czwartek, 20 marca 2014

Imagin Justyny :)

Czy mogę podarować ci niebo?

 Początki zawsze bywają trudne, no ale od czegoś trzeba zacząć, a więc może się przedstawię, mam na imię Kate. Przejdę do rzeczy, moje życie to życie przeciętnej 19- latki, choć nie do końca. Pochodzę z zamożnej rodziny, mieszkamy w Londynie w jednej z najbogatszych dzielnic. Nie, nie jestem zwyczajna, bo zwyczajni ludzie mają problemy a ja ? Ja mam mnóstwo pieniędzy, setki znajomych i moje życie jest bajką. Już od najmłodszych lat w szkole miałam ksywkę „Lady K” lub „Księżna K”. Od maleńkości dostawałam mnóstwo prezentów, a na 18 urodziny wypasione auto. Tak jestem jedynaczką i w dodatku rozpieszczoną, z tym muszę się zgodzić. I tak w sumie mijał mi czas [na zabawie], aż do pewnego pamiętnego dnia, w którym poznałam osobę, dzięki której moje życie się zmieniło.

 Był maj, a więc zbliżały się majówki, czyli ostre melanże i domówki. Akurat jedna z moich przyjaciółek robiła imprezę u siebie na chacie. Długo się szykowałam, aż wreszcie wyszłam z domu. Uwielbiałam bawić się, byłam wtedy w centrum uwagi, każdy pragnął mojego towarzystwa. Na domówkę dotarłam około 22, bo lubiłam jak już coś się działo, zjawiło się mnóstwo ludzi, każdy tańczył, a ja wyszłam na taras na samej górze, by oderwać się na chwile. Stanęłam przy barierce, chwytając się jej mocno i wpatrywałam w gwiazdy, bo niebo było bezchmurne a noc niezwykle ciepła, jak na tą porę. Nagle usłyszałam kroki za swoimi plecami i gdy się odwróciłam zobaczyłam jakiegoś kolesia. Dziwne, bo nie znałam go, ale przypominał mi kogoś. Miał brązowe loki, które niestarannie opadały mu na twarz, jasną, matową cerę, zielone, kocie, tajemnicze oczy, męską sylwetkę i doskonale wyglądał w świetle księżyca.

- Czemu za mną przyszedłeś? – zapytałam chłopaka

- Nie śledziłem cię… Chciałem po prostu wyjść na świeże powietrze, bo na imprezie zrobiło się nieco tłoczno.

- Tak już na pewno. Przeszedłeś tu i to w dodatku z drinkiem i mam uwierzyć w przypadek? A tak w ogóle to my się znamy, bo ja kompletnie cię nie kojarzę. Chodzisz do naszej szkoły?

- Nie, zakończyłem już „edukację”… Nie chcesz to nie wierz w ten swój przypadek, nie wszystko kręci się wokół ciebie, wyluzowałabyś, księżniczką to ty jesteś ale chyba w swojej wyobraźni. – powiedział ze zdenerwowaniem kierując przeszywający wzrok w moją stronę.

- Że co? To moja szkoła, moi znajomi, moja impreza! Jak ci coś nie pasuje koleś to możesz stąd wyjść! –odparłam stanowczo.

-Ha Ha Ha jesteś śmieszna i nie jestem jakimś tam gościem, mam na imię Harry. Zapamiętaj te imię bo jeszcze długo nie będzie dawało ci spać.

-Jesteś żałosny, kto cię tu wpuścił? – zapytałam

-Mam zaproszenie VIP jakbyś nie wiedziała i skończ już z tymi fochami.

Naszą rozmowę przerwał jakiś kumpel tego całego Harrego.

-Harry tu jesteś, wszędzie cię szukałem! Za 10 minut zaczynacie.- rzucił w jego kierunku nieznajomy.

-Już idę, chciałem w spokoju wypić drinka, ale Królewna nie wydała mi pozwolenia- kpił ze mnie

-Gdzie idziesz? Co zaczynacie?- kompletnie nie wiedziałam o co chodzi, byłam zdezorientowana- a co do drinka to w tej chwili daje ci pozwolenie.

-Teraz już za późno, muszę lecieć, jak chcesz się przekonać po co to zejdź na dół za 10 minut.- tajemniczo próbował zachęcić mnie do pójścia za nim.

Zostałam jeszcze chwilę na tarasie, ale ciekawość nie dawała mi spokoju i w końcu postanowiłam zejść na dół i zobaczyć co się święci. Przyjaciółka Maggie, czyli organizatorka imprezy obiecała jakiś koncert super kapeli na żywo. Stałam razem z innymi ludźmi pod miejscem, w którym mieli występować. Wszyscy skandowali „One Direction”, znałam ten zespół, niedawno pojawił się w branży, kojarzyłam tylko utwór „What Makes You Beautiful”. Wreszcie wyszli na scenę i z niedowierzaniem stałam tam jak wryta, bo zobaczyłam chłopaka poznanego na tarasie. „Więc Harry jest muzykiem” – pomyślałam. On też zauważył mnie stojącą i wpatrującą się w niego. Muszę przyznać, że kapela z nich niezła, są zgrani, fajnie wyglądają i totalnie wymiatają na scenie, jestem pewna że w najbliższym czasie zrobią karierę i podbiją serca miliona nastolatek. Po koncercie, gdy tańczyłam z koleżankami podszedł do mnie Harry i zaczął tańczyć obok. Wyszeptał mi do ucha, żebyśmy poszli się przejść, chwycił moją dłoń i zabrał dwa drinki z mini baru. Byliśmy już na zewnątrz, gdzie można było normalnie porozmawiać, choć impreza była tak głośna, że słychać był ją jeszcze daleko. Postanowiliśmy iść do ogrodu, gdzie było trochę mniej ludzi.

-No więc jak ci się podobał koncert? Widziałem twoją minę, chyba nigdy nie słyszałaś o One Direction?

-Słyszałam trochę, ale chyba jesteście nowym zespołem, a koncert był nawet fajny…

-Wiem, że ci się podobał, bo wpatrywałem się tylko w ciebie, a całkiem dobrze bawiłaś się przy naszych kawałkach. No ale pewnie ty dałabyś fajniejszy koncert Księżniczko ?

-Nie mów tak do mnie, jak coś to „Lady K”.- powiedziałam

-„Lady K”? buhahaha- wybuchł śmiechem- tak masz na imię ?

-Nie! - poirytowana odparłam- na imię mi Kate.

-Nie złość się już tak, bo ci pryszcz na czole wyskoczy.- dalej żartował

-Po co mnie tu przyciągnąłeś? Daj mi już spokój! Musisz za mną łazić? Zabierasz mi powietrze!- wykrzyczałam pełna złości i pobiegłam do koleżanek na basen. Nie minęła chwila, a chłopak przybiegł za mną.

-Co się tak oburzasz dziewczyno? Wyluzuj mamy imprezę, nie bądź taką złośnicą. A no tak zapomniałem w końcu z Ciebie jest księżniczka, a nawet „Lady” – żartował przy moich znajomych o mnie. Ja do granic wkurzona nawet nie odpowiedziałam tylko popchnęłam chłopaka do basenu, a on chwycił mnie za rękę i wpadłam tam razem z nim.

-Po co to zrobiłeś?! Ty idioto! Jak ja wyglądam!- wrzeszczałam na niego

-Kate teraz dopiero zaczyna się impreza, daj się ponieść.- uwodzicielsko i spokojnie powiedział, ale janie chciałam go słuchać, wydostałam się z basenu i poszłam wysuszyć do pokoju Maggie.

Przebrałam się i postanowiłam wrócić do domu bo robiło się już późno, większość imprezowiczów była pijana, a w domu roiło się od obcych ludzi. Gdy wychodziłam zahaczył mnie jakiś pijany gość, był bardzo nachalny, nie wiedziałam czego chciał ani kim był. Zaczął mnie szarpać i ciągnąc na górę, a ja próbowałam się wyrywać. Tą sytuację zauważył nie kto inny jak „bohaterski” Harry, który zaraz przybiegł z pomocą i odciągnął tamtego typa ode mnie.

-Nic ci nie jest?- zapytał

-Jest wszystko okay, nie musiałeś mi pomagać sama bym dała sobie świetnie radę.- odparłam

-Tak już to widzę, gość był nachalny, mógł ci coś zrobić, zaraz ja i moi koledzy się nim zajmiemy.

-Rób co chcesz, ja już wychodzę.- powiedziałam stanowczo

-Nadal jesteś zła za ten basen Kate?

-Daruj sobie, nie mam czasu na takie beznadziejne rozmowy, czekają już na mnie, muszę iść.

-Dobra idź, ale zapamiętaj moją twarz, bo ci się w nocy przyśnię i uważaj na siebie.- stanowczo zaproponował. Wymieniliśmy tylko spojrzenia i ja poszłam do auta, przyjechał po mnie kuzyn, który dziś miał u mnie nocować.

Następnego dnia rano obudziłam się zmęczona i z bólem głowy. Nie przyśnił mi się Harry, ale bardzo dużo o nim myślałam. Włączyłam telewizor w salonie i jedząc prowizoryczne śniadanie oglądałam wiadomości. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom, pokazywali tam dom mojej przyjaciółki Maggie, i że niby jakiś pożar tam wybuchł w nocy. Byłam w szoku, zaraz chwyciłam telefon i próbowałam się do niej dodzwonić. Bez skutku niestety, nikt nie odbierał.  Bardzo martwiłam się o Maggie, chciałam jak najszybciej się czegoś dowiedzieć i wreszcie zadzwonili jej rodzice i powiadomili, że wszyscy którzy byli wczoraj na imprezie mają jechać na policje i złożyć zeznania bo ogień został podłożony. Szybko się więc ogarnęłam, nie przywiązując zbytniej uwagi do wyglądu wsiadłam w auto i pojechałam. Na posterunku było mnóstwo młodzieży z wczorajszej imprezy, wszyscy z kwaśnymi minami, ja usiadłam na krześle, zamknęłam oczy i oparta o ścianę czekałam na dalszy ciąg wydarzeń. Nagle ktoś mnie szturchnął i ciepłym, męskim głosem zaczął:

-Ty też tutaj ? Jak się czujesz? – nie chciałam otwierać oczu, bo znałam doskonale ten głos, to był nie kto inny jak Harry

-A ty znowu musiałeś się mnie uczepić? Przecież Maggie to moja przyjaciółka, jak tylko zadzwonili jej rodzice ubrałam się i przyjechałam. Czy już widomo co z nią? Co z domem? Byłeś przy tym, jak wybuchł ten pożar?- dopytywałam

-Byłem tam kiedy wybuchł pożar, na szczęście ktoś szybko wezwał straż i dom aż tak nie ucierpiał, a nikomu nic się nie stało, Maggie jest teraz przesłuchiwana, wszyscy byliśmy w szoku, kiedy to się stało. – powiedział chłopak

-Rozumiem- krótko stwierdziłam.

Naszą rozmowę przerwał policjant:
-Pan Harry Styles proszony na przesłuchanie.

Harry poszedł a z Sali wyszła zapłakana Maggie, która nie dość, że wyglądała fatalnie, to była cala roztrzęsiona.

-Magg czekaj, jak to się stało? Wiesz kto jest sprawcą ? Tak się cieszę, że nic ci się nie stało- mówiłam patrząc na nią, a jej spuszczony wzrok nagle spotkał się z moim

-Nie mam pojęcia kto podłożył ogień, rodzice są wściekli, pożar wybuchł w kuchni i na dobra sprawę tylko ona jest zniszczona, na imprezie było mnóstwo ludzi, nie wiem komu zachciało się zabawy ogniem, ale wiem że mam szlaban do końca życia, teraz wybacz, ale jadę do naszego letniego domku pod miastem, więc nie będzie mnie, aż do września.- wyjaśniła Maggie

Ja posmutniałam na wieść o wyjeździe przyjaciółki, no ale cóż mogłam zrobić, trzeba żyć dalej. Dlatego następnego tygodnia ze znajomymi mieliśmy wybrać się za miasto na plaże, by miło spędzić czas i oderwać się w sumie to od wszystkiego. Umówiliśmy się by nocować na plaży, dlatego musiałam się spakować i przygotować, wziąć namiot i koce.

Ten dzień już od rana był fantastyczny, pogoda była wyśmienita, świeciło słońce, a ja obudziłam się w świetnym humorze. Zabrałam rzeczy i wyjechałam. Gdy dotarłam na miejsce pierwsze co rzuciło mi się w oczy to fakt, że Harry też tu przyjechał. Nie miałam pojęcia, że tu będzie, no i już sama nie wiem czy to przypadek, czy on jakoś chodzi za mną. I oczywiście musiał podejść i przywitać się pierwszy:

-Ooo Lady K. nie wiedziałem, że cię tu spotkam. Lubisz nocne wypady?

-Cześć, ja też nie sądziłam, że tu będziesz… Wręcz uwielbiam ze znajomymi jeździć na nocki, a ty musiałeś mnie znów śledzić?

-Głupolka z ciebie, i jak zawsze masz te swoje tezy, ale skąd ty je bierzesz to nie mam pojęcia. Ja tam zamierzam się świetnie bawić.

-A ja jeszcze lepiej!- wrzasnęłam poirytowana, odwróciłam się i odeszłam w druga stronę.

Wyjazd zapowiadał się świetnie, a ja stanowczo stwierdziłam, że nie dam Harremu tej satysfakcji i zamierzam mu pokazać kto tu rządzi.  Namiot dzieliłam z trzema innymi koleżankami. W południe wszyscy świetnie bawiliśmy się na plaży, pływaliśmy, graliśmy w piłkę, ale wiadomo, to co najlepsze zaczyna się po zachodzie słońca. Urządziliśmy sobie imprezę plażową, nie brakowało alkoholu, papierosów a także dobrego humoru i świetnej muzyki. Ze znajomą postanowiłyśmy zaszaleć i wypiłyśmy odrobinę za dużo, byłyśmy w szampańskim nastroju do zabawy. Gdy tańczyłam na parkiecie, zauważył to Harry i postanowił się przyłączyć. Z początku nadal byłam wściekła na niego, ale potem już mi przeszło, gdy zobaczyłam w jego oku blask świecącego księżyca wydał mi się on taki przystojny, można powiedzieć, że oczarował mnie i spojrzałam na niego inaczej. Na chwile dałam mu wyciągnąć się na krótki spacer i rozmowę.

-Słuchaj Kate- zaczął – zapomnijmy o tamtym, nie chciałem wrzucić cię do tego basenu, po prostu bardzo mi się spodobałaś i chciałem, żebyś zwróciła na mnie uwagę.

-Zapomnijmy już o tym, nie jestem zła, właściwie to było takie zaskakujące. Jesteś nieprzewidywalny a ja lubię takich facetów. – gadałam pijana.

-To znaczy, że ja tez ci się spodobałem ?- zapytał z niedowierzaniem

-Jasne, że tak Mr. Styles. Jesteś przystojny i szarmancki, ale ja nie jestem łatwą dziewczyną, a życie ze mną jest pełne nieoczekiwanych zwrotów.

Wtedy chłopak zatrzymał się, dotknął swoją dłonią mojego ramienia i lekko przejechał po nim wzdłuż, aż do palców i paznokci u mojej ręki. Popatrzyłam mu głęboko w jego zielone oczy, które skrywały tajemniczość i zapragnęłam poznać go bliżej. Czułam jak nasze dłonie splatają się a serce coraz mocniej mi bije, Harry delikatnie swoimi ustami dotknął moich, potem zaczęliśmy namiętnie się całować, nasze języki złączyły się, to było wspaniałe uczucie, nie chciałam by już się kończyło. Dosyć daleko odeszliśmy od plażowiczów i potem skręciliśmy w wąską dróżkę, która prowadziła nad skały, chcieliśmy pooglądać jak fale rozbijają się o ich brzegi.

-Kate, czy ty coś poczułaś jak cię pocałowałem?- zapytał drżącym głosem

-Tak, motylki w brzuchu. Zauroczyłeś mnie chłopaku, chcę więcej takich spotkań i spacerów, bo gdy mnie całowałeś to tak jak by ktoś dał mi skrzydła i mogłam wzlecieć wysoko ponad ziemię, ponad chmury i lecieć trzy metry nad niebem.

-A wiesz co ja czułem? Takie niezwykłe ciepło, jakbyś była długo szukanym skarbem, który podróżnik odnalazł po latach.

Oboje z Harrym poczuliśmy to samo, lecz wszystko co dobre szybko się kończy i postanowiliśmy wrócić na plaże do reszty imprezowiczów, bo słońce już wschodziło. Spakowaliśmy rzeczy i wróciliśmy do domu. Po tak cudownym weekendzie każda moja myśl oddana była Loczkowi- tak zaczęłam go nazywać. Miał racje, śnił mi się i chyba coraz bardziej zaczynałam czuć do niego coś więcej. Gdy go dłużej nie widziałam to nie mogłam wytrzymać już z tęsknoty. Chciałam jak najczęściej się z nim spotykać, ale gdy przyjeżdżał do mojego domu, rodzice nie byli zadowoleni, woleli bym znalazła sobie chłopaka z wysokim wyksztalceniem, mądrego.

-Kate zachowujesz się irracjonalnie spotykając się z tym chłopakiem! Jaką on jest w stanie zapewnić ci przyszłość? Myślisz, że w branży muzycznej jest łatwo się wybić? Może on i jego zespół będą sławni przez rok, a później zginą i śladu po nich nie pozostanie!- te słowa usłyszałam z ust matki

-Mamo, ale ja się w nim zakochałam, nie obchodzi mnie to ile zarabia i kim będzie w przyszłości- próbowałam tłumaczyć

-Jeżeli nadal chcesz spotykać się z tym chłopakiem, to na pewno nie w tym domu!- twierdzili rodzice

-Dobrze a więc się wyprowadzę, mam już 19 lat i sama potrafię o siebie zadbać, a wy niczego nie możecie mi zabronić! Kocham Harrego i będę z nim czy wam się to podoba czy nie!

Jak powiedziałam tak też zrobiłam, zabrałam swoje rzeczy i w wakacje przeniosłam się do mieszkania, które odziedziczyłam po cioci. Było bardzo małe, ale przytulne i nie musiałam już wysłuchiwać kazań rodziców. Gdy o przeprowadzce dowiedział się Loczek natychmiast do mnie przyjechał.

-Dlaczego tu jesteś? Co się stało? – dopytywał
-Pokłóciłam się z rodzicami o Ciebie, ale cię kocham i nie chcę cię stracić dlatego się od nich wyprowadziłam.

-Nie musiałaś tego dla mnie robić, jesteś wspaniała, nie wiem czy ja na ciebie zasługuję.

-Musiałam, uwierz że jesteś dla mnie najważniejszy. Twoje uczucie jest wszystkim czego potrzebuję do życia, a tutaj jakoś sobie poradzę, znajdę pracę i zacznę żyć samodzielnie.- uspokajałam chłopaka

Harry po usłyszeniu tych słów popatrzył mi głęboko w oczy, przytulił najmocniej jak potrafił i pocałował tak gorąco i namiętnie, jak tylko był w stanie. Dzięki niemu moje życie zmieniło się o 180 stopni, nabrało sensu. Miałam jego i dla niego chciałam się starać, nasz związek trwał od niedawna, ale byłam pewna uczuć do niego. Kochałam go tak mocno jak tylko mogłam, bez niego byłam jak niebo bez gwiazd. Miałam nadzieje, że jemu i całemu One Direction się uda i wejdą na szczyt, byłam pełna nadziei na nowe jutro.


______________________________________

Hej dziewczyny .. Wiem, że tu dawno nie zagladaliśmy ... ale nie mamy zbytnio czasu ;/ ja pisałam przez cały ten czas prace na konkurs literacki a Julka miała zerwanie głowy w szkole ;/
Wybaczcie nam seriooo
Mam nadzieje, ze nie straciliśmy wielu czytelników :)

Ode mnie imagina możecie spodziewać się około soboty :)

No to do napisania ! :D

piątek, 7 marca 2014

Wyniki ;]

 Kochani czytelnicy!

Mamy już wyniki konkursu na nową autorkę ;) To jest dobra wiadomość xd
Ale jest jeszcze ta nieco mniej wesoła, ale może zacznę od początku.

przeczytajcie cały wpis do końca!!

Tak więc przeczytałyśmy wszystkie wasze prace i ucieszyło nas ,że było ich tak dużo. ;D
   
     Niestety nie byłyśmy w stanie wybrać tylko jednej autorki, dlatego ogłaszamy 2 ETAP KONKURSU do którego zakwalifikowały się 3 osoby .!

kolejność losowa

1. whereismyunicorn , czyli Livi ;]  -Niall
2. Katie Midnight , czyli Kasia ;)  - Niall
3. Wiktoria Mróz  - Zayn 


Serdecznie wam dziewczyny gratulujemy .
A teraz tłumaczę o co chodzi w 2 ETAPIE : 

waszym zadaniem jest napisać jednoczęściowego imagina o Louis'im. Długość, pomysł itp. pozostają waszą decyzją, jednak prosimy, żeby to był logiczny imagin z puentą *. 

*z puentą - nie kończcie imaga z niezakończoną historią. Niech on się skończy sensownie, tak jakby już nie miał mieć kolejnej części ;]


Jeśli któraś z was nie chce przystapić do 2 etapu to napiszcie mi na twitterze (@london_cmon)

ostatnia informacja : 

Na napisanie imagina macie 2 tygodnie, czyli czekamy na niego do 21 marca. 

adres : imaginyo1d@wp.pl ;)

gratulujemy jeszcze raz i czekamy na wasze prace xxx



poniedziałek, 3 marca 2014

Zayn cz.2



Szłam korytarzem nie patrząc na ludzi wokół mnie. Byłam zagubiona. Czy naprawdę jestem aż taką egoistką, na jaką wyglądam? Gdy wchodziłam na schody, jakaś ręka złapała mnie za nadgarstek. Cicho pisnęłam, jednak kolejna ręka uniemożliwiła mi powiedzenia czegokolwiek. Zaczęłam się wyrywać, ale wszystko było na marne. Chciałam obrócić swoją twarz w tył. Ciało trzymającego mnie jakiegoś mężczyzny próbowało mnie powstrzymać. Byłam zdziwiona, ale i podekscytowana. Zamknęłam na chwilę oczy. Próbowałam wsłuchać się w wdech mojego oprawcy. Przeklinał pod nosem, jakby był nie wiadomo jakim człowiekiem. Nagle poczułam jak coś zakuło mnie w policzek. To sygnet. Spróbowałam skojarzyć, kto w szkole nosi sygnety. Jack z kółka chemicznego. Czy na pewno to jest on? Jest jeszcze kilka innych osób, które noszą te rzeczy. Ale tylko jedna wpadła mi na myśl. Zayn. Polizałam jego rękę, ale on jakby tego wcale nie poczuł, szedł dalej, prowadząc mnie tyłem do jakiegoś pomieszczenia. Na chwile szarpnął mnie w przeciwną stronę. Zobaczyłam przed sobą wnętrze składziku dla woźnych naszej szkoły. Co on kombinuje?
Usłyszałam brzdęknięcie, a po chwili dźwięk przekręcających w drzwiach klucze.
-Okej - mruknął do siebie, a ja już wiedziałam, że moje obawy się ziściły. Zdjął rękę z mojej buzi, po czym potarł ją o swoje spodnie. Odwróciłam się do niego z założonymi rękoma.
-Masz mi coś do powiedzenia, czy po prostu twoje nowe hobby, to porywanie dziewczyn i wsadzanie ich do tego śmierdzącego pomieszczenia na miotły? - jakby na potwierdzenie swoich słów, otwartą dłonią powachlowałam się.
-Chciałem z tobą normalnie porozmawiać - przetarł ręką po swoim podbródku.
-Nie wiem jak u ciebie, ale u mnie normalna rozmowa oznacza wyjście z kimś na kawę lub na spacer do parku - zirytowałam się jego zachowaniem. On tylko wzruszył ramionami i podszedł bliżej mnie. Przekroczył moją strefę prywatności. Czułam jego oddech na moim czole. Zniżył swoją twarz do mojej, tak, że dzieliło nas tylko kilka centymetrów.
-Ale ani w parku, ani na kawie nie zrobił bym czegoś takiego - uśmiechnął się zwycięsko. Zaczęło mi się kręcić w głowie od napływu różnych emocji.
-Nawet o tym nie myśl - wyszeptałam, bo na więcej nie było mnie stać. Byliśmy tylko on i ja. Spojrzałam w jego oczy. Były takie czekoladowe, że aż rozpływałam się w myślach. Przestań - skarciła mnie moja podświadomość - on nie jest ciebie wart. Odepchnęłam go od siebie i głośno złapałam powietrze do płuc. Uff. Było blisko. Na twarzy chłopaka widniało zmieszanie, ale i pożądanie. Odwróciłam się na pięcie i złapałam za klamkę. Szlag! Zamknięte.
-Nie uciekniesz mi już teraz - zaśmiał się i obrócił mnie w swoją stronę. W myślach przypominałam sobie, gdzie wsadził ten cholerny kluczyk. Jest! Już wiem! Tyla kieszeń z prawej strony. Tylko teraz jak mam to wyjąć.
-Najwidoczniej - spojrzałam się do góry, by sprawdzić, czy nie ma tam jakiejś drabiny prowadzącej do jakiejś sali, jak to bywa w każdym filmie komediowym. Jednak nie było jej. Po chwili ciemnooki przyciągnął mnie do siebie i zaczął całować moje usta.


Na początku byłam zszokowana jego zachowaniem, jednak w głowie obmyśliłam plan i musiałam się go trzymać. Złapałam lewą ręką za jego ramię i oddawałam pocałunki. Chłopak uśmiechnął się i kontynuował swoje poczynania. Złapałam go w tali prawą ręką, po czym zaczęłam zjeżdżać nią coraz niżej. Dotarłam do jego kieszeni i powoli włożyłam w nią rękę. Zayn na chwile przystopował z pocałunkami i otarł swoim nosem o mój. To było przyjemne uczucie. Swoje ręce umieścił na moich policzkach, jednak długo to nie potrwało, bo włożył w tylnie kieszenie moich spodenek. O fuj! On chyba myślał, że ja.... Fuuuuj! Przejęłam inicjatywę i oparłam go o drzwi. Pocałowałam go mocno i w tej samej chwili złapałam za kluczyk i wyciągnęłam go szybko z kieszeni. Wzięłam go za obie ręce, które bezkarnie spoczywały na moim tyłku i położyłam je sobie na tali. Brunet oparł się plecami o drzwi, a ja przekręcałam jak najciszej zamek. Nagle chłopak się spiął i przestał mnie całować. To był czas dla mnie! Złapałam go za bluzę i odciągnęłam od wyjścia. Złapałam za klamkę. Otworzyło się. Wybiegłam z pomieszczenia zostawiając chłopaka na pastwę jego marnego losu. Gdy pobiegłam za róg, otarłam się o ścianę i zjechałam po niej, łapiąc się za usta. To było mega przeżycie, a całowanie się z Zayn'em mogę uznać za niebo. Chyba zaczyna się coś ze mną dziać i wcale nie chce z tym walczyć.
_______________________________________________________________

20 komentarzy - kolejny imagin