wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 19 & 20

- Niall, to chyba nie jest potrzebne - wzięłam jego ręcę w swoje małe dłonie i potarłam jego ciepłą skórę. Chłopak popatrzył w moje uczy, a ja błagałam, by były chociaż w pewnym stopniu przekonujące.
- No dobra. Chodżmy razem po coś do picia - położył rękę na mojej talii i wyznaczył mi kierunek, gdzie mam iść. 
Oh, Niall. Jestes taki władczy.
Mój sarkazm był coraz bardziej zabawny w mojej głowie, a ja nie mogłam się powtrzymać od komentowania każdego jego zachowania.
Przeszliśmy koło Van i Kate, a ja wskazałam im wzrokiem, by poczekały na mnie na korytarzu. Odwróciłam się do Nialla i posłałam mu uśmiech, co od razu odwzajemnił. Czasem wydawało mi się, że on nie udaje... ale to tylko chwila słabości. Podeszliśmy do bufetu i wyjęliśmy dwa kubeczki plastikowe z nowego opakowania.
- Przytrzymasz mi na chwilę? - podałam mu kubek i udając, że kaszlę zasłoniłam usta ręką. - Pójdę na chwilę do toalety.
Blondyn pokiwał tylko głową i troskliwie potarł mnie po plecach. Odwróciłam się do niego plecami i głęboko westchnęłam. Szybko pomaszerowałam do drzwi prowadzących na korytarz szkolny, który był połączony z głównym holem. 
- Już jestem - krzyknęłam w momencie, kiedy otworzyłam drzwi.  Rozejrzałam się w poszukiwaniu dziewczyn. Obie siedziały na ławce koło toalety. Podeszłam do nich i szybko zdjęłam maskę, podając ją mojej sobowtórce.
- Niall stoi przy barze. Gdy do niego podejdziesz, powiedz, że z gardłem trochę gorzej i odbierz od niego napój, ponieważ kazałam mu je trzymać - wytłumaczyłam dziewczynie zarys sytuacji, o której powinna wiedzieć, po czym życzyłam jej udanej akcji. 
W trójkę podeszłyśmy do drzwi, jednak tylko Kate wyszła. My upewniałyśmy się, wszystko pójdzie zgodnie z planem. Dziewczyna podeszła do Nialla i zaczęła wymachiwać rękoma. W pewnym momencie pokazała na swoje gardło, a twarz blondyna wydawała się zatroskana. Podał jej mój kubek, a my już wiedziałyśmy, że wszystko idzie w dobrym kierunku.
- Gdzie masz Harry'ego? - Van spytała mnie, a ja zaczęłam szukać jego głowy w tłumie, co było bardzo trudne, ponieważ prawie połowa facetów na balu miała cały czarny ubiór. Zwężyłam oczy i dopiero po chwili zauważyłam jego czuprynę odstającą w tłumie. Uśmiechnęłam się na ten widok, jednak gdy zobaczyłam go z pomponiarą moja mina zrzędła. 
- Nie denerwuj się, pamiętaj, że to wszysko dla zemsty na Niallu - spojrzałam jeszcze raz w jego stronę. - Kto inny przekonałby przewodniczącego szkoły, żeby podrobił głosy na króla balu?
Obie się zaśmiałyśmy. To było chyba jedyne zajęcie, które ta lala potrafiła robić - zwodzenie facetów.
- Dobra, jeżeli chcemy zdażyć na koronację to musimy już iść do góry - pociągnęła mnie za łokieć w stronę schodów prowadzących do pomieszczenia dla ludzi pracujących przy szkolnych przedstawieniach. 
Wszystkie rzeczy były już przygotowane. Podekscytowane czekałyśmy na moment, w którym przedstawicielka klas tutaj zebranych -Ella- wejdzie na scenę i przedstawi króla i królową balu. Po kilku minutach wyczekiwania, w końcu nadszedł czas, gdy Ella weszła na scenę. Wszyscy ucichli łącznie z nami, ponieważ otworzyłyśmy już okno. Podsunęłam pod swoje nogi dwa wiadra, a Van kolejne zgarnęła dla siebie.
- Oby to doleciało - wyszeptałam do niej, a ona jedynie machnęła na to ręką.
-Królem balu zostaje Niall Horan - po sali rozchodzi się fala braw oraz gwizdów. Niall staje na miejscu wyznaczonym specjalnie dla niego. 
Jesteśmy w niebie.
- Królową balu zostaje Mary Evans - obie dziwimy się na słowa Elli. Przecież nasza lala miała wygrać. Patrzymy po sobie i za chwile uświadamiamy sobie jej poczynanie. Pewnie nie chciała zostać oblana.
- Od kiedy ona używa mózgu?  - Van szepnęła do mnie, a ja pokręciłam głową w niewiedzy. - Dobra, to już - powiedziała nieco głośniej, a ja otworzyłam puszkę w momencie, kiedy Niall podchodził do mikrofonu.
- Hasta la vista, baby - odkręciłam kurek i w stronę Nialla poleciała różowa farba. Następnie Van wylała na niego klej. Na scenie zrobiło się wielke zamieszanie, Chłopak spojrzał w naszą stronę i nie mógł uwierzyć własnym oczom. Przetarł oczy i spojrzał gdzieś w głąb sali. Zapewne szukał Kate. W czasie, gdy był zajęty szukaniem mojego sobotwóra w tłumie, odkręciłam największe pudełko i cała zawartość zleciała na dół w postaci błyszczących kryształków. Gdy brokat osiadł już na naszym kochanym królu, cała sala wpadła w śmiech. 
- Oh, Niall. Wyglądasz tak męsko - westchnęła rozbawiona Van, wachlując swoją twarz, a ja popadłam w głupawkę. To był zdecydowanie najlepszy dzień w moim życiu.



Tak bardzo, jak kochałam wczorajszy dzień, tak bardzo nienawidziłam dzisiejszego. Wczoraj po naszym popisie wicedyrektorka naszego liceum postanowiła, że należy nam się kara za zniszczenie mienia szkoły. Wszyscy, którzy byli w to zamieszani musieli stawić się dzisiaj w szkole o godzinie 6.30 pod gabinetem dyrektorki. Wszystko byłoby idealnie, gdyby nie Niall, który stał oparty o jedną ze ścian korytarza prowadzącego do miejsca, w którym miałam spotkać się z przyjaciółmi.
A ten czego tutaj szuka? O tej godzinie powinien być jeszcze w łóżku.
Myślałam, że przejdę koło niego niezauważalnie, wiec wyobraźcie sobie, jak się czułam, gdy zaczął nawoływać moje imię.
- Hope, zaczekaj! - zaczęłam biec, tak szybko jak tylko potrafiłam, jednak moja kondycja nie mogła się równać z jego. W kilka chwil dogonił mnie i złapał za ramiona.
Uciekać przed nim, to jak uciekać przed życiem.
- Nie będę odpowiadała na żadne pytania bez mojego adwokata.
- Ale ty jesteś zabawna - powiedział z sarkazmem, jednak nie podchwyciłam jego tonu.
- Dziękuję. Uznam to za komplement - zmroził mnie wzrokiem za moje słowa i odsunął się na bezpieczną odległość. Przeczesał palcami swoje włosy i gdy później spojrzał na swoją dłoń, ujrzał brokat pokrywający jego całą skórę palców.
Upsssss.
Wyminęłam go szybko i złapałam rękoma za rączki plecaka, by jego ciężar nie manipulował moim ciałem. Przebiegłam korytarz do końca długości, by wyglądało, że jestem wysportowana, jednak gdy przekroczyłam wyznaczoną sobie granicę, zdjęłam plecak i pochyliłam się do przodu, łapiąc się za kolana.
Kto był taki mądry, by wymyślić bieganie?
Wzięłam kilka głębszych oddechów i zaczęłam iść powoli w stronę gabinetu. W szkole nie było zbytnio jasno, dlatego nie zdziwiłam się, gdy nosem zaryłam o automat z napojami.
Ostatnio to tutaj nie stało.
*~*
Gdy po wielu zaskakujących przygodach i różnych niebezpieczeństwach czekających na mnie na każdym kroku, doszłam korytarzem do drzwi od sekretariatu szkoły. Zapukałam cicho, otwierając drzwi i weszłam do pomieszczenia.
- Gdybym wiedziała, że tyle ci to zajmie, dołączyłabym ci GPS'a w zestawie.
Spojrzam po wszystkich, jednak wzrok zatrzymałam dłużej na Van, która zaczęła rozmowę. Cała nasza czwórka już była, więc dyrektorka wezwała nas do siebie. Na początku weszła Kate, a my od razu za nią. Dziwne było to, że naszej niedoszłej królowej balu nie było razem z nami. Rozejrzałam się po pokoju. Wszystko było utrzymane w barwach złota i brązu. Wielka kanapa znajdowała się pod oknem, a dłuższy fotel obok niej. Po głowie chodziło mi tylko jedno pytanie.
Skąd ona wzięła tyle kasy na to wszystko?
- Usiądźcie.
Pokazała ręką na dwa krzesła przed nami.
Serio myślisz, że w czwórkę zmieścimy się na dwóch fotelach? Jak ty zdałaś maturę, kobieto?
Gdy nie uzyskała od nas żadnej inicjatywy, by zając oba miejsca, zaczęła wygłaszać swoją mowę.
- Jak już wiecie, macie porządne kłopoty. Uszkodziliście szkolny sprzęt oraz podłogę na sali gimnastycznej. Musicie odpracować wszystkie szkody, które wyrządziliście.
- W jaki sposób? - Harry wtrącił się do jej monologu.
- Poprzez prace społeczne - cała nasza czwórka westchnęła ciężko. Harry oraz Kate spojrzeli na nas wściekle, a my z Van lekko przestraszone ich min, zaczęłyśmy rozglądać się po sali.
- Ładna lampka - wypaliłam na poczekaniu, żeby jakoś zająć naszą wściekłą dwójkę czymś innym, niż wypalanie dziury w naszych twarzach.
Zapowiada się długi dzień.

piątek, 2 stycznia 2015

Rozdział 17 & 18

Kolejny raz przejrzałam się w lustrze. Wzięłam telefon do ręki i zrobiłam zdjęcie.
Hope:
*wysyła zdjęcie*
"Podoba Ci się? "
Harry:
"Jest idealna xo Nie mogę się doczekaćaż zobaczę Cię na żywo"
Odłożyłam komórkę na szafkę i obróciłam się dokoła osi. Uśmiechnęłam się, gdy mama pojawiła się w drzwiach pokoju.
- Pięknie wyglądasz - stanęła za mną i złapała za moje ramiona. - Twój chłopak ma szczęście, że ma taką śliczną dziewczynę.
Obie się zaśmiałyśmy, a ja nie wiedząc czemu, pomyślałam o Harry'm.
Mama wprowadziła kilka poprawek przy moich włosach. Po domu rozbrzmiał dźwięk domofonu. Złapałam za dół mojej sukienki i po drodze zgarnęłam kopertówkę z szafki.
- Nie zapomnij o tym - odwróciłam się w stronę mojej rodzicielki. W ręku trzymała złotą maskę. Zaśmiałam się i szybko się po to cofnęłam.
- Miłej zabawy - pokiwałam głową i szybko zbiegłam po schodach. Po raz ostatni przejrzałam się w lustrze i stwierdziłam, że jestem gotowa do wyjścia. Otworzyłam drzwi. W progu stał Niall w czarnym garniturze. Miał głowę schyloną w dół. Gdy ją podniósł, otworzył oczy ze zdziwienia.
- Pięknie wyglądasz - zaświeciły mu się oczy, a ja z jakiegoś powodu, zarumieniłam się.
Przestań. Nie możesz tak mówić.
- Dziękuję.
Podeszłam do wieszaka i zdjęłam swój sweter. Wróciłam do blondyna. Wyjęłam klucze z kopertówki i zamknęłam sobą drzwi.
Naprawdę wyglądasz pięknie - powtórzył się, a ja zaśmiałam się na jego słowa.
Tylko mi tyle nie słódź.
Mówił to, jakby był zahipnotyzowany. Podszedł bliżej mnie i złapał za moją rękę. Otworzył przede mną drzwi od strony pasażera i pomógł mi wsiąść.
Prawdziwy gentelman. Jakież to urocze.
Po piętnasto-minutowej przejażdżce dotarliśmy na parking szkolny. Otworzyłam drzwi i wsiadłam z samochodu, ówcześniej łapiąc za dół sukienki. Niall obszedł pojazd i złapał za moją rękę. Przeszliśmy przez chodnik i dotarliśmy do drzwi sali gimnastycznej. Niall puścił mnie w drzwach. Oboje skierowaliśmy się w stronę Van, która stała z megafonem i plikiem porysowanych kartek.
- Pospieszcie się, została tylko godzina! - wykrzyczała ze wzmacniaczem głosu, aż moje uszy wołały o przerwę. Dopiero po chwili spojrzała na nas i porozumiewawczo uśmiechnęła się w moją stronę. 
- Gdzie twoja sukienka ? - zapytałam jak gdyby nigdy nic, a ona pewnie w duchu dziękowała mi za rozpoczęcie rozmowy.
- Zostawiłam ją w szatni. Nie miałam czasu by się przebrać.
- Mam pomysł. Ja z Niallem dopilnujemy, by wszystko zostało wykonane, a ty idź się przebierz - wzięłam od niej wszystkie rzeczy, które trzymała w rękach i pogoniłam ją ruchem głowy. Podziękowała mi bezgłośnie i skierowała się ku wyjściu z sali.
Po 5 minutach już pomagaliśmy w stawianiu jedzenia na stole. 
- Muszę iść do toalety - blondyn zakomunikował mi i postawił ostatnią misę z babeczkami na stole.
Kłamca.
Na sali zbierało się coraz więcej par. Wszyscy mieli założone maski, ponieważ takie były wymogi przyścia na bal. Rozejrzałam się w poszukiwaniu Nialla, jednak wyglądało na to, że jeszcze nie przyszedł. Westchnęłam zrezygnowana i założyłam maskę na twarz. 
- Długo Cię szukałem.



Odwróciłam się w stronę głosu i ujrzałam chłopaka ubranego na czarno. Jego twarz okalała czarna maska. Uśmiechnęłam się do niego, a on podszedł do mnie. Omiotał mnie jego zapach perfum.
Harry.
- Do twarzy ci w tym - pociągnęłam za maskę, przez co oberwał mocno w twarz.
- Myślałem, że raczej powiesz coś w stylu: "Ja Ciebie też, Harry"
- Ja Ciebie nie, Harry. Lepiej ? - zaczęłam się śmiać, a on walnął mnie w ramię. 
- Ślicznie wyglądasz.
- Słyszałam to już dzisiaj z milion razy - teatralnie przewróciłam oczami i machnęłam ręką. W czasie naszej rozmowy ludzie zaczęli przybywać na halę w strasznie szybkim tępie. Zauważyliśmy to dopiero, kiedy po raz kolejny zaczęłam się rozglądać za Niallem. - Wytłumaczyłbyś mi jeszcze raz, czemu akurat ty mu w tym pomagałeś? 
- Obiecał mi, że cię nie skrzywdzi.
- Och... Harry jesteś taki słodki, a jednocześnie tak naiwny - pstryknęłam go w nos, przez co jego maska się przemieściła. Odwróciłam się w kierunku sceny. Za trzy minuty miało odbyć się oficjalne rozpoczęcie, a ja coraz bardziej się stresowałam. 
- Pójdę już - szepnął do mnie, a ja zdziwiona odwróciłam się w jego stronę.
- Już jestem - przekręciłam głowę w drugi kierunek i zauważyłam Nialla. Nie miał jeszcze założonej maski, co dawało idealny wzgląd na jego czerwony policzek. 
Najwyraźniej Van nie wytrzymała.
Zaśmiałam się w duchu i jednocześnie blondynka zyskała uznanie w moich oczach. Nie dała mu się oczarować. 
- Jezu, Niall! Co ci się stało? Ktoś Cię napadł w tej toalecie? - dotknęłam jego policzka. Był jeszcze trochę ciepły, co oznaczało, że dziewczyna musiała go walnąć stosunkowo niedawno. 
- Potknąłem się i tak jakoś wyszło.
- I upadłeś akurat na policzek? - ta cała rozmowa  dawała mi coraz więcej zabawy. Szkoda, że skończy się za niedługo.
Spojrzał na mnie zmieszany, jednak w chwili, gdy próbował mi odpowiedzieć, dyrektor naszej szkoły wszedł na scenę i rozpoczął swoją mowę.
- ... wiem, że część z Was zastanawia się pewnie, dlaczego bal organizowany w lato, jest nazwany balem jesiennym... Odpowiedź brzmi: bo tak chcemy - po hali rozległa się fala śmiechu oraz cichych pogwizdywań. Każdy kochał naszego dyrektora. Był po prostu najlepszy w swoim fachu.
Po przemówieniu dyrektora wszyscy skierowali się na środek sali i zaczęli tańczyć.  Niall zaoferował mi swoje ramię i juz po chwili ruszyliśmy ciałami w rytm muzyki.
- Pójdę się czegoś napić - powiedziałam blondynowi do ucha i skierowałam się w stronę bufetu.
W drodze do stolika zaczepiła mnie Van i powiedziała, że Kate jest juz gotowa.
Kate była zwykła dziewczyną, która chodziła wraz z nami do liceum. Co ważniejsze była bardzo podobna do mnie.
Poklepałam przyjaciółkę po ramieniu i gdy już dochodziłyśmy razem do stolika, czyjaś ręka złapała moją i szybko okręciła w swoją stronę.
- Nie możesz wytrzymać beze mnie nawet kilku minut? - zaśmiałam się, a chłopak wpił się w moje usta.
Wow!
- To było silniejsze ode mnie - chłopak złapał mnie w talii i znowu pocałował. Przesuwał ręce wzdłuż moich pleców, do czasu kiedy jego ręce nie dotknęły moich policzków - Pozwól mi widzieć twoje oczy.
- Nie sądzę, żeby to był dobry pomysł, ...

Rozdział 15 & 16

Po sytuacji zaistniałej na basenie nie rozmawiałam z przyjaciółką. Trener po lekcji wziął mnie na stronę, ponieważ próbował skłonić mnie do wzięcia udziału w zawodach pływackich. Po długich namowach, odpowiedziałam, że spróbuję zawalczyć w tej kompetycji. Cofnęłam się do przebieralni i szybko przebrałam w ciuchy. Przed wyjściem zajrzałam pod ławę, czy nic mi nie spadło i gdy byłam pewna, że wszystko zabrałam, wyszłam z szatni.
Na korytarzu nie było nikogo prócz Harry'ego.
Świetnie! Wohooo...
- Gdzie są wszyscy?
- Poszli na lekcje - odparł, a ja otworzyłam buzię, by zakomunikować mu, że nie wszyscy są takimi szczęściarzami. - Tak, wiem. Ja też skończyłem.
*~*
- Co stało się z waszą paczką? - kopnęłam kamyk, który poleciał na druga stronę chodnika. Spacer do domu wydawał się dobrym pomysłem, jednak spacer z Harrym... Czułam się trochę niezręcznie.
- Wiesz... niektórzy nie rozumieją pojęcia przyjaźni - gorzko się zaśmiał i podrapał po brodzie. Wiedziałam, że ten temat jest dla niego ciężki. Zawsze tak robił, gdy się denerwował.
- To smutne. A ty, Niall i Louis? - chciałam go jakoś podnieść na duchu, ale on oczywiście utrudniał mi moje zadanie.
- Przyjaźnimy się od zawsze, to nie znika tak od razu- spróbowałam zmienić nieco kierunek moich rozmyślań.
- Co tam u twoich panienek ? - zacięłam się przy końcówce. To trudny temat do rozmów, a co dopiero do wypowiedzenia tego na głos.
- A co? Jesteś zazdrosna? - zaśmiał się i trącił mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się do niego i przytaknęłam, wywracając oczami. - Nie jestem z nikim w związku. Czekam...
Nastała chwila ciszy, która wcale nam nie przeszkadzała. Szliśmy koło siebie i to nam wystarczało.
- Czasem mi się wydaję, że Niall jest ze mną tylko dla zasady - wydusiłam z siebie, a on spojrzał na mnie tak, jakby wiedział coś, czego nie powinien. - Ty coś wiesz.
- To nie tak.
- To wytłumacz mi proszę, gdzie jest mój błąd - zamachnęłam się ręką i o mało, co nie trafiłam w skrzynkę pocztową. Westchnął i odwrócił mnie naprzeciwko swojego ciała, trzymając swoje ręce na moich ramionach.
- Nie rozumiesz, że to jest trochę skomplikowane!
- Wytłumacz mi proszę, bo najwyraźniej coś przegapiłam. Wszyscy jesteście s...
- Niall Cię nie kocha! - wkurzony wykrzyczał mi w twarz, a mi zabrakło tchu w piersi.
- Nie, nie, nie... - kolejna fala zaprzeczenia wypłynęła z moich ust.
- Próbuje poderwać Van. Miałem mu w tym pomóc, a jak wiesz, przyjaciół nie zostawia się samych w potrzebie.
- Jesteście chorzy. Czy moje uczucia są dla was nieważne? - wyrwałam się z jego mocnego uścisku i zaczęłam iść z powrotem w stronę, z której przyszliśmy. Zatrzymałam się i odwróciłam. Podniosłam rękę i wróciłam się do chłopaka. - Wytłumacz mi to, okej? Chcę wiedzieć wszystko. 


Weszłam do budynku szkoły i od razu skierowałam się  stronę farbowanego blondyna, który stał w gronie kilku osób. 
- Hej, kochanie. 
Zaraz się porzygam.
Uśmiechnęłam się sztucznie i w mojej wyobraźni już szykowałam dla niego gilotynę.
- Co tam?
- Nic ciekawego.
Oprócz tegożetwojamiłość do mnie jest udawana, a Tywykorzystujesz mnie do poderwania mojej przyjaciółki? Wiesz co, Niall? Jest zajebiście!
- Jutro jest bal - westchnęłam i podeszłam do niego bliżej.
- Tak, wiem.
- I nie zamierzasz mi czegoś powiedzieć? - dotknęłam jego klatki piersiowej, a moje usta zgięły się w podkówkę. Spojrzałam w jego oczy. Wiedziałam, że pewnie teraz myśli, jak ślepo jestem w niego wpatrzona.
Po moim trupie.
Uśmiechnął się zadziornie i spojrzał na swoich kolegów.
Czy mi się wydaję, czy to właśnie oni odsunęli sięod Harry'ego?
- Myślałem, że jeżeli jesteśmy parą to z góry jest założone, że wybieramy się razem na bal?
- Ach... Nie pomyślałam, o tym. Przepraszam, że ci przerwałam rozmowę,  już sobie pójdę - odsunęłam się od niego i skarciłam się w myślach za tak złe aktorstwo.
*~*
- ...Nie domyśla się niczego - zaśmiałam się do Harry'ego, a on zawtórował mi. Siedzieliśmy razem na jednej z ławek na korytarzu. Nikt tędy nie przechodził, ponieważ wszyscy znajdowali się na stołówce.
- Twój plan jest o wiele lepszy.
- Po tym wszystkim nadal zamierzasz się z nim przyjaźnić? - zapytałam i spojrzałam w jego oczy. Brunet spojrzał w moją stronę i zamyślił się na chwilę.
- No wiesz... przez niego moje szansę na związek z moją ukochaną spadły niemal do zera - zaczął wyliczać. - Wykorzystał ją świadomie do wzbudzenie zazdrości w jej przyjaciółce.
- Wykorzystał sytuację, kiedy akurat była świeżą singielką - dodałam i równocześnie zaśmialiśmy się z naszej konwersacji.
- Ja bym Cię nigdy nie wykorzystał - złapał za moją rękę i potarł jej zewnętrzną stronę.
- Z kim zamierzasz przyjść na tańce? - odwróciłam się do niego, a on przygryzł wargę. - Tylko nie mów, że ją zabierasz.
Do mojej listy gnębienia dopisałam jeszcze jedną osobę.
- To nie tak, że chciałem. Chodziła za mną, aż się wkurzyłem i powiedziałem, że razem przyjedziemy, ale pod warunkiem, że będzie udawała, że nie istnieję - zaśmiałam się na jego słowa i od razu poprawił mi się humor. W każdym bądź razie musiałam porozmawiać jeszcze z Van na temat Nialla oraz mojego planu, jednak nadal wizja porozmawiania z nią wydawała mi się strasznie odległa.
- Dziękuję - pocałowałam go w policzek i wstałam, kierując się w stronę sali gimnastycznej.
Przygotujmy się na wielkie show!
Heeej jeżeli dotrwaliście do tego momentu, to zostawcie po sobie komentarz