sobota, 21 września 2013

Harry część 1



- To ty Harry? - zapytałam cichutko, żeby nikt mnie nie usłyszał. Chłopak niepewnie podniósł głowę , a nasze oczy złapały kontakt. Naciągnął mocniej swoją czapkę na głowę, po czym mocno złapał mnie za nadgarstek i pociągnął w swoją stronę. Teraz siedziałam obok niego.
- Dam ci 2 bilety na nasz koncert, plus wejście za kulisy, jeżeli nie zaczniesz krzyczeć. 
- Spokojnie. Nie miałam zamiaru krzyczeć. Chciała po prostu powiedzieć hej. 
- Oh.. -mruknął zmieszany. - Hej.
- Chcesz się napić ze mną kawy? - zapytałam , po czym opuściłam wzrok na swoje buty. Czułam na sobie jego spojrzenie , ale nie miałam odwagi by znów na niego popatrzeć. 
- Nawet nie znam twojego imienia - westchnął zamyślonym głosem. 
- Wybacz.. nazywam się [T.I] 
- Piękne imię.
 
    Wyrwałam się z zamyślenia zaraz po tym, jak Walker zaczęła narzekać ,że wiecznie mam głowę w chmurach.
- Powinnaś się skupiać na innych rzeczach. O wiele ważniejszych niż Harry! - bąknęła zirytowana.
- Słucham?
- Wiem ,że to o nim myślisz. Nie zaprzeczaj.
- Walker to nie tak...
- [T.I] , czy ty się w nim zakochałaś? - wypaliła, ale chwilę potem zobaczyłam w jej oczach poczucie winy.
- Nie wiem.. Chciałabym wiedzieć, ale nie wiem.. - mruknęłam i schowałam twarz w dłoniach.
- Nie zrozum mnie źle.. - jej głos był spokojny i delikatny. Jakby zwracała się do małego dziecka. - Widzę jak ty na niego patrzysz, a jak on na ciebie. To dwa różne spojrzenia.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - mruknęłam próbując powstrzymać łzy.
- On nie kłamał. Od początku ci mówił, że zależy mu tylko na twoim ciele.
- Nie zakochałam się. -odpowiedziałam na jej wcześniejsze pytanie. - Nie wiem jak to wygląda , ale nie straciłam jeszcze głowy. Poza tym oboje czerpiemy z tego układu korzyści.
- To twoja decyzja , czy nadal będziesz to ciągnąć , czy nie, ale.. Proszę cię , nie chcę żebyś przez niego cierpiała. Uważaj..
- Obiecuję - powiedziałam i przytuliłam przyjaciółkę.

 
- Gdzie mnie zabierasz? - zaśmiałam się.
- To niespodzianka.
- Harry! 
- No co? 
- Powiedz! Nie lubię niespodzianek! - warknęłam wesoło, na co chłopak pocałował mnie w policzek.
- Już nie daleko.
- Muszę mieć tą głupią bandankę na oczach?
- Inaczej byś wszystko widziała.. 
- Proszę.. - szepnęłam i w tym samym czasie poczułam jak materiał opada z moich oczu. Przez chwilę nic nie widziałam, bo oślepiło mnie światło słoneczne. Jednak po kilku mrugnięciach przyzwyczaiłam się. Popatrzyłam w dół i zobaczyłam  ,że stoimy na wielkim szklanym balkonie. Przed nami zaś rozścielał się widok na cały Londyn. 
    Poczułam jak ręce Harry'ego łapią mnie w biodrach, od tyłu. Złapałam ręce chłopaka i próbowałam nie patrzeć w dół. 
- Boisz się?
- Na którym piętrze jesteśmy? - zapytałam całkowicie ignorując poprzednie pytanie Harry'ego.
- Dwudziestym - mruknął swobodnie. Ja za to przełknęłam głośno ślinę.
- Boję się. 
- Spokojnie. - powiedział i obrócił mnie przodem do siebie. Delikatnie zdjął jedną rękę z mojej talii i przybliżył ją do mojego policzka. Poczułam przyjemne dreszcze na całym ciele. Harry chyba też to poczuł, bo lekki uśmiech wkradł się na jego usta. Ponownie przejechał palcami , tym razem po moich plecach. Znowu poczułam ten prąd. 
    Chłopak spojrzał na mnie z fascynacją. 
- To ja tak na ciebie działam? - zapytał, chociaż doskonale znał odpowiedź. Uśmiechnął się delikatnie, ale w jego tęczówkach nie widziałam już pasji. Zmarszczył brwi i patrzył się na mnie z lękiem. Jakby sam ze sobą walczył.  - Jak ty to robisz.. Z każdym twym ruchem, oddechem.. pożądam cię coraz bardziej. - mruknął. - Powiedz jedno słowo, a przestanę. - powiedział zbliżając swoją twarz do mojej. - Chociaż tak bardzo cię pragnę.. - wyszeptał. - Nie skrzywdzę cię .
    Poczułam jego oddech na mojej szyi, a potem miękkie usta pasujące idealnie do moich..

- Odwróć się - usłyszałam za sobą cichy szept. Doskonale go znałam. Nie chciałam się od razu mu poddawać. Mimo jego nakazu nadal stałam tyłem do chłopaka. - Co ty ze mną wyprawiasz.. - mruknął do mojego ucha. Znowu poczułam znajome dreszcze. - Chcę cię gdzieś zabrać. Bądź gotowa o ósmej -powiedział i musnął delikatnie miejsce za moim uchem. Ręce, które oplatały moją talię, powoli i wydawać się mogło,że niechętnie opuściły swoje dotychczasowe miejsce spoczynku. - Już nie mogę się doczekać, aż zedrę z ciebie ubrania. - ostatni raz poczułam delikatny dech chłopaka przy policzku. Odszedł zostawiając mnie samą w mieszkaniu. Może Walker miała rację? Co jeśli rzeczywiście się w nim zakochałam?
    Boże daj mi siłę ,żebym to przetrwała. 
________________
Brak czasu na wszystko. 
Głupia szkoła ! 

Możecie się spodziewać następnej części w poniedziałek, bo bd miała urodzinowy nastrój . Może wykminię coś fajnego ;D

Do następnego, - K ♥


piątek, 20 września 2013

Zapowiedź.

Planuję dużego imagina. To będzie mój pierwszy tak szeroki i dojrzały imagin. Przeczytajcie zapowiedź ;) I to co jest pod nią.!!


   Stał tam. Po prostu. opierał się o swojego idealnego, czarnego Lexusa. Wiedziałam ,że mi się przygląda. Mimo, że był daleko , widziałam na jego twarzy delikatny zarys uśmiechu. Wpadłam w trans. Zaczęłam się na niego intensywnie gapić. Otworzyłam lekko usta. Jak to do cholery możliwe, że wyglądał tak idealnie.? Miał przecież tylko zwykłe czarne spodnie, biały t-shirt i skórzaną kurtkę z kożuchem przy ramionach.
   Onieśmielał mnie. Zawsze to robił. Było to cholernie frustrujące. Jemu się to podobało.
Obrócił głowę w bok i nadal przeszywał mnie tym swoim wzrokiem. Odwróciłam się do niego tyłem , żeby ukryć swoją palącą od rumieńców twarz. Byłam pewna ,że mierzy mnie od tyłu.
  Wiedziałam po co przyjechał.


Uwaga :  W imaginie będą znajdować się brutalne sceny , oraz wulgarne słowa. Czytasz na własną odpowiedzialność. 

Part 1 już jutro ;))
Całuję, - K ;*



wtorek, 17 września 2013

Harry :D

Tak więc ... dedykuję tego imagina ..... eh, SOBIE XD
tak wiem.. jestem samolubna, ale będę mieć jutro urodziny, więc wszystko mi wolno xD
Nie wiem co dalej pisać, więc po prostu zostawiam was z tym przeciętnym
 ... na szybko pisanym imaginem  ..a że Harry jak na razie jest na pierwszym miejscu w naszej ankiecie, to jemu poświęcam tę notkę ...  YOLO




-Nigdy mi nie odpuścisz, mam rację? Jesteś taki żałosny, że aż samo patrzenie na ciebie wywołuje u mnie odruch wymiotny - usta Harrego wygięły się w lekką podkówkę. Trzymał moje nadgarstki już około 5 minut i nadal nie zamierzał puścić.
-Przyznaj. Bujasz się we mnie - moje słowa puścił mimo uszu. Przybliżył się jeszcze bliżej, tak, aż jego włosy zaczęły łaskotać mnie w czoło - Ja to wiem.
-Myślałam, że ty nie masz rozumu ani mózgu.
-Widzę, że dużo o mnie nie wiesz.
-Na przykład ?
-Że dobrze całuje.
-Tego się akurat nie muszę dowiadywać.
-Wiem, że chcesz - kusząco zagryzł swoją dolną wargę, a mi lekko złagodniał wzrok. Nie przyznam się przed nim, że od dawna się w nim kocham. To by go jeszcze bardziej zmotywowało do dalszych działań. A ja nie chciałam być jego kolejną.
-Mia? - zza drzwi słychać było głośne wrzaski. Tak, jakby ktoś otwierał i zamykał wszystkie drzwi po kolei.
-Wrócę do tego.
-Po moim trupie - przewróciłam oczami, gdy puszczał moje nadgarstki.
-Mia? - znowu ten głos rozszedł się po całym pomieszczeniu.
-Gdybyś był mniej natarczywy, a bardziej miły i słodki może coś by z tego wyszło, jednak nie miej nadziei, kiedy odstawiasz takie scenki jak dzisiaj.
-Ja.. nie wiedziałem - speszył się trochę. Wyglądał jak... nie Harry. To na pewno nie był on.
-Tu jesteś - Andrew stanął w otwartych drzwiach. Był uśmiechnięty od ucha do ucha, jednak gdy zobaczył kto koło mnie stoi od razu zrobił nie tęgą minę - co on ci zrobił Mia? Masz jakieś siniaki, albo zadrapania ?
- Wszystko jest w porządku - chłopak zaczął starannie mnie oglądać, czy na pewno mówię prawdę. Jednak widząc, że nic mi się nie stało spojrzał w moje oczy.
-Lepiej stąd chodźmy. Nie wiadomo, co on ci może zrobić - wyciągnął do mnie rękę i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć zostałam wyprowadzona z pomieszczenia, w którym znajdował się tymczasowo Harry.
-Poradziłabym sobie z nim sama - burknęłam pod nosem mówiąc to bardziej do siebie niż do mojego towarzysza.
-Skąd wiesz? Wiesz jaki on jest. Ostrzegałem cię przed nim. On nie jest ciebie wart - na chwilę stanęliśmy. Chłopak rozejrzał się po korytarzu i wszedł do pokoju z numerem 1378.
-Rozgość się. Proszę, poczekasz tutaj aż będzie wystarczająco ciemno, żebyś przeszła spokojnie do swojej części internatu - jego oczy wyrażały smutek i rozgoryczenie. Był dla mnie jak starszy brat. Strasznie go za to kochałam. Był najbliższą jak dla mnie osobą w całej tej szkole.
-Okej. Ale robię to wyłącznie dlatego, że mnie o to poprosiłeś - na jego twarzy pojawił się triumfujący uśmiech, a ja zaczęłam śmiać się z jego miny. Usiadłam na łóżku chłopaka i wzięłam do rąk moją ulubioną poduszkę.
-Dziękuję.



-Mia! Mia! Cholera, Mia zatrzymaj się. Chcę tylko z tobą porozmawiać - od początku ten cały plan wyjścia z pokoju Andrew był jedną wielką porażką. Skąd mogłam wiedzieć, że Harry będzie aż taki natrętny i będzie czekać aż nie wyjdę ? Głupia, głupia ja. Dlaczego nie używam mózgu wtedy, kiedy go potrzebuję.
-Czego ? - warknęłam i w tym samym czasie Harry obrócił mnie do siebie łapiąc mnie za łokieć.
-A może tak milej ? - zaśmiał się, a ja czułam się lekko skonsternowana. Czego on niby ode mnie chciał ?
-Chciałem przeprosić - odpowiedział na moje niezadane pytanie. Czasem na prawdę bałam się, że czyta mi w myślach.
-Dobrze, a więc ...- chciałam mu pomóc gestykulując ręką by kontynuował.
-Tak bardzo cię przepraszam za całą tą sprawę. Myślałem, że to na ciebie podziała. Od zawsze wiedziałem, że jesteś inna niż wszystkie dziewczyny - przybliżył do mnie swoją twarz i teraz nie chciałam odsuwać mojej twarzy. Przez te kilka godzin spędzonych u Andrew zrozumiałam, że nie chcę więcej skrywać moich uczuć.
-Jest w tobie coś tak hipnotyzującego i magnetyzującego. Przyciągasz mnie do siebie, Mia. Swoją inteligencją powalasz mnie na kolana. Twoja nieśmiałość jest dla mnie jak dawka narkotyku. Twój uśmiech... och, ile ja bym dał byś chociaż raz się do mnie uśmiechnęła szczerze i chociaż raz chcę poczuć twoje usta na moich. Jestem po prostu ciekawy jak smakuje prawdziwe niebo na ziemi - jego dłoń powędrowała na mój policzek, a drugą przytrzymywał mnie w pasie. Spojrzał w moje oczy szukając w nich pozwolenia. Szeroko się do niego uśmiechnęłam. Tak szczerze. Jak jeszcze nigdy dla jego osoby.
-Masz taki piękny uśmiech, ciekawe jak smakują te piękne wargi - z policzka skierował swoją dłoń w stronę ust i lekko przejechał po nich kciukiem.
-Możesz to sprawdzić - uśmiechnęłam się w bardziej nieśmiały sposób, a jego źrenice były lekko przestraszone. Gdy zobaczył, ze nie żartuję zmniejszył odległość nas dzielącą do minimum i złożył na mych ustach długi, jednak pełen pasji pocałunek, który zapoczątkował początek naszego związku.





_________________________________________________________

wiem, że krótki i wgl nie powala na kolana ... ale tylko to wpadło mi do głowy . xDD soooory za to, ale ledwo co trzymam laptopa na kolanach . bo się po prostu rozpływam <3

sobota, 14 września 2013

Zayn część 4


Na wstępie wyznam ,że przybyło nam przez miesiąc ok 30 czytelników ( patrzę na ankietę "czytam" ) . Ryczę. Naprawdę, bo jestem tak strasznie dumna i szczęśliwa. Kocham was ;*





    Obudziłam się szczęśliwa. Po raz pierwszy od dawna miałam ochotę wstać i przeżyć ten dzień. Wszystko sprowadzało się do jednej osoby. Wiedziałam ,że dziś znów go zobaczę..

~

- No przyznaj się! Jesteś w gronie przyjaciółek! - krzyknęła Candice, a większość klientów właśnie w tym momencie, zwróciła swoją uwagę właśnie na nią.
- Głośniej. Na pewno ci powiem - mruknęłam.
- Okej, Candi spokojnie - odezwała się w końcu Kat. - Jeszcze raz. Odprowadził cię do domu, pocałował i wszedł do środka na całą noc?
- Tak - powiedziałam dumnie. Szczerze powiedziawszy , moja duma skupiała się tylko na pocałunku, ale one nie musiały tego wiedzieć.
- Jaki był z nim seks?
- Candice! - tym razem ja krzyknęłam.
- No co? Ty jesteś fajna babka , a on... z tego co mówisz jest bardzo hot. Więc do czego to się sprowadza? Do seksu!
- Rozmawialiśmy.
- Całą noc?
- O świcie wyszedł.
- Wo - ho , super romantyczne.. - burknęła Can , na co ja i Kat wybuchłyśmy śmiechem.
    Po chwili jednak zaczęłam ściągać moją skórzaną kurtkę z krzesła, mając zamiar pożegnać się już z przyjaciółkami.
- A ty dokąd?
- Muszę coś załatwić.
- Powiesz chociaż co?
- Coś , co mam zamiar zrobić od samego rana. - odpowiedziałam jej, na co Katerina się tylko zaśmiała.        Pożegnałyśmy się buziakiem w policzek i wyszłam.

   
     Gdy znalazłam się w końcu na tym osiedlu co chciałam, podeszłam do drzwi i lekko w nie zapukałam. Ku mojemu niezaskoczeniu otworzył mi Niall. Przywitał się przyjaznym uśmiechem i wpuścił mnie do środka.
- Co tam słychać? - zapytałam.
- Wszystko w porządku - mruknął wesoło. - Przyszłaś do.. Liam'a - zawahał się... - Czy do Zayn'a ?
- Do Zayn'a.
- Idziesz na górę po schodach, potem w lewo i to te drzwi pomazane spray'em - powiedział , po czym wsadził sobie garść czipsów do buzi.
- Dzięki - uśmiechnęłam się i ruszyłam ,kierując się wskazówkami blondynka.

- Nock  Nock.. - zawołałam wesoło, a gdy usłyszałam pozwolenie, delikatnie uchyliłam drzwi, wchodząc do środka. Chciałam zobaczyć Zayn'a , a napotkałam się na spojrzenie niskiej blondynki, stojącej obok niego. Spojrzałam odruchowo na chłopaka, który posłał mi błagalne spojrzenie. Aha, zrozumiałam. - Oł, przepraszam. Niall mi powiedział ,że tu znajdę Harry'ego. Nie przeszkadzajcie sobie - mruknęłam, po czym uśmiechnęłam się nerwowo i wyszłam.
    Co ja sobie głupia myślałam? Przecież wiedziałam ,że on ma dziewczynę. Łudziłam się jak skończona idiotka ,że on rzuci wszystko dla mnie. Niektórzy tak robią, a ja uważałam ,że Zayn należy do tych ludzi. Będąc całkowicie zbita z tropu , zeszłam po schodach , kierując się do wyjścia.
- Hej [T.I] ! - usłyszałam czyjś głos za sobą. Zamknęłam oczy, próbując pohamować łzy , cisnące mi się do nich. Obróciłam się i zderzyłam się z wysokim brunetem. Podniosłam głowę do góry i spojrzałam w jego zielone tęczówki. Chłopak uśmiechnął się do mnie szczerze. - Już wychodzisz?
- Tak bo...
- Może masz ochotę obejrzeć z nami film? - przerwał mi.
- Wiesz.. ja..
- Wspaniale! Więc chodźmy.
    Siedzieliśmy razem na kanapie i oglądaliśmy jakiś horror, z którego Niall co chwilę się śmiał. Za to Harry był kochany. Przytulił mnie i po prostu był. Zaczęłam naprawdę wierzyć w to ,że znalazłam w nim bratnią duszę. Ale wolałam nie polegać na swoich wierzeniach, po dzisiejszej sytuacji. Film był długi, a ja robiłam się coraz bardziej zmęczona . Nawet nie zauważyłam ,kiedy zasnęłam.

    Obudziło mnie głośne szumienie w pokoju. Otworzyłam powoli oczy, ale po chwili pożałowałam tego czynu. Przede mną krzątał się Zayn. Zrobiło mi się nie dobrze, ale starałam się zachowywać normalnie, na tyle ile się dało.
- Co ja tu robię? - zapytałam, a chłopak odruchowo przestał hałasować.
- Em.. Zasnęłaś , więc zabrałem cie w nieco wygodniejsze miejsce .
- Wygodniejsze niż ciało Harry'ego? To w ogóle możliwe? -warknęłam, na co chłopak posmutniał.
- Słuchaj..
- Nie wyjaśniaj mi nic. Nie chcę tego słuchać.
- Nie rozumiesz..
- Powiedz mi tylko czego. Masz dziewczynę, a całowałeś się ze mną. Rozumiem. Zostałeś u mnie do rana, a potem błagalnie prosisz mnie o wyjazd z pokoju , kiedy ona tam była. Rozumiem, ale to doskonale.! - krzyknęłam, już naprawdę zirytowana.
    Zayn miał coś odpowiedzieć, ale przerwał mu ktoś pukający do drzwi. Do pokoju wszedł Harry z lekko zaciekawioną miną.
- Słyszałem krzyki. Wszystko w porządku?
- Nie. Podwieziesz mnie do domu?
- Ja cię odwiozę. - mruknął Zayn.
- Poprosiłam Harry'ego. - Po raz kolejny warknęłam na bruneta i wraz z loczkiem wyszliśmy z pokoju.  - Przepraszam..
- Za co mnie przepraszasz?
- Za to ,że musiałeś tego słuchać.
- Przestań. Za takie bzdury się nie przeprasza.
- Harry?
- Tak?
- Kim ona jest? - zapytałam, a chłopak głośno westchnął.
- To Perrie.
- Tylko tyle o niej wiesz?
- Ding ding, mamy zwycięzcę. Tylko Liam wie o niej więcej. I szczerze jej nienawidzi. Nikt nie wie dlaczego. Ona jest taka tajemnicza. Przychodzi do Zayn'a codziennie , na kilka godzin. Nie rozmawia z nam prawie w ogóle, a Zayn o niej nam nigdy nie opowiada. Dlatego nie wiemy nawet co o niej myśleć.
- Rozumiem. Gdzie jest teraz Liam?
- U siebie, ale nie wiem czy...
- Poczekasz na mnie chwilę?
- Jasne . Powodzenia - uśmiechnął się do mnie i usiadł na progu.
     Wzięłam głęboki oddech i miałam zapukać, gdy drzwi lekko się uchyliły. Otwarte. Powoli weszłam do środka i zmierzałam niepewnie przed siebie. W kocu dotarłam do salonu.
- Kim jesteś? -usłyszałam czyjś głos za sobą. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę. Leżała spokojnie w łóżku. Była blada,ale mimo wszystko wyglądała bardzo atrakcyjnie. Spojrzałam jeszcze raz na nią i przypomniało mi się, jak Zayn opowiadał o dziewczynie Liam'a i wypadku.. To musiała być ona.
- Nazywam się [T.I]. Jestem znajomą Liam'a. Myślałam ,że tu jest.
- Bo jestem - mruknął wchodząc do pomieszczenia. - Kto ci pozwolił tu wejść?
- Ja.. szukałam ciebie. Drzwi były otwarte, przepraszam. Już wychodzę...
- Zostań.
    Spojrzałam niepewnie na dziewczynę. Uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie.
- Chcę cię poznać. Liam, ona może zostać. - mruknęła do swojego chłopaka, po czym zwróciła się do mnie. - O czym chciałaś pogadać z tym gburem? - zaśmiała się, na co ja też lekko zachichotałam.
- Chcę się dowiedzieć więcej o tej Perrie. Podobno ty wiesz o niej najwięcej z chłopaków. - mruknęłam i spojrzałam na chłopaka. Momentalnie każdy mięsień jego ciała się napiął, a jego twarz zrobiła się czerwona.
- Liam.. powiedz jej -powiedziała .. no właśnie nawet nie znałam jej imienia.
- Dobrze. Napijesz się czegoś?
- Nie dziękuję.
- Więc usiądź.
- Dlaczego wiesz o niej najwięcej?
- Bo to ona zrujnowała nam życie.
-------------------------------------------------

Kochani ... brak mi słów. Kocham was ;* - K

Louis 4 :D

-Jak to skończyli ? - krzyknęłam na niego lekko, po czym po moich policzkach zaczęły spływać niekontrolowanie łzy. Byłam w stanie załamania. Dlaczego on mi to mówi? Czy on nie czuje tego samego co ja? Dlaczego on musi wszystko utrudniać.
-Tak to - odpowiedział beznamiętnie, patrząc na swoje splecione palce.
-Nie czujesz tego samego co ja? - spojrzał na moją czerwoną i opuchniętą twarz od płaczu. Jego usta lekko się rozchyliły. Podszedł do mnie i złapał mnie na moje ręce mocno je ściskając.
-To znaczy? - jego głos się wahał, a jego klatka piersiowa podnosiła i opadała nierównomiernie. W tamtym momencie chciałam odgadnąć jego tok myślenia. Był nie do opisania. Był jedną wielką zagadką, którą powoli zaczęłam odgadywać. Był jak jedna wielka układanka. By odkryć na niego sposób trzeba próbować. Jednak to nie takie łatwe, ponieważ jego charakter nie pozwala mi się do niego zbliżyć na tak blisko jak bym chciała.
-Ty tego nie widzisz ? - zaśmiałam się z jego własnej głupoty. To przecież było takie oczywiste. Przecież pokazywałam na każdym kroku jak go bardzo kocham.




-Czego mam nie widzieć ? - zdziwiłem się jej słowami, a jej śmiech jeszcze bardziej mnie zbił z tropu. Albo się ze mnie nabijała, albo byłem na tyle głupi, że nie wiem co do mnie mówi.
-Że cię kocham - mój mózg przestał pracować. Po ciele rozszedł przyjemny dreszcz, którego nie mogłem opanować. Uwolniłem jej ręce z mojego silnego uścisku.
-Ty mnie kochasz ? - zapytałem z wahaniem, byłem tak oszołomiony, że tylko to potrafiłem powiedzieć. Stałem lekko osłupiały i patrzyłem się na piękną dziewczynę stojącą przy mnie. Wreszcie ktoś mnie pokochał. Byłem tak szczęśliwy w duchu, że aż chciało mi się skakać, jednak moje ciało odmawiało tych ruchów skupiając się na sylwetce dziewczyny.
-Tak Louis. Myślałam, że to wiesz, dlatego chcesz z tym skończyć i że nic do mnie nie czujesz - po jej słowach na moim czole zrobiły się lekkie zmarszczki, uniosłem wysoko brwi i wpatrywałem się w nią. Była taka niewinna i słodka patrząc się na mnie w ten czarujący sposób. Nigdy nie pomyślałbym, że ten dzień kiedyś nadejdzie.
-Też cię kocham - uniosłem jej podbródek i wbiłem się w jej wargi. Była zdezorientowana, jednak po chwili odwzajemniła pocałunek i staliśmy tak dłuższy czas oddając się pieszczocie i silnemu uczuciu, które nas otaczało.
-Co to było ? - wyszeptała głęboko łapiąc powietrze. Przyparłem moim czołem o jej i zetknąłem nasze nosy.
-Pocałunek - zaśmiałem się, a jej twarz od razu się rozpromieniła. Była taka szczęśliwa, że przez nią uśmiech nie chciał zejść mi z twarzy.
-Tak to wiem. Ale dlaczego chciałeś odejść ? - lekko się ode mnie odsunęła i spojrzała na moją twarz. Ja natomiast wziąłem jej policzki i lekko podniosłem jej głowę, by jeszcze lepiej ją zobaczyć.
-Bo myślałem, że mnie nie kochasz - złożyłem na jej ustach szybkiego całusa i opuściłem swoje ręce kładąc na jej biodrach.
-Oh Louis. Wiesz jakiego mi strachu napędziłeś ? - zaśmiała sie i wtuliła we mnie trzymając się rękoma za moją bluzkę.
-Tak wiem i przepraszam cię. Więcej już tak nie zrobię - uśmiechnąłem się do niej i chwyciłem za jej rękę - Chodź muszę ci coś pokazać.



-A więc jesteście razem już od kilku miesięcy ? - dopytywał sie dalej dziennikarz. Chłopcy uśmiechali się do mnie szczerze. Byłem taki szczęśliwy. Jeszcze nigdy żadna dziewczyna nie zawróciła mi w głowie tak jak Hope. Bardzo ją kochałem i nie wyobrażałem sobie życia bez niej. Była częścią mojego serca. Chociaż to jest mylne stwierdzenie. Ona jest całym moim sercem jak i życiem.
-Tak. Jestem bardzo szczęśliwy będąc z nią w związku. Jest bardzo kochana - odpowiedziałem szczerze i głębiej usiadłem na kanapie.
-Co na to wasi fani ? - spojrzał na swoją kartkę i zanim zdążyłem coś powiedzieć Harry zabrał głos i przytulił mnie do siebie.
-Mam nadzieję, że cieszą sie razem z nami, bo jeszcze nigdy nie widziałem Louisa tak szczęśliwego i jeżeli komuś się to nie podoba to będzie miał do czynienia ze mną - lokowany chłopak spojrzał na kamerę i wystawił w jego stronę palec wskazujący. Dźgnąłem Harrego w brzuch, a ten się skulił i zaczął udawać i wołać pielęgniarkę, mówiąc, że umiera. Przewróciłem oczami i poklepałem go po plecach, dalej wsłuchując się w pytania dziennikarza.



-Hej - wszedłem do pokoju hotelowego, który dzieliłem wraz z Hope. Zamiast tego odpowiedziała mi cisza. Rozglądnąłem się po kuchni i salonie. Wszedłem na taras i zacząłem się nasłuchiwać czyjeś rozmowie. Odwróciłem się w stronę drzwi od naszego pokoju. Żaluzje były zasłonięte, a z pomieszczenia wydobywał się głos dziewczyny. Mojej dziewczyny. Rozmawiała z kimś przez telefon.
-Muszę z nim zerwać... Tak... Nie, nic nie zrobił... Oni mnie do tego zmusili... Nie, nie wiem kiedy mu to powiem... Dobrze, pogadam z nim jak przyjdzie z wywiadu - przeszłem przez drzwi balkonowe i podeszłem do drzi sypialni. Zapukałem kilka razy i już po chwili w drzwiach stanęła uśmiechnięta dziewczyna.
-Hej kochanie - cmoknęła mnie w usta, a ja stałem osłupiały -coś się stało ?
-Kto karze ci ze mną zerwać ? - wybuchłem, a jej twarz była zatroskana. Szybko ją obszedłem i położyłem się na łóżku kładąc swoje zimne ręce na twarzy w celu ożeźwienia.
-Ja... to nie tak Louis. Ja.. - zaczęła się jąkać, a ja usiadłem.
-Pytam się ciebie, do cholery, kto ci kazał ? - krzyknąłem. Byłem tak wkurzony, że chętnie bym coś zbił. Hope się wystraszyła i spósciła swój wzrok na swoje palce. Lekko się opanowałem i wstałem podchodząc do niej, jednak ta się odsunęła - przepraszam.
-Modest! oni... przyszło dzisiaj tutaj dwóch gości wysłanych przez dyrektora całej firmy. Powiedzieli, że nie robimy już tak wielkiem sensacji i mamy ze sobą zerwać. Najlepiej na zbilżającej się gali - zaczęła płakać, a ja otarłem ręką jej policzki. Ona jest talka wrażliwa.
-Załatwię to. Pogadam z Simonem. Może on rozwiąże tę całą sytuacje. Uwierz mi.. wszystko będzie dobrze. Tylko musisz mi zaufać.
-Ufam ci - tylko to usłyszałem, bo do pokoju zaczął sie ktoś dobijać.
-Louis otwieraj. Wiem, że tam jesteś - jakiś mężczyzna z niskim głosem dobijał się do naszych drzwi wejściowych.
-To oni - Hope jeszcze mocniej wtuliła się w moją koszulkę, a ja głośno przęłknąłem ślinę.



_______________________________________________________________________

Nawet nie wiecie jak strasznie chciałam dodać tę część. Po raz pierwszy aż tak wciągnęłam się w takie opowiadanie i nigdy nie pisało mi się tak szybko i przyjemnie xD
Nie wiem co jeszcze powiedzieć ... aha .. Dziękuje wszystkim za te miłe komentarze pod Marcelem ... jest mi na prawdę miło czytać wszystko. Jeszcze raz dzięki a teraz was nie zamęczam i wgl xD bo pewnie nudzę tylko xD heheh xD

wydaję mi się, że Louis mówi na tym gifie cześć.... ale to tylko moja dziwna wyobraźnia heheheh LOL

piątek, 13 września 2013

Niespodzianka Marcel cz. 3


    Przez cały kolejny tydzień Marcel nawiedzał mnie w szkole, po szkole, w domu i na podwórku. Był dosłownie wszędzie tam, gdzie ja. Chodził za mną i prosił.Raz nawet kupił róże i wieczorem zakradł się do mojego ogrodu i śpiewał mi serenady. Był nieznośny. Jason wkurzał się o każdą rzecz wykonaną przez Styles'a. Był strasznie zazdrosny. Nie mogłam go za to winić.
    Zrozumiał jakim był dupkiem. Jednak ja nie mogłam mu tak łatwo wybaczyć. Musiał mi udowodnić, że naprawdę żałuję i chce mnie odzyskać. Tylko jak długo zamierzałam to wytrzymać ? To sie miało wkrótce okazać.


~
- Denerwuje mnie ten typ.
- Jason uspokój się - mruknęłam. - Marcel.. on.. nie rozumie ,że skończyłam naszą przyjaźń..
 - Nie obchodzi mnie to, jeżeli nie słucha ciebie, może mnie posłucha - mruknął i wyszedł z mojego pokoju.
 - Jason nie ! - krzyknęłam , ale było już za późno.
     Blondyn podbiegł do stojącego pod moim oknem Marcela i rzucił się na niego. Widząc co mój chłopak z nim robi zaczęłam płakać. Krzyczałam, ale na nich to nie działało
- JASON PROSZĘ ! - krzyknęłam i upadłam na kolana. Chłopak w końcu odzyskał rozum i odszedł od pobitego bruneta.
- Kochanie..
- Odejdź -warknęłam.
- Skarbie, zrobiłem to dla nas.
- Powiedziałam odejdź ode mnie! Potrzebuję to przemyśleć - krzyknęłam. Jasonowi napłynęły łzy do oczu . Spojrzał na mnie z nadzieją w oczach, ale odwróciłam wzrok .
    Gdy odszedł , podbiegłam do Marcela. Leżał taki bezbronny, cały we krwi. Zadzwoniłam po pogotowie i czekałam. Mama pomogła mi chociaż trochę wyczyścić go z krwi. Potem przyjechała karetka i wtedy widziałam go już po raz ostatni.
~
Listopad
     Zaczęła się już ostra jesień. Na drzewach brakowało liści , które leżały spokojnie na ziemi. Popadłam w rutynę. Pobudka o tej samej godzinie, szkoła, spotkanie z Jasonem i powrót do domu. Wcześniej miałam jeszcze co robić. Moim zajęciem było obserwowanie Marcela.. Sprawdzanie czy układa mu się lepiej ode mnie. A teraz.. Zniknął i zabrał ze sobą wszystko co chciałam ,żeby było przy mnie.

Grudzień

     Spadł śnieg. Znalazłam sobie nowe zajęcie. Po szkole wracam i patrzę się w okno. Tak wielu jest szczęśliwych ludzi. Obserwuję ich i im zazdroszczę. Mają coś , czego mi od dawna już brakuje.  

Styczeń

    Dzieję się ze mną coś dziwnego. Przestałam się uśmiechać. Na święta przyjechała babcia, a ja uciekłam do swojego pokoju i prawie z niego nie wychodziłam. Przytłacza mnie ten szary świat. Ile bym dała ,żeby zobaczyć ciepłe słońce. Obojętna jest dla mnie nauka.. Potrzebuję tylko jednej rzeczy ,żeby odnowić swoje życie. Rzeczy , której nie mam..

Luty

    W walentynki zerwałam z Jasonem. Przestał mnie interesować.  Od tamtej pory mam więcej czasu na spędzanie go przy oknie. Ile bym dała ,żeby znowu zobaczyć w nim jego. Kto wie ,może nigdy już go nie zobaczę..  Już odliczam dni do wiosny. Żeby zobaczyć moje słońce...

Marzec

    Przez tydzień było słonecznie. Wyszłam na podwórko z własnej woli. Siedziałam godzinami i patrzyłam się w życiodajne żółte koło. Mama powiedziała ,że dawno mnie nie widziała tak szczęśliwej jak wtedy. Nie chciałam jej ranić, to ,że ja byłam zraniona , nie znaczy ,że inni tez mieli być. 
    Chciałam zobaczyć jego uśmiech na żywo. Musiałam pocieszać się zdjęciami, ale to nie to samo.  Zdecydowałam się wyjechać. Mama nie miała nic przeciwko. Przeniesiemy się do kraju , gdzie przez cały rok jest słonecznie. Ona ma nadzieję ,że mi to pomoże. Ale ja pragnęłam tylko go zobaczyć. 


                                                                   Kwiecień - miesiąc nadziei
   Widziałam go. Siedział w zatłoczonej kawiarni na przeciwko mojego domu. Cały stres związany z jego wyjazdem odpuścił, gdy zobaczyłam jego kochane loczki przez kawał grubego szkła. Miałam nadzieję na lepsze jutro. Ale jednak.. dlaczego wtedy do niego nie podeszłam? Może nadal czuję do niego pewną urazę. A może moja godność nie pozwala mi do niego podejść i powiedzieć mu jak głupio wtedy postąpiłam.
W każdym bądź razie sprawa była na rzeczy, a ja nie wytrzymywałam bez niego psychicznie, ani fizycznie.       Każda komórka mojego ciała tęskniła za nim i jego nadopiekuńczością, miłością, troską, słodkością i tym jego hipnotyzującym zapachem perfum. Był idealny pod każdym względem, a ja dałam mu tak po prostu odejść. Dlaczego człowiek uświadamia sobie jak ważna jest dla niego jakaś osoba, kiedy już zniknie z naszego życia? Zawsze naśmiewałam się z takich ludzi szydząc z ich lekkomyślności i niewinności. Najpierw byli wkurzeni, a potem pogrążeni byli w smutku. Gdybym wcześniej wiedziała, że taka sytuacja spotka i mnie, nigdy nie naśmiewałabym się z ludzi i zawsze radziłabym im próbować. Właśnie. Próbować. Nie mogę się poddać. Jeżeli wiem już, że on żyje muszę wykonać kolejny krok  stronę wybawienia.

                                                                   Maj - plan działania

   Wyszłam z domu by zrobić zakupy. Przeszłam koło tego samego lokalu, w którym zobaczyłam Styles'a . Nie było go. Mój humor od razu zmalał. Pomimo wszystko widok Marcela poprawiłby mój światopogląd. Potrzebowałam go! Wiedziałam o tym już od dłuższego czasu, jednak nigdy się do tego nie przyznawałam. Zawsze udawałam, że to jest tylko dobra przyjaźń. A jednak .. przekroczyliśmy tę barierę.
   Przez kolejne dni wychodziłam na dwór by patrzeć czy może przypadkiem nie przechodzi tamtędy lokowany chłopak. To był mój jedyny plan. Jedyny plan, który mógł wypalić.


                                                                Czerwiec - realizacja

   Nadszedł wyczekiwany przeze mnie dzień. W końcu Marcel pojawił się w tej kawiarni. Nie czekając ani minuty dłużej zabrałam kurtkę z wieszaka i wyszłam poza ogrodzenie podwórka. Przeszłam przez ulicę i szybko otworzyłam drzwi lokalu. Napotkałam kilka zaciekawionych spojrzeń ludzi, którzy siedzieli na swoich miejscach przy barze.
-Poproszę piętnastkę - złożyłam zamówienie wlepiając wzrok w kartę kaw. Obróciłam głowę i spojrzałam w stronę chłopaka. Patrzał na mnie swoimi zielonymi oczami. Były tak intensywne, że mogłam zobaczyć ich pełnie kilkanaście metrów od niego. Były silnie przyciągające jak ich właściciel. Szybko wstałam z krzesła i ruszyłam w stronę Marcela. Teraz, albo nigdy.
-Ja - powiedzieliśmy w tym samym momencie, na co się zaśmialiśmy.
-Ty pierwszy/a - znowu się zaśmialiśmy doborem swoich słów.
-Dobra, ja powiem - zaśmiałam się z siebie, a chłopak zaczął mi się przypatrywać. Nagle zaczęło mi brakować języka w gębie i stałam oniemiała i zażenowana swoim zachowaniem.
-Przepraszam - powiedział cicho, na chwilę spuszczając swój wzrok po czym, gdy go podniósł, miał całe zaczerwienione policzki i kilka kropel łez w kąciku jego oczu - Tak strasznie Cię przepraszam. Najpierw kłócę się z tobą o twojego chłopaka ...
-Byłego - poprawiam go.
-To przeze mnie, ja ... - przez jego słowa zachciało mi się płakać. W dość nietypowy sposób wytarłam swój nos ręką i lekko usiadłam koło niego na kanapie w kącie lokalu.
-Nie, to moja wina. Wszystko jest okej - uśmiecham się przez łzy i mam zamazany obraz łzami. Marcel nagle podniósł swoją prawą dłoń i powoli przykładając ją do policzka pozbywał się moich łez, dając mi dostęp do patrzenia się w jego piękne oczy.
-To moja wina i nawet nie zganiaj na siebie. To nie ty powinnaś cierpieć, tylko ja. Nie zasługujesz na ból - jego postawa bardzo mnie dziwi, jednak zostawiam to mimo uszu.
-Czy jest coś co mógłbym zrobić, żebyś skończyła płakać ? - przybliża się do mnie by mocno otulić mnie swoim ramieniem.
-W zasadzie to jest taka jedna rzecz, o której marzę od dłuższego czasu - śmieję się ze swoich słów. Brzmiały jak najbardziej wymijająco. A to napawało mnie jeszcze większą euforią.
-Co takiego? Zdradź mi swój sekret - przybliża swoją twarz do mojej, a ja szeroko się uśmiecham.
-Pocałuj mnie - szepczę w jego wargi, które znajdują się tóż przy moich, a on wykonuje polecenie. Świat zaczyna mi wirować, kiedy jestem przy nim. Jeszcze nikt nigdy mnie tak nie pocałował z taką namiętnością, a także z wielką rozwagą i delikatnością. Jeszcze nigdy nie byłam, aż tak szczęśliwa. Był moim wybawieniem. Moim jutrem. Moim sensem życia. Był po prostu mój. A ja wiedziałam, że od tego czasu już zawsze będę jego.


____________________________________________________________________________
no więc .. nie wiem co powiedzieć ..
w jeden tydzień przybyło nam dwóch nowych obserwatorów z czego się niezmiernie cieszymy. Jest to dla nas jak woda na pustyni. Tak samo mogę powiedzieć o komentarzach, które tutaj zostawiacie. I te pozytywne, jak i te negatywne są dla nas na prawdę ważne, ponieważ w ten sposób wiemy, że warto dla kogoś pisać ..
jest i 19 tys. wyświetleń .. nigdy bym nie przypuszczała, że przez miesiąc zyskam 5,5 tys. odsłon .. jestem wam dozgonnie wdzięczna, że czytacie moje wypociny i zapraszam was na zaglądanie na naszego bloga. Możecie wysłać nasz link do swoich przyjaciół, kolegów czy koleżanek, którzy szukają takiej strony jaką jest nasz blog. Dla nich będzie to plus i dla nas, bo będzie więcej czytelników.
Chciałabym też powiedzieć, że bardzo dziękuję za te miłe komentarze pod poprzednim imaginem. Jestem na prawdę szczęśliwa widząc, że mnie wspieracie. Dziękuję was z całego serca i dlatego dodaję tą część troszke dłuższą niż zamierzałam :)
Do następnego.

mam nadzieję, że kolejną część Louisa dodam już w sobotę wieczorem, bądź niedziele :)

ZAJEBISTE :*

piątek, 6 września 2013

Louis 3 ♠


PAMIĘTAJCIE O KONKURSIE !!!
CHĘTNE OSOBY NIECH WYSYŁAJĄ PRACĘ DO 10 WRZEŚNIA NA imaginyo1d@pl.pl 





Odsunąłem się od niej powoli i szeroko się uśmiechnąłem.
-Wyglądało realistycznie ? - szepnęła mi na ucho, a ja się załamałem. Myślałem, że zrobiła to bezwarunkowo. Myślałem, że darzy mnie głębszym uczuciem. Takim jakie darzyłem ją już od dłuższego czasu. Kochałem ją, a ona wydawała się nadal wykonywać tylko swoją pracę. Stała się przeze mnie sławna. Chociaż wcześniej już była to teraz była rozpoznawalna na cały świat. Stała się bardziej poważna. Nie mogłem jej tego zabronić. Nie byliśmy parą. Chociaż bardzo bym tego chciał, to nie mogę jej do niczego zmuszać. Jakie to jest dziwne, że z nią chodzę, a i tak wiem, że nie mogę z nią być. Jakież to żałosne.
-Tak, było świetnie - odparłem trochę mniej ochoczo, jednak ona nie zwróciła na to uwagi i pisnęła radośnie jeszcze raz wbijając się w moje usta. Z wielkim uczuciem odwzajemniłem jej pocałunek i mocno przygwoździłem moje ręce do jej bioder. Lekko ją podniosłem i obróciłem kilka razy w okół własnej osi. Byłem jak w transie. Potrzebowałem jej dotyku. Była tak oszałamiająca, że nie mogłem ruszyć się od niej na krok.
-Jesteś najlepszym chłopakiem jakiegokolwiek mogłam mieć - krzyknęła radośnie, a ja nie przejmowałem się, że te słowa były tylko na pokaz. Liczyło się to, że te słowa były wypowiedziane do mnie z jej ust. Tylko gdyby to jeszcze było chociaż w jednej dziesiątej prawdą. Oddałbym za to wszystko.


-Byłaś dzisiaj na prawdę świetna - Louis wyrwał mnie z moich zamyśleń. Właśnie skręcaliśmy na moją ulicę. Nie odzywaliśmy się do siebie przez całą drogę. Byłam trochę przytłoczona całą tą sprawą. Strasznie podobał mi się Lou. Był dla mnie bardzo ważny, a możliwość bycia z nim nawet w tym udawanym związku cieszyła mnie z każdym kolejnym dniem. Miałam nadzieję, że szatyn dobrze odbierze moje sygnały i też czuje to samo co ja.
-Dziękuję, ty również - spojrzałam na niego. Siedział wyprostowany, kurczowo trzymając kierownice patrzał w dal, co chwila na mnie zerkając. Lekko się uśmiechnęłam i z powrotem spojrzałam się w stronę okna.
-To tutaj - rzekł jakby trochę zawiedziony, jednak na razie miałam ważniejsze sprawy na głowie.
-Odprowadź mnie - zaproponowałam, a on minimalnie skinął głową i wyszedł z samochodu, by po chwili otworzyć przede mną drzwi, jak prawdziwy dżentelmen. Złapałam go za rękę, a po ciele przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Tak oto jego ciało oddziałuje na mnie. Jest jak magnez, do którego ciągnie mnie coraz mocniej im bliżej niego jestem.
-To do jutra. Mam nadzieję, że przyjdziesz zobaczyć jak nagrywamy nową płytę - Oparł się o drewniane drzwi, a ja bardziej do niego podeszłam. Pomimo, że mieliśmy się zachowywać jak para tylko przed kamerami bardzo ekscytowały mnie nasze pocałunki poza tym całym przedstawieniem. Lekko uniosłam się na palcach i zawinęłam ręce pomiędzy jego kurtkę. Przycisnęłam usta do koniuszka jego ust, a potem do drugiego.


Działała na mnie hipnotyzująco. Była straszną kusicielką, a ja pozwalałem jej mną manipulować. Nie wytrzymałem jej gry i lekko pociągnąłem za jej wargę przez co ona przestała wykonywać jakiekolwiek ruchy. Przejąłem inicjatywę i szybko odepchnąłem się od drzwi i po chwili Hope stała unieruchomiona moimi ramionami. Łapczywie wbiłem się w jej wargi, a ona oddawała pocałunki. Położyłem prawą rękę na jej policzku, a druga zaś powędrowała na tył jej talii.
-Muszę ci o czymś powiedzieć - wysapałem po długich pocałunkach złączając nasze czoła. Przejechałem moim nosem po jej, a ona słodko zachichotała.
-Mów - przypatrywała się w moje oczy z zaciekawieniem. Byłem pewny, że to jedyna taka okazja, żeby wyjawić jej moje uczucia do niej.
-Jest taka sprawa, która dręczy mnie już od dłuższego czasu....


Tak! Tak! Tak! Nie wiem jak się czułam w tamtym momencie, ale moje serce już dawno umarło na zawał. Może on chce mi powiedzieć, że mnie kocha, że może chce być moim prawdziwym chłopakiem. Mój oddech szybko wzrósł na sile i po chwili ciężko dyszałam.
-Słucham cię, Lou - pogoniłam go, a on lekko skinął głową, że rozumie.
-Ja już tego nie wytrzymuję. Chcę, żebyśmy to zakończyli ... - urwał na moment, a na miejscu mojego serca zostało miliony odłamków. Byłam rozdarta. A więc to już koniec. Koniec mojej bajki z wymarzonym księciem.



__________________________________________________________________

MÓJ NOWY BLOG - OPOWIADANIE O MARCELU


Hej kociaki i kocice :*

Oto kolejny imagin z Lou.. wiem, że nie wyszło mi to jakoś najlepiej, ale nie mam od kilku godzin humoru. Bliska mi osoba zmarła. Smutno mi jest. I proszę, na prawdę .. nie wiem, kiedy dodam kolejną część, bo jak na razie nie mam do tego głowy, ale jakby co przepraszam :*

Mam nadzieję, że zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza :**

wtorek, 3 września 2013

Niall ♧

Zaszalejcie. Tak jak szalejecie do tej pory. 
Robimy sprawdzanie obecności ;D każdy kto przeczytał, dodaje komentarz. Tylko raz, przy tym imaginie ;] 







    Był chyba maj. Nie liczyłem już dni. Nie patrzyłem za zegar. Starałem się skupiać na czymś innym, niż rozmyślanie o mojej depresji.
    Ludzie mijali mnie i zawsze czegoś chcieli. Makijażystka, Stylistka , Fryzjer. Potem managerowie i producenci. Każde z nich uśmiechało się promiennie na mój widok. Co mieli zamiar osiągnąć?
5..
4...
3..
2...
1..
Przedstawienie czas zacząć.
    Uśmiechałem się do kamery, starając się być chociaż odrobinę przekonujący. Ale poco?


 Jak się poznaliście?

   Ciemność  bo noc. Cisza bo sen. 
   Wszystko zaczęło się na tym starym pomoście. 

   Chciała skoczyć. Wypuścić skrzydła jak motyl , poczuć się wolna. W prawej list pożegnalny, w lewej prawie pusta whisky. Zagłuszała szum rzeki, swoim monotonnym płaczem. Zdawało by się ,że nic jej już nie pomoże. Czyżby?

- If we could only have this life for one more day
If we could only turn back time..

   Zamknęła oczy. Zaczęła drżeć. Nie przestałem śpiewać. Zbliżałem się. Wykorzystując  okazję złapałem ją za rękę i ściągnąłem z małego murka , na którym stała. Kim była ta dziewczyna? Dlaczego chciała nagle wszystko przekreślić? 

   Jedno przytulenie zapieczętowało początek . Nasz początek.

- Dlaczego? - mruknąłem.
- Życie jest kopnięte nie w tą stronę. 
- Gdybyś skoczyła, ominęła by cię wspaniała przygoda.
- Jaka? -zaszlochała.
- Przygoda, przez którą będziemy kroczyć razem. Pokarzę ci lepsze życie.
- Nawet mnie nie znasz .
    Ten śmiech. Śmiała się w moją kurtkę. 
- Spokojnie

Pokazałeś jej lepsze życie?

   Oczywiście. Takich obietnic nie wolno nie przestrzec.    
    Spotykaliśmy się codziennie. Tylko ona potrafiła sprawić ,że cały świat nie istniał, a ja szczerze się uśmiechałem. Miała dar.
Zrozumiała jaki błąd by popełniła. Od tego momentu cieszyła się życiem. Była wesoła. 
    Pragnąłem ją mieć. Chcieć ją kochać. Całować każdą część jej idealnego ciała. Wsłuchiwać się w jej niebiański głos. To zdecydowanie była miłość. 

Jej imię definiowało moje pojęcie o miłości. 

   Kryła się w niej tajemnica, którą za wszelką cenę chciałem okryć. 

    Nie bała się uwagi poświęcanej na nią, ani zachowywania się jak dzika wariatka w tłumie. Nie sprawiała wrażenia  przestarszonej , gdy oglądaliśmy horrory. Więc jakim cudem mogła bać się miłości? Zakochania się..

Sądzisz ,że nie potrafiła , czy nie chciała?

    Nie chciała. Zdecydowanie. 
     Widziałem, że kochała przyrodę, zwierzęta . Uśmiechała się , jak na przystani grali miejscowi śpiewacy. Nie chciała dopuścić myśli ,że może się we mnie zakochać.
    Z dnia na dzień było mi coraz trudniej. 
Któregoś dnia nie wytrzymałem. Wpadłem do jej domu jak burza. 

- Powiedź mi czego się boisz - wyszeptałem. - I nie kłam.
- Niall , ja... Nie kocham cię. - mruknęła. 

   Sekretem do dzisiaj zostanie , co wtedy czułem. Pewnie taką mieszankę wybuchową. 
Uśmiechnąłem się lekko. Powoli usiadłem na łóżku , obok niej. 

Kropla za kroplą
- Kochanie.. nie płacz..
- Zraniłam cię. Dlaczego do cholery najpierw nie pomyślę?!
- Nic się nie stało - mruknąłem. 
- Mieliśmy nie kłamać. Wiem ,że coś do mnie czujesz.
- Kocham cię księżniczko. Jednak  jesli ty mnie nie chcesz, to zrozumiem.. Powiedz mi tylko..  Czemu boisz się zakochać?
- Nie chcesz wiedzieć.
- Ale..
- Nie Niall! 
    Co się potem stało? W sumie nie wiem. Po prostu mnie pocałowała. To co ta dziewczyna ze mną robiła.. Magia..

- Widzisz? - mruknęła. Hipnotyzowała mnie, jak najzdolniejsza wróżka.
- Zrobię dla ciebie wszystko - wyszeptałem.
- Dlatego nie chcę się zakochać. Nie chcę wszystkiego. Moim marzeniem jest być wolna. 
- Jak zmienisz zdanie, zadzwoń - uśmiechnąłem do niej i wyszedłem. 

 Widzieliście się jeszcze?

    Nie. Po prostu zniknęła. Kto wie, może teraz jest wolna. 
  Gdyby się znalazła.. byłbym najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Wybaczyłbym jej każdy , nawet najmniejszy grzeszek. 

   Wystarczyło by mi jedno zdanie. Wręcz stwierdzenie :


Ona żyje.

      Jakby ktoś mi powiedział ,że moja czarodziejka żyje sobie spokojnie, z rodziną.. Jest szczęśliwa.. Cieszyłbym się razem z nią. 

Dziękuję Ci Niall, za wywiad.
Panie i Panowie, Niall Horan i jego wzruszająca historia miłości. 
Gdyby ktoś wiedział cokolwiek o jego ukochanej prosimy o kontakt. Każdy słyszał słowa tego chłopaka. Jedna wiadomość  może odmienić jego życie. 
   Dziękujemy za uwagę, do zobaczenia w kolejnym odcinku programu " ZAGINIENI" . 

  Prezenter poszedł sobie, wszyscy wyszli. Zostałem znowu sam.  Pogrążony w niepokoju. Wyszedłem z budynku. Kierowałem się jak każdego wieczoru na stary pomost. Chciałem wiecznie już czuć to ciepło, co tamtej nocy.
    Na małej budowli leżał skrawek papieru. Usiadłem na jej ściance i chwyciłem papier.

Czuwam nad tobą

---------------------------------------------------------------------------------
Kocham was ;* - K 

poniedziałek, 2 września 2013

Louis 2 ♡

 Od trzech tygodni nie ustępuje Louisa na krok. To dość dziwne uczucie. Muszę chodzić z nim na każdą próbę, a on chodzi ze mną na zakupy. Od tego czasu zmieniłam cały pogląd na to wszystko. To jest chore. Nie wiem jak ja się w ogóle mogłam na coś takiego zgodzić. Na dodatek jego fanki zaczęły wypisywać na różnych stronach, że jesteśmy tylko ustawką. A co ja mam im powiedzieć? Macie racje? Tak jesteśmy ustawką?  Nie. Nie mogę, bo podpisałam jakiś głupi papier, przez który nawet moja mama wierzy, że Louis jest tym jedynym.



  Idę właśnie z Louisem przez miasto w stronę jednej z największych na świecie agencji modelingowej. Strasznie się denerwuję. Chłopak zauważając moje zdenerwowanie mocniej złapał mnie za rękę i leniwo się do mnie uśmiechnął. Byliśmy jak najlepsi przyjaciele. Dobrze się dogadywaliśmy i pomimo tego plusu w naszym związku czuliśmy się przy sobie swobodnie.
-Nie denerwuj się tak, bo przez ciebie ten strach mi się udziela - zażartował, a ja stuknęłam go w ramię ostrzegająco, by nie kontynuował.
-Weź ze mnie nie żartuj, przecież wiesz jak to na mnie działa.
-Oj no przepraszam, przepraszam.
-To dobrze, że przepraszasz - droczę się z nim. On jedynie rozluźnił uścisk naszych dłoni i objął mnie ramieniem.
  Po 15 minutach drogi weszliśmy do wielkiego holu. Cała krew odpłynęła mi z twarzy, kiedy spojrzałam w stronę recepcji. Fotoreporterzy. Czekali tu na nas. Ale skąd oni wiedzieli, że tutaj będziemy? Ach... no tak. Fanki. Niby niektóre mnie lubiły, ale większość z nich hejtowała mnie na każdym kroku. To było bardzo nie miłe. Ciekawe jak one by się poczuły na moim miejscu.
-Nie rozmyślaj tak, bo za chwile kogoś potrącisz. To jest twój dzień, nie zmarnuj takiej szansy- Louis zaśmiał się melodyjnie, a mnie to podniosło na duchu. Dobrze wiedzieć, że mam taką osobę, która mnie wspiera.
-Dziękuję za radę -odpowiedziałam nieśmiało i przywitałam się z jedną z moich dzisiejszych stylistek. Tak. To jest zdecydowanie mój dzień.



*perspektywa Louisa*

  Wszedłem do wielkiej hali, która była koloru białego z czarnymi dodatkami. Na środku pokoju był około 30 metrowy wybieg. Rewia mody. Może nigdy o tym nie marzyłem, ale nie chciałem zawieść Hope. Przez te ostatnie tygodnie strasznie ją polubiłem. Była jedną z niewielu osób, przez które uśmiecham się szczerze. Jestem po prostu sobą.
  Usiadłem na krześle z moim imieniem i nazwiskiem i przyglądałem się parkietowi. Kilka minut później jeden z reporterów usiadł koło mnie i zaczął zadawać mi pytania.
-Dlaczego ty, Louis Tomlinson znalazłeś się na jednej z gal?
-Przyszedłem tutaj by kibicować mojej dziewczynie. To jej pierwszy taki występ dla tak dużej publiczności - zacząłem mu tłumaczyć gestykulując.
-Właśnie.  Jak układa ci się z Hope? Podobno niedługo planujecie jakieś wspólne wakacje?
-Nic mi o tym nie wiadomo. To musi być jakaś kolejna plotka - szybko zmieniłem temat.  Dlaczego miałbym mówić mu o swoim życiu prywatnym? Tak. Zamierzam ją gdzieś zabrać,  ale jak na razie nie znam jej wystarczająco długo by jej zaufać.  Chociaż z drugiej strony jeszcze nigdy nie znałem takiej cudownej dziewczyny. Pomimo tego, że jest modelką nie wygląda jakby brakowało jej wagi. Jest w sam raz. Jest idealna. Pod każdym względem mnie zaskakuje.  Jest miła,  kochana, urocza i lubi mnie słuchać.
-Więc jak? - szybko spojrzałem się na mężczyznę,  który siedział koło mnie. Niechcący się zamyśliłem.
-To znaczy?
-Jak długo jesteś z Hope? Wszystkie gazety o was mówią.  Nie przeszkadza wam to, że chodzą za wami i robią wam miliony zdjęć?  Przyznaj, że to trochę krępujące.
-Tak nieraz Fotoreporterzy dają nam w kość, ale jaki byłby ich zawód bez śledzenia nas na każdym kroku.
-Masz racje. Dziękuję ci za ten wywiad. Na prawdę dużo nam wyjaśniłeś.
-Nie ma sprawy. Ja też dziękuje - uścisnąłem mu dłoń, a on wstał akurat w momencie, kiedy na scenę wyszła główna organizatorka spotkania.


  Przez scenę przeszło już około 16 dziewczyn. Martwiłem się o Hope. A jeżeli nie wytrzymały jej nerwy i nie weszła na scenę? Może ominęła ją jej kolejka? Nie wiem. Nie znam się na tym. Kurde. Moje rozmyślania przerwał kobiecy głos informujący,  że teraz odbędzie się pokaz kolekcji wiosennej. Głęboko westchnąłem i spojrzałem się w stronę wejścia na wybieg. Stała tam. Była piękna. Miała na sobie jeansy i czerwoną koszulkę z jakimś nadrukiem. Nie zwracałem uwagę na jej ubiór.  Za bardzo skupiłem się na wyrazie jej twarzy. Była taka poważna. Nie pasowało to do dziewczyny, którą znałem. Ale podobało mi się to. Widziałem, że ona to kocha, że wie co robi. Podziwiałem ją za to.


  Po skończonej rewii poszedłem do stylistki Hope i chwile z nią porozmawiałem. Pochwaliłem ją za dobrą robotę i wzrokiem odszukałem mojej dziewczyny. Gdy mnie zobaczyła szybko do mnie podbiegła i złożyła na moich ustach długi pocałunek.  Na początku byłem zdezorientowany, ale po chwili odwzajemniłem pocałunek. Była w każdym calu idealna. I jak na razie tylko moja....

______________________________________
Dobra masz julia i soe ciesz xD

niedziela, 1 września 2013

OGŁOSZENIE PARAFIALNE ;))

   Agnieszka i ja mamy dla was kolejną wiadomość.
Z racji tego ,że zbliża się szkoła, a my przewidujemy ,że sobie same nie poradzimy, uzgodniłyśmy ,że weźmiemy jeszcze kogoś do pomocy. Sierpień był bardzo owocnym miesiącem dla bloga. Głupio by było to zaprzepaścić.


WYSYŁAJCIE NAM SWOJE PRACE O NIALL'U

Najlepiej by było ,gdyby to była tylko jedna część imagina. Styl czy  motyw jest dowolny. Możecie wpisać tradycyjne " [T.I] " , lub podstawić jakieś imię. Reszta zależy od waszej wyobraźni. PROSIMY, NIE WYSYŁAJCIE NAM IMAGINÓW +18 ! 
    Czekamy na pracę z niecierpliwością. Czas na wysłanie swojego dzieła macie do  10 września. Wyniki ogłosimy 13 września ;]

PRACE WYSYŁACIE NA ADRES :  imaginyo1d@wp.pl 

Czekamy z niecierpliwością ;*