środa, 31 grudnia 2014

Rozdział 10 & 11 & 12

Harry's POV
Kurwa.
Stanąłem w miejscu i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Ona to słyszała? Przecież była w sali. A może mnie podpuściła? Złapałem się za kark. Ona mi nigdy nie wybaczy. Ja sobie nigdy nie wybaczę. A co jeżeli pomyślała sobie, że nie zależy mi na niej. Przecież to byłby absurd! Kocham ją bardzo mocno i tak bardzo chciałbym się ujawnić, ale ci ludzie..Wszyscy są tacy sami: oceniają po wyglądzie oraz po miejscu, które jest ci przypisane. Istnieje szansa, że nikt nie będzie jej wyśmiewać. Jednak bardziej stawiam na drugą opcję, czyli szydzenie z niej i dokuczanie na każdym kroku. Hope jest takim typem człowieka, że nawet, gdy jakaś plotka krąży na jej temat, próbuje sprawdzić, czy to prawda. Nie wierzy samej sobie. Jest zbyt krucha na to wszystko, dlatego trzymam ją jak najdalej od tego bagna. Chociaż coraz częściej łapię się na myśleniu, że ona już nie wytrzymuje i wystarczy jedno potknięcie, a ona się rozpadnie i ja nie będę miał, co zbierać.
Hope:
"Spotkajmy sie na długiej przerwie pod składzikiem dla woźnych x"
Harry:
"Okej xo"
Teraz pozostało mi czekać na wybawienie.
Po dwóch godzinach wyczekiwania nadszedł czas naszego spotkania. Pociłem się niemiłosiernie mocno. Co chwila wycierałem ręcę o dżinsy, przez co pewnie są już wilgotne. Spojrzałem na zegarek.
11:23
Powinna już być. Oparłem się o próg i rozglądałem się po uczniach w poszukiwaniu znajomej twarzy. Nagle drzwi otworzyły się do wewnętrznej strony, a ja o mało co nie upadłem. W środku stała Hope. Miała podkrążone i przekrwione oczy. Podszedłem do niej i złapałem za nadgarstki pocierając ich zewnętrzną stronę kciukami. To zawsze ją relaksowało. Przyciągnąłem ją do swojego torsu i mocno pzytuliłem. Miałem nadzieję, że to nie ja jestem przyczyną jej stanu. Zaczęła chlipieć to mojej koszulki, a ja przyciągnąłem ją mocniej, gładząc jej plecy.
- To się musi skończyć - wychrypiała po kilku minutach tulenia jej do swojego ciała. Wszystkie kolory odpłynęły z mojej twarzy. Poluźniłem swój uchwyt, a ona stanęła naprzeciwko mnie.
- Co to ma znaczyć ? - poczułem jak do oczy podchodzą mi łzy. Mój oddech stał się płytszy, a łzy podchodziły mi do gardła. Rozpaczliwie spojrzałem do góry i kilka razy zamrugałem. Mokre ścieżki zaczęły formować swoją drogę na mojej twarzy.
- Przepraszam cię, ale ja już nie wytrzymuję - usłyszałem ten ton głosu, który został użyty. Płakała. Płakała przeze mnie. A najważniejsze jest to, że ja nie mogłem nic na to zaradzić. Ona nie chciała już ze mną być.
Nie kochała mnie?
Przetarłem oczy rękawem bluzy i przyjrzałem się jej oczom. One nigdy nie kłamały. Wpatrywałem się w nie przez dłuższą chwilę. Były puste, nie wyrażały żadnej emocji. Przeszył mnie ból, którego na pewno nie zapomnę do końca życia. Ból łamanego serca.
- To się nie może tak skończyć - powiedziałem do siebie i powtórzyłem kilka razy.
- Musimy to zakończyć prędzej niż później. To nie ma przyszłości. Tak będzie lepiej dla nas obojga - uśmiechnęła się pomimo łez spływających po jej policzkach. Czy to na pewno jest dla nas najlepsze? Czy ona wie, co teraz mówi?
- Żegnaj, Harry - podeszła do mnie i ucałowała moje usta, po czym w całej szkole rozbrzmiał dzwonek
To był nasz ostatni raz.
Wybiegłem z pomieszczenia i przetarłem twarz rękoma. Musiałem coś zrobić z zaczerwienionymi oczami. Podbiegłem do najbliższej toalety, jednak miałem szczęście, ponieważ Louis akurat stamtąd wychodził.
- Co ci się stało, stary ? - spojrzał na mnie wielkimi oczami, a ja jedynie przepchnąłem się koło niego.
- Nie twoja sprawa - mruknąłem i podszedłem do umywalki.



Hope's POV
Opuściłam kantorek i skierowałam się w stronę klasy od sztuki. Przetarłam czerwone policzki i wzięłam kilka głębokich oddechów. Musiałam być dzielna, bo inaczej oboje pójdzemy na dno.
Po zakończonych lekcjach musiałam wrócić się do szafki by zostawić niepotrzebne książki. Skręciłam w prawo na główny korytarz. Wszyscy kończyli już lekcje, co można było wywnioskować po tym, że trzymają kurtki w dłoniach. Przeszłam kikla kroków i ujrzałam grupkę chłopaków stojących przy jednej z szafek. Wśród nich był Harry. Odwróciłam wzrok zanim nasze oczy się spotkają. Pochyliłam głowę w dół i zakryłam się bardziej szalem. Już myślałam, że nikt nie zwróci na mnie uwagi, jednak zawsze wszystko idzie nie po mojej myśli.
- Hej, poczekaj! - usłyszałam za sobą, na moment stanęło serce. Odwróciłam się i zobaczyłam usmiechniętą postać Nialla, która szła w moim kierunku. Odwzajemniłam gest.
- W czym mogę ci pomóc? - potarł swój kark i przechylił głowę o kilka stopni rumieniąc się.
- Chciałem cię zapytać, czy nie wyjdziesz gdzieś ze mną? No wiesz... Kino, Restauracja - wyczekiwał na moją odpowiedź. Mój wzrok padł na Harry'ego. Wpatrywał się w nas, jak kilkanaście par oczu na korytarzu. Nie potrafiłam wyczytać nic z jego mimiki, jednak wydawało mi się, że rozczarowanie mignęło przez jego twarz. Skupiłam sie z powrotem na blondynie.
Przecież on nie wie, że byłam z Harry'm.
Moje myśli krążyły po całej mojej głowie.Z jednej strony to złe, bo dopiero co rozstałam się z jednym, a ciągnie mnie drugi. Ale przecież nikt o tym nie wiedział.
- Okej - wydusiłam na jednym wydechu, a jemu zaświeciły oczy. Podniósł moje ciało i okręcił mnie dokoła jego osi. To nic, że wszyscy patrzyli. Już za bardzo nacierpiałam się przez ukrywanie się. Spojrzałam na Harry'ego. Zaciskał mocno pięści i szczękę.
Gdy znowu stanęłam na ziemi, Niall pocałował mój policzek i wziął mój numer telefonu, po czym obiecał, że zadzwoni dzisiaj i odszedł przodem do mnie, uśmiechając się radośnie. Był to jeden z najbardziej radosnych osób w całej szkole. Zaśmiałam się, gdy przypadkowo wpadł na nauczycielkę i próbował ją przeprosić.
- Hope, chodź ze mną na chwilę do sekretariatu, proszę. Muszę wpłacić pieniądze na wycieczkę szkolną - Van pojawiła się z nikąd i pociągnęła mnie za ramię. Odwróciłam głowę w stronę grupki chłopaków, jednak z nimi nie było już Harry'ego.
Harry's POV
Zabiję Nialla, jak tylko go zobaczę.
Co on sobie myśli? Rozum zgubił, czy jak? Ona jest moja. Nikt jej nie może zranić.
Tylko ja.
Skarciłem się w myślach i pobiegłem za Niallem, który szedł w kierunku swojej szafki.
- Nie możesz się z nią umówić - zszokowany odwrócił się w moją stronę, a ja zacisnąłem wargi.
- Dlaczego? Bo ty mi tak zabraniasz? Jaki ty masz w tym interes? - podszedł do mnie bliżej i spojrzał mi głęboko w oczy. - Tylko nie mów, że ty też do niej zarywasz.
Na ostatnie słowo moje nerwy puściły. Czy on siebie słyszy? Popchnąłem go na szafki. Nie spodziewał się tego. Kiedy jego klatka piersiowa odbiła się od metalowej powierzchni, złapałem za jego ramiona i przygwoździłem go z powrotem.
- Jeżeli zobaczę, że gdzień z nią wychodzisz - pożałujesz tego - odepchnął mnie od siebie i przyłożył mi pięścią w szczękę. Odszedłem kawalek dalej i poruszałem przez chwilę szczęką. Zapłaci mi za to.
Hope's POV
Idąc w stronę wyjścia, usłyszałam krzyki i gwizdy. Spojrzałam w moją lewą stronę i zobaczyłam wielkie koło stworzone z ludzi z naszego liceum. Wystraszona tym, czego nie chciałam zobaczyć, ruszyłam w stronę zamieszania. Przecisnęłam się przed kilka osób i stanęłam jak wryta. Oni są niepoważni.
- Harry - krzyknęłam w momencie, kiedy chłopak chciał przyłożyć temu drugiemu. Spojrzał na mnie zamglonym wzrokiem, jednak gdy zobaczył moją osobę jego oczy zaświeciły się. Cała publiczność nagle uciszyła się i patrzyła na poczynania bruneta. Dotknął swoją wargę i zabrał plecak z ziemi, po czym uciekł z miejsca zamieszania. Podbiegłam do Nialla i zlapałam jego twarz w dłonie.
- Co było powodem waszej bójki? - zapytałam, jednak znałam odpowiedź. Ta rzeczywistość coraz bardziej mnie przerażała, a ja nie mogłam nic z tym zrobić.
Ty.


Hope:
" Z kim wybierasz się na bal?"
Harry:
" Nie jestem pewien, czy Ci sie to spodoba... Jak tam wypadła kolejna randka z Niallem? Jest lepszy ode mnie?
Hope:
" Rozumiem, że idziesz z pomponiarą. Nie obwiniam Cię - to twoje życie.. Randka z Niallem wypadła dobrze. Nie da się was obu porównać x"
Harry:
" Rozumiem to.. cieszę się twoim szczęściem :) "
Hope:
" Zostańmy przyjaciółmi, ale bądźmy nimi wszędzie. Tęsknie za Nami "
Harry:
" Ja też tęsknię xo Spotykasz się teraz z Horanem, to będzie nieuniknione... "
*~*
Odłożyłam telefon na kolana, uprzednio sprawdzając godzinę i zaczęłam intensywnie myśleć. Co by było, gdyby Harry nie ukrywał nas przed szkołą? Może to wszystko potoczyłoby się inaczej. Może ta alternatywna teraźniejszość byłaby idealna. Mimo wszystko cieszę się, że to potoczyło się w taki, a nie inny sposób. Dzięki temu nauczyłam sie doceniać chwilę.
Jeszcze bardziej wtuliłam się w ramię Nialla. Siedzieliśmy właśnie na jednej ze szkolnych kanap. Niall pocierał moje ramię, a ja byłam spokojna jak nigdy.
- Nie wierzę w to, co się dzieję - wymruczałam, a chłopak poruszył się pode mną. Wziął mnie na swoje kolana, a ja podniosłam głowę z jego ramienia.
- W jakim sensie?
- Sytuacja z Harry'm mnie dobija. On mnie dobija. Nie zasługuje na tą dziewczynę. Jak ona ma w ogóle na imię? Anne? Anelia? Sama już nie wiem. Po tym wszystkim co przeszliśmy potrzebuje jakiejś mądrej i ładnej dziewczyny, która wyciągnie go z tego wszystkiego - Niall spojrzał na mnie dziwnie, a ja przechyliłam głowę.
- Myślę, że nie musisz się już o to martwić - wskazał głową w prawo. Odwróciłam się w tą stronę i ujrzałam Harry'ego... całującego jakąś dziewczynę. Znowu.
Przestałam oddychać na pewien czas, a moja krew rozgrzała się w żyłach. Wielki dreszcz przebiegł wzdłóż mojego kręgosłupa. Nie wiedziałam o tym, że Harry ma już kolejną dziewczynę.
Odsunęli się od siebie, jednak brunet przyciągnął ją za rękę i jeszcze raz lekko ją pocałował. Dziewczyna zaczęła chichotać i pomachała mu na pożegnanie. Chłopak zasalutował jej i odwrócił się, zmierzając w naszym kierunku.
- Witam wszystkich! - zawołał radośnie i opadł na kanapę obok nas. Patrzyłam na niego przez chwilę w lekkim otumanieniu. To nie był Harry, który jeszcze jakieś dwa tygodnie temu stał przede mną i wyznawał mi miłość. Przecież on nie potrafił bawić się dziewczynami. On taki nie był.
- Twoja nowa zdobycz wygląda lepiej niż poprzednia - przybili sobie żółwika, a ja siedziałam w osłupeniu. Spojrzałam w oczy Harry'ego. Nie były już tak zielone jak kiedyś.

piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 8 & 9



- Nie używa się telefonów na lekcji - w-fista podszedł do ławkę Harry'ego White'a, a ja wypuściłam powietrze z ust tak głośno, że wszyscy spojrzeli na mnie - łącznie z nauczycielem.

-Hope, wszystko w porządku? Wydajesz się być rozpalona - mężczyzna zaczął iśc w moją stronę, a ja złapałam się za policzki. Moja skóra płonęła pod moim dotykiem. Nauczyciel położył rękę na moim czole.

- Powinnaś pójść do pielęgniarki - powiedział i pomógł mi wstać. - Harry, weź jej plecak i asekuruj ją w drodzę do gabinetu. Nie chcemy, aby coś się jej stało.

- Okej - mruknął, jednak jego ton nie wywołał we mnie żadnych reakcji. Za bardzo byłam przejęta tym, że wszystko kręci się dokoła mnie, a ja wcale nie znajdowałam się w karuzeli.

Harry złapał mnie za plecy i pokierował w stronę drzwi. Wyszliśmy z sali, a ja od razu pognałam w stronę okna. Otworzyłam je na oścież i zaczęłam mocno wdychac powietrze. Powoli zaczynałam czuć się lepiej. Oparłam się o murek i przymknęłam oczy.

- Nie wiedziałem, że tak na to zareagujesz. Aż tak bałaś się wyjawić naszą tajemnicę? - chłopak odparł trochę grożnym tonem i podszedł do mnie, a ja jedynie mruknęłam coś pod nosem, co sama nie zrozumiałam. - Wiem, że to nie przez to. Przepraszam, po prostu wywołujesz we mnie takie uczucia, że powoli tracę nad nimi kontrolę.

- Poleż tu jeszcze chwilkę. Jeżeli chcesz zostać, to dostaw sobie krzesło - tym razem zwróciła się o Harry'ego. Zamknęłam oczy i przełożyłam swój okład z ręcznika na drugą stronę. Ktoś złapał moją dłoń, jednak po sposobie jej trzymania, wywnioskowałam, że to Harry.

- Idź, jeśli chcesz. Poleże tu jeszcze chwilę i potem pójdę. Chcesz, żeby ktoś się zorientował, że jesteś ze mną? - ostatnie zdanie wypowiedziałam z lekką nutą niepewności. Już sama nie wiedziałam, co mam myśleć o tym wszystkim. Skrywanie naszych uczuć jak narazie wychodzi nam beznadziejnie. Aktorką nie zostanę.

- Masz rację - kiwnął głową. Chyba zrozumiał mnie źle. Czemu faceci zawsze rozumieją tylko sens dosłowny wypowiedzi kobiet. Do nas trzeba podchodzić z otwatym umysłem, bo inaczej będziemy wieszać na sobie koty.

Harry ominął moją leżankę i żegnając się z pielęgniarką, wyszedł z pomieszczenia. Nagle zrobiło się niezręcznie cicho. Ponownie zamknęłam oczy i zaczęłam liczyć owce. Przy trzecim zwierzęciu podniosłam rękę, by zetrzeć łzy, które samowolnie spływały po moich policzkach. Całe nasze zachowanie było chore i musiałam coś zrobić w tym kierunku, inaczej oboje na tym ucierpimy.










*dwa tygodnie później*

Można powiedzieć, że wszystko wróciło do normy. Harry zaczął mnie ignorować w szkole, co świadczyło tylko o jego podejściu do naszego związku. Byłam zawiedziona i smutna, bo myślę, że tylko ja próbuję podtrzymać ten związek, ale jeżeli tak to wszystko stawia, to nie zostało nic innego.

Kroczyłam właśnie przez jeden z korytarzy szkoły - w kierunku sali od historii sztuki. Zdziwił mnie jedynie fakt, że nikogo nie było na tym korytarzu, jednak zbagatelizowałam to dziwne uczucie. Przechodząc obok toalet, momentalnie pragnęłam skorzystać z jednej z nich. Cofnęłam się i weszłam do damskiej. Zamknęłam się w jednej z kabin i zdjęłam torbę ze swojego ramienia.

- Chodź, nikogo tutaj nie ma - wstrzymałam oddech, gdy usłyszałam znajomy głos pomponiary. Podniosłam torbę i usiadłam na zamkniętej ubikacji. Wyjęłam telefon z jednej z kieszeni plecaka i położyłam na kolanach.

- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł - głos Harry'ego przeszył pomieszczenie jak strzała, która przebiła moje serce na milion kawałków.

Co on tutaj, do cholery, robił?

- Dlaczego nie chcesz iść ze mną na bal? - zapytała prosto z mostu, a ja zmarszczyłam brwi. A dlaczego miałby iść? Skarciłam się w myślach i bezgłośnie zaśmiałam. - Chciałam zostać królową balu, a ty miałeś zostać królem balu. Tak już bywa. Musimy się trzymać razem.

- Nie zależy mi na tej nagrodzie - po moim sercu rozlało się ciepło. Może jednak coś zostało z mojego Harry'ego. Zamyśliłam się i napisałam sms'a. Oby zadziałało.

"Jestem w klasie biologicznej, przyjdziesz? xo"


Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości. Harry przeprosił na chwilę dziewczynę i prawdopodobnie odczytał wiadomość.

- Yhm... możemy porozmawiać o tym kiedy indziej? - próbował się stąd wydostać. Dla mnie!

Chyba go nie doceniłam.

- Czyli jest ktoś inny - westchnęła. Usłyszałam dźwięk postukiwania obcasów. Przybliżyłam swoją głowę bliżej drzwi od kabiny i próbowałam wsłuchać się w każdy dźwięk.

- Nie jestem pewien - powiedział niezbyt głośno, przez co przez chwilę zastanawiałam się nad sensem zdania. Jak to nie jest pewien?!

Jak można nie być pewnym w takiej sytuacji? Pamiętaj Harry, że masz dziewczynę! Prawdziwą.

Usłyszałam głośne zatrzaśnięcie drzwi, po czym głośne westchnienie. Już wyszła?

Harry:
"Jesteś tam wciąż? xo"

Kolejny huk dobiegł moje uszy. Oparłam głowę o kafelki po mojej prawej stronie i wzięłam telefon pod nos. Chwilę zastanawiałam się nad odpowiedzią.

Hope:
"Nie jestem pewna."

niedziela, 14 grudnia 2014

Rozdział 6 & 7

Wyszłam z sali kierując się w stronę szatni. Westchnęłam przewrażliwiona i rozpuściłam włosy. Rozczesałam je ręką, a gumkę włożyłam do prawej kieszeni spodni. Weszłam do szatni i skierowałam się w stronę swojej szafki. Wyjęłam z niej ręcznik oraz płyn, po czym zamknęłam drzwiczki szafki. Zdjęłam swoje buty i zamieniłam na klapki. Przeszłam przez próg łazienki, a potem zaczęłam się rozbierać.
- Hope - ktoś krzyknął moje imię, głos przeszył powietrze tak szybko, że zlękłam się i przestałam rozbierać swoje rzeczy. Zostałam w samej bieliźnie. Owinęłam się ręcznikiem i ruszyłam w stronę wejścia.
- Słucham? - stanęłam w progu i oparłam się o niego. 
Przy szafkach stał Harry. Rozglądał się na wszystkie strony, aż mnie zauważył. Uśmiechnął się lekko, a ja cofnęłam się kilka kroków w tył. Mimika jego twarzy natychmiastowo się zmieniła. 
- Wyjdź stąd. To damska przebieralnia.
- Chciałem z tobą porozmawiać. Chcę cię przeprosić - zbliżył się o kilka kroków, a ja cofnęłam się o tyle samo ruchów. - Nie wygłupiaj się, Hope
- Nie powiedziałabym, że to ja z naszej dwójki wygłupiam się - burknęłam i jeszcze bardziej wtuliłam swoje ręce w ręcznik. 
- Przepraszam cię. Zachowuję się jak dupek - zbliżał się powoli, a ja weszłam w głąb łazienek.
- Nie zapomnij wspomnieć, że jak skończony palant i arogant - oboje znajdowaliśmy się już w tym samym pokoju. Harry zostawił uchylone drzwi i odwrócił w moją stronę.
- Masz rację. Jesteś dla mnie najważniejsza. Kocham cię, OK? Nie potrafię być ci obojętny i tak, wiem. Zachowuję się arogancko. Ale nie chcę się jeszcze ujawniać, dobrze? Za bardzo zależy mi na twoim bezpieczeństwie. Nie chcę, żeby ktoś ci przeszkadzał, jak już zostaniemy prawdziwą parą w życiu publicznym - złapał mnie za obie ręce i w tym samym czasie mój ręcznik opadł na kafelki. Zarumieniłam się, a Harry odsunął się na chwilę ode mnie. Zdjął swoją koszulkę i wrócił do poprzedniej pozy
- Teraz będzie po równo - zaśmiałam się na jego słowa i spojrzałam w jego oczy. Uśmiechnął się szeroko, a ja to odwzajemniłam.
- Wybaczysz mi?
- Wybaczę - pocałował mnie mocno w usta, a ja odwzajemniłam pieszczotę. Złapał mnie za policzki, a ja oparłam ręce na jego torsie. Cofnęliśmy się do jednej z kabin i oparłam się plecami o ścianę. Momentalnie włączył się prysznic, jednak nie przerwaliśmy czynności. To było bardzo romantyczne. Prawie jak pocałunek w deszczu. Uśmiechnęłam się na moje myśli.
- Tak... też tak myślę - zza drzwi dobiegły nas głosy dziewczyn. Otworzyłam momentalnie oczy i spojrzałam na chłopaka. Widać, że oboje się tego nie spodziewaliśmy. Szybko zakręciłam kran. Nasza sytuacja wyglądała nieciekawie. 



Dzieliła nas cienka linia od wyjawienia naszej tajemnicy. Zachciało mi się płakać. Nie wiem, co było tego przyczyną, jednak to uczucie pożerało mnie od środka. Wstrzymałam oddech i odsunęłam się od Harry'ego. Momentalnie zaczęło mi się robić gorąco. Myślałam, że to przez parę, ale to nie było tego powodem. 
- Hej, kochanie. Oddychaj - brunet dotknął moich policzków, a mi zrobiło się przyjemnie zimno. Jego ręce były idealne do ocucania ludzi.
- Jeżeli się pospieszysz zdążysz wyjść przez okno w toalecie - złapałam za jego nadgarstki i pocałowałam opuszki jego palców. Pocałował mnie ostatni raz i szybkim krokiem podbiegł do jednej z kabin, wymykając się w tym samym momencie, gdy jedna z dziewczyn przekroczyła próg łazienki. Uśmiechnęła się do mnie i weszła do kabiny za mną. Potarłam czoło i wróciłam do wnętrza pomieszczenia choć na chwilę zapominając o sytuacji z przed kilku chwil.

Po wyjściu z szatni skierowałam się do stołówki, gdzie wszyscy uczniowie zazwyczaj spędzali przerwę na lunch. Weszłam na wielką halę i od razu skierowałam się do kolejki przy bufecie. Wzięłam tackę i ustawiłam się w rzędzie. Osoba przede mną odwróciła się do mnie. Był nią Niall.
- Znowu się spotykamy - zaśmiał się, a ja mu zawturowałam. Przesunęliśmy się w kolejne i zaczęliśmy dyskutować na temat jedzenia podawanego w naszej szkolej stołówce. Moje udo zawibrowało, co wskazywało na nową wiadomość w telefonie.
- Wybacz na moment - pokazałam na kieszeń, a on jedynie kiwnał głową.
Harry:
"To powinienem być ja "
Hope:
"Niall dobrze spełnia się w te roli, nie przeszkadzaj sobie"
- Już wszystko w porządku? - zapytał się, a ja pokiwałam głową i zaśmiałam się. Wróciliśmy do tematu naszej stołówki i tak zleciał nam czas czekania w rzędzie głodnych i wyczerpanych życiem uczniów.

- Nie uwierzysz, co się stało - Van złapała mnie pod rękę i zaprowadziła do najbliższego stolika. - Jessie zaprosiła Harry'ego na bal na oczach całej sali.
- Ta pomponiara? Co jej odpowiedział? - gdy ta wiadomość do mnie dotarła, oblałam się zimnym potem. Przecież tak nie można.
- Powiedział, że się zastanowi. Rozumiesz to? Olał ją - krzyknęła tak głośno, że prawie połowa stołówki zwróciła wzrok w naszą stronę. Skurczyłam się w siedzeniu i mruknęłam cicho, jednak w pełni szczęśliwa.
- Ma szczęście.

Zajęcia z edukacji zdrowotnej zaczynały się po przerwie na lunch. Żwawym krokiem przemierzyłam korytarz i tak trafiłam pod salę 21. Weszłam do otwartej klasy i zauważyłam, że połowa klasy siedzi na swoich stanowiskach. Usiadłam w ostatniej ławce i wyjęłam telefon. Przejrzałam kilka portali społecznych. Położyłam swój telefon na ławce w momencie, kiedy Harry wszedł do klasy. Rozejrzał się po wszystkich, po czym skierował swoje kroki w moją stronę.
- Wolne? - zapytał niezobowiązująco, a ja przytaknęłam. Wszyscy patrzyli w naszą stronę dopóki nauczyciel nie wszedł do klasy, zaczynając w ten sposób 45 minutową męczarnię. Rozłożyłam się wygodnie na krześle, patrząc w stronę tablicy. Nagle poczułam, jak Hazz przybliża swoje siedzenie do mojego i łapie za mój nadgarstek, po czym puszcza moją rękę bezwładnie, następnie splatając swoje palce z moimi. Uśmiecham się w jego stronę, co odwzajemnia. Może to jednak nie będzie taka nudna lekcja.
- Czy ja Ci w czymś przeszkadzam, Harry? - nagle w klasie zapadła niezręczna cisza, gdy głos nauczyciela rozszedł się po sali.



sobota, 6 grudnia 2014

Rozdział 4 & 5

Dzisiejszy wf zapowiadał się naprawdę dobrze, jednak moje szczęście przerwała grupka chłopaków wchodzących na salę z trenerem od koszykówki.
Tak bardzo, jak chciałam tam być i widzieć Harry'ego, tak bardzo pragnęłam zniknąć z tego miejsca. Przez chwilę wpatrywałam się w mężczyzn ustawionych równo w szeregu. Gdy przed szereg wyszedł Hazz, poczułam złość na niego. 
- Ale on jest przystojny - usłyszałam za swoimi plecami i odwróciłam się do grupki dziewczyn. Przeskanowałam je wzrokiem i spostrzegłam, że wśród nich jest jedna ze szkolnej drużyny pomponiarek. (wiecie o co mi chodzi xd)
- I dobrze całuje - odezwała się, a ja wstrzymałam oddech. Co to niby miało znaczyć? Znów odwróciłam głowę i zobaczyłam, jak chłopacy zaczynają rozgrzewkę.
-Dobra, moje miłe! Czas na ćwiczenia, a na następnej godzinie zagramy z chłopakami w kosza. Ma się rozumieć? - wszystkie zgodnie pokiwałyśmy głowami i zaczęłyśmy biegać.
Po chwili rozruchu podbiegłyśmy do drabinek i zaczęłyśmy wykonywać ćwiczenia rozciągające.
- Patrzy się na nas - wyszeptała rozemocjonowana pomponiara. Zacisnęłam wargi i wypięłam się jeszcze bardziej. Podczas tej czynności spojrzałam w stronę Harry'ego. Rzeczywiście patrzył się na nas. Tak samo jak reszta chłopaków, którzy rozgrzewali się po drugiej stronie boiska. Tylko czemu miałam wrażenie, że wszystkie oczy skierowane były w moją stronę?
Zmieszana zdjęłam nogę z drabinki i zaczęłam pocierać kark ze zmęczenia. Zerknęłam przez ramię i zauważyłam, jak Harry próbuje odwrócić uwagę jednego z chłopaków, którzy koło niego stali. Zaśmiałam się i zwróciłam się do mojej przyjaciółki. - Oni są tacy przewidywalni.
Od trzech minut trener zastanawia się nad wyborem składu, który ma zagrać z chłopakami. Jestem dobra w sporcie, jednak mam nadzieję, że nie będę tą szczęśliwą osobą, która zagra w pierwszym składzie.
- Hope, wstawaj!
Wiedziałam, że tak będzie!
- Myślałem, że będziemy grać z dobrymi dziewczynami - brunet odezwał się za moimi plecami. Kilka chłopaków zaśmiało się głośno i przybiło sobie piątkę.
Miałam zamiar wygrać ten mecz i pokazać im, jak bardzo się mylili.






Upięłam swoje włosy wysoko w koka. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Van. Stała przy jednym z chłopaków i popchnęła go wyzywająco. Uśmiechnęłam się do siebie i skierowałam w ich stronę.
- Co tam? - zagadałam i spojrzałam na osobę na przeciwko mnie. Był nim Niall.
- Jak na razie dobrze. Ale niedługo może się to zmienić - mrugnął do mnie, po czym cofnął się do grupki swoich kolegów.
-  On jest idealny - rozmarzyła się blondynka. Zaśmiałam się i szturchnęłam ją łokciem w rękę.
- To, że jest przystojny nie oznacza, że jest inteligenty i mądry - burknęłam i zamyśliłam się. W pewien sposób mogę opisać w ten sposób Harry'ego.
- Masz rację. Mam nadzieję, że znajdziemy jakiś porządnych chłopaków do końca balu jesiennego - przytaknęłam jej nie dodając ani słowa. Nie chciałam jeszcze niczego mówić. To by wszystko popsuło.
-Gotowa na grę? - zmieniłam temat. Van przytaknęła i pociągnęła mnie w stronę środka boiska.

~*~

- Wiedziałam, że wygramy - zaczęłam się cieszyć, gdy zdobyłyśmy ostatnie punkty dzisiejszego meczu. Wszystkie dziewczyny trwały w euforii do czasu, gdy trener chłopaków nie ściągnął ich z boiska i zaczął wyśmiewać ich znakomitą grę.
Podeszłam do ławki rezerwowych i chwyciłam za wodę. Upiłam kilka łyków i zakręciłam butelkę. Obejrzałam się za siebie w poszukiwaniu dziewczyn, z którymi grałam mecz. Obie drużyny grające przed chwilą siedziały już na trybunach. Uśmiechnęłam się do siebie, jednak widząc pomponiarę, która rozmawia z Harry'm, a ten wydaje się naprawdę szczęśliwy, trochę zniszczyło mój dotychczasowy nastrój. Przełknęłam ślinę i podeszłam w stronę grupki osób. Usiadłam koło Van i kilku innych dziewczyn, których nie znałam osobiście. Zaczęłam przyglądać się parze, która najbardziej mnie interesowała. Pomponiara zaczęła pocierać swoją ręką o jego kolano, a we mnie zaczęło wrzeć. Nie byłam przygotowana na takie rzeczy. Byłam wściekła, jak i zawiedziona. Czekałam na reakcje Harry'ego. Złapał za jej rękę, a mi stanęło serce. Zanim zdążyłam zobaczyć, czy kontynuuje tą czynność wstałam z ławki. 
Jeżeli on się tak zachowuje, to dlaczego ja też nie mogę ?
Spojrzałam, gdzie znajduje się Niall i podeszłam do niego. Był w idealnym miejscu, by Harry mógł nas obserwować. 
- Hej - usiadłam koło niego, a on jedynie uśmiechnął się i poklepał miejsce bliżej siebie. 
- Hej! Jak tam mecz? Dobrze wam poszło - położył rękę na moich plecach i poklepał przyjacielsko. 
- Mówisz, że tylko dobrze? Wgnietliśmy was w parkiet - oboje wybuchnęliśmy śmiechem. 
- Może masz ... - Niall próbował mnie o coś zapytać, jednak Harry przerwał mu w jego wypowiedzi.
- Jak tam po meczu? - Harry usiadł strasznie blisko mnie i złapał mnie w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą była ręka blondyna. Niall niepewny co ma zrobić, trochę się odsunął. Ścisnęłam rękę lokowatego chłopaka i posłałam mu ostrzegające spojrzenie.
- Wszystko w porządku. Chyba już sobie pójdę.