sobota, 31 sierpnia 2013

Louis 1 ♥


 jejciu .. nie spodziewałam się tego ale przez jeden wejść wzrosło nam z 16 000 tyś na 16 500 tyś .. nie wiem co robicie, ale róbcie tak dalej :*
z dedykacją dla najlepszej komentatorki xD : zerrie is my otp



    Z zawodu jestem modelką. Występuję na różnych pokazach mody w USA. Znają mnie słynni projektanci. Moim domem jest Anglia. To te państwo jest dla mnie domem, ciepłym z kochającą rodziną.
   Cztery lata temu moja mama zgłosiła mnie do agencji modelingowej w Nowym Yorku, do NEXT'a. Najbardziej prestiżowa agencja w całych Stanach Zjednoczonych zaprosiła mnie do siebie. Byłam strasznie podekscytowana. Od małej dziewczynki lubiłam przebierać się w różne rzeczy i paradować przed moją mamą wyginając się w przeróżne pozy. Od tamtej pory wiedziałam, że jestem do tego stworzona.
 
                                                                     *~*

Tak dawno nie było mnie w domu, że zapomniałam, jak Anglia potrafi być chłodna. Szybko wyszłam z samolotu zakładając plecak na jedno ramię. Ogrzałam się ciepłym kożuchem. Na dworze było może z pięć stopni. Była już jesień, liście powoli nabierały ciemnych barw. Podeszłam do luku bagażowego i odebrałam swoją walizkę. Przeszłam przez całe lotnisko w Hearthrow. Podeszłam do pierwszej lepszej taksówki i odjechałam w stronę mojego domu.


-Hej wszystkim - otworzyłam drzwi swoimi kluczami i zdjęłam swoje buty. Cisza wydawała mi się dziwna. To wcale nie było podobne do domu, w którym się wychowywałam. Rozejrzałam się po kuchni i jadalni. Usłyszałam ściszone głosy w salonie. Pędem udałam się do tego pokoju i otworzyłam drzwi na oścież.
-Dzień dobry ? - spytałam zaskoczona widząc chłopaka siedzącego na kanapie, na przeciwko mojej mamy,  w mniej więcej moim wieku i dwóch ochroniarzy chodzących w tę i we w tę po salonie, z czego jeszcze jeden facet siedział koło młodego chłopaka.
-Hope, jak dobrze cię widzieć - moja mama wstała z kanapy i mocno mnie uściskała. Lekko przywarłam do jej ramion zapominając o wszystkich zgromadzonych ludziach - dobrze się czujesz ? Jak tam podróż ? Jak twoja nowa kolekcja ?
-Wszystko dobrze, dziękuję za troskę. Mamo... a powiedz mi jeszcze kim są ci ludzie siedzący w naszym domu?
-O właśnie, przedstawię cię. To jest Paul Higgins, a to Louis Tomlinson.
-A ci dwaj panowie ? - wskazałam na nich palcem.
-To są moi ochroniarze, John i Greg - Louis przedstawił mi pozostałych, po czym szeroko się do mnie uśmiechnął, przez co sama nie mogłam opanować uśmiechu, który pojawił się na mojej twarzy.
-A w jakiej sprawie się tutaj spotykacie ? - zapytałam nadal nie rozumiejąc sensu ich przybycia.
-Zaproponowaliśmy twojej matce pewien układ - ach,... znowu jakieś biznesowe sprawy.
  Odkąd zaczęłam startować na różne castingi moja mama została moim głównym menagerem. Zanim coś zostało ustalone z projektantami zawsze moja mama miała pierwsza głos. Wiedziała co dla mnie dobre, a co nie. Siedziała już w tym interesie od 15 lat i myślę, że to jest jej pasją. To po niej odziedziczyłam to hobby.
-To sprawi, że będziesz bardziej rozpoznawalna, nie w USA, lecz na cały świat. Pomyśl tylko o tym. W końcu poznasz świat - mama wydawała się bardzo podekscytowana tym układem, jednak ja? Nie powiem, że nigdy nie chciałam zwiedzić świat, bo było by to kłamstwem, jednak lubię pracować w USA. Przyzwyczaiłam się do tego, a podróż po całym świecie liczy się z zapoznawaniem nowych ludzi, kultur, nowych trendów. Nie potrafiłabym sobie z tym. Chyba, że ...
-Co to jest za układ ? - z twarzy mojej mamy od razu zniknął uśmiech. Spojrzałam się na Louisa. Błądził wzrokiem po wszystkich obrazach znajdujących się w pokoju byle nie spojrzeć mi się w oczy.
-Otóż, polega to na tym, że ty - Hope i Louis, będziecie się spotykać - Paul postanowił rzucić trochę światła na tę sprawę.
-Spotykać to znaczy ?
-Chodzić.
-Och - zdziwiłam się. Od kiedy to ktoś wybiera za mnie chłopaka? Spojrzałam pytająco na mamę, a ta jedynie kiwnęła mi głową.
-To wyjdzie na dobre obu stronom. Pojedziesz z One Direction w trasę, wystarczy, że pokarzecie się razem na lotnisku i wiadomość obejdzie świat.
-Ale czy to jest fair ?
-To nie ma być fair. To biznes Hope, bez jakiejkolwiek sensacji szybko tracisz sławę.
-A ty nie masz nic przeciwko ? - zwróciłam się do Louisa. On jedynie pokręcił głową, a ja głęboko odetchnęłam. Teraz to się dopiero zacznie.


                                                                *~*

  Jak na razie wszystko szło zgodnie z planem. Ostatni dzień przed trasą chłopców spędziłam na zapoznaniu ich. Okazali się bardzo mili w stosunku do mnie. Przyjęli mnie ciepło. Byli zabawni i przesympatyczni. Wiedzieli o całym tym udawaniu i nie mieli nic przeciw. Co dziwne, bardzo się cieszyli z tego obrotu spraw, bo jak twierdzą, będą mieć więcej osób do zabawy.


-Louis, czy to twoja nowa dziewczyna? Odpowiedz - Francja. Godzina 9.00. Fotoreporterzy czekali na nas w środku lotniska. Byli bardzo nieuprzejmi. Robili zdjęcia tymi swoimi aparatami z fleszami. Jeszcze nigdy nie miałam okazji dostać takim fleszem w oczy. Zawsze na wybiegu patrzałam przed siebie z grobowym wyrazem twarzy. Dzisiaj musiałam się uśmiechać i iść za rękę z Louisem Tominsonem, moim nowym "chłopakiem".
-Nie przejmuj się nimi, zawsze są tacy natarczywi - brunet szepnął mi do ucha, a mnie przeszedł dreszcz do kręgosłupie. Kiwnęłam głową i spojrzałam się na chłopaka. On na chwilę zatrzymał się i zdjął swoją czapkę z daszkiem, po czym założył mi ją na głowę i pocałował w policzek - patrz się cały czas w ziemię, to nie oślepniesz.
-Dziękuję za radę - mocniej ścisnęłam jego rękę i podążyliśmy w kierunku wielkiego czarnego vana stojącego na podziemnym parkingu.


________________________________________________________________

Heloł lejdis <333
oto wracam z kolejnym imaginem :D
mam dla was pierwszą część Louisa .. mam nadzieję, że wam się spodoba :)

liczę na jakieś komentarze kochane :*

czwartek, 29 sierpnia 2013

Niespodzianka Marcel cz 2




    Przez kilka kolejnych dni było cicho. Wiedziałam ,że Tori wie o pracy Marcela, ale miałam wrażenie ,że kryło się pod tym coś więcej. Jakby ona chciała jeszcze czegoś jeszcze.Jej ruchy mówiły same za siebie, czasem wysyłała też znaczące spojrzenia w stronę Marcela. A on się jej bał.

    Któregoś dnia ponownie ujrzałam w moich drzwiach załamanego chłopaka.
- Niech zgadnę , Tori?
- To wszystko przez to ,że nie chciałem jej poznać z One Direction i...
- Chwila chwila. Co chcesz przez to powiedzieć?
- Toria mnie szantażowała. Chciała abym, poznał ją z chłopcami.
- Ale wtedy musiałbyś wkraść ich papiery, by się z nimi skontaktować... - spojrzałam na niego znacząco - Marcel , ty chyba nie..
- Nie mógłbym. O-ona s-się wściekła . P-p-powiedziała ,że wszystko powie.. - powiedział naprawdę przerażony chłopak.
- Spokojnie. Shh - mruknęłam przytulając chłopaka.

    Nazajutrz, w szkole panowała  napięta atmosfera. Gdy przechodziłam z przyjacielem po korytarzu , wokół nas robiło się cicho, a ludzie szeptali tylko coś do siebie.Victoria powiedziała już wszystkim.      
Złapałam Marcela za rękę i ruszyliśmy w stronę klasy. Pierwszy w ławce usiadł właśnie on, a mi nie było to dane.
    Nie wiem w jakiej chwili dosiadła się do niego Clara. Koleżanka z drużyny Tori. Zdziwiło mnie to , gdyż zawsze, podobnie jak reszta jej koleżanek ,włączając w to Victorię , zawsze się z niego naśmiewały i właśnie one uprzykrzały mu życie. Mimo wszystko uspokoiłam się i usiadłam do innej ławki.

    Do końca dnia przy Marcelu kręciło się wiele dziewczyn.Cała ta sytuacja powoli zaczynała mnie przerastać. Zaczęłam czuć straszną zazdrość do wszystkich otaczających go nastolatek. Pragnęłam, żeby wszystko było tak samo jak przedtem. Jednak chłopak wydawał się nie przejmować tym ,że większość leci na jego pieniądze i znajomości. I to bolało mnie chyba najbardziej.

-Hej - powiedziałam podchodząc do ławki na przystanku autobusowym. -Hej [T.I.] - uśmiechnął się do mnie miło. Chciałam coś jeszcze powiedzieć, jednak przeszkodził mi klakson samochodu. Odwróciłam się w stronę, z której pochodził dźwięk. W aucie siedziała jedna z dziewczyn, które oblegały dzisiaj Marcela. -Podwieźć cię może do domu ? - uśmiechnęła się do chłopaka, a mnie obdarzyła promieniującym spojrzeniem. Jednak gdy przyjrzała mi się bliżej,to jak maszyna zmieniła wyraz twarzy z Hi i'm sweet girl na Hello, i hate you . Westchnęłam z ulgą. Cieszyłam się ,że chociaż do mnie się sztucznie nie podlizuje.
    Marcel spojrzał na mnie wyczekująco, jakby pytał się o moją opinię. Ja jedynie ze zrezygnowaniem kiwnęłam głową i zajęłam poprzednie miejsce chłopaka, patrząc jak odjeżdża z blondynką.

  Rozumiałam to ,że brakowało mu większego towarzystwa. Zawsze byłam przy nim tylko ja. Teraz uganiała się za nim cała szkoła. Nie ukrywam jednak ,że byłam zawiedziona . Czułam się po prostu opuszczona, mimo tego ,że minęło dopiero kilka dni . Samotnie oglądałam nasze ulubione reality show, odrabiałam lekcje i siedziałam w ławce. Co się z tobą stało Marcel? 
     Czułam coraz większą pustkę, przez co moje serce stawało się coraz bardziej kruche. Widziałam te wszystkie spojrzenia kierowane w jego stronę. Stał się po prostu popularny i nic, ani nikt nie mógł tego zmienić.

   Po weekendzie, który dla mnie wydawał się wiecznością wróciłam do szkoły. Niby nie lubiłam szkoły, ale teraz tylko w niej mogę się widywać z Marcelem. Chociaż to i tak nie wygląda tak jak kiedyś.Aktualnie on gada z nowymi przyjaciółmi, a ja jak idiotka się na niego gapię. Po prostu mi go brakuje. 
   Gdy przeszłam przez mury naszej szkoły zobaczyłam coś co mnie bardzo zdziwiło. Zaczęłam się zastanawiać czy nie pomyliłam budynków.
- Cześć - uśmiechnął się do mnie wysoki brunet. Ubrany w czarne , obcisłe rurki, białą koszulę z rozpiętymi dwoma górnymi guzikami. Całość jego ubioru dopełniała abstrakcyjna fryzura. Grzywkę miał postawioną na żel, a reszta jego loczków została nienaruszona. 
- Znamy się? - zapytałam. Byłam pewna ,że go skądś kojarzę , ale w głowie miałam pustkę.
- Wow - zaśmiał się. 
- Przepraszam, nie rozumiem .. -mruknęłam.
- To straszne ,że mnie nie poznajesz przyjaciółko - westchnął chłopak. Wtedy poznałam te oczy. Sama się sobie dziwiłam , że wcześniej go nie poznałam. Rozmawiałam z Marcelem.  
    To dopiero było przeżycie. Nie rozmawialiśmy tylko kilka dni, a on się stał taki .. inny. Nie mówię tylko o ubiorze. Przemienił się w przystojnego , odważnego człowieka. 
-Przepraszam - odrzekłam nadal oszołomiona tym co widzę przed sobą. 
-Dlaczego mnie unikasz ? - zapytał wprost, a mnie zatkało. 
-Ja cię unikam? -Tak - odrzekł niepewnie, gdy usłyszał ton mojego głosu. Byłam na niego porządnie wkurzona.
-To nie za mną uganiają się wszystkie dziewczyny w liceum. Wybacz mi, ale nigdy nie lubiłam znajdować się w centrum uwagi. Ty też tak kiedyś mówiłeś - dodałam już bardziej zasmucona , niż wściekła.
    Marcel się zaśmiał. Pokręcił w rozbawieniu głową i ponownie na mnie spojrzał.
- Jesteś zazdrosna - stwierdził.
- Czy ty siebie słyszysz? Nie rozmawiasz w ogóle ze mną. Po prostu tęsknię. 
- Przecież rozmawiamy - on był po prostu taki głupi, czy po prostu zaczął udawać?
- Kim ty jesteś? Przykro mi , ale nie znam takiego ciebie - mruknęłam. Chłopak posmutniał. Otworzył nawet usta by mi coś odpowiedzieć, ale go wyprzedziłam. - Wiesz co? Idź do diabła. Nie chcę znać takiej wersji ciebie - dodałam i ominęłam zdezorientowanego chłopaka. Najwyraźniej wraz z popularnością i zmianą wyglądu, szła w parze głupota i prostactwo.




                                                             *~*


  Szłam szkolnym korytarzem. Marcel nie odezwał się do mnie od czasu naszej ostrej wymiany zdań. Jestem na niego wkurzona i nie zamierzam pierwsza odpuścić. Skręciłam w lewo idąc w kierunku głównego wejścia. W ciągu tych kilku ostatnich tygodni pomógł mi Jason. Mój pierwszy w życiu chłopak. Jest strasznie miły, opiekuńczy, uroczy i co najważniejsze, nie jest podobny do Marcela.
-Hej słodka - usłyszałam głos Jasona. Szybko do niego podbiegłam zawieszając mu się na szyi. Chłopak szybko mnie pocałował, po czym mocno przytulił. Był wysokim blondynem z pięknymi jak morze niebieskimi oczami.
-Hej piękny - uśmiechnęłam się szeroko odwzajemniając jego uśmiech.
-Nie wiedziałem, że się z kimś spotykasz - lekko zachrypnięty głos wyrwał mnie z zamyśleń na temat Jason'a. Szybko opuściłam jego silne ramiona i odwróciłam się  w stronę mówcy.
-Marcel? Ja ... nie wiedziałam ... czy ty .... eee.. - zaczęłam się gubić. - Jason zostawisz nas na chwilę samych ? - zwróciłam się do blondyna, po czym on uśmiechnął się i szybko opuścił szkołę.
-Odpowiedz - Marcel włożył ręce do kieszeni i przyglądał mi się z z konsternacją.
-Nie jesteśmy już przyjaciółmi, więc nie muszę ci się zwierzać.
-Masz rację, ale przynajmniej mi powiedz.
-Tak, spotykam się z Jasonem.
-Dlaczego mi tego wcześniej nie powiedziałaś ? -zapytał , jakby sam nie znał odpowiedzi. Ja jedynie spojrzałam się na niego wymownie, a on znowu zabrał głos - Okej, okej, rozumiem ... ale wiedz, że on nie jest dla ciebie odpowiedni. Spójrz na niego. Leci tylko na twój wygląd. Nie obchodzi go to, że masz taki słodki uśmiech, że gdy jest zimno zaczynasz śmiesznie kichać, że twój ulubiony kolor to lazurowy.. I że ...
-Dobra, Marcel. Rozumiem co chcesz mi przekazać. Nic nie zmieni tego,że ja go kocham, on mnie. Nie za to jak wyglądam, tylko za to co mam w środku.
-Ja cię na prawdę rozumiem tylko... - nie dałam mu dokończyć, bo od tej rozmowy łzy zaczęły moczyć mi policzki.
-Skończ już, dobrze? Jeżeli tego nie rozumiesz, to się na ten temat nie wypowiadaj, proszę - spojrzałam na niego z dołu i wytarłam łzy w rękaw bluzy.
-Okej, przepraszam - szybko wyciągnął w moją stronę ręce, a ja wtuliłam się w jego tors.
-A teraz zostaw mnie. Baw się dobrze ze swoimi nowymi znajomymi, którzy jak twierdzisz, nie przyjaźnią się z tobą przez twój nowy look.




   Po długich , męczących lekcjach , w końcu zadzwonił dzwonek. Ominęłam patrzące się na mnie z pogardą cheeerlederki i ruszyłam na szkolny parking. Jason już powinien na mnie czekać, pomyślałam.
- [T.I].. - usłyszałam jego głos. Niepewnie odwróciłam się i ujrzałam Marcela siedzącego na małej ławce pod drzewem.
- Cześć... - mruknęłam.
     Szczerze powiedziawszy , dziwnie mi się rozmawiało z Marcelem. Od naszej ostatniej konwersacji minęło już trochę czasu. Czasu, który spędziłam na załamywaniu się i płakaniu w poduszkę, w czasie gdy on bawił się w najlepsze ze swoimi przyjaciółmi. Zawsze widziałam go uśmiechniętego. Zadowolonego z szansy, jaką dostał od losu. Teraz, siedział tak sam, smutny.
- Możemy pogadać? - zapytał , po czym podniósł twarz i ujrzałam jego oczy. Tak błagalnie się na mnie patrzył.
- Zgoda - westchnęłam i usiadłam obok niego.
- Co się z nami stało?
- Może po prosu nie było nam pisane się przyjaźnić?
- Przecież było okej..
- Nie było. Od momentu, gdy Tori wydała twój sekret już nic nie było okej. Myślę ,że sam powinieneś się zastanowić , co się tak naprawdę stało.
- Opuściłem cię..
- Brawo - przyznałam mu ostro.
- [T.I] , czy mogę coś zrobić..
- Nie.Teraz jestem szczęśliwa. Mam chłopaka i..
- Wiem. Jason
- Tak.. - mruknęłam.
- Wtedy byłem idiotą - wyznał , po dłuższej chwili ciszy. - Miałem wszystko , ale chciałem więcej. Spieprzyłem.
- Czasu nie cofniesz - wyszeptałam.Z chwili na chwilę czułam się coraz bardziej słaba. Wiedziałam ,że im dłużej będę go odrzucać, tym bardziej będę cierpieć. Dlatego wstałam. Odwróciłam się do niego tyłem, żeby nie widział , jak łzy spływają po mojej twarzy.
- Wiem ,że tego nie zrobię. Ale będę walczył. - powiedział i złapał mnie za rękę, tym samym obracając mnie przodem do siebie.
- Co próbujesz osiągnąć? - warknęłam.
- Chcę ciebie odzyskać!
- Po co!? - krzyknęłam.
- Od pewnego czasu nie mogę spać , jeść .. Po prostu nie mogę skupić myśli na nikim innym, tylko na tobie! Zrozumiałem to.. - przerwał i chwilę się zastanowił. - Wiem to , wiem ,że cię kocham..
- Przykro mi Marcel..
- Dlaczego to odrzucasz?
- Jestem z Jasonem. Myślę ,że zmarnowałeś swoją szansę. - powiedziałam.
- Możesz się znowu ze mną przyjaźnić. Ponownie czuć się przy mnie swobodnie.
-Ale ja nie chcę się tak czuć , zrozum. Za bardzo mnie zraniłeś. - westchnęłam ostatni raz i odeszłam .




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej tu Aga i Julka ;D
Wrzucamy dłuuuuuugą , kolejną część Marcelka ;) 
Liczymy na ciepłe komentarze ;*

Dziękujemy także za to ,że czytacie bloga, bo wzrosła liczba odwiedzin , a ankieta "czytam" powiększyła się o 10 osób ; ) 

Pozdrawiamy ;)



Harry ღ



- Obiecasz mi jedno ? - mruknął przyjaciel leżący na moich kolanach.
- Co mam ci obiecać?
- Na zawsze zostaniemy najlepszymi druhami.
- Oczywiście ,że tak głuptasie -zaśmiałam się.
- Obiecujesz?
- Obiecuję - powiedziałam , a potem zaczęłam nucić piosenkę z Toi Story, ty druha we mnie masz...

~

- Harry idioto!
- Krzyczysz - uśmiechnął się zadowolony lokaty. 
    Nie wiem co go tak śmieszyło. Mnie w ogóle do śmiechu nie było.
- Nie , piekę ciastka!
     Byłam już naprawdę zirytowana. Dlaczego nagle cały świat musiał być przeciwko mnie?!
- Jak skończysz to daj mi jedno.
- Tak cię to bawi? - krzyknęłam.
- Kochanie, nie denerwuj się.
- To ,że w twoim mieszkaniu pozbywają się mrówek, a ja pozwalam ci mieszkać u mnie to jedno. Ale nie myśl sobie ,że skoro tu jesteś, to możesz sobie na wszystko pozwalać.
- [T.I] , słowa "Czuj się jak u siebie w domu " i "Co moje, to twoje" do czegoś zobowiązują.
    Zamknęłam nerwowo oczy i próbowałam się opanować, żeby go nie zabić.
- Przysięgam ci Styles, że jak tylko wrócisz do swojego zasranego mieszkania, pierwsze co zrobisz , to wypiszesz czek sprzątaczce ,żeby mi idealnie posprzątała po tym , co ty tutaj zrobiłeś.
- Przysięgam -powiedział chłopak, po czym przytulił mnie do siebie, jakbym ja była jego mamusią , a on moim słodkim , małym synkiem.
- Mówiłem ci ,że cię kocham?
- Jeszcze słowo , a będziesz spał na wycieraczce.

~

- Styles! Maggie do ciebie! - krzyknęłam , po czym wpuściłam blondynkę do środka.
- Przepraszam [T.I] , że przeszkadzam. Po prostu Harry'ego nie było w mieszkaniu, więc pomyślałam ,że jest u ciebie. Nie myliłam się.
- Nie ma sprawy. Poczekaj tu. Ja pójdę sprawdzić co z nim .
Po przejściu kuchni i salonu, doszłam do sypialni, w której niezdarnie krzątał się loczek.
- Serio Hazz?
- Zaspałem! Wczoraj Carmen dała z siebie wszystko.. i no wiesz. Zmęczony byłem!
- Daj spokój, zaraz się obrzygam. Harry, nie można się tak bawić dziewczynami - westchnęłam.
- Jeszcze żyję - mruknął, po czym pocałował mnie w policzek i wyszedł z pomieszczenia.

~

- Nie wierzę ,że tak po prostu ci wybaczyła! - krzyknęłam i zaczęłam się śmiać.
- Słońce , nie zapominaj ,że jesteśmy na ulicy i jest już późna godzina. Ludzie śpią.. - powiedział poważnym tonem. Mimo to po paru sekundach oboje wybuchnęliśmy śmiechem.
- Co jej dokładnie powiedziałeś?
- Wspomniałem ,że po prostu.. no..
- Wyduś to z siebie!
- Powiedziałem jej ,że to nie moja wina ,że zakochałem się w innej. Wtedy ona zapytała się w kim. Nie miałem wyjścia... - przerwał. Spojrzałam na niego i nie uwierzyłam. Mój Harry się zarumienił.
- Co powiedziałeś skarbie?
- Ująłem jej to mniej więcej tak ,że zakochałem się w tobie i nigdy nie kochałem kogoś bardziej od ciebie. Ale [T.I] , to prawda! One są tylko fajnymi laskami , które znacznie poprawiają mój wizerunek, ale są jak butelki z wodą . Szybko się opróżniają i biorę sobie inną.Z tobą jest inaczej. Ciebie przecież kocham najbardziej, moja przyjaciółko.

     Patrzyłam na niego z uśmiechem na twarzy. Doskonale znałam Harry'ego i wiedziałam,że dla niego liczyła się dobra zabawa, dlatego szybko zmieniał swoje partnerki i nie angażował się w poważne związki. Mogłam właśnie się rozczulić, albo go wyśmiać. Zamrugałam kilka razy i wymusiłam łzy. Loczek to zauważył bo spojrzał na mnie z taką troską , a ja stałam w ciszy.

- Nie wierzę - zaśmiałam się. Styles'owi od razu poprawił się humor. Myślał ,że wyznam mu ,że też go tak strasznie kocham.. - Kochanie.. Nie wierzę ,że porównałeś je do butelek z wodą! - zaczęłam się śmiać. Harry zaczął udawać ,że się obraża. Jednak szybko mu to przeszło i chwilę potem szliśmy środkiem ulicy , złapani za ręce podskakując dosłownie jak smerfy. 

~

- Nie rozumiem co się takiego stało ,że musiałem opuścić gorącą Rebekę.. - marudził Hazza wchodząc do mojego mieszkania. Patrzyłam na niego i omal nie wybuchnęłam śmiechem. Nie wiem co mnie bardziej bawiło. To jak wyglądał, czy to jak nazwał swoją kolejną "ofiarę". 
- Powinieneś mi dziękować. Co ty masz na sobie? 
    Spojrzałam ponownie na chłopaka. Ubrany był w komiczną granatową koszulę w białe serca , swoje ulubione czarne rurki z dziurą na kolanie , która nie była zrobiona fabrycznie i te okropne, stare , brązowe buty.
- Nie krytykuj księżniczko - burknął.
- Co powiedziałeś gorącej Rebece?
- Eemm..
- Mamusia w szpitalu?
- Jak ty mnie słońce doskonale znasz.. - mruknął bardziej zadowolony i przytulił się do mnie. - Więc.. co chciałaś?
- Nie uwierzysz - powiedziałam podekscytowana. -Umówiłam się! - pisnęłam.
    Harry jednak nie wyglądał na zadowolonego. Wybąkał coś sobie pod nosem i posmutniał.
 -Dlaczego się nie cieszysz?
- Pamiętasz jak ostatnio cierpiałaś?
- Martwisz się o mnie. Hazzuś, ow, słonko moje - powiedziałam rozczulona i wtuliłam się w chłopaka. - Kocham cię
- Ja ciebie też kochanie - westchnął chłopak i mocniej mnie do siebie przytulił.

~
- Obiecałeś! - krzyknęłam i rzuciłam w niego popcornem . 
- Kochanie ile się już znamy? 
- Z 15 lat już będzie - mruknęłam.
- Właśnie. Powinnaś mnie znać - powiedział obrażony.
- Czy właśnie Harry Styles strzelił na mnie wielkiego , brzydkiego focha? - zapytałam . Chłopak się nie odezwał. Rzuciłam się na niego. Zaczęłam go łaskotać. Na początku Hazz próbował się opanować , ale nie wychodziło mu , więc zaczął podskakiwać pod wpływem łaskotek. W końcu oboje spadliśmy z kanapy i wylądowaliśmy na podłodze. Zaczęłam się śmiać.
- Jesteś głupi! 
- Powiedziała ta mądra. 
- Harry nie zachowuj się jak dziecko - mruknęłam , a on podniósł się z miejsca i tak po prostu usiadł na mnie. - Zrób coś ,żebym się odbraził. 
- Hahaha odbraził? Nie ma takiego słowa!
- A inszy to jest?
- Tak geniuszu! Sprawdź w słowniku! - krzyknęłam śmiejąc się. - Dobra , co mam zrobić?
- Pocałuj mnie - przeraził mnie. Wyglądał śmiertelnie poważnie. Mogłam przysiąc ,że przez chwilę widziałam w jego oczach pożądanie. Serce zabiło mi mocniej , ale nie mogłam okazać tego ,że się denerwuję.
- Hazzuś kochanie, mamusia zaraz ci coś da na uspokojenie, bo chyba z tobą coś nie tak. 
    Harry parsknął śmiechem i zszedł ze mnie. Pomógł mi wstać. Myślałam ,że mówił wtedy poważnie. Tak mnie przeraził... 

~

- Jesteś podła..
- Harry uspokój się. Przecież tylko żartowałam! - mówiłam krztusząc się śmiechem.
- Wiesz ,że ciągle się z siebie śmiejemy? Powinniśmy wylądować w psychiatryku!
- Chyba ty! To przez ciebie taka jestem.. - mruknęłam.
- Ale na ciebie działam kocie.. - wyszeptał mi do ucha. Brzmiał tak zmysłowo..
   Przyznam szczerze ,że ostatnio bardzo często nakrywałam siebie na rozmyślaniu o seksapilu mojego przyjaciela. Zaczęłam się gubić w tym co czuję. Nie chciałam się przyznać do tego ,że Harry mnie pociąga. Nie mogłam.
- Mimo wszystko jestem zły. Ja ci mówię ,że nie przespałem się z nikim już prawie trzy tygodnie, a ty się ze mnie nabijasz.. - powiedział smutny.
- Nie nabijam się .. po prostu.. wczuwam CELIBAT?  - ponownie wybuchnęłam śmiechem.
- Jesteś całkowicie i niezaprzeczalnie pojechana -  mruknął i też się zaczął śmiać.

~
- [T.I] ... - mruknął
- Tak kochanie?
- Czułaś kiedyś coś takiego ,że na widok pewnej osoby robi ci się ciepło na sercu? Gdy widzisz tą osobę, to czujesz , że jesteś w stanie robić wszystko i..
- Harry - wymamrotałam. - Ty się zakochałeś..
    Nie ukrywam byłam zawiedziona. Wolałam jak Hazz bawił się dziewczynami i był swoją dziecinną wersją. Zakochanie się oznaczało przejście w etap dorosłości. Czyli koniec z żartami i wspólnymi wieczorami.
- Tak.. chyba tak.
- Wiesz chociaż w kim? - po raz kolejny zaczęłam się z niego nabijać.
- [T.I] czy chociaż raz możesz być poważna?!
    Po raz pierwszy zobaczyłam go zirytowanego. A to ci nowość.
- Dobrze. Przepraszam. Kim jest ta szczęściara?
- Sądzę ,że .. chyba ty.
   Poczułam dziwną falę gorąca w tej chwili. Patrzyłam się przerażona w jego oczy. Tak strasznie chciałam zobaczyć jak za chwilę zaczną się uśmiechać i chłopak powie ,że się zgrywa.. Ale nigdzie nie dostrzegłam rozbawienia. W zielonych tęczówkach zaważyłam coś nowego.. miłość .
- Nienawidzę cię debilu - powiedziałam i wpiłam się w jego usta. To było coś nowego. Zawsze czułam się przy Harrym jak młodsza siostra. On był starszy i bardziej opiekuńczy. Bardzo pokręcony, zresztą podobnie jak ja. Nigdy , nawet przez myśl mi nie przeszło ,że mogę go pocałować. Braci się nie całuje. 
    Jednak wtedy nie czułam się jakbym całowała brata. Ja , w pełni świadoma swoich czynów , wpita byłam w usta pełnego seksu chłopaka, który tak cholernie mnie pociągał. Podobało mi się to.
- Jak długo się we mnie no wiesz.. kochasz? - zapytałam pomiędzy pocałunkami.
- Od kiedy powiedziałaś mi ,że się umówiłaś z tym idiotą, Chuckiem.
- Chuck nie był taki zły..
- To był dureń!
- Ty za to jesteś idealny - wyszeptałam.
- A ty pojebana . - zaśmiał się i zaczęliśmy się obkładać poduszkami.

    Szczęście to pojęcie względne . Nie da się określić szczęścia w kilku zdaniach. Da się za to zdefiniować je. Moim szczęściem, osobistym i należącym tylko do mnie był Harry"




-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
A co to ? 
Patrzcie! Julia napisała imagina o Harrym... - Ooooo 
WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO LIAŚ ;*
Dziękuję ,że jesteście ♥ , - K ;*

niedziela, 25 sierpnia 2013

Zayn cz. 3

Część 2

CHCIAŁAM TYLKO POINFORMOWAĆ, ŻE ISTNIEJE ZAKŁADKA "ZAMÓWIENIA" , GDZIE MOŻECIE PISAĆ JAKIE I O CZYM IMAGINY CHCECIE PRZECZYTAĆ.  CHĘTNIE SPEŁNIMY WASZĄ PROŚBĘ.  




      To co przeżyłam dzisiejszego dnia, przechodziło mnie samą. Nie wiem dlaczego okłamałam Liam'a. Gdybym powiedziała mu od razu wszystko co się dzisiaj stało, pewnie siedziałabym już na posterunku policji , składając zeznania. Nie mogłam tego zrobić. Tom był niebezpieczny, o wiele bardziej niż kiedyś.
    Bałam się o siebie i moją rodzinę. Wiedziałam do czego on był zdolny. Za każde wypowiedziane przez mnie słowo , jedna osoba z mojego środowiska kończyłaby swoje życie. Zacząłby od rodziny i po kolei zabijałby każdą osobę , którą chociażby raz w życiu widziałam.
 Nie mogłam na to pozwolić. 

    Podjechaliśmy pod dosyć spory dom. Pomyślałam sobie ,że pewnie mieszka z bogatymi rodzicami. Westchnęłam cicho , a potem wysiadłam z jeepa.
   Mimo ,że Liam starał się być bardzo gościnny , to wydawał się nerwowy. Czyżby z mojego powodu ?  Pokręciłam w przeczeniu głową, jak to miałam w zwyczaju robić, gdy uznawałam ,że jestem głupia. W wejściu poczułam falę ciepła i przyjemny zapach cynamonu. Zamknęłam na chwilę ochy by lepiej poczuć atmosferę domu. Gdy je otworzyłam, zastałam na sobie spojrzenie chłopaka. Uśmiechnął się do mnie , chociaż widziałam ,że chciał się zaśmiać. Brawo [T.I] , znowu wychodzi na to ,że wylądujesz w cyrku.  
- Prze- przepraszam. Po prostu kocham zapach cynamonu - wytłumaczyłam się szybko i spuściłam spojrzenie na swoje buty.
- To przez mojego przyjaciela. On ciągle tu coś piecze , więc zapach już chyba przeszedł przez mury -zaśmiał się.  - Wiesz.. muszę gdzieś na chwilę wyjść, zaraz wrócę. Ty się rozgość - dodał i wyszedł, zostawiając mnie samą w jego domu.
    Zaczęłam chodzić po ciemnych zakamarkach pomieszczenia. Rozglądałam się po nich, ale bałam się włączyć światła. Z salonu było słychać krzyki, śmiech. Nie chciałam w żaden sposób zakłócić komukolwiek zabawy , więc siedziałam w kuchni, o ile to była kuchnia i wsłuchiwałam się w odgłosy z pokoju obok.
   Nagle ktoś wszedł. Na początku nie widziałam kto to , bo obaliło mnie przed chwilą zaświecone światło. A potem usłyszałam znajomy głos.
- Znam cię .
Podniosłam wzrok i zauważyłam ,że przede mną stoi ten chłopak z basenów.. Zayn . Przed nim zbłaźniłam się na mieście i jego miałam uczyć pływać.
- Cześć -mruknęłam. Czy zawsze muszę mieć takie szczęście ?! 
- Co tu robisz?
- No .. Liam , on wyszedł .. i kazał mi ..no wiesz.. rozgościć się..
- Aha. Może chcesz do nas dołączyć?
- Was? -zapytałam idąc za chłopakiem. Weszliśmy do oświetlonego salonu. Na kanapie siedziało trzech chłopaków, którzy na mój widok , jak na komendę poderwali się z miejsc i stanęli naprzeciwko.
- [T.I] -zaczął. - Poznaj Louis'a - wskazał na niebieskookiego bruneta - Harry'ego - chłopca w ślicznych lokach i zniewalającym uśmiechu - Oraz Niall'a - kiwnął na uroczego blondynka.
- Wiesz co.. jak zwykle ja na końcu .. - mruknął Niall , ale po chwili uśmiechnął się do mnie.
- Naprawdę miło mi was poznać - wypaliłam na jednym oddechu, po czym zaczęłam się krztusić własną śliną.
- Wszystko w porządku?! - pytali chłopcy. Prawie wszyscy , bo Niall nie mógł się opanować ze śmiechu. Reszta była śmiertelnie poważna. Gdy się uspokoiłam , popatrzyłam się na ich miny i na śmiejącego się blondynka.I co zrobiłam?  Też się zaczęłam śmiać.
- Przepraszam, zakrztusiłam się.
    Wtedy wszyscy zaczęli się śmiać. Kiedy się uspokoiliśmy , ponownie zaczęłam rozmowę.
- Więc.. mieszkacie razem?
- Prawie. Liam ma mieszkanie, obok nas. On..
- Kto?
    Odwróciłam się i ujrzałam uśmiechniętego szatyna.
- Poznałaś moich przyjaciół?
- Tak, są przemili -powiedziałam. Wtedy Harry się do mnie przytulił.
- Więc.. może coś obejrzymy? - zaproponował Louis.
- Pewnie.
 
    Na początku oglądaliśmy horror , przy którym Harry zasnął, a Niall śmiał się jak wariat przy każdej , jak dla mnie strasznej scenie. Potem było jeszcze zabawniej, gdy miał popcorn. Co chwila wypadał mu z buzi , kiedy się śmiał.
   Po dwudziestej trzeciej postanowiłam już wracać. Harry i Liam spali , Louis się ulotnił, a Niall ciągle się śmiał. Że jemu się to nie znudziło jeszcze? Wstałam . Poderwał się z miejsca także Zayn.
- Dokąd..
- Do domu - przerwałam mu. - Trochę późno się zrobiło.
- Odprowadzę cię.

    Droga minęła nam do połowy w ciszy. Potem postanowiłam ją przerwać.
-Zayn? - chłopak wyrwał się z zamyślenia i spojrzał na mnie. - Wiesz.. kiedy opowiadałeś mi o chłopakach, miałeś powiedzieć o Liamie i..
- On nie ma łatwo.
- Co chcesz przez to powiedzieć?
- Mieszka z nami, ale wymyka się kilka, a nawet kilkanaście razy dziennie do swojego mieszkania. Dwa lata temu wracał ze swoją dziewczyną z koncertu. Nie zdążył wykręcić. - przerwał ma chwilę i westchnął. - Wyszedł z tego cało, ale ona.. jest sparaliżowana od podpiersia w dół. Do końca życia. Liam ma pretensje do siebie. Uważa ,że zniszczył jej życie. Ona chciała być tancerką. Nie pozwala nikomu się do niej zbliżać . Ledwo co pozwala pielęgniarce się nią zająć. Udaje ,że sobie radzi , ale prawda jest zupełnie inna. Chłopaki też to widzą, ale nikt się nie odzywa, bo on by się załamał. Wiec, nie licz na więcej, niż przyjaźń z nim .
- Ja nawet.. nawet tak o tym nie pomyślałam.
   Chłopak kiwnął głową na znak ,że rozumie.
- Tu mieszkam - powiedziałam. Stanęliśmy przed nie dużym domem.
- Sama?
- Z siostrą.
- A rodzice?
- Zeszłego lata zginęli w wypadku - wyszeptałam i opuściłam głowę.
- Smutek kiedyś minie - mruknął.
- Dziękuję,że mnie odprowadziłeś. Dobranoc Zayn.
- Dobranoc.

   Kierowałam się w stronę drzwi, kiedy słyszałam za sobą odchrząknięcie. Odwróciłam się ,a za mną stał mulat. Wpatrywałam się w jego tęczówki , dopóki nie przymknął ich na tyle, bym nie mogła na nie patrzeć.
- Nie powinienem..
- Co ty..
  Nie dokończyłam. Brunet delikatnie musnął moje usta. Oddałam pocałunek mimo ,że wiedziałam co się za tym ciągnie. Właśnie zdradzał swoją dziewczynę, a ja nie miałam nic przeciwko temu. Ta chwila trwała długo i była przyjemna. Gdy się skończyła ponownie spojrzałam na Zayn'a . Pocieszająco się do niego uśmiechnęłam .
- Chcesz może wejść ?
- Z miłą chęcią - powiedział i oboje zniknęliśmy za drzwiami.

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Nie wiem co myśleć o tym imaginie. Według mnie jest taki sobie, ale nie mam pojęcia jak go przekształcić, więc jest taki.

Nie zmuszam was do komentowania, ale uwierzcie , to motywuje ;] - kocham, -K .

sobota, 24 sierpnia 2013

Niall x))

na zamówienie Karolina Lis

plus tu macie jej wspaniałego bloga - <klik>


*~* - zmiana perspektywy

  Poniedziałek. Najgorszy dzień tygodnia. Nie cierpię wstawać tak wcześnie rano. Przewracam się na drugi bok. Wstaję. Wykonuję rutynowe rzeczy. Śniadanie. Przekomarzanie się z moim starszym bratem. W końcu wstaję pod mury mojej budy. Szybko parkuję samochód. Zamykam go i dziarskim krokiem wchodzę do szkoły. Wszyscy się na mnie patrzą. Dlaczego mnie to dziwi ? Zdejmuję swoje okulary przeciwsłoneczne i obdarowuje grupkę dziewczyn swoim zniewalającym uśmiechem numer 3. Jedyna blondynka w całej grupie zaczęła wachlować się ręką. Eh ...
  Nagle ktoś na mnie wskakuje i śmieje się z wyrazu mojej miny.
-Siemasz, stary - Dan staje przede mną witając się ze mną uściskiem.
-Dobry dobry - uśmiecham się do niego promiennie. Przechodzimy przez cały korytarz ciągle się śmiejąc.
-A pamiętasz jak George obrzygał tej blondynie jej nowe buty ? Normalnie myślałem, że ona go zabije - na samo wspomnienie sobotniej nocy uśmiechnąłem się. To dopiero było coś. Alkohol. Prochy. Wielka chata. Najlepsi kumple. Żyć nie umierać.
-Masz racje, to był świetny widok - uśmiechnąłem się do niego po raz enty i spojrzałem na swoją prawą stronę - poczekaj chwilę - mówię do przyjaciela, a ten dziwnie się uśmiecha.
-To twoja kolejna zdobycz ? [T.I.] ? Czym ona sobie na to zasłużyła - udaje powagę, jednak po chwili śmieje się do rozpuku - Okej, Niall. Będę na ciebie czekać przy klasie - ja jedynie mu odkiwnąłem głową i zwróciłem się w stronę blondynki.
-Hej, mała - oparłem się o szafkę koło jej i znowu spróbowałem z nią porozmawiać.

                                                                      *~*

-Hej, mała - ktoś oparł się o szafkę za mną. Lekko się wzdrygnęłam i spojrzałam w tamta stronę. O nie ! To znowu on. Czego on tutaj znowu szuka ?
-Cześć - odpowiadam nieśmiale.
-Nie bolą cię już nogi ? - zapytał spokojnie. Lekko mnie to zdziwiło.
-Dlaczego miały by mnie boleć ?
-Cały wczorajszy dzień chodziłaś mi po głowie - eh ... znowu wraca. Niall - podrywacz i nasz "kochany" szkolny bad boy.
-Oszczędź sobie tej gadki, Niall - zamykam szafkę z głośnym trzaskiem.
-Ale [T.I.] ty nic nie rozumiesz - szybko łapię mnie za nadgarstek i przygważdża mnie biodrami o ścianę. Mój oddech przyspiesza. Robi się płytki i krótki. Patrzę w jego ciemne niebieskie tęczówki. On przybliża się bliżej mojej twarzy i szepcze mi w usta - jesteś tym czego potrzebuję - przez chwilę patrzał się jeszcze w moje tęczówki, po czym chciał mnie pocałować, jednak wyrwałam się mu i szybko odeszłam od szafki.
-Powiedz dlaczego!
-Nie rozumiem o co ci chodzi - patrzę przed siebie z przygryzioną wargą pomiędzy ustami.
-[T.I.] spójrz na mnie - nagle staje, jednak gdy widzi, że nie robię tego samego dogania mnie i łapię za rękę przez co odwracam się w jego stronę.
-Patrzę.
-Dlaczego jesteś taka niedostępna?
-Bo wiem jaki jesteś - nerwowo się śmieje. A jednak ! Jest taki jak wszyscy mówią.
-Nikt nie wie jaki jestem.
-Ja wiem kim jesteś. Jesteś Niall Horan, bad boy, imprezowicz, narkoman, lubisz się dobrze bawić, często pijesz i w zeszłym roku prawie nie zdałbyś do następnej klasy.
-Jesteś w błędzie.
-Udowodnij mi - moje ręce już całe drżą od tej rozmowy. On może mieć każdą. Wszystkie dziewczyny w szkole i nawet kilka nauczycielek uganiają się za nim. Ale dlaczego akurat ja ?
-Nie mogę.
-To przynajmniej mnie zostaw - i odchodzę na lekcję.

                                                                    *~*

-Hahahahahahahahahaha olała cię, znowu. Niall, kiedy ty się nauczysz chłopie. Ta dziewczyna nie jest dla ciebie - siedzę w ostatniej ławce na biologi, a Dan znowu wyśmiewa się ze mnie.  Nasz wychowawca po raz czwarty zwraca mu uwagę, a ten znowu na to nie reaguję. A może ja na prawdę jestem aż taki zły dla niej? Dlaczego nie chce się ze mną umówić. Jeszcze raz patrzę w stronę jej ławki. Jest wpatrzona w tablice i przepisuje notatki. Jest taka śliczna kiedy to robi. Zakochałem się w niej, a ona tego nie widzi. Muszę coś z tym zrobić. Strasznie mi na niej zależy. Dlaczego ona patrzy na mnie jak na jakiegoś przestępce? "Może dlatego, że nim jesteś." - odpowiada za mnie moja podświadomość. Nie poddam się. Chociażby to musiało trwać i nawet wieczność.

                                                                     *~*


Beauty queen of only eighteen
She had some trouble with herself
He was always there to help her
She always belonged to someone else


I drove for miles and miles
And wound up at your door
I've had you so many times but somehow
I want more
I don't mind spending everyday
Out on your corner in the pouring rain
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay awhile
And she will be loved
She will be loved


Tap on my window knock on my door
I want to make you feel beautiful
I know I tend to get so insecure
It doesn't matter anymore
It's not always rainbows and butterflies
It's compromise that moves us along
My heart is full and my door's always open


You come anytime you want
I don't mind spending everyday
Out on your corner in the pouring rain
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay a while
And she will be loved
She will be loved
And she will be loved
She will be loved


I know where you hide
Alone in your car
Know all of the things that make you who you are
I know that goodbye means nothing at all
Comes back and begs me to catch her every time she falls


Tap on my window knock on my door
I want to make you feel beautiful


I don't mind spending everyday
Out on your corner in the pouring rain
Look for the girl with the broken smile
Ask her if she wants to stay a while
And she will be loved
She will be loved
And she will be loved
She will be loved



  Niall spojrzał jeszcze raz na mnie po czym skończył grać. To było niesamowite i takie nie spodziewane. Kto by pomyślał, że gdy włączy dzwonek przeciwpożarowy to wszyscy szybko wybiegną na szkolne boisko. Zaśmiałam się na swoje myśli, po czym szybko do niego podeszłam. Widziałam wzruszenie w oczach wszystkich dziewczyn i nawet niektórych chłopców naszego liceum. Blondyn szybko wstał z krzesła i zaczął do mnie podchodzić.
-Od dawna jestem w tobie zako.... - nie pozwoliłam skończyć mu zdania wpijając się w jego ciepłe i miękkie usta. To była najbardziej romantyczna rzecz, którą kiedykolwiek ktoś dla mnie zrobił. Niall odwzajemnił pocałunek.
-Zaskoczyłeś mnie pozytywnie. Jednak jesteś inny niż się spodziewałam - znowu wczepiłam ręcę w jego kark, jednak to on przejął inicjatywę i złączył nasze wargi w długim i wyczerpującym pocałunku.




______________________________________________________________________

Mam nadzieję, że się podobało <3
Imagin mi się strasznie podoba i nie wiem co mam jeszcze napisać :D
Może ... bardzo proszę o komentowanie, bo to na prawdę pomaga nam w pisaniu dla was. Wiem, że dla niektórych z was to za trudne, ale na prawdę .. wystarczy chociaż jedna głupia kropka w komentarzu, żebyśmy wiedziały, że mamy dla kogo pisać <3

Mam nadzieję, że dedykacja się podobała i jest tak jak sobie to wymarzyłaś kochana ? :*

czwartek, 22 sierpnia 2013

Liam cz. 3 ♥




    Przyznam szczerze ,że po takim zwrocie akcji zaczęłam panikować. Wczoraj miałam 34 lata, a obudziłam się ponownie jako 19 - latka. Czy to czas się cofnął? Co się teraz dzieje z moim mężem i dziećmi? Czy poradzą sobie bez mnie?

    Wypuściłam głośno powietrze. Chodziłam po całym mieszkaniu , próbując połączyć koniec z końcem, robiąc przy tym sporo hałasu. Mieszkałam w Australii. Wczoraj rozmawiałam z Melindą o tym ,że chciałabym cofnąć czas. Z mężem przestałam się dobrze dogadywać. Zasnęłam. Obudziłam się w Londynie. Wyglądam jak 19 - latka i pewnie mam tyle. Czyżby los dał mi drugą szansę? Jeśli to prawda to, wykorzystam ją prawidłowo. Tak jak miałam ją wykorzystać.

   Jednak wokół mnie krążyła jeszcze jedna myśl... Co z Jonh'em i dzieciakami? Ich jeszcze nie ma na świecie , czyli jego żona jeszcze żyje. Szansa była jedna na milion ,że mi się uda. Ale musiałam spróbować.

    Drzwi od mojego pokoju się lekko uchyliły, a zza nich ukazała się uśmiechnięta mordka Liama.

    Jak tylko go zobaczyłam sama zaczęłam się szczerzyć. Podbiegłam do niego i dosłownie na niego skoczyłam. Zaczęłam go ściskać. A potem go pocałowałam. Chłopak trzymający mnie , szybko oddał pocałunek, po czym przygwoździł mnie do ściany.

- Taki poranek mógłbym mieć codziennie - mruknął zadowolony. - [TI] , co się stało ?

- Kocham cię - powiedziałam.

- Też cię kocham skarbie 


   Przez kolejne dni zaczęłam funkcjonować w szczęśliwym związku z Liam'em. Czułam coś, czego nigdy nie czułam do Johna. Li patrzył się na mnie inaczej. Z pełną fascynacją i pożądaniem. Takiego wzroku u mojego męża nie widziałam na sobie nigdy. Zawsze patrzył tak na zdjęcie swojej zmarłej żony. Właśnie...

   Wiedziałam ,że los dał mi drugą szansę i ,że to z Liam'em chcę spędzić resztę życia. Ale skoro znałam bieg wydarzeń na kolejne piętnaście lat, to ile dobrego mogłabym zrobić. Postanowiłam zacząć od powiadomienia Johna i Thalii o jej chorobie. Miałam jedynie nadzieję ,że numer jest ten sam. Wzięłam kilka długich oddechów i nacisnęłam zielony przycisk.

Trzy kolejne sygnały.


Znikająca nadzieja.

    Nagle sygnał został przerwany, a potem usłyszałam szum.

- John Thomson przy telefonie, słucham ?

- Cześć.. to znaczy witam. Nazywam się [TI]

- Czy .. czy to coś ważnego [TI] , skoro do mnie dzwonisz ?

- Może się to panu wydać chore , albo ,że sobie żartuję, ale mówię cholernie poważnie.  Pańska żona , Thalia choruje. Już niedługo doczeka się pan wspaniałych dzieci. Ale potem, Pani Lia umrze, jeżeli pan nic z tym nie zrobi.

- Czy Pani jest zdrowa ? Wypraszam sobie..

- John, proszę cię. Nie jestem chora. Mówię prawdę. Za 3 lata urodzi ci się córka , Kim , a potem syn, Toby. Jednak Lia , nie przeżyje drugiej ciąży. Choroba ją wykończy. Wysłuchaj mnie proszę cię. Możesz zapobiec temu. Po prostu pójdź na badania.

- Czy to wszystko.?

- Tak. Życzę ci wszystkiego dobrego w życiu.




~~



Wiele razy byłam z Liam'em w Australii . Zawsze z tego samego powodu. Musiałam upewnić si ę, że John mnie posłuchał. I chyba to zrobił .



Od ostatniej wizyty w Australii minęło 5 lat. Wtedy ostatni raz widziałam rodzinę Thomsonów. Było to już rok, po tym, jak we wcześniejszym świecie Lia umarła. Wszystko potoczyło się tak jak powinno.

Z Liam'em ułożyło nam się jak w bajce. Nie spieszyliśmy się. Zresztą, nadal tego nie robimy. Żyjemy chwilą, cieszymy się sobą. Z każdym dniem coraz bardziej odkrywamy siebie i świat wokół nas. I to nam najbardziej odpowiada. 
Bo najważniejsza jest miłość. 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Cześć kotki ✿ 
To już ostatnia część Liasia. Mam nadzieję, że nie zawiedliście się. 
Sądzę, że właśnie tak chciałam ,żeby ten imagin się zakończył.  Kocham was, - K ✌



wtorek, 20 sierpnia 2013

Niespodzianka Marcel ;)



  Gdy wróciłam do domu , moim jedynym marzeniem było rozłożenie się na kanapie i przesiedzenie na niej z miską popcornu w zanadrzu. Tego dnia, oprócz depresji , złapałam lenia, więc byłam wkurzoną i wyczerpaną [T.I].
  W czasie gdy ja upijałam swoje smutki w bez cukrowej coli, ktoś przerwał moje odpoczywanie , dzwonkiem domofonu. Wydarłam się do wszystkich osobników w domu , ale żadne nie raczyło ruszyć swojej szanownej ... do drzwi. Leniwie wstałam z kanapy, powoli maszerując do frontowych drzwi.
  Przede mną wyrósł Marcel. Uśmiechnęłam się do niego, jednak on zdawał się nie być myślami ze mną. Miał smutny wyraz twarzy , nerwowo bawił się rękoma i wyglądał , jakby zaraz miał się rozpłakać.
-Coś się stało ? - oparłam się o framugę drzwi i przyglądałam się chłopakowi z nadzieją, że coś dzisiaj od niego wyciągnę.
  W końcu wybuchnął . Zaczął swój monolog od samokrytyki. Opowiadał jakim beznadziejnym jest człowiekiem i inne bzdury. A potem przeszedł do sedna sprawy.
- Spotkałem One Direction.
- Tyle to wiem. Cały tydzień się chwaliłeś ,że zobaczą twoje pomysły - powiedziałam na co twarz chłopaka ułożyła się w pełen bólu wyraz twarzy. - Marcel , co się stało ?
- Wyśmiali mnie i zniszczyli moje projekty. Wiesz jak ja się wtedy czułem ? Jak śmieć - znowu zaczął się nad sobą użalać, tyle, że teraz łzy spływały mu po policzkach. Jego negatywna energia przeszła też i na mnie. Głęboko odetchnęłam i tym razem ja zaczęłam mówić.
- Chodź tutaj - podszedł do mnie i po raz pierwszy od jego wejścia spojrzał na mnie. Zdjęłam mu okulary i podałam mu chusteczkę.
   Chłopak wziął ja ode mnie i głośno się w nią wysmarkał. - Oh Marcel -powiedziałam łagodnie. - Musimy się liczyć z tym, że nie każdy doceni nasz wysiłek. Takie jest życie - dokończyłam i wtuliłam się w tego nieszczęsnego biedaka. - Na pocieszenie powiem ci ,że mi się te projekty nawet podobały.
- [T.I] ? - zapytał niepewnie.
- Tak?
- Ty mnie nigdy nie opuścisz?
- Nigdy , nawet za milion lat.
- Jesteś najlepszą przyjaciółką , jaką kiedykolwiek miałem.
- No wiem - zaśmiałam się - Dobra Marcel, wejdź pooglądamy razem telewizję co ? - Chłopak jedynie pokiwał głową i ruszyliśmy do salonu.

  Z Marcelem zaczęłam się przyjaźnić od czasu, kiedy wprowadził się na to samo osiedle co ja. Mieliśmy wtedy niespełna 7 lat. Żadne z nas nie zgrywało ważniaka i nie angażowało się w życie szkoły. Żyliśmy zawsze w spokoju i broniliśmy się nawzajem , kiedy trzeba było. Wszystko trwało w porządku do momentu , kiedy po raz pierwszy przekroczyliśmy próg liceum. Wtedy ludzie zaczęli zauważać Marcela w złym świetle , ze względu na jego ubiór i spokojne zachowanie.
  Najwyraźniej jeśli nie darłeś się jak szalona małpa, obnażając się na imprezie, to nie masz życia w tej szkole. A do tego doszła ta sprawa z One Direction. Strasznie współczułam mu tego rozczarowania. Jednak takie było już życie, a ja mogłam jedynie być przy nim i nie pozwolić mu upaść.

                                                                  *~*

  Obudziłam się rano z lekkim bólem w kręgosłupie. Przeciągnęłam się i otworzyłam oczy. Leżałam wtulona w Marcela.
-Wstawaj ! - zwaliłam go na podłogę i szybko pobiegłam do swojego pokoju.
-Co się stało ? - lekko zaspany odkrzyknął mi.
-Szkoła - wydarłam się. Jedne słowo, a tyle może zdziałać. Zbiegłam szybko na parter domu i chwyciłam chłopaka za rękę.
-Chcesz się spóźnić Marcel ? Szybciej.
  Wraz z przyjacielem przekroczyliśmy próg szkoły równo z dźwiękiem dzwonka na lekcje. Westchnęłam z ulgą. Spojrzałam nerwowo na chłopaka. Włosy miał lekko poczochrane po wczorajszej bitwie na poduszki i to samo ubranie co wczoraj. Tak nie może być.
- Marcel , zdejmij chociaż tą kamizelkę .
- Ale p-poco ? -za jąkał się.
- Miałeś już ją wczoraj. Nie nosi się tych samych rzeczy kilka dni pod rząd.
- Powiedziała ta , która się mogła przebrać - mruknął. Nie mogłam czekać dłużej. Po prostu podeszłam do niego i zaczęłam ściągać z niego tą sweterkowatą kamizelkę.
- [T.I] łaskoczesz -zaśmiał się. Spojrzałam na niego. Oprócz słodkich różowych wypieków , nic się na jego twarzy nie zmieniło. Zastanawiałam się czy są one dlatego ,że biegliśmy , czy po prostu Marcel się nie zarumienił.
- Masz - podałam mu ściągniętą część ubrania - Schowaj sobie do torby.
  Do klasy weszliśmy cali zdyszani. Oczy wszystkich spoczęli na nas.
- Dzień Dobry, przepraszamy za spóźnienie - powiedziałam. Nauczycie spojrzał na nas spod byka i na jego twarzy pojawił się nieprzyjemny uśmieszek.
- Karna kartkówka na początek. Uprzedzałem każdego z was , po kolei ,że nie toleruję spóźnień - mówił, podając nam kartki -Powodzenia.
  Nienawidziłam tego faceta. Z resztą , kto go lubił? Był wredny , nieuczciwy i mściwy. Mówił ,że tylko tym sposobem nauczy nas czegoś ,ale każdy wiedział , że takie zachowanie mu się po prostu podobało.


  Po dzwonku wyszłam szybko z klasy. Czekałam przed wejściem na Marcela , ale nie wychodził . W końcu postanowiłam zobaczyć , co się z nim dzieje. Wchodząc ponownie do klasy zobaczyłam, gadającą z Marcelem , Tori. Największą szkolną gwiazdę, idealną uczennicę i panią kapitan szkolnej drużyny cherleederek. Zastanawiało mnie jedno , dlaczego dziewczyna , która zawsze wyśmiewała się z mojego przyjaciela, nagle z nim gada ?
  Oczy obojga z nich padły na mnie. Uśmiechnęłam się nerwowo.
- Hej Tori, wybacz , ale porwę ci już Marcela , dobrze ?
- Jasne.. - mruknęła. Pierwszy wstał chłopak , potem ona. Delikatnie pochyliła się nad uchem Marcela i szepnęła mu coś. A potem wyszła.
  Stał nieruchomo. Denerwował się. Spojrzałam na niego pytająco. On jednak nie miał chyba tyle odwagi ,żeby coś wykrztusić.
- Co się dzieje? -spytałam zdenerwowana. Chłopak przełknął głośno ślinę i otworzył usta.
- O-ona w-w-wie - wyjąkał.
- O .. ? - olśniło mnie. Marcel pokiwał twierdząco - Oh, o tym wie - mruknęłam i przytuliłam go -Nie martw się damy radę. ______________________________________________________________________________

O JEZU JEZU JEZU JEZU JEZU .... TO JET CUDNE ... JULIA MA TALENT *------*

I PO PROSTU MUSIAŁAM GO DODAĆ ... BO AŻ MNIE RĘKA PALIŁA ;///

MAM NADZIEJĘ, ŻE JULKA SIĘ NA MNIE NIE ZEZŁOŚCI, ŻE DODAŁAM IMAGINA ... ZROBIONEGO PRZEZ NIĄ .. BO CO JA ZROBIŁAM .. MOŻE 3 ZDANIA UŁOŻYŁAM XD o JEZU JEZU JEZU JEZU .... DOBRA XD IDĘ CZYTAĆ KSIĄŻKĘ, BO NIE WYTRZYMAM <33333 POZDROWIENIA DLA WSZYSTKICH DIRECTIONEREK :**********************

niedziela, 18 sierpnia 2013

Liam cz. 2 ♥



15 lat później.

   Obudziły mnie cieniutkie promienie słońca, przedzierające się przez zasłoniętą na okno , ciemną roletę.  Uśmiechnęłam się na samą myśl o tym, że jak się obrócę na drugi bok, ujrzę przed sobą mojego męża.
    Niestety, po przewróceniu się w lewo zobaczyłam tylko puste miejsce na naszym dwuosobowym łożu. Westchnęłam z zrezygnowaniem. Nałożyłam na siebie jedwabny szlafrok i zeszłam na śniadanie.

   W kuchni była już Mandy , opiekunka, która przygotowywała właśnie dzieci do szkoły. Uśmiechnęłam się do 12 letniej Kim , która siedziała przy stole jedząc płatki śniadaniowe. Wyszukałam wzrokiem Toby'iego. 8 latek stał przy Mandy i chrupał sobie spokojnie marchewkę.
- Pani Thomson wychodzi dzisiaj pani ?
- Tak , idę z przyjaciółką na zakupy, a dlaczego pytasz ?
- Pani mąż powiedział, że mogę wyjść dzisiaj.
- O której byś chciała wyjść?
- O piątej zaczyna się koncert , więc..
- Możesz skończyć o drugiej. Powinnam wrócić wcześniej.
- Dziękuję Pani. - brunetka się uśmiechnęła i zniknęła za drzwiami od kuchni.
 - To co dzieciaki, zbieramy się do szkoły - powiedziałam i posłałam im przyjazny uśmiech.

~                Włącz

- Nigdy nie tęsknisz za czasami , gdy miałaś 19 lat i wszystko było takie proste ? - zapytała Melinda, moja najlepsza przyjaciółka. Uderzyła mnie fala wspomnień , w momencie gdy to powiedziała. Zrobiło mi się gorąco.Wszystko wróciło. 
- Gdy miałam 19 lat, nic nie było dla mnie proste - powiedziałam spokojnie , mimo łomotu serca.
   Wyznałam jej wszystko , co było zgodne z prawdą. Doskonale pamiętam ten dzień, gdy się dowiedziałam o stypendium i tą noc, gdy powiedziałam o tym Liam'owi.
- Myślał ,że wrócisz...
- Nie moją winą było to ,że tu poznałam Johna. Wiesz jak to się potem potoczyło. Jego dzieci nie miały matki, a ja postanowiłam chociaż  spróbować być dla nich taka jak ona.
- A teraz twoje życie to jedna wielka rutyna. Czy nie tego chciałaś uniknąć?
- Oh, Melindo. Ludzie się zmieniają.
- Czyli gdybyś teraz spotkała Liam'a , to nie zostawiłabyś Johna dla niego?
- Jak ty to sobie wyobrażasz? Co by sobie dzieci pomyślały? Ponoszę pełną odpowiedzialność za nie, ponieważ podpisałam papiery adopcyjne, a poza tym mam męża. Zresztą, Liam to tylko moja pierwsza miłość , która została zduszona. Teraz mam rodzinę i to mi wystarcza.
- Ale pomyśl sobie tak, gdybyś dostała jeszcze jedną szansę. Gdybyś wiedziała ,że te studia i tak ci nic nie dadzą ,że rzucisz je po roku, to chciałabyś cofnąć czas? - wierciła ten temat po raz kolejny tego dnia. Czy ona nie rozumiała ,że nie chciałam już o tym rozmawiać?
    Z drugiej jednak strony przypomniałam sobie Liam'a. Jego twarz, uśmiech.. Tak bardzo go kochałam. Tak strasznie wtedy nie chciałam lecieć do Australii. Mogło nam się ułożyć...
- Obiecał mi,że jak wrócę , to mnie zabierze na księżyc - mruknęłam i uśmiechnęłam się na samo wspomnienie jego słów.  - Melindo , gdybym mogła to nawet teraz cofnęłabym czas. Kocham Johna , Kim i Toby'ego , ale możliwość zobaczenia , co by było gdyby .. Nie, to bardzo samolubne. Udajmy ,że nie było rozmowy , dobrze ?
- Oczywiście - mruknęła i uśmiechnęła się do mnie pocieszająco.



   Po położeniu dzieci do spania , skierowałam się do sypialni . John obiecał ,że spędzi tą noc ze mną .
 Ostatnimi czasy rzadko kiedy się zbliżaliśmy do siebie. Martwiło mnie to. Miałam 34 lata, a robiłam to raz w miesiącu.  Westchnęłam z niecierpliwością i otworzyłam drzwi. Jednak w sypialni , mimo nastrojowych świec nie było ani trochę romantycznie. Wszystko dlatego ,że Jonh zasnął. Nie miałam serca go budzić , więc po prostu pogasiłam świecie i zasnęłam.

    Obudziłam się strasznie nie wypoczęta. Po otworzeniu oczu , byłam pewna ,że zobaczę ciemną roletę i prześwitujące promienie, gorącego, australijskiego słońca. Jednak było szaro. Nie widziałam słońca. Podniosłam się nerwowo z łóżka i zdrętwiałam.  Znajdowałam się w moim dawnym mieszkaniu w Londynie.
    Przyznam szczerze ,że marzyłam ,żeby za moment zza drzwi wyszedł jakiś prezenter i powiedział " Dałaś się nabrać, możesz pozdrowić męża" . Ale to było tylko marzenie. Nagle oprzytomniałam. Przecież mieszkałam z Liam'em.

     Z prędkością strusia pędziwiatra znalazłam się w jego sypialni. Jeszcze spokojnie spał. Z czułością pogładziłam jego policzek. Wyglądał tak, jakby nic , a nic się nie zmienił .. Chwila.. skoro on..
Pobiegłam do łazienki. To co zobaczyłam w lustrze wstrząsnęło mną.

Znowu mam 19 lat. 



----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wita was wesoła Katherinka ;D
Imagin w stylu 17Again , sorry ;) 

Jak wygląd bloga ? Moim zdaniem jest przepiękny ; * 
a to dopiero początek niespodzianek ✰  
kocham, - K

Niall cz.2 :3

-Hahahahahaha - po raz kolejny w całej restauracji można było usłyszeć pisk Victorii. Nie powiem, że nie, ale te 3 godziny spędzone w jej towarzystwie były godzinami straconymi .. i wątpię, że je kiedyś nadrobię.
-Ale to jest prawda - no, a drugą jeszcze gorszą rzeczą jest to, że Niall śmieje się razem z nią. Wiem, że on śmieje się z byle czego ... ale to? No proszę ... ona tylko opowiedziała jakąś żenującą opowieść, gdy była jeszcze w związku z Niallem. Przez nią robiłam się coraz bardziej zazdrosna. Nie lubiłam takich sytuacji, w których byłam na uboczu i w ogóle nie ogarniałam tematu.
-[T.I.] dlaczego się wcale nie odzywasz ?- Niall w końcu zwrócił na mnie uwagę. Jego oczy już nie błyszczały iskierkami, gdy się na mnie patrzył. Teraz te piękne płomyczki mogła podziwiać Vic.
-Zamyśliłam się - skłamałam i odwróciłam głowę w stronę dziewczyny. Cały czas jej oczy zwrócone były w stronę blondyna. To oczywiste, że nadal go kocha. A ja nadal nie rozumiem, dlaczego oni zerwali. Może lepiej by było gdybym po prostu sobie poszła, a oni naprawią wszystko ze sobą i znowu będą razem ? Tak, chyba to będzie najlepsze wyjście.
-Idę do toalety - kolejne kłamstwo przeszło przez moje usta z taką łatwością, że aż zachciało mi się bić sobie samej brawa, bo zazwyczaj jestem kiepska w kłamaniu.
-Ale z płaszczem ? - zdziwił się. Nie zwróciłam na to jakiejś większej uwagi i wyszłam z wszystkimi rzeczami na hol, gdzie znajdowała się toaleta. Chwilę poczekałam i przeszłam przez cały hol w stronę drzwi głównych.

                                                                       *~*

Siedziałam sobie wygodnie na kanapie już przez dobre 2 godziny. Przeskakiwałam z jednego kanału na drugi. Nie potrafiłam się skupić na obrazie. Cały czas miałam sceny z dzisiejszego wieczoru. W końcu usłyszałam stukot obcasów. Nie wiedziałam co się właściwie dzieje. Szybko zgasiłam telewizor i poszłam do swojego pokoju.
-To był wspaniały wieczór, dobrze mi się z tobą rozmawiało - zaczęła dziewczyna. Lekko uchyliłam drzwi i widziałam całą scenę rozgrywającą się w salonie. Victoria owinęła swoje ręce dookoła jego głowy a on trzymał ją w tali. Aha, czyli już jest między nimi wszystko w porządku. Okeej....
-Tak, mi też się z tobą dobrze rozmawiało, ale nic z tego już nie będzie - Niall odsunął ją przed siebie i szybko wyrwał jej ręce z mocnego uścisku. Nie powiem, że nie zaciekawiło mnie to wszystko - ja kocham kogoś innego.
W tamtym momencie poczułam jak cały świat mi się wali. Już przyzwyczaiłam się do myśli, że Niall nigdy nie będzie mój, ale i tak go nadal kocham. Tak, kocham go. I dlaczego dopiero teraz musiałam sobie to uświadomić ? Jak już go tracę ? Szybko wskoczyłam do łóżka. Nie chciałam już nigdy spotkać Nialla. Byłam na niego wkurzona. Dlaczego nie mógł pójść ze swoją pięknością, którą kocha ? Dlaczego on wziął akurat mnie ? Czy on niczego nie widział ? Z takimi myślami zasnęłam.

                                                                *~*

-Cześć, królewno, dlaczego wczoraj wyszłaś ? - spytał się Niall, który stał przy kuchence i gotował coś. Nie odpowiedziałam mu, ponieważ bardzo żałowałabym swoich słów. Nadal miałam do niego uraz.
-Powiedz mi o co ci znowu chodzi ? Wczoraj wyszłaś z niewiadomych przyczyn ...- O nie .. tego już było za wiele.
-A nie pomyślałeś o tym, że nie chciałam ci przeszkadzać ? - wybuchłam nie kontrolowaną złością. Wkurzył mnie. On się niczego nie domyślił ? Na serio ? Na prawdę udaję takiego tępego?
-W czym miałabyś mi niby przeszkadzać ?
-Nie mów, że nie wiesz.
-Oświeć mnie.
-Przez cały wieczór nie zwracałeś na mnie uwagi. Przez cały czas byłeś wgapiony tylko w nią. Po co ja tam w ogóle z tobą szłam. Nie potrzebnie. Przecież to widać, że jej na tobie cały czas zależy, a ty dajesz jej się omotać - bezwładnie usiadłam na krześle barowym. On jedynie szybko do mnie podszedł. Rozchylił moje nogi i stanął pomiędzy nimi. Spojrzał w moje oczy. To jego całe zachowanie strasznie mnie zdekoncentrowało. Powoli zaczął się nade mną pochylać, a ja jak zaczarowana przybliżałam do niego moją twarz. W końcu Niall odważył się i mocno przywarł do moich ust swoimi wargami. Szybko oddawałam pocałunki. To było takie magiczne. Jedyne w swoim rodzaju. Potrzebowałam tego.
-Kocham Cię i nie pozwalam tobie tak mówić -  złożyłam na jego ustach soczystego buziaka, który oznaczał, że już mu wybaczyłam.




______________________________________________________________

Okejo okej ... i jak Wam się podoba ? Pisałam to na szybkiego, ale może nie jest aż tak źle jak mi się wydaje ;/ xD

Co myślicie o nowym wyglądzie bloga ? Może tak być ? :))

To na razie wszystko z mojej strony, bo strasznie zaciekawiła mnie jedna książka i po prostu muszę ją przeczytać do końca, bo nie wytrzymam xD

To do następnego <333

czwartek, 15 sierpnia 2013

Zayn część 2





Miłość.
    Uczucie , o którym marzy większość ludzkości. Mieć kogoś, kogo się kocha, szanuje.. A ta druga osoba odwzajemnia twoje uczucia.
    Nie każdy ma tyle szczęścia. Na świecie istnieje miliony miłości platonicznych i miliardy złamanych serc. U niektórych miłość już wygasa, inni boją się jej. Istnieją także ludzie, którzy nienawidzą miłości. A to dlaczego? Dlatego ,że ludzie ranią, zostali zranieni lub boją się być zranieni.
   Mnie i mojego byłego łączyła wielka miłość. On mnie kochał za moje pieniądze, dlatego ,że nie miał nic , ani pieniędzy , ani pomysłu na życie.Kochałam go za nic, a on mnie za forsę. Tak idealne połączenie miłości.

    Zaciągnęłam się ostatni raz papierosem i zgasiłam go. Jestem silniejsza , niż myślałam. Wyrzuciłam fajkę za siebie. Ruszyłam ku drodze. Nieopodal musiała być jakaś impreza. Słychać było stłumioną muzykę, krzyk bawiących się ludzi i czuć można było śmierdzący zapach alkoholu. Stałam na środku drogi. Wokoło otaczały mnie tylko lasy . Panowała ciemność , a jakikolwiek widok na świat udostępniała mi nie duża lampa drogowa.
    Ciągle jeszcze zastanawiałam się co jest ze mną nie tak. Raz czuję przepełnienie pustką ,a raz ..
Szkoda mi było nawet o tym myśleć. Zamknęłam oczy , po czym wypuściłam głośno powietrze. Otworzyłam oczy . Bez żadnego zastanowienia położyłam się na środku drogi i zaczęłam myśleć.

Kilka następnych chwil.
Kilka następnych oddechów.
Warkot silnika.
   Samochód stanął. Ktoś wysiadł. 
- Czy wszystko w porządku ? - zapytał. - Żyje pani ? 
    Tylko myślałam, nie panikuj, pomyślałam.
- Tak ,żyję - mruknęłam. 
- Czy jest pani ranna ? 
- Nie.
- Więc co się stało?
- Życie jest pojebane, a ty jesteś irytujący - powiedziałam i podniosłam się w asfaltu. 
- Ale zdaje sobie pani..
- Przestań mówić do mnie pani - przerwałam mu.
- Dobrze , więc jest środek nocy , a ty leżysz na środku drogi . Miałem cię przejechać?
- Mówiłam , irytujący - mruknęłam sama do siebie. 
- Co robiłaś na drodze?
- Leżałam. 
- Więc.. chcesz pogadać o tym dlaczego leżałaś na drodze, w środku nocy ?
- Cokolwiek.
- Więc zapraszam do samochodu.
     Nieznajomy chłopak zaprasza mnie do swojego samochodu. Normalnie to bym się chyba zesrała ze strachu, ale dzisiaj nic mnie nie mogło już zaskoczyć. 
- Powiesz mi chociaż jak się nazywasz ? 
- Wybacz, jestem Liam. 
- [T.I] - odpowiedziałam.
     Liam otworzył bagażnik swojego jeepa i pościelił na podłożu koc. Chwycił potem drugi i mi go podał. Obserwowałam każdy jego ruch. Zamknął bagażnik , po czym zjechał na pobocze. Ponownie otworzył tył samochodu i usiadł na kocu. Domyśliłam się ,że miałam usiąść obok niego, więc tak zrobiłam. Liam przykrył nasze plecy kocem i zaczęliśmy rozmawiać.
- Teraz mi powiesz? - zaczął.
- Ale co?
- Co taka krucha dziewczynka jak ty, robiła w tak niebezpiecznym miejscu.
- Oh to. Chciałam pomyśleć.
   Chłopak wybuchnął śmiechem. 
- Aha, na drodze?
- Każdy ma swoje dziwactwa -powiedziałam. - Więc Liam..
- Nie [T.I] - przerwał ci. - Najpierw ty mi powiesz.. Nad czym myślałaś? 

      Miałam wolne, więc postanowiłam wybrać się z moim psem na spacer. Wyjście z nim do centrum było złym pomysłem, więc skierowałam się w las. Szłam właśnie polanką , zbliżając się do gaju. Usłyszałam czyjeś śmiechy. 
- Co mała dziwko, znowu się spotykamy.
     Zamarłam. Słyszałam jego głos. Głos z przeszłości. Okręciłam się do o koła siebie , ale nie zauważyłam nikogo. Wtedy na to wpadałam. On nie mówił do mnie. Bałam się podejść bliżej , ale byłam też ciekawa co on planuje. Wtedy przypomniałam sobie o psie. Do domu nie miałam daleko, ale napisałam do siostry by przyszła po Maxie pod stary słup, blisko lasu. Tam przywiązałam psa i najciszej jak tylko potrafiłam , zaszyłam się w buszu łąki. Stamtąd miałam idealny widok na zaistniałą w lesie sytuacje. 
     Gdyby nie głosy , to bym nie poznała ,że stoi tam mój były i jego dwóch kumpli. Był ktoś jeszcze. 
Niska blondynka oparta o drzewo. Słodki Jezu , pomyślałam. Znałam ją. Moją dawną, najlepszą przyjaciółkę. 
    Niegdyś byliśmy świetną paczką. Ja chodziłam z Tomem , a Emma, dziewczyna spod drzewa nie potrafiła wybrać pomiędzy Eddiem a Bradem, więc w dzień się przyjaźnili , a w nocy dzielili się nią. 
A potem wszystko poszło się jebać. Ja tego nie wytrzymałam i odeszłam od nich. Nigdy potem ich nie spotkałam.  Emma nie miała chyba tyle szczęścia. 
     Obserwowałam jak Brad zbliża się do niej. Reszta się śmiała, gdy zaczął ją gwałcić. Po chwili odwrócili się i zaczęli palić. Schowałam się bardziej. Błagałam Boga , by mnie nie zauważyli. Tym razem mnie wysłuchał. Bo po około 5 minutach , dziewczyna leżała cała obolała na ziemi . Po chwili podszedł do niej Eddie pogłaskał ją po głowie, po czym patrząc jej w oczy, strzelił 3 razy. 
    Wstrzymałam oddech nie wierząc w to co zobaczyłam. Zamknęłam oczy i głęboko oddychałam , starając się nie zwymiotować. Wtedy było by po mnie. Odwróciłam się i czekałam, aż usłyszę jak odchodzą. Nie musiałam długo tam siedzieć. Po chwili położyli ciało Em w bagażniku i odjechali. 

   Liam wyczekująco się na mnie patrzył. Miałam mu opowiedzieć o czym myślałam..
Wtedy przypomniała mi się akcja z tym Zayn'em i jego "przyjaciółką" 
- Wiesz.. jest ktoś, przed kim mi nogi miękną . Niedawno popełniłam mały błąd i boję się ,że już nigdy go nie zobaczę.
- Rozumiem. W domu się lepiej gada. Jak chcesz to..
- Z chęcią - odpowiedziałam. Nie wiem czemu, ale czułam bijące bezpieczeństwo od tego chłopaka. 
    Nim się dłużej nad tym zastanowiłam , ruszyliśmy. 


------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Na początek .. ten imagin.. jest dosyć skomplikowany i będzie on rozdzielony na przynajmniej 5 części. 
W tej .. Zayn'a praktycznie w ogóle nie ma, ale to takie 'wprowadzenie' do tematu. W następnej części już na pewno będzie dużo Malika. ;)))

Jeśli ktoś czyta mojego bloga fanfiction , me-and-my-history.blogspot.com , to dzisiaj pojawi się nowy rozdział. 

Tyle ode mnie ;] -K

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

Zayn cz. 1

 

     Lato. W końcu minął rok szkolny i skończyły się wszystkie obowiązki. Właśnie dzisiaj zaczynałam nową pracę w jako ratownik na basenach. Byłam z tego powodu bardzo podekscytowana . Nareszcie robiłam coś co uwielbiałam i zarabiałam przy tym. Co prawda, wydałam spory majątek na kurs ratowniczy , ale warto było. Miałam szansę w te wakacje , nie tylko zarobić , ale przebywać w miejscu pełnym ludzi z całego miasta. Była więc szansa na zawarcie nowych znajomości i nie powiem, nie przeszkadzał mi widok umięśnionych przystojniaków skaczących do kojącej, gorąco wody.
     Tego dnia było wyjątkowo upalnie. Ludzi z każdą minutą przybywało coraz więcej . Mimo ,że ekipa ratowników była dosyć spora, to wiedziałam ,że nie mogę sobie pozwolić na wylegiwanie się na krześle. Musiałam mieć oko na cały basen.
    Usiadłam w okienku widokowym i włożyłam jedną słuchawkę w ucho, po czym zaczęłam obserwować kąpielisko.
    Po niedługim czasie zauważyłam grupkę gówniarzy , nie wiele starszych ode mnie , podtapiających jakiegoś chłopaka. Szybko wstałam i pobiegłam w tamto miejsce.
- Dobrze się bawicie ? - krzyknęłam. Doskonale wiedziałam ,że nic by mu nie zrobili, ale moją robotą było reagowanie na takie szczeniackie zachowania. Gdybym to olała , to pewnie dostałabym wypowiedzenie już pierwszego dnia.
- Chcesz się przyłączyć ? - odkrzyknął jeden z nich.
- Nie, zostawcie go.
- Co motylku, dziewczyna musi cie bronić ? - zakpił inny.
    Spojrzałam na "topielca" . Szczupły, wysoki , umięśniony. Ciało miał pokryte licznymi tatuażami i gdyby nie komiczne , pomarańczowe rękawki na jego ramionach ,  tamci pewnie nie zaczęli by mieć z niego polewki.
- Okej, koniec tego. Wychodzicie z wody.
- Spokojnie skarbie,tylko żartowaliśmy.
- Mam wezwać kogoś , by was wyprowadził , czy sami dacie radę ?
- Jaja sobie robisz ?
- Luke ! - usłyszałam głos z tyłu, a zaraz potem obok mnie znalazła się szczupła , rudowłosa dziewczyna. Patrzyła się prosto na największego cwaniaka z tej grupki. Tego , który miał najwięcej do powiedzenia. - Przepraszam za nich. -tym razem zwróciła się do mnie. - Idziemy chłopcy - powiedziała , a oni jak na zawołanie wyszli z basenu. Potem słyszałam tylko jak obrywają od niej i informują o swoim niezadowoleniu.
Spojrzałam ponownie na chłopaka.
- Wiesz ,że sam się w to wkopałeś ? Nie żeby coś, ale w takie miejsce nie przychodzi się w rękawkach. Co innego gdybyś miał 8 lat, ale masz co najmniej dwa razy tyle.
- Tak , ten pomysł był idiotyczny. - powiedział, po czym ściągnął pomarańczowe 'dmuchawce' i wyrzucił je za siebie.  - Dzięki za pomoc.
- Nie umiesz pływać ?
- Niestety. Wcześniej się bałem wody , ale potem musiałem się przełamać.
- Wiesz.. jak chcesz to mogę ci udzielić kilku lekcji.
- Naprawdę ?
- Pewnie. Zakryte baseny równają się teraz pustkowiu. Zarezerwuję jeden tor i na nim będziesz ćwiczył. Dam ci mój numer telefonu . Zadzwonisz , jak będziesz miał czas. Wtedy zajmę się wszystkim. Oh, rada na przyszłość , nigdy nie zakładaj już żadnych rękawków, pontoników i Bóg wie jeszcze czego. Burzysz swój stereotyp. - mruknęłam, po czym puściłam oczko chłopakowi i odeszłam.
- Czekaj !
Odwróciłam się.
- Co ?
- Miałaś mi podać swój numer.
- Oh, racja. To chodź ze mną. - uśmiechnęłam się i ponownie ruszyłam przed siebie. Dobrze rozegrane [T.I] , odezwał się głos w mojej głowie. Znów na mojej twarzy pojawił się uśmiech, tym razem jednak był pełen satysfakcji i dumy.

     Następnego dnia miałam wolne. Wybrałam się więc na spacer po mieście. Przechadzałam się właśnie po rynku , trzymając w ręku karmelowego rożka, gdy dostrzegłam wolną ławkę ,obok fontanny. Szybko do niej podeszłam i usiadłam.
     Kilka metrów dalej dostrzegłam Zayn'a, 'motylka' z basenów. Chłopak pomachał mi, przez co  poczułam mrowienie na policzkach. Cholera jasna, rumienię się. Uśmiechnęłam się i odmachałam mu, na co on zaśmiał się i pokręcił w rozbawieniu głową. Ruchem ręki pokazał mi coś, co było za mną. Raczej kogoś. Za mną stała ładna blondynka z koleżankami. Posłała mi miły uśmiech, po czym podbiegła do chłopaka i czule się w niego wtuliła. Potem mogłam zobaczyć tylko jak się całują i śmieją.
    Czułam się tak okropnie zażenowana. Każdy popełnia błędy, ale ja zaliczyłam W.T.O.P.Ę.
Szybko zakryłam oczy okularami i usiadłam do pary bokiem. Liczyłam na to ,że Zayn mnie nie poznał i pójdzie sobie dalej z jego idealną dziewczyną. Sama nie wiem , co się ze mną działo. Chyba byłam zazdrosna.
    Nas samą myśl o tym słowie wyobraziłam sobie, siebie z zielonymi oczami skierowanymi na tamtą dwójkę. Zaśmiałam się z własnej głupoty, po czym spojrzałam w ich stronę. Głupia [T.I], dlaczego nie wpadłam na to,że on ma dziewczynę? Wystarczyło na niego spojrzeć.  Wydawało się ,że zapomnieli już o mnie, więc wykorzystałam chwilę i zmyłam się z tamtej ławki.
    Szybkim krokiem oddalałam się coraz bardziej. Ostatni raz się obejrzałam i zobaczyłam szczęśliwą parę robiącą sobie zdjęcia. Szczęściara, pomyślałam i zniknęłam za zakrętem.

________________________________________________________________________________

To więc tak wracam z partowcem ;)
Jak na razie nie mam pomysłu na drugą część z Liamem i trochę zajmie mi ułożenie idealnego scenariusza. Dlatego pocieszcie się Zayn'em .


Następny imagin za 3 dni ;)


Oglądaliście TCA ? Moim zdaniem to była klapa. Ominięto wiele kategorii, z czego nie jestem zadowolona, ale cóż .. ich wybór. Ważne ,że zobaczyliśmy naszych ulubionych celebrytów. 

Mam pytanie, czyta ktoś Danger's back ?
Odpowiedzcie na komentarzach. ;]
Nie zawracam wam już pięknych główek , całuski - K ;*

niedziela, 11 sierpnia 2013

Niall cz.1 :*

   Przyjaźnię się z Niallem od niepamiętnych czasów. Traktuję go jak mojego kochanego brata, którego zawsze chciałam mieć. Jesteśmy nierozłączni. Czasem wydaje mi się, że czuję do niego coś więcej, jednak zbywam to uczucie i nie myślę już o tym. Bo przecież, gdybyśmy już zostali tą parą, to zostalibyśmy zobowiązani do mówienia sobie tych czułych słówek na każdym kroku, a ja tego nie potrzebuję, by czuć się kochanym przy Niallu. Jest moim starszym bratem, a z braćmi się chyba nie jest, prawda ?

  Siedzę na ławce w altance, w moim ogrodzie i znów się zamyśliłam. Niestety, a może stety znowu zamyśliłam się tak, że nie wiedziałam co się wokół mnie dzieje. Znowu ten sam problem. Znowu ta sama osoba, która jakimś cudem znalazła się w moim ogrodzie. Muszę przestać o tym myśleć - skarciłam się w myślach i pokiwałam głową by się otrząsnąć.
- Hej [zdrobnienie T.I], mam taką jedną prośbę - uśmiechnął się niepewnie, oczekując mojej reakcji.
- No mów, jeszcze nie wiem w co się pakuję, ale to na pewno będzie ciekawe, więc się zgadzam - zaśmiałam się sama na swoje słowa. No przecież on nie jest taki głupi, żeby prosić mnie o skok z bandżi za niego. Co nie ?
- Chodzi o to, że do miasta przyjeżdża moja eks i moja prośba brzmi :Czy poszłabyś ze mną jako moja "dziewczyna"... - tu zrobił cudzysłów - do restauracji, spotkać się z Angeliną ? -chwilę się zamyśliłam, przemyślałam wszystkie "za" i "przeciw" i otworzyłam usta by coś powiedzieć, jednak on brutalnie przerwał dramatyczną sytuację, którą chciałam wykorzystać i powiedzieć mu prosto w twarz "oj nie wiem Horan" i szatańsko się uśmiechnąć.
-Wiem, że jesteśmy jak rodzeństwo, ale na prawdę mi na tym zależy, a jeżeli się nie zgodzisz to... - zaczął dramatyzować i już wiedziałam, że mój kochany irlandczyk panikuje.
-Spokojnie..... - westchnęłam zamykając mu twarz ręką, na co on spojrzał się na nią i liznął mnie w wewnętrzną stronę dłoni - to na mnie nie działa, kiedy urodziła mi się siostrzyczka cały czas mi tak robiła, a ja z biegiem czasu nauczyłam się to znosić - uśmiechnęłam się zwycięsko, a jemu nie było do śmiechu - mam tylko kilka pytań - puściłam rękę, a Niall głęboko wciągnął powietrze w płuca.
-Jakie ?- spojrzał na mnie tymi swoimi oczkami.
- Po pierwsze i najważniejsze, jak mam się zachowywać ? - podtrzymałam się za swoje boki.
-Yyyyy... naturalnie? - palnął głupa.
-Nie Niall... nie to miałam na myśli - zirytowałam się.
-A co miałaś na myśli ?- dziwnie się na mnie spojrzał.
-No wiesz ... sama nie wiem - zaśmiałam się na swoje słowa - chodzi mi po prostu o to, gdzie się poznaliśmy, ile ze sobą już jesteśmy i takie tam.
-Eee... no to poznaliśmy się na zabawie sylwestrowej, którą organizował Hazz. Tamtego wieczoru dużo rozmawialiśmy i tak jakoś wyszło, że zaczęliśmy się spotykać i po kilku miesiącach zostaliśmy parą. No i jesteśmy ze sobą już rok i 3 miesiące - Niall przez cały czas patrzył się w jedno miejsce.
- Widzę, że to przemyślałeś - czule się do niego uśmiechnęłam i wstałam ze swojego dotychczasowego miejsca - no to zgadzam się.
Niall uścisnął moją wyciągniętą dłoń i odwzajemnił uśmiech.

                                 *~*

-Cześć, Niall jak ja cię długo nie widziałam.  Jak tam u ciebie ? - wysoka blondynka nawet nie zwróciła na mnie uwagi... co za babsztyl.
-Dobrze, Victoria. Poznaj oto moją dziewczynę, [T.I.].
-Miło mi cię poznać - uśmiechnęła się do mnie sztucznie. Wiedziałam, że to będzie długa noc ...




__________________________________________
HELOOOOŁ I OTO NOWY IMAGIN HEHEHEHE SORRY, ŹE TAK DŁUGO MNJE NIE BYŁO ALE BYŁAM NA OBOZIE I TAM NIE MIAŁAM DOSTĘPU ZA BARDZO DO NETA ... I WGL CHODZIŁAM DUŻO PO GÓRACH -,-


Wracając do imagina ... jeżeli wam się podobał i chcecie następnej części to komentujcie dodawajcie się do obserwatorów i mówcie o nas znajomym :*
Kocham i pozdrawiam Wasza Aga ♡