piątek, 28 listopada 2014

Rozdział 3

Unikając wzroku wszystkich ludzi zebranych na korytarzu ruszyłam przed siebie. Czułam się oszukana w pewnym stopniu. Myślałam, że jego zachowanie zmieni się. Myślałam, że zamierza powiedzieć swoim przyjaciołom o mnie. Jednak widać, że się na to nie zapowiada w najbliższym czasie.

- Nie przejmuj się nim. W tym wieku męskie hormony szaleją jak ja na drodzę - Van poklepała mnie po plecach, a ja zaśmiałam się z jej wypowiedzi. To prawda, blondynka lubiła poszaleć.

- Odrobiłaś zadanie?

Usiadłyśmy na ławce przed klasą i zaczęłyśmy rozmowę. Gdy w uszach zabrzmiał nam dzwonek weszłyśmy razem do klasy.

"Wybacz mi xoxo"

"Nie rozmawiam z tobą"

Usiadłam na swoim miejscu i rozpakowałam się.

"Przepraszam, powinienem coś powiedzieć, ale sama wiesz, że gdybym coś powiedział..."

"...nie wyszłabym na debilkę."

"Nie o to mi chodziło. Sama dobrze wiesz, o co się rozlega. Obiecaliśmy sobie, że nikt się o nas nie dowię."

"Wiem, co sobie mówiliśmy, ale myślę, że my..."

Nagle w klasie zrobiło się strasznie cicho. Podniosłam wzrok z nad komórki i spotkałam się z gniewnym spojrzeniem pani profesor.

- Mam nadzieję, że ci nie przeszadzam Hope. Mogłabyś wrócić do nas duchem? - pomimo jej srogiego tonu, uśmiechnęła się do mnie. Przeprosiłam ją, a ona wróciła do prowadzenia lekcji. Spojrzałam na ekran komórki i zauważyłam, że mam dwie wiadomości.

Jeżeli on potrafi mnie ignorować, to ja także.

Skupiłam się na lekcji i zaczęłam notować potrzebne zagadnienia.


Wychodząc na korytarz odblokowałam telefon i sprawdziłam wiadomości.

"Co masz na myśli?"

"Hope, przez ciebie szaleję. Odpisz, proszę."

Przewróciłam oczami na jego wiadomości i skręciłam korytarzem w stronę szatni damskiej, ponieważ następną lekcją był wf.


wtorek, 25 listopada 2014

Rozdział 2



Dzisiejszy dzień zapowiadał się bardzo obiecująco. Od samego ranka miałam bardzo dobry humor. Rodzice zaproponowali mi, abyśmy za dwa dni wybrali się do Aquaparku, który znajdował się 100 mil od adresu mojego zamieszkania, czyli Dallas. Ucieszyłam się z ich propozycji, ponieważ pozwolili zabrać mi Harry'ego. To będzie nasz pierwszy raz, kiedy spotkamy się gdzieś razem publicznie. Mam nadzieję, że podzieli mój entuzjazm i wybierze się razem ze mną.

Po przejściu wejścia do szkoły od razu wypatrzyłam Van. Opierała się o jedną z kolumn przy wejściu do budynku. Uśmiechnęłam się do niej i przytuliłam.

- Co ty dzisiaj taka szczęśliwa?

- Myślę, że dzisiejszy dzień będzie wspaniały - pociągnęłam ją za łokieć w stronę wejścia. Podeszłyśmy do swoich szafek i szybko wpisałyśmy swoje kody.

- Z kim wybierasz się na bal jesienny? - blondynka zaczęła rozmowę, zwracając całą swoją uwagę na moją osobę. Zaczerwieniłam się na jej słowa, ponieważ ona jeszcze nie wie.

- Nie wiem, jeszcze się nie zastanawiałam nad tym - skłamałam i szybko poprawiłam włosy, które wpadały mi do oczu. - A ty? Masz już kogoś na oku?

- Zastanawiam się, czy nie zaprosić Aarona - zarumieniła się i spuściła swój wzrok. Uśmiechnęłam się triumfalnie, ponieważ był to jeden z najlepszych przyjaciół Harry'ego, więc mogłam go poprosić o małą przysługę w tym kierunku.

-Nie martw się, myślę, że on sam cię zaprosi - zaśmiałam się i chytrze na nią spojrzałam. Odwróciłam się w stronę szafki i włożyłam do niej kilka książek, a wyjęłam notatnik oraz terminarz. Odwróciłam się w stronę dziewczyny z zamiarem powiedzenia jej czegoś, jednak ona skupiała swój wzrok na czym lub kimś za moimi plecami. Podążyłam za nią oczami i od razu zrozumiałam jej zainteresowanie. Harry i jego załoga szli przez korytarz. Wzrok miał odległy, nie zwracał uwagi na wszystkich gapiów, sprawiał uczucię człowieka wyniosłego, jednak ja znałam go całkiem innego. Znałam jego prawdziwą stronę. Uśmiechnęłam się w jego stronę i chciałam coś powiedzieć, ale mi przerwano.

-Z plebsem nie rozmawiamy - Louis warknął w moją stronę, a ja straciłam pewność siebie. Omotana spojrzałam w stronę mojego chłopaka, lecz on jedynie na nas patrzał. Nic nie powiedział. Tak jak zawsze. Mogłam się tego spodziewać. Przecież nie należę do ich świata. Westchnęłam zrezygnowana i rozczarowana poszłam w stronę klasy.

'" Hope, przepraszam. Nie mogłem nic zrobić..."

" Tak mówią tylko ci, którzy się poddali.. "
 _____________________________________________________
Zapraszam wszystkich na to samo opowiadanie tyle, że pisane na wattpadzie :D

sobota, 22 listopada 2014

Prolog + Rozdział 1 (Wattpad)

Dwójka ludzi, którzy są dla siebie bliscy, a jednak dalecy. Skrywają się w obliczu szkoły, która nie uznaje znajomości dwóch grup społecznych. Harry - jeden z najbardziej popularnych osób w szkole ... Hope - jedna z najbardziej przeciętnych osób w szkole Co ich połączyło?





*~*



Szkoła jest dla każdego młodego człowieka codzienną rutyną przez pięć dni w tygodniu. Dla mnie jest to czas, w którym zamieniam się w inną osobę. Szkoła jest dla mnie grą, którą muszę przejść, by później zmierzyć się z nowymi wyzwaniami.
- Myślisz, że profesor pozwoli mi wyjść na chwilę z klasy? - wyszeptałam do mojej przyjaciółki,Van.
- A co ja jestem? Przepowiednia? - uśmiechnęła się ironicznie, a ja odwróciłam wzrok w stronę telefonu.
"Tęsknię za tobą. :( Spotkajmy się po tej lekcji w naszym miejscu."
Czekałam do końca lekcji podekscytowana, co zrobi mój chłopak.
- Jestem.
Szybko zamknęłam drzwi od wejścia do szkolnego ogrodu i zaczęłam przeszukiwać wzrokiem całą szklarnię. Stał oparty o ceglany murek w poszarpanych dżinsach i białej koszulce. Podbiegłam do niego jak najszybciej mogłam.
- Harry - wyszeptałam, jakby to słowo było zarezerwowane tylko dla mnie.
- Hope.

sobota, 15 listopada 2014

Opowiadanie.

Hejuuuu ... Jezeli jeszcze ktos to wgl czyta ... Tooooo.. Zapraszam was na moje opowiadanie, ktore zaczynam pisac na Wattpadzie ... Jest to bardziej komfortowe, poniewaz moja prace moge zapisywac na telefonie xd
JEZELI KTOS ZAMIERZA CZYTAAC .
 TO ZAPRASZAM:
http://w.tt/1vhQRop

czwartek, 6 listopada 2014

Louis "Kabuuuum" Jeden

   Szkoła gimnazjalna była dla mnie pełna wrażeń.  Poznałam dużo ciekawych ludzi. Poznałam świat.  Poznałam samą siebie. Odkryłam moje granice. To był czas, który mogłabym uznać za dobrze spędzony.  Okres pierwszych buntów, jak i pierwszych miłości.  Mają pierwszą miłością był niejaki Louis Tomlinson. Był on może mało atrakcyjny, lecz okazał się jedynym chłopakiem, z którym mogłam normalnie porozmawiać. Nie udawałam przy nim nikogo. Byłam sobą. W krótkim czasie zostaliśmy parą i nic ani nikt nie zdołał nas rozdzielić. Do czasu.  
   Nastały czasy liceum. Nowa szkoła. Nowi znajomi. Nowi nauczyciele. Wszystko obróciło się o 180 stopni. Wszystko się zmieniło. On sje zmienił. Zranił mnie najmocniej na świecie. Nie byłam na to gotowa, a jednak musiałam stawić temu czoła. Nie byłam już małą, niedojrzałą dziewczynką. Byłam już prawie dorosła.
   Kolejnym etapem mojego nade wszystko nudnego życia były dwa lata spędzone na robieniu tak na prawdę to niczego.  Siedziałam całymi dniami nad książkami lub pracowałam w pobliskiej kawiarence.  Zrobiłam sobie spokój z nauką. Jednak gdy poszłam na studia ... a zresztą .. przekonacie się w swoim czasie...
To był pierwszy dzień na studiach. Moje lokum znajdowało się pół kilometra od miejsca, w którym odbywały się wykłady. w tym miejscu poznałam dwie dziewczyny, Lily i Maggie. Były one bliźniaczkami. Dzieliłyśmy razem nasze mieszkanie wraz z 2 innymi chłopakami. Ogólnie nasze mieszkanie nie wykraczało norm pokoi akademickich, jednak nie było to tez miejsce, w którym czułabym się nieswojo.
Po rozpakowaniu swoich rzeczy wraz z dziewczynami wybrałam się na zwiedzanie okolicy. W pobliżu naszego adresu zamieszkania znajdował się park botaniczny oraz kilka małych butików, aptek oraz kawiarni i restauracji. Byłam podekscytowany każdym nowym budynkiem, który oglądałam podczas wycieczki. Jeden mur przypominał mi nawet mury mojej dawnej szkoły. 
- Potrzebuję się czegoś napić i to już - skomentowała Maggie, gdy okrążałyśmy po raz trzeci wysoki dąb, który był punktem środkowym parku.
- Po drodzę widziałam kawiarnię. Możemy się tam zatrzymać na parę chwil - wszystkie przytaknęłyśmy na sugestię Maggie.
Zbliżając się powoli do kawiarni miałam pewnego rodzaju uczucie deja-vu, jednak nie dałam tego po sobie poznać. Ta sytuacja bardzo kojarzyła mi się z moim niedawnym snem.
Weszłyśmy do środka budynku i skierowałyśmy się w kierunku kas. Gdy sprzedawca się odwrocil w naszą stronę,  poczułam pewnego rodzaju pustkę. Wydawało mi się, że spotkam tu kogoś znajomego. Szybko złożyłyśmy swoje zamówienia i usiadłyśmy na krzesłach barowych. Zaczęłyśmy prowadzić luźną rozmowę, na temat naszych przeżyć co do pierwszego dnia pobytu tutaj. 
- Uwaga! Przystojniak na trzeciej - uradowana spostrzeżeniem Lily odwróciłam głowę w wskazanym kierunku i zamarłam w miejscu.
Do lokalu właśnie wchodził Louis Tomlinson we własnej osobie z dziewczyną, którą trzymał za rękę. W jednym momencie poczułam jak moja klatka piersiowa unosi się w coraz szybszym tempie, a do serca wpływa nieprzyjemny ból, który próbuje opanować. wszystkie wspomnienia wróciły...


*********************************
PRZEPRASZAM ZE CZAISZ IE 2 TYGODNIE A NIE JEDEN .. ALE TAK JAKOS WYSZŁO ....
ŚWIĘTO ZMARŁYCH MNIE WYTRACILO Z ROWNOWAGI TROCHĘ ... BO CAŁY HARMONOGRAM DNIA POSZLA SIĘ CIAC. ..
Wieec mam nadzieje ze wam się podoba ..
jeżeli chcecie czytać dalsze losy tej histori zapraszam do komentowania i wyrażania swojej opinii tuż pod zamieszczona notka xd 
także .. miłej nocy życzę :*
bo mnie czeka namiętna noc z historią i chemia gerę. . będzie ostro xd