak słucham? - odezwał się chłopak po drugiej stronie słuchawki.
-Witam. Czy dodzwoniłam się do Nialla Horana ?
-Tak, a z kim mam zaszczyt rozmawiać?- zapytał niewzruszony.
-Jestem [T.I] [T.N] - odpowiedziałam natychmiastowo. Bardzo się denerwowałam, a ciągłe gapienie się przyjaciółki w moją komórkę wcale nie pomagało mi w przezwyciężeniu strachu.
-A pani w sprawie ? - trochę się zdziwił.
-Dzwonię w sprawie ogłoszenia w gazecie. Czy jest nadal aktualne ? - zagryzłam dolną wargę i czekałam na odpowiedź.
-Tak, oczywiście.
-Świetnie, a zatem .....

                                                                                     *-*
  Pierwszy raz leciałam samolotem z Nowego Yorku do Londynu. To było coś ... przerażającego? Tak, to dobre słowo. Byłam przerażona, chociaż już nie raz widziałam samoloty na żywo. Bałam się, ze w każdej chwili ta kupa żelastwa się po prostu rozleci i spadniemy do oceanu Atlantyckiego. Koszmar. Niall miał już na mnie czekać w hotelu z zarezerwowanym pokojem. Nawet dobrze się składało, że akurat był w Londynie u przyjaciela. To tylko ułatwiło mi namówienie go do tego "fake'u".
  Wraz z postawieniem prawej nogi na ziemi moje oddechy stały się unormowane i stabilne. Wyszukałam swojej walizki na auli i przedarłam się przez zgraję chińczyków z wielkimi aparatami. Te staruszki były tak zaciekawione jednym obiektem, że aż sama musiałam tam spojrzeć.
-Wow- jedynie to potrafiłam wykrztusić, ponieważ ten widok był fantastyczny -Jakie to jest wielkie - wzniosłam wzrok ku górze i ujrzałam wielki wodospad, który no cóż, .. był pokaźnej wielkości.
-[T.I.] ? - ktoś powiedział mi do ucha, a ja momentalnie odwróciłam swoją głowę w kierunku osoby pytającej. Średniego wzrostu blondyn właśnie stykał się ze mną ciałami. Lekko odsunęłam się od niego i wciągnęłam powietrze do nozdrzy, ponieważ ten chłopak był zniewalająco przystojny. Spojrzałam na jego prawą dłoń, która trzymała jakąś kartkę. Lekko przesunęłam się na bok i zobaczyłam swoje imię i nazwisko wypisane na białym kartonie.
-Niall? Niall Horan ?
-Tak.

                                                                                       *-*

-Mówiłam Ci, że ten krawat nie pasuję do mojej sukienki. Patrz on jest czerwony a ja mam błękitną sukienkę - chłopak przyłożył palec do moich ust, a po chwili otworzył drzwi od jego kabrioletu i pomógł mi wyjść z auta.
-Mam nadzieję, że twoi rodzice mnie chociaż trochę polubią - powiedział niewzruszony Niall. Ja jedynie spojrzałam na niego z pod byka i nie zdąrząc nic powiedzieć otworzył drzwi i złapał mnie w tali.
-O hej mamusiu. To jest mój chłopak, Niall ....

____________________________________________________________
Hej hej helloł ...no więc to ja Zoe ... napisałam taką krótką notkę ponieważ ostatnio nie mam weny i jak dla mnie to jest do bani .... 

mam nadzieję, że mnie zrozumiecie ;) 

Jeżeli to czytacie to proszę o komentarz ... nawet wystarczy głupia kropka .. naprawdę .. ale chce wiedzieć ile was tu jest ... widzę, że codziennie jest ponad 100 wejść ale to nic mi nie daję,.. bo nikt nie mówi, czy jest to dobrze czy może jest to chłam.... Naprawdę fajnie jest wiedzieć, że warto dla kogoś to pisać :) Uwierzcie mi 

Mam nadzieję, że pojawią się tutaj jakieś komentarze :) 

TO OD WAS ZALEŻY KIEDY POJAWI SIĘ KOLEJNA CZĘŚĆ 

            +3 KOMENTARZE = KOLEJNA CZĘŚĆ