piątek, 31 stycznia 2014

100 tysięcy + ....

    Piszę to i się trzęsę ze szczęścia i płaczu.  Omg, nie wierzę. Dobiłyśmy już do 100 000 wyświetleń <3 Za co bardzo gorąco wam dziękujemy. ;)
     A teraz już ta gorsza wiadomość. Postanowiłyśmy też zakończyć działalność bloga. Chodzi o to ,że nie mamy nikogo 3 do pomocy , a same już nie dajemy rady ;cc A pisałyśmy ,że potrzebujemy nowej/ego pisarki/arza , ale niestety ;c 
 Pożegnalny imagin :

         Zamykam z hukiem zeszyt. To na nic, myślę. Po chwili siadam na łóżku i zaczynam wszystko relacjonować. Od początku i znowu.. i znowu.. Robiłem już wszystko, ale ciągle nie mogę jej znaleźć. 
        Brakuje mi jej każdego dnia. Chcę czuć jej delikatne palce na mojej twarzy, pragnę dotyku jej ust na mojej szyi. Boże.. tak dawno nie słyszałem już jej niezadowolonego pomruku, gdy się całowaliśmy, a mój zarost drapał ją w buzię. Chcę słyszeć jej śmiech, widzieć te najpiękniejsze oczy na świecie. Ale jej już nie ma. Odeszła ode mnie. 
        Nie umarła. Na pewno nie.. Ona po prostu ode mnie uciekła. 


     

Ona nie boi się całej uwagi
Nie boi się dziko biegać
Jak to się stało, że tak bardzo boi się zakochać?
Nie boi się strasznych filmów
Lubi sposób, w jaki całujemy się w ciemnościach
Ale strasznie boi się zakochać

  

      Tego się właśnie bała. Nie chciała ,żeby na każdym kroku prześladowali ją reporterzy. Mimo ,że się ich nie obawiała, po prostu nienawidziła tego. Nie była Rebeccą , ani Perrie. 
         Teraz jakby to sobie przypomnieć to była , jest całkowitym przeciwieństwem takich dziewczyn , które mi się podobały. Zawsze wybierałem takie , które były sztuczne, albo sławne.
         Ją poznałem kiedy spotykałem się z Pezz. Ona była jej dawną przyjaciółką z dzieciństwa. Trzymali się razem w trójkę. Perrie, ona i ich wspólny przyjaciel Christian. Potem zdarzył się tragiczny wypadek, który jak każde z nich myślało rozłączy ich na zawsze.
          Spotkałem ją po raz pierwszy w studiu nagraniowym. Była prawą ręką naszego nagraniowca. Bardzo podobała się Niall'owi i o wiele bardziej Harry'emu. Jednak zawsze miałem wrażenie, że patrzy tylko na mnie. Nie żebym był aż takim narcyzem, po postu kiedy tylko na nią spoglądałem to ona patrzyła się na mnie. 
        Uczucie do niej rosło, a ja nawet nie wiedziałem jakim cudem to się w ogóle dzieje. Przesiadywała u nas w domu bardzo często. Przyjaźniła się z resztą. Do mnie chyba nie umiała dotrzeć. Nie dziwię się. Byłem fiutem. Obrażony na cały świat , chodziłem wszędzie , byle by tylko nie koło niej. Byłem z Perrie. A wszystko bym zrujnował, bo doskonale wiedziałem ,że gdybym został z nią na chociaż kilka minut sam na sam.. Nie zniósł bym tego. Otworzyłbym dla niej cały świat. Całował gdzie się tylko da, kochał. A przecież byłem z Perrie.
        Zrujnowało się wszystko , gdy Harry oznajmił ,że są razem. Wyjechałem z Pezz nad morze na prawie 3 tygodnie. I chociaż tak bardzo starałem się tego nie robić , to ciągle porównywałem Perrie do niej. Tak bardzo się różniły. Edwards była otwarta. Wszystkim się dzieliła. Cechowała się odwagą i humorem. Ona była tajemnicą. 

           Gdy wróciłem chłopcy byli wściekli, managerowie byli wściekli i cały świat był wściekły. Nikt nie chciał nawet ze mną gadać. Mocno dostałem po dupie. Pezz ze mną zerwała, bo według niej przestałem być sobą. I dobrze, już dawno przestałem się nią interesować. Rozmawiała ze mną tylko ona. Czasami tylko kilka minut, bo potem przychodził Harry i gdzieś szli, ale z czasem gadaliśmy coraz częściej. 
         Normalnie bym się wściekł, za to jakim mój kumpel był debilem. Za to ,że ją zostawił. Ale ja się cieszyłem. Byłem nasiąknięty miłością od stóp do głów. A ona potrzebowała tylko przyjaciela. 
        Była inna. Mimo rozstania z Harry'm cały czas zachowywali się jak przyjaciele. Przytulali się, ganiali, bawili i dzielili jedzeniem. A potem mnie pokochała. Cholera, całowała zajebiście. Miała takie wielkie serce, wesołe oczy.. Idealna pod każdym względem. 
        A potem mnie zostawiła. I wyjechała. Nie wiem gdzie. Chyba zmieniła nazwisko i numer ubezpieczenia, bo nijak nie można było ustalić nawet drobnej wiadomości o niej. 
        Starałem się wymyślić jakieś potencjalne nazwisko , które mogła przybrać. Przecież znałem ją na wylot. Zapisywałem każdy pomysł. Ale to na nic. Może wyszła za mąż? Może wiedzie teraz spokojne życie? Nie wiem.. 

Chciałbym jedynie poznać odpowiedz na pytanie:
Dlaczego?


pytanie :
jak sądzicie? O kim mógł być imagin? ;*

Dziękujemy wam za każdy komentarz, za każdą uwagę ... za wszystko... ;c



To smutne, że to się tak potoczyło... 
Dlatego to jest takie śmieszne , co teraz powiem. ;))

Nie odchodzimy!! 

(teraz takie WTF ? )

Halo panie i panowie, uwaga , achtung ..
To był jeden wielki żart! 
hahaha 
moje kociaki ! Daliście się naaaabraaać badabuja ;D

Jezu, jestem chora ;D
DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZA 100 000 WYŚWIETLEŃ !


DLA TYCH KTÓRZY JESZCZE NIE ZROZUMIELI  ;d 
nie odchodzimy z bloga, a cały wpis jest jednym wielkim żartem ;]] 
następna część Hazzy pojawi się jutro ( jego uro) NIESPODZIANKA ZA 100K wkrótce, a co do kolejnej części Lou to pytania do Agi (która densuje na studniówce) hahaha dobranoc ;**

czwartek, 30 stycznia 2014

Louis cz.6


(dla ułatwienia piszę tą część z perspektywy dziewczyny, by wszyscy zrozumieli uczucia, jakie towarzyszyły jej podczas wszystkich  wydarzeń, które dzieją się w przeszłości)

plus. pochylone pismo w retrospekcjach są przemyśleniami dziewczyny, które teraz wnioskuje po kilkuletnim doświadczeniu w ... sami się dowiecie w czym

~retrospekcja~

-Tak bardzo cię kocham - po raz kolejny przytuliłam się do ramienia Taylora. Właśnie wracaliśmy z najlepszego koncertu w życiu. Gdyby jednak fakt, że Tay złamał zakazy rodziców i pojechał na ten koncert, wszystko było by idealnie.
-Ja ciebie mocniej - zamiast patrzeć na drogę chłopak odwrócił się w moją stronę i mocno mnie pocałował. Cóż, nie miałam nic do stracenia. Przecież mam dopiero 14 lat. Co strasznego może mi się stać. Szlaban? Gdyby tak się stało, Tay na pewno by mnie uratował, przecież miał 18 lat. Jest już dorosły.

 Jednak jak można się dowiedzieć tak strasznie się myliłam. Gdybym tylko mogła cofnąć czas, zakazałabym sobie wyjść z tym chłopakiem, on był tylko złem.


  W pewnym momencie poczułam przeszywający ból w mojej czaszce. Kolejną rzeczą, którą widziałam było ciało Tay'a spoczywającego na moich kolanach. Z bezsilności zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony. Nie mogłam niczego przyjąć do wiadomości. Chłopak, którego kocham właśnie umiera na moich rękach, a ja jedyne co robię to beznamiętne wpatrywanie się w drzewa, które są dookoła nas. Byłam po prostu żałosna.


~koniec pierwszej retrospekcji~
  Ręką przejechałam po nierównym podłożu skrytki. Wyryłam ten otwór zaraz po powrocie ze szpitala, dokładnie rok po wypadku. Nadal nie mogę znieść, gdy patrzę się na jakąś lampę. Wciąż przypomina mi się ta noc. Ta głupia nieprzemyślana noc, która już na zawsze zostanie w moich myślach, przypominając mi o mojej nieposłusznej naturze.
  Po wypadku zaczęłam chodzić do psychologa. Zamieniłam się w mola książkowego. Nie potrafiłam znowu wyjść do ludzi, z jednym wyjątkiem. Koleś, który sprzedawał mi dragi. Tak strasznie bałam się powtórki z rozrywki, że zapomniałam o życiu doczesnym. Żyłam jedynie szkołą i narkotykami, które dostawałam. Chociaż nie można tego tak dosłownie powiedzieć. Po tym zdarzeniu przydzielono mi domowe nauczanie, jakby to miało mi w czymś pomóc.
  Aż w końcu pewnego dnia moi rodzice oznajmili mi, że się wyprowadzamy z tego felernego miasta. Miałam zacząć od nowa. Czyste konto. Rodzice obiecywali mi, że w tamtym miejscu nie będą znali naszej przeszłości. Że w końcu będę mogła zaczerpnąć świeżego powietrza. Jednak coś trzymało mnie w mojej rodzinnej miejscowości. Jammie - koleś od dragów.

~retrospekcja~

-Rodzice powiedzieli mi, że wyprowadzamy się za kilka dni - założyłam na ramiona koc, który Jammie dał mi z tylniego siedzenia.
-Więc widzimy się ostatni raz - kolejny raz zaciągnął się papierosem, po czym podał mi go, jednak ja odmówiłam - chcesz jakiś zapas, albo co?
-Nie.. W zasadzie chciałam ci powiedzieć, że kończę z tym - chłopak pochylił się w moją stronę i wypuścił dym blisko mojej twarzy. Chciałam coś powiedzieć, jednak on mocno mnie pocałował. Całując go, czułam zapach papierosów połączony z miętowym odświeżaczem powietrza samochodowego. Jeszcze nigdy nie całowałam się tak, jak z nim... z wyjątkiem Taylora.
Od razu w moich myślach pojawiło się te cholerne światło i przerażający krzyk kierowcy, który wjechał z nas całą swoją prędkością.

Te wydarzenie było najgorszą rzeczą, które zawsze mnie dręczyło, za każdym razem jak chciałam się już pozbierać... a teraz także ten pocałunek, który zwiastował tylko kolejne problemy.

  Szybko oderwałam się od ust chłopaka i wybiegłam z samochodu krztusząc się swoimi własnym łzami. Już zawsze będę uwięziona z wydarzeniami w tym chłopakiem.

~koniec drugiej retrospekcji~

  Wyjęłam pudełko z nieotwartymi dotychczas tabletkami usypiającymi. Wzięłam jedną do ręki i zakręciłam wokół palców. Wydawało mi się, że potrafię się kontrolować od kiedy dwa lata temu skończyłam umawiać się z Jammiem, a jednak wszystko legło w gruzach przez jednego chłopaka imieniem Louis.
  Już miałam włożyć 5 tabletkę do buzi, kiedy do drzwi zaczął dobijać się jakiś chłopak. Szybko połknęłam tabletkę popijając ją wodą gazowaną i otworzyłam drzwi.
- A to ty - westchnęłam i otworzyłam szerzej drzwi, kiedy brunet wszedł do pokoju, obraz zamazał mi się, jednak ręką złapałam się za głowę i chwilę odczekałam.
- Naprawdę cię przepraszam za to... za wszystko co spotkało cię złego w tym mieście.
-Ty nic nie rozumiesz. Wiesz, że zawsze mi kogoś przypominałeś ? Zawsze przypominałeś mi mojego dawnego chłopaka, który zginął w wypadku samochodowym...
-Tak mi przykro... -przerwał mi, jednak ja tylko przełknęłam ślinę i kontynowałam.
- Ten twój sposób chodzenia, to jak odgarniasz grzywkę z czoła, ten sam uśmiech, ten sam styl - wszystko przypominało mi o Taylorze.  Wiedziałam, że on na mnie patrzy z góry, dlatego chciałam zachowywać się tak, jak powinnam się zachowywać wcześniej - grzeczna, pomocna, zbierałam dobre oceny w szkole - jednak ty to wszystko popsułeś - wytknęłam go palcem.
- Hej hej hej, uspokuj się. A nie pomyślałaś,  że może ten Taylor specjalnie postawił mnie na twojej drodze,  żebyś się poprawiła ?
- To jest bardzo możliwe - uśmiechnęłam się do niego i wtuliłam się w jego koszulkę. Louis wciągnął nas bardziej na łóżko i położył swoją głowę na mój bark.
Przez około 15 minut patrzyliśmy przed siebie, jakby to miało by nam jakoś pomóc.
- Tak bardzo cię kocham - wyszeptałam do jego koszuli, kiedy poczułam, że leki zaczynają działać.
- Nawet nie wiesz, ile czekałem na te słowa - spojrzał się w moje oczy, jednak ja już powoli zapadałam w sen.

_____________________________________________
UHUHUHUHUU NO TO SIĘ POROBIŁO :D
Ahhh kocham takie dramaty hehehe
Nie wiem co jeszcze dodać ... bo strasznie chce iść spać, wiec tylko życzę dobrej lektury

PS.  Tak bardzo dziękuję, że komentujecie :)
NO I JEST JUŻ W KOŃCU PONAD 100 TYS. WYŚWIETLEŃ KOCHANI :*

środa, 29 stycznia 2014

Harry część 5

( notka pod imagiem ;d )


{nadal przypominam ,że to na podstawie mojego zajebistego snu} 


- Słucham?! -niemal pisnęłam, na co kilka kujonów podniosło głowę ze zdziwienia.
- Nie tym tonem księżniczko..
- Dlaczego Harry? Czy nie może to być...
- Słuchaj -warknęła - Nie dość ,że ci pomagam i szukam specjalnie dla ciebie korepetytora, a ty jeszcze wybrzydzasz. Nie tego się spodziewałam panno [T.N]
- Przepraszam.. -mruknęłam - Dostosuję się do Harry'ego.
- Taką mam nadzieję - westchnęła, po czym zadzwonił dzwonek. Szybko wróciłam do swojej ławki i spakowałam swoje rzeczy. - Dogadaj się z Styles'em co do tych korepetycji i na początku następnej lekcji napiszesz kartkówkę. Zobaczymy czy coś ci pomogło to wasze spotkanie. 
- Oczywiście.

Dzień 7

- Zauważyłaś ,że kiedy zawsze mówisz "nie chcę mieć z tobą nic wspólnego" - przedrzeźniał mnie używając przy tym piskliwego głosiku - To zawsze dzieje się coś związanego ze mną? - zaśmiał się.
- Pech lubi mnie prześladować. -westchnęłam i usiadłam koło niego na kanapie. 
- Co tam u Dave'a? -spytał, a ja wiedziałam, że chce mi dogryźć.
- Jak tam u Lily? -odpowiedziałam pytaniem na pytanie, a Haz się tylko zaśmiał.
- Bardzo dobrze. Dużo o tobie opowiada. Czuję, że znam cię lepiej niż sobie to wyobrażasz.. Mimo ,że tego nie chciałaś -stwierdził , po czym zaczął wertować strony książki od geografii. - Powiem ci szczerze, że kiedy pani Berguson zapytała mnie czy chcę udzielać ci korepetycji , pomyślałem sobie " ta dziewczyna rzeczywiście ma pecha" - przerwał na chwilę , po czym zaśmiał się i kontynuował - Ale potem stwierdziłem, że się zgodzę. Lubię cię wkurzać i dobrze mi to idzie. -odparł arogancko, a ja wypuściłam głośno powietrze. Chwilę potem wybuchnęliśmy śmiechem i nie mogliśmy przestać rżeć. Ja go.. lubiłam? Nie wiem. Tak się czułam. Nie powinnam. Od samego początku nie chciałam go poznawać. Miałam przed oczami twarz Lily, która wyrażała rozczarowanie i aż krzyczała "jak mogłaś mi nie powiedzieć". Ona nie wiedziała, Harry jej nie powiedział, a ja sama nie wiedziałam co mam robić. A teraz jeszcze uświadomiłam sobie ,że go lubię. 
     Oczywiście nie w TEN sposób go lubię, ale jak kolego-sąsiada owszem. 
- No dobra -powiedział, gdy już się uspokoiliśmy -Czas na naukę. 
- Ehmmm.. - warknęłam. Jeeeej nauka najgorszego przedmiotu na świecie huuuraa!!
- No takiego entuzjazmu nigdy za wiele.. - mruknął sarkastycznie chłopak i zaczął mi tłumaczyć czas słoneczny. 
      Jego nauka była zupełnie różna od tej , którą "wykładała" nam wiedźma. Ona mówiła ogólnikowo i z książki. Harry zaś miał to w głowie i łatwo mu było tłumaczyć. Powiedział mi tylko ,że cała filozofia jest w tym ,żeby zapamiętać jakie znaki dodaje się przy poszczególnych datach i ,że zupełnie odwrotne są przy zmianie bieguna. Potem dodał jeszcze ,że jest drugi sposób - zrobić dobrą ściągę. 
      Całe popołudnie minęło nam na rozwiązywaniu przypadkowych ćwiczeń z czasem słonecznym. Sama się sobie dziwiłam, ale rozumiałam to. To znaczy.. zrozumiałam to. 
- To ten... -zaczęłam - Dzięki za pomoc i do zobaczenia. -uśmiechnęłam się. Już miałam się odwracać, kiedy chłopak podszedł do mnie i się przytulił. Oczywiście nie trwało to długo i miało wyrażać tylko "do widzenia" , ale poczułam się dziwnie.
- Na razie - westchnął i zamknął drzwi.  Okeeeeej... 

Dzień 8

      Dzisiejszy dzień oznaczał o zgrozo! - Geografię. Już na początku roku miałam ochotę mocno dokopać radzie nauczycieli , za przydzielenie nam dwóch lekcji w ciągu tygodnia. Ale teraz, nie czułam się aż tak źle. W sumie wiedziałam ,że coś umiem.
      Gdy Lily się dowiedziała o tym ,że Harry mnie "doucza" nie dawała mi żyć. W sumie nie gadałyśmy już od dłuższego czasu. Nie chciałam z nią gadać. Doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że rozmowa z Lily = temat o Harry'm. 
Nie chciałam mówić o Harry'm. Wyszło by na jaw wszystko, a tego bardzo nie chciałam. Nawet nie wiedziałam ,czy są oficjalnie parą. Widziałam ich tylko jak się całują i tyle. Może to był impuls , albo coś.. Głupio mi było pytać Harry'ego , a no Lily.. jak już mówiłam, nie chcę jeszcze z nią o tym gadać. Nawet jeśli by było coś pomiędzy nimi, to ja im nie wejdę w drogę. 
- Gotowa? -wyrwała mnie z zamyślenia przyjaciółka. Rany, pisałam tylko głupią karkówkę, a stresowałam się przynajmniej jak przed jakimś wielkim testem. 
- Tak tak -mruknęłam. 
- Harry trzyma kciuki - dopowiedziała i schowała telefon. 
- Miło. 
     Zaczęła się lekcja i pani B kazała mi usiąść z przodu po czym podyktowała kilka pytań i zaczęła lekcję. Cholera.. łatwe to.

~

- I jak? -spytała narwana przyjaciółka jak tylko wróciłam do ławki.
- Nie wiem.. - mruknęłam. Lily już się do mnie nie odezwała. Cholera, ona chciała mi pomóc, wesprzeć, a ja jak jakaś świnia ją odpycham. Co jest ze mną nie tak?

Spotkamy się dzisiaj u mnie?


Nabazgrałam niezdarnie i przesunęłam karteczkę w jej stronę.

Nie

Oo, wyczuwam focha.

Kupię lody pistacjowe..

Odpisałam i przysunęłam ją do przyjaciółki.

Co jest z tobą nie tak?!

Wkurzona Lil oddała mi szybko kartkę nawet na mnie nie patrząc. 

Jestem świnia. Przepraszam.

Jesteś. 
Przyjdę o 4pm.

Odpowiedziała. Jej! A może nie jej. Lily przyjdzie i będziemy gadać. Cholera cholera cholera. 

- Panno [T.I] ? 
- Tak?
- Podejdź tu. 
Podeszłam.
- Słucham?
- Przekaż panu Styles'owi ,żeby dalej robił to co robi , bo najwidoczniej dobrze cię uczy.. -mruknęła, po czym oddała mi kartkę z jednym wielkim A na niej. 
     Nawet jak ja nie przekażę to zrobi to Lil, która aż prawie nie wybuchła w tej ławce. Normalnie przy biurku wiedźmy słyszałam jak dyszy. Hahaha, wariatka.

     Wybiegłam z klasy szczęśliwa jak cholera i pierwsze co zrobiłam to znalazłam Harry'ego i postawiłam mu kartkę po nos.  Chłopak chwilę się jej przyglądał , po czym na jego twarzy zagościł ciepły uśmiech. 
- Noo , jestem dumny -powiedział i przy mocno przytulił. 
- Korki mi pomogły. 
- Wiesz czemu? -zapytał.
- No niby czemu?
- Bo jesteś już we mnie tak zakochana, że wchłaniasz moje każde słowo głęboko do głowy. -powiedział, a mnie uderzyła fala gorąca. Że co?
- Jesteś poważnie chory - mruknęłam i wtedy podbiegła do nas Lily. 
- Powiedziałaś mu? -zapytała dysząc.
- No..
- [T.I] cholera! - krzyknęła niezadowolona. 
- Przepraszam?
- I co o niej sądzisz? Głupia nie? - zadrwiła dziewczyna.
- Bardzo -zaśmiał się na to Harry.
- Okej, Lil możesz do mnie już dzisiaj nie przychodzić.. - powiedziałam udając obrażoną. 
- Em.. -mruknął chłopak - Czy mi się przesłyszało, czy moje dwie ulubione koleżanki będą w budynku obok mojego domu? - zapytał.
- Nawet o tym nie myśl. Ja ciebie nawet nie lubię. Nie dość ,że musisz do mnie przychodzić na te korki..
- Czuję się urażony. 
- Masz się tak czuć -powiedziałam i za nim mi jakkolwiek odpowiedział złapałam Lily pod ramię i szybko od niego zwiałyśmy. 

~
- [T.I] ..?
- Tak?
- Muszę ci coś powiedzieć -mruknęła i spuściła wzrok. O CHOLERA
- Tak? -powtórzyłam się.
- Pamiętasz jak mnie nie było wtedy na biologii? - jasne ,że pamiętam. Widziałam jak liżesz się z Harry'm. -To trochę głupie i nieodpowiedzialne z mojej strony, ale.. 
- Widziałam cię -wypaliłam bez zastanowienia.
- O matko. 
- Ja nie chciałam. On nawet mi się nie podoba. Ale wiesz.. to trochę dziwne, bo wiesz ,że się jeszcze nie całowałam... 
      Coooo? Lily się jeszcze nie całowała? Harry był jej pierwszym? Jasna Anielko.
- Lily.. -zaczęłam, ale mi przerwała śmiejąc się.
- To taki wstyd ,że mój pierwszy raz zaliczyłam z Brian'em Morone. 

      Brian'em? Nie z Harry'm?!


Detronizacja mózgu za 3.. 2.. 1..




Halo halo hej ;D

Wesoła ja wita i DZIĘKUJE KAŻDEMU KTO KOMENTUJE NASZ PRACĘ. 
TO TAKIE KOCHANE JAK SIĘ WIDZI ,ŻE MÓJ IMAGIN MA PO 30 , 40 KOMENTARZY. TO DUŻA EWOLUCJA I MAM NADZIEJĘ ,ŻE TAK ZOSTANIE! <3 

Tak a pro po , to mam jeszcze do dokończenia Zayn'a ;D 


I jak tam u was ?

Na ten moment nie potrafię określić , kiedy bd kolejna część.
Postaram się dodać niedługo ;)

niedziela, 26 stycznia 2014

Louis cz.5

Jeżeli przeczytałeś - zostaw komentarz.
W ten sposób motywujesz nas do dalszej pracy,
a także dopingujesz nas, przez co imaginy dodajemy o wiele szybciej ;)







-Skąd go znam? - upewniła się, czy aby na pewno się nie przesłyszała. Jednak jego oczy nie zdradzały żadnego chociażby załamania oznaczającego to, że się ze mnie nabija.
-Nie pytaj się głupio, tylko mi w końcu odpowiedz- zirytował się jej postawą.
-Skąd znasz Jamiego? - ponowił próby uzyskania od niej jakichkolwiek informacji, jednak nie mogła się ruszyć, a co dopiero wypowiedzieć jakieś słowo.
-Jeżeli będziesz tutaj tak stać, to nigdy nie dojedziemy do porozumienia. Proszę, odpowiedz mi - Louis przytrzymał ją za ramiona.

-Dobra. Dobra. Już ci mówię - wyszeptała wręcz te słowa. Wzięła głęboki wdech i wydech i kontynuowała.

- Byłam na letnim obozie w Helston. Spotkałam go tam. Nasza przyjaźń rozwijała się w szybkim tempie. W krótkim czasie zostaliśmy parą. Jednak pod koniec wyjazdu stwierdziłam, że to nie ma sensu i zerwaliśmy. W końcu mieszkamy w innych częściach kraju. A raczej mieszkaliśmy. Przedwczoraj dowiedziałam się, że przeprowadził się tutaj ze swoją rodziną. No i... - lekko zawahała się na końcu. Chłopak długo nie czekał, kiedy ona rzuciła się w jego ramiona z donośnym płaczem. Mocno przytrzymywał ją do swojego ciała.

- Jeżeli nie chcesz mówić dalej, to nie rób tego - pocałował ja w czoło i dalej mocno ją tulił.

- Wczoraj spotkałam go w stołówce. Myślałam, że to jakiś sen. Że to jest nieprawda. Dlatego wybiegłam. Musiałam chwile odpocząć od tego wszystkiego. Chwilę pomyśleć - Louis poluźnił uchwyt, a dziewczyna zaczęła się powoli uspokajać.
- A ty skąd go znasz ?- cichy szelest przebiegł przez cały pokój.  Zanim chłopak zdążył cokolwiek powiedzieć,  dziewczyna szybko wstała ze swojego miejsca i jednym uchem nasłuchiwała sytuacje za drzwiami.
- Dokończymy naszą rozmowę później.  Jeszcze raz dziękuję ci, Louis - obdarzyła go szybkim całusem w usta, jednak on wiedział, że to dla niej dużo znaczy, więc jedynie uśmiechnął się do niej i opuścił jej pokój wychodząc na taras.
- Mam nadzieję, że jesteś warta tego całego zachodu księżniczko -  westchnął głęboko i przeszedł przez poręcz i złapał się za jedną z gałęzi, po czym wtargnął do swojego pokoju z wielkim hałasem.




《》《》《》《》《》



Kolejny dzień w szkole. Kolejna dawka nauki i kolejne chwile spędzone na gadaniu,  śmianiu się i obgadywaniu nauczycieli.
Louis szedł zadowolony przez korytarz trzymając za rękę cały jego świat. Oboje uśmiechali się radośnie po koszmarnej nocy, którą przeżyli. Żadne z nich nie mogło zasnąć, bojąc się co nowy dzień im przyniesie.
- Tutaj jesteś mała niedojdo.  Myślałem, że już nigdy nie ujrzę cię na własne oczy - Louis odwrócił swoją głowę i zobaczył Jamiego opierającego się o jakąś szafkę - kogo moje oczy widzą...
- Odejdź od niej - Tomlinson warknął w stronę blond chłopaka - ona już nie jest tobą zainteresowana.
- Ty chyba na prawdę jej nie znasz, Louis. Czy kiedykolwiek widziałeś jej nadgarstki ? Wiedziałeś, że nie jest tą kujonicą,  za którą się podaje ? - Jammie splunął na ziemię i spojrzał na dziewczynę. Natomiast Lou był tak oszołomiony, że nawet nie potrafił ruszyć chociażby jednym palcem.
- Opowiesz mu co się tak naprawdę stało,  czy ja mam go uświadomić ? - fałszywie uśmiechnął się z wyższością i podszedł bliżej pary.
- Co on mówi kochanie ? - szatyn zwrócił się do dziewczyny, mocniej ściskając jej dłoń.
- Ja .. to znaczy on.. my - jąkała się.
- Jeszcze mu o tym nie powiedziałaś ?
- Co ona mi miała, do cholery, powiedzieć ? -Tomlinson zezłościł się na blondyna, który po raz kolejny rujnuje jego związek.
- No powiedz mu. Powiedz mu jak bardzo błagałaś bym sprzedał ci towar. No powiedz - Jammie dotknął policzka dziewczyny, przez co Louis dostał jeszcze wiekszego ataku szału.
- Co to ma, kurwa, być,  ja się pytam? - Louis przytwierdził chłopaka do ściany, przez co oboje mieli trudny dostęp do widoku na dziewczynę.
-Louis, przepraszam. On mówi nieprawdę.
-Wynoś się stąd. Nie chcę się już więcej widzieć na oczy szmato - Louis wypalił nagle, nie myśląc nad konsekwencjami.
-On nie... - odepchnął się od ciała chłopaka, jednak ona opuściła już szkołę.


~ w posiadłości dziewczyny ~


Zdruzgotana nastolatka wbiegła do pokoju i położyła się na swoim łóżku.  Tak strasznie chciała nic nie czuć.  Nie chciała znowu cierpieć przez jakiegoś faceta.
Zdjęła swoje kujońskie okulary. Zaczesała włosy w koka na środku głowy. Rękawem swojej bluzy przyciągnęła po twarzy kolejny raz, przez co zostało na jej policzku lekkie zaczerwienienie po szorstkiej powierzchni. Ręka zwisa nad łóżkiem, informując jej ciało, że jesteś wykończone.
Dziewczyna lekko podniosła się z miejsca i podeszła do starego lustra. Jej twarz była cała opuchnięta od płaczu, oczy miała szkliste, a usta wydawały się, jakby zwiększyły swoją objętość. Lekko przechyliła ramę lustra. Za nim kryła się wypustka.
- Tak dawno się nie widzieliśmy moje panie...



_____________________________________________
Uuu huku powiało chłodem ludzie :D

No hej halo i aloha :D
Wiem ze to trochę nietypowy imaginy ale wybaczcie mi ;/
Ostatnio oglądam zbyt dużo różnych kryminałów i jakoś weszła mi ta akcja do głowy xd

Tak więc .. spodziewaliśmy się aż takiego obrotu sprawy ? Jak myślicie co krył się w ścianie ? :D

Ja was zostawiam z tymi pytaniami i żegnam się z wami aż do następnej części kochani :*






sobota, 25 stycznia 2014

Harry część 4

część 3
Notka na wstęp : 
WSZYSTKIM, KTÓRZY SKOMENTOWALI STOOKROTNE WIELKIE KOCHANE DZIĘKUJĘ <33



TO naprawdę cudowne i strasznie miło mi było je wszystkie czytać, fajnie by było przy każdym poście tyle komentarzy mieć, ale cieszę się nawet jak jest 5-7 komentarzy ;] liczy się to ,że czytacie i nie opuszczacie nas .! ;*

PS. jak dobijemy do 100k wejść to czeka na was niespoooodziaaanka ;)) 
a teraz... miłego czytania ;*



Dzień 4


      Naciągnęłam na nogi czarne spodnie i włożyłam na stopy nowe Jordan'y , po czym byłam gotowa do wyjścia. Cały wczorajszy dzień myślałam o poprzednim popołudniu i było mi przykro. 
       No okej, sama mu kazałam ruszyć dalej, ale nie spodziewałam się ,że zrobi to tak szybko... i na dodatek z moją najlepszą przyjaciółką. Ona oczywiście o niczym nie wiedziała, a ja nie miałam prawa jej zakazywać niczego. 
     Tylko dlaczego się czułam tak przytłoczona?

     Weszłam do szkoły z podłym humorem. Nie pomogło mi nic. Ani tłum ludzi krzyczących do mnie "cześć", ani wiadomość ,że nie ma wiedźmy z geografii. Najchętniej nie wychodziłabym z domu. Pociągnęłam swój czerwony t-shirt w dół i związałam swoje włosy w wysokiego kucyka. Podeszłam do szafki i otworzyłam ją. Kogo zobaczyłam w lutrze? Człowieka bez życia. Czemu nie zostałam w domu?!
- Hej piękna... - usłyszałam za sobą. Gwałtownie się obróciłam, stając tym samym oko w oko z Dave'm.
- Cześć.. - westchnęłam sennie.
- O której mam po ciebie dzisiaj wpaść?
- Dzisiaj?!
- No umówiłaś się ze mną. Wczoraj. Na dzisiaj- mówił chłopak, a ja chłonęłam jego słowa jak gąbka, nic z nich nie rozumiejąc. Moment.. No tak! Byłam tak przejęta tą całą dramą, że zapomniałam o tym..
- Wiesz co do tego.. - zaczęłam, będąc gotowa to odwołać, gdy nagle zza rogu wyszła Lil z Harry'm. Szli blisko siebie, niemal ocierali się rękoma. Śmiali się. - Możesz przyjść o szóstej? 
- Dobra. Zaprosiłem jeszcze kumpla, z jego laską mam nadzieję,że nie przeszkadza ci taka podwójna randka.. - cholera, nie lubiłam jego znajomych.
- Czemu nie? Dawno nie byłam na takim czymś. Ostatnim razem..
- Przed moim wyjazdem. - dokończył chłopak. On.. zasmucił się?
- Hej.. - westchnęłam. Spojrzałam prosto w oczy Dave'a i zaczęłam głaskać jego policzek. -Teraz znowu jesteś. -uśmiechnęłam się. - Po prostu żyj chwilą i nie popełnij tego samego błędu. - dokończyłam i musnęłam jego miękkie wargi. 
      Mimo ,że nie powinnam porównałam ten pocałunek z pocałunkiem Harry'ego. Dave miał mniejsze i bledsze usta, od lokowatego , za to całował agresywniej i to mi się bardziej podobało. Dave smakował cukierkiem pomarańczowym, a Harry gumą miętową i nim.. Ciekawe czy Lily wiedziała jak on smakuje. Cholera na pewno wie, przecież tak świetnie się dogadują. Musieli się już całować. 
       Nie myślcie ,że jestem zazdrosną niedoszłą dziewczyną, bo tak nie było. Po prostu to nadeszło tak nagle. Cała impreza, poznanie Harry'ego , przepadnięcie Dave'a , swoją drogą ciekawe gdzie on wtedy był? Potem moja choroba, arogancja sąsiada, spotkanie, dwukrotny pocałunek, wyznanie Gemmy, powrót do szkoły i spotykanie się Lil i Harry'ego. Trochę to pogmatwane, ale ... jakby to powiedzieć. Bolało mnie to ,że tak szybko ruszył dalej i wykorzystał przy tym moją najlepszą przyjaciółkę. 

      Resztę dnia przeżyłam na unikaniu przyjaciółki i chłopaka, próbując zachowywać się normalnie. Po powrocie do domu przebrałam się w dresy i położyłam się do łóżka. Budzik nastawiłam na 4:30 pm i zasnęłam. 

      Radio włączyło się punktualnie o tej godzinie, o której je nastawiłam. Wstałam z ciepłego łóżka i ruszyłam do łazienki, gdzie sprawdziłam telefon. Wiadomość od Dave'a , gdzie informuje mnie ,że idziemy na kręgle. Okej, czyli prosty ubiór. 
      Przygotowywanie zajęło mi kilka minut, po czym zeszłam na dół , aby coś zjeść. Mamy i taty nie było w domu, a brat siedział u kolegi. Byłam sama, smutna i głodna. Przygotowałam sobie żarcie, usiadłam na kanapie i nim się obejrzałam była już za dziesięć szósta. Wstałam mozolnie z sofy i poszłam umyć zęby.
      Wyszłam z domu i rozejrzałam się dookoła. Jeszcze nie było Dave'a, więc usiałam na schodkach i czekałam.
- Co robisz? - podniosłam powoli głowę , gdy usłyszałam jego głos.
- Czekam- odpowiedziałam sennie.
- Na Dave'a?
- No, a co?
- No nie wiem, czy mogę ci o tym powiedzieć..
- Powiedz.. -zachęciłam go, a on przysiadł się koło mnie na schodach.
- Jesteście razem nie?
 - Tak. 
- Wiesz.. widziałem go kilka dni temu z jakąś dziewczyną i..
 -Nie chcę tego słuchać. Jeszcze wtedy nie byliśmy razem. Nie masz prawa go osądzać.
- Nie osądzam. Mówię tylko co widziałem.
- Nie potrzebuję relacji z tego co widziałeś Harry. Zajmij się Lily. 
- Ja..
-  A wy? - przerwałam mu. - Jesteście razem?
- Co? Nie.. spotkaliśmy się wczoraj, ale to nic wielkiego. 
- Więc... -odezwałam się , a w dali zauważyłam jadącego już Dave'a. - Kibicuję wam- uśmiechnęłam się sztucznie i jak mój chłopak już podjechał, szybko opuściłam lokowatego sąsiada i wsiadłam do czarnego mercedesa Dave'a. Nie cierpiałam tej marki samochodów. Ale ze względu na miłość chłopaka do tego auta nie odzywałam się. 

Dzień 5
    Geografia. Jezu jak ja kocham ten przedmiot... Czujecie sarkazm? A szczególnie uwielbiam tę wiedźmę od tego wstrętnego przedmiotu.
Świnia w ogóle nie umie uczyć, ubierać się i zachowywać. Szczerze jej nienawidziłam, a ona ewidentnie się na mnie uwzięła. Inaczej nie dałaby mi kolejnej 2. Po raz kolejny dogryzając mi jakimś beznadziejnym belfrowym tekstem. Groziła mi na półrocze 2 i nie wiedziałam co z tym zrobić. Starałam się uczyć, ale w ogóle tego nie rozumiałam, dzięki kochanej pani, która nie umie tłumaczyć. Oprócz tego wiedźma podawała nam co będzie na sprawdzianie, a robiła zupełnie co innego. Najbardziej bałam się reakcji mojej mamy, która chciała ,żebym miała dobre oceny. Ale ja nic nie mogłam z tym zrobić, skoro pani - wstręt nie chciała odpuścić.
-[ T.I] mogę cię prosić na chwilę? -odezwała się , gdy zadzwonił dzwonek.
- Tak?
- Dziecko masz same 2 w dzienniku, powiesz mi dlaczego przestałaś się uczyć?
- Nie przestałam proszę pani, po prostu nie rozumiem tego przedmiotu.. -mruknęłam broniąc się.
- Właśnie widzę jak się uczysz, malując paznokcie -pokazała na moje pomalowane na szaro paznokcie. Oh, zapomniałam dodać, ta wariatka miała obsesję na punkcie malowania się u dziewczyn. Czepiała się o każdy paznokieć , jakby to było coś nielegalnego. Tak szczerze, to miałam dwie warstwy lakieru schnącego w niecałe 60 sekund z Rimmel'a. A malowałam paznokcie jeszcze przed wyjściem na kręgle. 
    Ale sucz zawsze się do tego przyczepi.
-Czy jest jakiś sposób ,żebym mogła już zacząć poprawiać te oceny?
- Przychodź na zajęcia dodatkowe. Uczestniczą w nich dzieciaki, które świetnie radzą sobie z tym przedmiotem. Będziesz miała takie mini korepetycje i pod koniec będziesz pisała kartkówkę, z tego co zrozumiałaś. W czwartek na 7 lekcji, oby ci pasowało. 
- Jak najbardziej. Przyjdę już jutro. 
- Mam nadzieję.. -mruknęła lekceważąco i wróciła wzrokiem do dziennika. Mówiłam, suka.

     Przemierzałam korytarz, kierując się do następnej sali. Tym razem biologia. Ten przedmiot akurat uwielbiałam i zawsze siedziałam w pierwszej ławce, pod oknem, zaraz przed biurkiem nauczycielki. Tak też było dzisiejszego dnia. Kobitka kazała nam zrobić notatkę, z którą poradziłam sobie w kilka minut. Wtedy wyjrzałam przez okno i zobaczyłam parę całującą się pod szkołą. Dziewczyna opierała się o ścianę, a on trzymał ręce po obu stronach jej głowy. Z daleka wyglądało to naprawdę świetnie i nawet romantycznie, ale wtedy doznałam szoku. To nie była zwykła para. To była Lil i Harry. 

Dzień 6
     
    Słyszałam ,że Dave coś do mnie mówi, ale nawet nie wysilałam się żeby go słuchać. Byliśmy ze sobą kilka dni, a ja byłam nim super znudzona. Kiedy wrócił ,myślałam ,że będzie taki jak kiedyś niebezpieczny i szalony. Ale on się zmienił stał się nudny. Ta cała szopka z nim , to była chyba tylko spontaniczna wymówka do tego ,żeby Harry się odczepił. Co doprowadziło do tego ,że zaczął się kleić do Lily. 
     Cholera. 

     Cały dzisiejszy dzień byłam nachodzona przez wiedźmę od geografii, która ciągle upominała mnie o tym "kółku wyrównawczym" , gdzie spotyka się banda kujonów , którzy nie mają czego robić po szkole. Ale w sumie to potrzebowałam pomocy takich kujonów.
    Weszłam do sali i zauważyłam kilka znajomych twarzy. Uśmiechnęłam się do nich i usiadłam w trzeciej ławce , w środkowym rzędzie. Taka mała sugestia dla ukochanej pani ode geografii. 
    Kilka minut po dzwonku do klasy wkroczyło kilka spóźnionych oszołomów. Zaczęło się tłumaczenie. W sumie, jak ktoś kto naprawdę się na tym zna mi wytłumaczył niektóre tematy, to nawet zaczęłam je rozumieć.
- [T.I] chodź na chwilę.. - mruknęła wiedźma.
- Tak?
- Mieszkasz na ulicy Cutton Street 1202?
- Tak, jakiś problem?
- Jeden uczeń zgodził się przychodzić do ciebie po lekcjach i cię nauczać indywidualnie. Dzwoniłam już do twojej mamy i wyraziła nie małe zadowolenie z tego powodu. 
- Dobrze, bardzo się cieszę, ale.. Czy dla tego ucznia nie będzie kłopotem przychodzić do mnie?
- Oh, wy mieszkacie po sąsiedzku.. - powiedziała, a ja zaczęłam zastanawiać się kto ze szkoły mieszka koło mnie. w sumie kilka osób by się znalazło..
- Więc kim jest ten uczeń?
- Jestem pewna ,że go znasz. To Harry Styles.

Że co?!
Nie wiem jak ona to zrobiła, ale poczułam się jakby wiedźma mówiła do mnie telepatycznie : 


    




Miałam wam żabki napisać kiedy kolejna część, ale znając się na życiu to pewnie dopiero pod koniec tygodnia, bo mam strasznie napięty grafik w każdym tygodniu.

   BYĆ MOŻE coś wypichce w środe bo bd miała więcej czasu, ale nie obiecuję ;)
Dzięki za komentarze .!! ;*
podobało się ? :*

środa, 22 stycznia 2014

Harry część 3

UWAGA ! KAŻDY KTO PRZECZYTA DODAJE POD SPODEM KOMENTARZ. PROSZE TO BARDZO WAŻNE ;)
WYSTARCZY TYLKO JEDEN OD KAŻDEJ OSOBY <3 DZIĘKUJE Z GÓRY ;))


Dzień 2
       Obudziłam się jak zwykle w poniedziałek o 8:50. Dobrego humoru dodała mi lecąca właśnie w radiu piosenka P!nk - So what. 
      Uśmiechnięta jak jakiś debil szybko się ubrałam i przygotowałam do szkoły. Nie wiem czemu ,ale miałam dzisiaj genialny humor, mimo tego ,co zdarzyło się wczoraj.
       Zeszłam na dół tanecznym krokiem, jednak gdy tylko weszłam go kuchni, on całkowicie wyparował. Na krześle obok mojej mamy siedział , o zgrozo Harry. Oboje śmiali się  i popijali razem kawę. Co do ....?! 
- Cześć...
- Dzień dobry skarbie - powiedziała mama i podeszła do mnie. Podała mi kubek kawy, a potem pocałowała w czoło. 
- Dzień dobry.. - powiedział Harry, ale nie miałam zamiaru zwracać na niego najmniejszej uwagi. 
- Mamo, co się tu dzieje?
- Harry przyszedł, bo jego mama zaproponowała podwieźć was do szkoły. Mieszkamy po sąsiedzku, a macie tą samą szkołę.. 
- Słucham? - krzyknęłam lekko zirytowana.
- [T.I] uspokój się... -powiedziała mama.
- Przepraszam. Harry, nie wiem jak mój brat, ale ja zamierzałam iść dzisiaj na piechotę...
- Nic się nie stało.. Powiem mamie ,że jedzie tylko twój brat. Wiesz.. nie znam jeszcze okolicy i .. chyba się przejdę z tobą.. - powiedział. Cooooo !? Nie nie nie, debilu, nie rozumiesz ,że nie chcę mieć z tobą nic wspólnego?! - To.. ja pójdę do mamy i jej powiem. Poczekaj tu na mnie , wrócę za 5 minut. - dokończył i wyszedł. 
     Nie patrząc na nic, spakowałam szybko jabłko do plecaka i wyszłam z domu. Pofarciło mi się. Trochę mi było szkoda chłopaka, ale nie chciałam się do niego zbliżać. Dosyć ,że wczoraj popełniłam już wielki błąd. 

~~

     Do szkoły doszłam po 30 minutach. Po wyciągnięciu książek skierowałam się do klasy. Większość uczniów już w niej było i przygotowywało się do lekcji. Usiadłam w trzeciej ławce i otworzyłam książkę. 
- Przepraszam.. - usłyszałam cichy głos. Podniosłam głowę i zobaczyłam nad sobą tego tumana , Harry'ego. 
- Czego? - powiedziałam.
- Miałaś zaczekać.. -mruknął, a w jego oczach zobaczyłam rozczarowanie? Kurde, czy naprawdę aż tak go zraniłam? Przecież jasno się wyraziłam ,że go nie lubię. Nie powinien się dziwić..
- Tak, sorry. Przyjaciółka po mnie przyjechała i się bardzo spieszyła, więc nie miałam czasu ,żeby cię poinformować.. - skłamałam.
-A telefon? Przecież go znasz..
-Nie pomyślałam o tym. -mruknęłam i w tym momencie zadzwonił dzwonek. Było mi go trochę szkoda, ale sam sobie na to zasłużył.


     Po przerwie na lunch poszłam do łazienki. Weszłam spokojnie do jednej z kabin i już miałam robić swoje, gdy gdzieś w toalecie ktoś zaczął rozmawiać o Harry'm. Szybko podciągnęłam spodnie i jak najciszej usiadłam na muszli. 
- Jest gorący.
- Noo, ale on jest z [T.I] - powiedziała jedna.
- Skąd wiesz?
- Gapi się na nią cały czas i mówi o niej. - wyjaśniła jej druga.
- To nic nie znaczy.. No okej, [T.I] jest ładna, ale nie najpiękniejsza. Słyszałam nawet ,że sobie dorabia... no wiesz.. - o nie nie! Tego już za wiele. 
    Szybko wstałam z kibelka i wyszłam z kabiny. Przeszłam obojętnie obok dwóch dziewczyn ,które wpatrywały się we mnie jakby zobaczyły ducha. Spokojnie odkręciłam kran i zaczęłam myć ręce. 
- Co tam dziewczyny? -mruknęłam wycierając ręce.  - Dam wam radę na przyszłość. -zaczęłam. - Zajmijcie się łaskawie swoimi pierdolonymi sprawami, a nie obrabianiem mojej dupy. - mówiłam , a one stawały się coraz bledsze. - Skoro Harry woli mnie  to chyba jasna sprawa, ,że wy.mu.się.nie.podobacie. - westchnęłam i obróciłam się do nich tyłem, mając zamiar wyjść, ale w ostatniej chwili dodałam jeszcze - Przy okazji, nie wiedziałam ,że sobie dorabiam. Dzięki ,że mnie poinformowałyście. 
     Zostawiłam oszołomki w kiblu i ruszyłam korytarzem mając zamiar go znaleźć. Gdy już namierzyłam cel, szybko do niego podeszłam.
- Musimy pogadać. -zaczęłam. 
- Okej?
- Nie tu, chodź za mną. - powiedziałam i pociągnęłam go w stronę klasy od biologii. 
- O co chodzi? 
- Powiesz mi co jest z tobą nie tak?
- Ten temat już chyba przerabialiśmy... - powiedział. - I oboje wiemy jak się skończył. -uśmiechnął się. *
- Przestań. 
- Ale co?
- Robić wszystko ,żebym cię polubiła, bo to nie nastąpi. A teraz posłuchaj mnie uważnie. Dlaczego gadasz o mnie przy wszystkich i rozpowiadasz ,że jesteśmy razem?
- Nie rozpowiadam.
- Byłam przed chwilą w toalecie i dwie kujonki mówiły inaczej. 
- No może coś tam mówię, ale nigdy nie powiedziałem ,że jesteś moją dziewczyną. Jeszcze. 
- Hahaha, to nigdy nie nastąpi.
- Przestań udawać. 
- Harry, proszę cię to ty przestań. Ubzdurałeś sobie ,że się w tobie zakochałam i wpierasz to. Ale prawda jest taka ,że ja nawet cię nie lubię.
- To dlaczego mnie pocałowałaś?
- Nie ja cię pocałowałam tylko ty mnie! - pisnęłam oburzona.
- Ale oddałaś go! Gdybyś nic do mnie nie czuła, to byś mi przywaliła z liścia, ale ty oddałaś ten pocałunek nie raz , tylko dwa razy!
- Nigdy nie powinnam była tego robić. Proszę , nie oszukuj samego siebie. Daj sobie ze mną spokój raz na zawsze..


     Wyszłam z klasy , zostawiając tam samego Harry'ego. Jedna sprawa załatwiona , czas na drugą. Przemierzyłam kilka metrów i dotarłam do kogoś, wobec kogo miałam plany już dawno temu. Stał obok szafek, w położeniu idealnym dla mnie. Podeszłam do Dave'a i pchnęłam go do tyłu, po czym chwyciłam jego koszulkę i agresywnie go pocałowałam. Chłopak nie był mi dłużny i oddał pocałunek. 
- Wow [T.N]. -zaśmiał się Dave. 
- Może wyjdziemy gdzieś jutro?
- Nie marnujesz czasu wariacie. Do jutra. -powiedział i cmoknął mnie w policzek. Druga sprawa zamknięta. Oderwałam się od szafek i zauważyłam ,że oczy wszystkich na korytarzu są skierowane na mnie. I dobrze. Przynajmniej nie będą znowu gadać ,że jestem z Harry'm.

Dzień 3

     Głos mamy rozniósł się po całym domu. Ciekawe czego ona znowu potrzebowała ode mnie. Zeszłam powoli na dół. 
- Maaaamoooo co chciałaś?
- W salonie. -odpowiedziała , a ja właśnie tam się skierowałam. 
- Mamo? - weszłam do pomieszczenia. Siedziała na kanapie, a obok niej.. Gemma? Cholera oni mnie prześladują czy coś?!
- Kochanie, Gemma przyszła do ciebie. 
- Cześć -mruknęłam. 
- To ja was zostawię. 
- Co tam? -zagadałam i usiadłam obok niej.
- Przyszłam ,żeby zapytać cię ,czy nie chciałabyś pojechać ze mną na zakupy. Chciałabym kupić sobie coś na imprezę, a mamy nie zabiorę bo ta to mi doradzi jakąś średniowieczną sukienkę do stóp, a wszystkie moje przyjaciółki nie mogą.
- W sumie też dawno nie byłam zakupach.. -pomyślałam głośno. Dziewczyna tylko zapiszczała w odpowiedzi. - Ale jedziemy tylko we dwie?
- Tak, a co? 
- Nic tak myślałam ,że..
- Że Harry z nami jedzie? Nie -machnęła obojętnie ręką. - Podobno umówił się z jakąś dziewczyną. - powiedziała ,a  mnie zrobiło się dziwnie w środku. W sumie dobrze, że to zrobił, bo sama kazałam mu się odczepić. Nie powinnam w ogóle się nim interesować. Tak powinno być.
- To spoko. Mamy całkiem ładne dziewczyny w szkole , to może mu się poszczęści. - mruknęłam i ruszyłyśmy w stronę centrum. 

     W galerii było mnóstwo osób. Może były jakieś promocje? Albo organizowany jakiś konkurs.. Chodziłyśmy z Gemmą po wielu sklepach, ale w końcu znalazłyśmy najlepsze kiecki w Primark'u. Potem poszłyśmy na kawę i tam zaczął się mój koszmar.
     Gdy przekroczyłyśmy próg kawiarni w moje oczy od razu rzuciła się para siedząca pod oknem. Harry i Lily. H.A.R.R.Y. I MOJA KURWA NAJLEPSZA PRZYJACIÓŁKA L.I.L.Y. że co?!  Dziewczyna musiała mnie zauważyć bo cicho pisnęła i szybko do mnie podbiegła. Przytuliła mnie mocno, po czym cmokęła lekko mój policzek. 
- Co ty tutaj robisz? - zapytała. Cholera była podekscytowana.
- Jestem z koleżanką po zakupach. Właśnie, poznajcie się Lily, to moja znajoma Gemma Styles. Gemmo , to jest Lily Bradshaft. 
- Styles? Jak Harry?
- Widzę ,że znasz już mojego braciszka. -zaśmiała się Gem. 
- Może się do nas przysiądziecie? -zapytała Lil. 
- Jesteście na randce? -spytałam. 
- Właściwie to chyba tak. Wiesz, nie spodziewałam się tego. Myślałam ,że on woli ciebie, a tu taka niespodzianka. -powiedziała.
- Nie będziemy wam przeszkadzać, prawda [T.I] ?  - mruknęła niczego nie świadoma Gemma. 
- Bawcie się dobrze gołąbki. - westchnęłam. 
    Odebrałyśmy zamówione wcześniej przez Gem kawy i wyszłyśmy z kawiarni. Cholera... Głupio było przyznać ,ale miałam wstrętny humor, a to wszystko przez kogo? 
     Zgaduj zgadula.. 

~~~~~~~~

Następna część >>> 25.01.2014r ;))

czwartek, 16 stycznia 2014

Louis cz.4

 

przypisy:
" [...] " - rozmowy za pomocą kartek


"Dlaczego uciekłaś ? " Louis już od kilku godzin czekał na odpowiedź.  Był załamany, dlatego jeszcze bardziej zasmuciłam się całą tą sytuacją. Nie zasługiwał na to. Nie on.
"Daj mi czas." Odpisałam, a na twarzy chłopaka pojawił się szczery uśmiech.
"Nie mogę tyle czekać, za bardzo się przejmuję."
"Dasz radę." Zaśmiałam się i znowu weszłam w świat liczb, nawiasów, ułamków, potęg...itd.

 Usłyszałam ciche stukanie w moje okno. Szybko wstałam do poziomu, przez co połowa kartek z notatkami spadła na podłogę. Z zawrotną prędkością posprzątałam je i położyłam w równym szeregu na biurku. Podeszłam do okna prowadzącego na mój jednometrowy balkon. Lekko odsunęłam zasłony i ujrzałam Louisa za moim oknem. Trzymał w ręku kartkę o treści:"Wpuścisz mnie ?"

Jakiś czas później. -Taaaak. Masz rację - po kilku godzinnej rozmowie zaczęłam być trochę śpiąca. Lekko zachwiałam się i jak na zawołanie szerzej otworzyłam oczy.
-Widzę, że już cię powoli przynudzam. To czas na mnie - powoli wstawał z mojego łóżka, kiedy jakaś magiczna siła kazała złapać go za rękaw jego bluzy.
-Nie, naprawdę. Możesz zostać. A nawet powinieneś - wyjaśniłam moje zachowanie. Tomlinson tylko uśmiechnął się szeroko i puścił mi oczko.
-Wymień chociaż jeden powód, dlaczego miałbym zostać u ciebie. W domu czeka na mnie moja najlepsza przyjaciółka, czyli moja poduszka i łóżko - lekko zachichotałam na jego słowa i jeszcze bardziej pociągnęłam w swoją stronę. Chłopak lekko poklepał swoje uda, a ja zrozumiałam jego przekaz. Usiadłam koło niego i mocno walnęłam go z otwartej dłoni w udo.
-Ała! Nie tego się spodziewałem - lekko wzdrygnął się, gdy dotknął miejsca, w które go walnęłam.
-Naprawdę? O jejku, przepraszam cię - zaczęłam się z niego nabijąć, przez co złapał mnie w tali i położył mnie z wielką prędkością na łóżko. Zaczął mnie łaskotać. Jednak nie wydałam z siebie ani jednego dźwięku.
-No proszę cię! Nie masz łaskotek? Dlaczego los cię tak ukarał? - zaczął sarkastycznie wywijać rękoma nad moją głową.
-Może dlatego, że ból który mi sprawiałeś leżąc na mnie swoim całym ciałem, zniwelował twoje zapędy? - zaczęłam go wytykać palcami, na co się naburmuszył jak dziecko.
-Nie wierzę - głęboko westchnął, na co ja lekko się zaśmiałam.
-W co nie wierzysz ? - zaciągnęłam się powietrzem, kiedy przejechał palcem po mojej dolnej wardze.
-Bo jeszcze jakieś 5 godzin temu w szkole wybiegłaś zostawiając mnie w kropce. Nie wiedziałem, czy zrobiłem coś źle. Czy może źle się poczułaś. A może jeszcze coś innego się ... - lekko uciszyłam go, przykładając swoją dłoń do jego policzka.
-Ale jak widzisz, nadal tu jestem i jakoś jeszcze żyję - lekko się uśmiechnęłam na samo wspomnienie tej sytuacji.
-Bałem się, że cię straciłem. Co się wtedy stało?
-Zauważ, jak szybko potrafimy roześmiać się do łez, a za chwilę być strasznie poważni - lekko się zaśmiałam.
-Co się stało takiego, że za każdym razem jak wspominam o tym, to ty od razu się peszysz? Odpowiedz mi. Nie uciekaj od tego.
-Powiedziałam ci, że kiedyś ci o tym powiem - lekko się zirytowałam na jego słowa. Przecież miał poczekać, aż będę w stanie mu to wyjaśnić. Jak na razie nie mam aż tyle siły by mu o tym opowiadać.
-Tak, wiem. Ale nie mogę aż tyle czekać na twoje wyjaśnienia. Potrzebuję teraz odpowiedzi - złapał mnie za nadgarstek, jakbym miała za chwilę wybiec z tego pokoju i już nie wrócić.
-Myślę, że już na ciebie czas - lekko zamyśliłam się i wstałam, patrząc się cały czas w jakiś obiekt za oknem.
-Dlaczego po prostu mi tego nie powiesz ?! Oszczędzimy tym sobie kilka niepotrzebnych kłótni i nieprzespanych nocy. Proszę cię odpowiedz mi - pogłaskał mnie swoim kciukiem po zewnętrznej stronie mojej dłoni.
-Ale ty nic nie rozumiesz! Ty go nie znasz!- szybko wyrwałam się z jego uścisku, jednak on był o wiele szybszy i złapał mnie w mocnym uścisku, przyciągając moja twarz do jego klatki piersiowej.
-Powiedz mi, o kim ty, do cholery, mówisz i dlaczego miałbym cię nie zrozumieć?! - zezłościł się mocno i zaczął szybko nami potrząsać.
-Dobrze. Powiem ci, ale nie masz wyciągać pochopnych wzniosków.
-Wyjaśnij mi wszystko - usiadł na łóżku, przez co usiadłam na jego kolanach. Oparł swój podbrudek na moim ramieniu.
- No więc ten o kim mówię to Jamie Campbell Bower - po wypowiedzeniu przeze mnie nazwiska chłopak mocno zacisnął swoją brodę, przez co lekko zgniatał mój obojczyk.
-Skąd znasz tego gnoja ? - warknął i szybko wstał z łóżka, zostawiając mnie oszołomioną. Lekko pociągnął za swoje włosy i zaczął mruczeć do siebie mnóstwo przekleństw, o których nawet nie miałam pojęcia, że istnieją.
 
________________________________________________________________________
szakalaka bujaaaaaaaaa
witam panie i panowiee :D
wracam sobie z kolejną częścią Lou'iego hehhe ;3

i tak ... wiem, że jestem twórcza ..i że was co chwile zawodzę, ale już taka jestem ... szalona blondyna .. nic dodać nic ująć xD
nie wiem co jeszcze napisać .. więc się będę zwijać ... bo coś mnie palec boli od ręki xD
Hahahahahaha
no to do następnego xD
#Pozdrowieniadowięzienia

poniedziałek, 13 stycznia 2014

Harry część 2


Dzień 1

     Zeszłam powoli po schodach patrząc na ubierającą się do wyjścia rodzinę.
- Dobry Boże [T.I] ! Obiecałaś mi ,że pójdziesz! - krzyknęła mama.
- Przecież idę. -mruknęłam zakładając brązowe buty emu na moje stopy.
- W tym stroju?! - zmierzyła mnie z góry do dołu. Miałam na sobie bordowy t-shirt Dave'a , szare spodnie dresowe , a moje loki związałam w wysokiego kucyka.
-Jakiś problem?
- Jeśli to jest jakaś próba protestu to ci się nie udała. Wracaj na górę i ubierz się ładnie. Zostawię tutaj ciasto i gdy do nas dołączysz powiesz ,że zapomnieliśmy go wziąć, dasz go państwu Styles jak przyzwoity człowiek i będziesz miła.. A jeśli nie to możesz się pożegnać z wakacjami w Hiszpanii z Lili i pójściem gdziekolwiek przez najbliższe dwa miesiące. - powiedziała i wszyscy wyszli.
     Warknęłam wściekła i ruszyłam z powrotem do swojego pokoju. Cholerne zasady , cholerny Harry. Nie chciałam się widzieć z tym dupkiem. Po jakiego chuja w ogóle nas do siebie zapraszali?! Podeszłam do garderoby i wyciągnęłam z niej czarne spodnie , krótki, szary sweterek i jasno jeansową katanę. Nogawki spodni podwinęłam do kostek i założyłam czarne vans'y. Byłam gotowa do wyjścia i spędzenia w domu sąsiadów kolejnych kilku godzin.
     Wychodząc wzięłam ciasto owinięte starannie w przezroczystą folię.

Game on

    Nacisnęłam dwukrotnie guzik dzwonka i czekałam aż ktoś mi otworzy. W końcu drzwi się szeroko uchyliły, a w nich stanęła ciemnowłosa kobieta mniej więcej w moim wzroście.
- Dzień dobry, nazywam się [T.I] [T.N]. 
- Oh kochanie! Twoi rodzice już tu są. Tak strasznie miło mi cię poznać. - powiedziała wesoło. Jej uśmiech był tak szczery i tak zaraźliwy ,że nie mogłam się powstrzymać od zrobienia tego samego. 
- Przepraszam za spóźnienie. Miałam ważną sprawę do załatwienia.. Tu mam dla pani taki prezent. -przekazałam kobiecie ciasto. - Zrobiłam je razem z mamą i mam nadzieję ,że będzie smakowało. - powiedziałam wchodząc za panią do kuchni. 
- Dziękuję bardzo... nic się nie stało ,że się spóźniłaś. Ważne ,że jesteś.. - mruknęła. - O matulu! -westchnęła i podeszła do mnie. - Na śmierć zapomniałam ci się przedstawić. Nazywam się Anne Styles.
- Miło mi poznać. -uśmiechnęłam się.
- Chodź zaprowadzę cię do reszty. - mruknęła i odprowadziła mnie do salonu. 
- Patrzcie kto przyszedł, spóźnialski krasnolud! - powiedział mój złośliwy brat, na co mój ojciec i ojciec Harry'ego się zaśmiali. Szybko jednak uciszyła ich wzrokiem moja mama.
- Kochanie poznaj moją córkę Gemmę - wskazała na szczuplutką blondynę siedzącą obok mojego brata - męża Mick'a i syna Harry'ego. - popatrzyłam najpierw na siwego faceta siedzącego obok mojego ojca, a potem utkwiłam wzrok w brunecie. Widziałam,że też się na mnie patrzy. 
- Miło cię w końcu poznać - powiedziała Gemma podchodząc do mnie. W końcu?
- Ciebie także - uśmiechnęłam się.
     W następnych minutach poznałam także pana Styles'a. Harry'emu ścisnęłam tylko rękę dla pokazówki przed naszymi rodzicami. On oczywiście nie odpuścił i musiał mi dogryźć durnym tekstem.
      Nasi rodzice nie mieli pojęcia o tym ,że wcześniej się znaliśmy, ale nie jestem pewna co do Gemmy. Zachowywała się inaczej. Co chwilę dogryzała chłopakowi, szeptała do niego zerkając na mnie. Coś musiało być na rzeczy, ale nie miałam zamiaru teraz tego roztrząsać.
     Po skończonej obiado-kolacji Gemma zaczęła zbierać talerze, więc moja mama dała mi kuksańca w bok , dając mi znać ,żebym jej pomogła. Wstałam i mimo protestów Anne i jej córki w końcu zebrałyśmy wszystkie naczynia i ruszyłyśmy do kuchni.
- Dzięki ,że mi pomogłaś -uśmiechnęła się.
- Nie ma sprawy.
- Jesteś bardzo ładna wiesz? Nie dziwię się dlaczego Harry włożył tyle wysiłku w to spotkanie..
- Co masz na myśli? - zapytałam odwracając wzrok od naczyń i przenosząc go na Gemmę.
- No wiesz, to on namówił rodziców aby zaprosili twoją rodzinę tutaj. Sam wszystko ugotował i przygotował. Napracował się jak nigdy. Musi mu naprawdę na tobie zależeć.. - powiedziała i wróciła do zmywania naczyń. A ja stałam jak wryta i starałam się wszystko sobie poukładać. - Nie rozumiem tylko jednego.. - ponownie przerwała mycie i odwróciła się w moją stronę. - Skoro się już wcześniej znaliście to czemu udawaliście dzisiaj ,że dopiero się poznajecie?
- Nigdy się oficjalnie nie poznaliśmy.
- Oh, rozumiem. Możesz już wracać do reszty jak chcesz, ja sobie poradzę. - mruknęła i ponownie zaczęła się lać woda.
- Przestań, pomogę ci do końca - powiedziałam i zaczęłam odbierać od niej naczynia i wkładać je do zmywarki.
~
- Zrobiłyście przepyszną szarlotkę -westchnęła z zachwytem Anne. Moja mama uśmiechnęła się szeroko i wpadła w wir rozmowy z sąsiadką.
- To co dzieciaki, może pójdziecie gdzieś obejrzeć jakiś film, a my pogadamy sobie z nowymi sąsiadami? - zasugerował Mike.
- Czemu nie? - wyrwało się Gemma'ie i chwilę potem cała nasza czwórka ruszyła do pokoju najwyraźniej siostry Harry'ego. - Co oglądamy?

      Po tym jak Gemma włączyła na swoim wielkim telewizorze film "Jack and Jill" rozsiedliśmy się na wygodnej kanapie i zaczęliśmy oglądać. Po krótkim czasie Michael, mój brat stwierdził ,że gorszego filmu nie oglądał i szybko opuścił pokój, wracając do dorosłych. Siedziałam więc pomiędzy rodzeństwem. Gemma się co chwilę śmiała , a Harry tylko gestykulował wyrażając swoje zirytowanie.
- Pójdę po jakieś czpisy - powiedziała nagle i szybko zniknęła na drzwiami.
- Słuchaj, przepraszam cię za nią. Ona czasami jest .. nie przewidywalna..
- Daj spokój , przecież śmiała się z komedii..
- Nie oszukujmy się, ten film jest do bani.
- Wcale nie! Jest śmieszny.
- Oh doprawdy? - mruknął i przysiadł się bliżej mnie. - Ile razy się z niego śmiałaś?
- Sporo.
- Nie słyszałem.
- Może byłeś zbyt zajęty. - mruknęłam i wróciłam z powrotem do oglądania. Harry miał rację. Ten film był koszmarny. Ale nigdy w życiu nie przyznałabym mu racji.
- Miałem być zajęty czymś bardziej interesującym, niż tobą? -szepnął chyba do siebie, ale usłyszałam.
- Jaki jest twój problem?
- Mój?
- No.
- To ty masz problem.. - powiedział na co ja prychnęłam.
- Ja mam problem? Niby jaki?
- Zakochujesz się we mnie.. - mruknął , a ja parsknęłam śmiechem.
- Chciałbyś.
- Skarbie widzę jak się na mnie patrzysz. Odrzucasz to ,ale już niedługo cię to przerośnie. W końcu zrobisz dla mnie wszystko.
- Skąd ten pomysł?
- Ponieważ będziesz we mnie tak zakochana , że nawet przez myśl ci nie przejdzie zrobić czegoś głupiego..
- Wiesz co.. -zaczęłam, a Harry utkwił swój rozbawiony wzrok w telewizor. - Jesteś bezczelny..
- Podoba ci się to.
- Nie skończyłam mówić- warknęłam. - Jesteś największym dupkiem na świecie i ... - zaczęłam się jąkać, bo chłopak gwałtownie oderwał plecy od oparcia i przybliżył się do mnie.. - i .. irytujesz mnie. - dokończyłam. Po chwili poczułam jego ciepłe wargi na moich. Cholera.
     Całowaliśmy się powoli, ale gdy usłyszałam ,że ktoś idzie szybko się od niego oderwałam i z powrotem spojrzałam na ekran.
-Co mnie ominęło? - zapytała zadowolona Gemma, siadając pomiędzy mną i Harry'm. - O nie.. cała akcja z przebieraniem!
      Spojrzałam ostatni raz na Harry'ego. Oddychał szybko i widać było rumieńce na jego twarzy. Czy to coś dla niego znaczyło? Dotknęłam delikatnie swojego policzka. Cholera, był gorący. Westchnęłam i wstałam z kanapy.
- Gdzie idziesz?
- Muszę do łazienki - mruknęłam i szybko wyszłam.
    Weszłam do toalety i spojrzałam w lustro. Byłam rozpalona. Oczy mi błyszczały, a klatka piersiowa szybko się poruszała. Po chwili gapienia się na własną twarz, usłyszałam ciche pukanie w drzwi. Nie pewnie je otworzyłam. Stał w nich brunet. Bez żadnego zapytania ruszył w moją stronę i wpił się w moje usta. Tym razem dwa razy gwałtowniej i szybciej.
- Czekaj. -powiedziałam i odsunęłam się lekko od chłopaka. - Co my do cholery robimy? Przecież ja cie nawet nie lubię.
- To dlaczego oddałaś pocałunek?
- Bo mi się podobał.
- To zapomnij o tym,że mnie nie lubisz i zakosztuj więcej.
- Ja.. muszę już iść.. -powiedziałam i zwiałam z łazienki.
     Szybko pożegnałam się z rodzicami Harry'ego, tłumacząc się złym samopoczuciem. Wróciłam do domu, umyłam się i położyłam do spania, gdy usłyszałam dźwięk sms-a.
"Dobranoc księżniczko xx - H "
    H? Harry? Cholera skąd on miał mój numer? Zaczęłam się zastanawiać aż wpadłam na to, że pewnie mój brat mu podał. Zamknęłam oczy i delikatnie dotknęłam swoich ust ,przypominając sobie pocałunek. Nie nie nie.. Tak nie może być.
"Nie chcę mieć z tobą nic wspólnego"

     Odpisałam mu, po czym wyłączyłam telefon , nie czekając nawet na odpowiedź. Zasnęłam i miałam nadzieję ,że nie zobaczę go już więcej.. Nie licząc codziennego widoku sąsiedzkiego.. Eh , czemu zawsze muszę mieć pod górkę?!


DWAAAAA ;)
JAK TAM?
U MNIE DOPIERO PONIEDZIAŁEK, A JA JUŻ ŚPIĘ ŻYWCEM ;/
DOBRANOOOOC MIŚKI <3
- KATH <3

sobota, 11 stycznia 2014

Harry część 1

Imagin jest napisany (prawie) całkowicie na podstawie mojego snu. ;) 



29 październik 2013r.

- Harry? - zapytałam patrząc się w człowieka na drodze. - O mój boże Harry! - pisnęłam , gdy tylko okazało się ,że to on. Podbiegłam do niego i kucnęłam. Ułożyłam jego głowę tak ,że leżała na moich kolanach. Chłopak był posiniaczony i zmęczony i cały w krwi, ale przytomny. - Co oni ci zrobili kochanie? - szepnęłam i wyciągnęłam telefon z kieszeni. 
- [T.I]..
- Ciii skarbie, odpoczywaj.. - mruknęłam. I wybrałam numer 112. - Halo? Potrzebuję pomocy....

 *miesiąc wcześniej*
29 wrzesień 2013r.


        Zamknęłam z hukiem zeszyt z angielskiego i ruszyłam do garderoby. Musiałam coś wybrać na dzisiejszy wieczór. Nie codziennie kończy się 16 lat..     
      Bałam się tej imprezy jak cholera. Nie byłoby w niej nic szczególnego, oprócz tego ,że pojawi się dzisiaj mój były chłopak, do którego chciałam wrócić. Nasza historia była prosta. Poznaliśmy się , zaiskrzyło i byliśmy razem. Wszystko się jednak musi skończyć.. Dave miał problemy i zamknęli go w poprawczaku. Nie kontaktowaliśmy się.. Dla mnie to był koniec. Przynajmniej wtedy tak sądziłam. 
     Teraz miałam lepszy widok na to wszystko. Dave i ja tworzyliśmy świetną parę i głupio by było to zaprzepaścić.. Po prostu musiałam to dobrze rozegrać.

~~

- Przyszłaś! - krzyknęła Lily, ściskając mnie.
- Mówiłam ,że będę. On już jest?
- Nie.. Ale chodź potańczymy! 
     Lil była świetną tancerką i naprawdę lubiłam patrzeć na jej ruchy, by potem je powtarzać, dlatego wkurzyłam się jak ktoś położył ręce na moich biodrach i odciągnął od przyjaciółki. Gdy odwróciłam się i cała złość minęła. 
- Hej księżniczko - mruknął mi do ucha.
- Dave.. - westchnęłam udając obojętną. 
- Tęskniłem. 
- Nie gadajmy teraz o tym. Chcę z tobą zatańczyć - powiedziałam, a chłopak jak na zawołanie obrócił mnie w swoją stronę i zaczęliśmy tańczyć. 
     Po krótkim czasie moja bańka pękła. Nigdzie nie mogłam znaleźć Lily, a Dave pił ze swoją paczką, za którą nie przepadałam. Byłam już zmęczona, więc wzięłam rzeczy i wyszłam z klubu, kierując się do domu. Spotkałam go. W końcu, pomyślałam. Po drodze wstąpiłam na stację benzynową po jakieś picie. Czekając w kolejce włączyłam twitter'a, dla zabicia czasu. Wtedy przeczytałam tweet'a Dave'a. "Najlepszy taniec z @[T.I]39 Gdzie jesteś skarbie? ".
      Wybiegłam z pomieszczenia jak wariatka kierując się z powrotem do klubu. Co we mnie wstąpiło? Weszłam zdyszana do pomieszczenia i po pokazaniu pieczątki na wierzchu dłoni ponownie mogłam "bawić się". W między czasie napisałam Dave'owi ,że jestem przy barze i tam się skierowałam. 
      Gdybym wtedy wiedziała co mnie spotka, hmm nigdy w życiu nie wróciłabym się...

     Czekając tyle czasu zrozumiałam jaką jestem idiotką. Przecież on pewnie pieprzy się z jakąś laską i dawno o mnie zapomniał. Westchnęłam teatralnie, po czym wstałam z krzesła i obróciłam się w celu wyjścia, gdy na kogoś wpadłam. Podniosłam głowę i zauważyłam nad sobą wysokiego chłopaka. Przyglądał mi się zdezorientowany. Nie widziałam jakiego koloru ma oczy , bo światła dyskoteki przysłaniały mi wszystko. Widziałam tylko jego kręcone włosy i zdążyłam spojrzeć na jego czarną bluzkę w serek zanim wycofałam się i uciekłam. 
   
     
    Następne dni minęły mi spokojnie. Nie widziałam się ani z Dave'em , ani z Lily. Przesiedziałam je w domu z gorączką, oglądając od początku wszystkie odcinki Plotkary. Tak też było dzisiaj, dopóki jakiś natręt nie zaczął dzwonić w nasz dzwonek jak jakiś psychopata. Leniwie wstałam z kanapy i poszłam do wejścia.
- Czego? - warknęłam otwierając drzwi. Stał w nich wysoki brunet, który przyglądał mi się z rozbawieniem.


- Raz to przypadek, drugi raz to już przeznaczenie.. -zaśmiał się i bezczelnie minął mnie, wchodząc do środka. 
-Przepraszam bardzo ,ale kim ty jesteś?
- Oh, nie pamiętasz mnie. - zaśmiał się. - Albo nie chcesz pamiętać. Jestem Harry. - powiedział wyciągając w moją stronę rękę. Gdy zakumał ,że nie mam zamiaru jej ściskać ,cofnął ją. - Moje nazwisko to Styles, więc możesz już zacząć robić mój ołtarzyk w pokoju. - dodał. Bezczelny kretyn! - Kilka dni temu wpadłaś na mnie na imprezie. 
- Pamiętasz dziewczynę , która wpadła na ciebie na imprezie liczącej z pół tysiąca osób?
- Skarbie, takiej buzi się nie zapomina.. - westchnął i wyłożył się na kanapie. - Oh, oglądasz Plotkarę. Nienawidzę tej opery mydlanej Blair, która ma wieczne problemy z Chuck'iem. - mruknął. Popatrzyłam na niego jak na idiotę. Który chłopak ogląda taki serial? - Oh, nie stawiaj niewłaściwych hipotez, mam starszą siostrę. 
- Po co tu przyszedłeś?
- Właściwie to , chciałem ci oddać paczkę , którą listonosz musiał źle dostarczyć. Zauważyłaś ,że przeznaczenie wyznaczyło dla nas już scenariusz?
- Hahaha, jesteś chory. Dziękuję za paczkę, teraz możesz wyjść.
- Auć, coś ty taka nie miła?
- Tylko dla takich dupków jak ty. -warknęłam, a on się zaśmiał.
- Wiesz, mam nadzieję ,że jeszcze się zobaczymy. - mruknął wstając. - Odprowadzisz mnie? - zapytał i ruszyłam w stronę drzwi. Chciałam ,żeby już wyszedł i zabierał te swoje brudne buty z mojego domu. - Do zobaczenia - szepnął całując mnie w policzek. Wyszedł. Co do cholery właśnie się stało?!

~

- Kochanie przyjdź tu na chwilę! -zawołała mama z kuchni. 
- Jestem.
- Skarbie lepiej się już czujesz?
- Tak, myślę ,że jestem już zdrowa.
- Wspaniale! - westchnęła klaszcząc w ręce. 
- Coś się stało?
- Tak, wprowadzili się nowi sąsiedzi naprzeciw i zaprosili nas na kolacje. 
- Co za sąsiedzi?
- Państwo Styles.. - powiedziała, a ja zakrztusiłam się sokiem pomarańczowym. - Styles?! 
- Tak, jakiś problem? Nawet nie waż się odmówić. Już powiedziałam ile będzie osób. To by było nie grzeczne, gdybyś nie przyszła. Jestem pewna ,że pani Styles bardzo się napracuje nad tą kolacją.
- Dobrze mamuś. - mruknęłam idąc z powrotem do salonu. Cholera jasna mam przejebane...






Harry !! + Mój sen = JASNA CHOLERA ;d
haha przepraszam ,że nie dodaje często ,ale w szkole mam niezły bałagan przed wystawieniem ocen...
No cóż ;) Mam nadzieję ,że chociaż wyrabiamy się z tymi imagami i są one dobre ;D hahaah tyle ode mnie

Love more,
Kath