czwartek, 17 października 2013

Louis

Imagin dedykowany Paulinie ;) 
Miłego czytania skarbie ;*









      Znowu zrobiło się biało. Całe miasto pokryte było cudowną pierzynką delikatnego, ale zimnego śniegu. Piękna pora dla dzieci. Lepienie bałwanów, bitwa na śnieżki i robienie aniołków. 
     Można powiedzieć ,że zachowywałam się jak takie dziecko. Bynajmniej pragnęłam tego najbardziej na świecie. Ten rok musiał być dla mnie wspaniały. Chciałam się czuć szczęśliwa , a skoro to mi bardzo pomagało, to czemu nie?

   Nikomu nie życzę przeżyć tego , co ja przeżyłam w tamtym roku. Depresja nie jest niczym wspaniałym. Ciągły smutek i brak wsparcia to coś, co spotyka ludzi zagubionych. Takich jak ja. No może nie teraz , ale rok temu .. owszem. Przez jedną głupią miłość straciłam tak wiele. Powinnam nienawidzić zimy, ale tamte zdarzenia tylko mnie wzmocniły. Przejrzałam na oczy i zobaczyłam  ,że ta pora roku nie musi być wcale taka okropna.
     Codziennie po lekcjach szłam z dwoma najlepszymi przyjaciółkami do parku i urządzałyśmy bitwę na śnieżki, po której kończyłyśmy całe mokre. Zwykle wracałyśmy do mnie do domu i uczyłyśmy się, a potem one wracały do domu, a ja miałam czas na wypicie cieplutkiej herbatki.
   
     Tego dnia jednak obie nie przyszły do szkoły i nie miałam z kim urządzać mojej zabawy. Poszłam więc na miasto. Kroczyłam po cudownie oświetlonych uliczkach miasta. Magii dodawało im jeszcze to ,że na dworze było już ciemno. Przeszłam przez kolorowy rynek do mojej ulubionej kawiarni. Usiadłam jak zwykle przy stoliku najbliżej okna i poprosiłam o ciepłą herbatkę i kremówkę. Liz, kelnerka , która zwykle przyjmowała moje zamówienie uśmiechnęła się do mnie ciepło i odeszła zrobić zamówienie. Siedziałam sama z włączonym telefonem, na opowiadaniu, które w tym momencie czytałam. Do kawiarni wchodzili ludzie i wychodzili. Nawet nie zauważyłam , kiedy zaczęło się robić tłoczno. Skończyłam pić już swój trunk i chciałam go więcej, więc wstałam z miejsca i zaczęłam się przeciskać do lady. Po złożeniu zamówienia wróciłam do swojego stolika, ale on już był zajęty. 
- Przepraszam bardzo. -mruknęłam do faceta siedzącego na kanapie. - To mój stolik. Nie widzi pan mojej torebki? 
- Najmocniej przepraszam jaśnie pani. -mruknął widocznie rozbawiony moim zachowaniem.
- Bawi cię coś? -warknęłam już naprawdę wkurzona. 
- Wybacz, po prostu się nie złość.
- W pańskim towarzystwie trudno o to..
- Nie mów do mnie takim oficjalnym tonem. Jestem Louis. 
- A ja wychodzę. - powiedziałam, po czym chwyciłam torebkę. Podeszłam do wieszaka i zabrałam swój płaszczyk. - Miłego dnia życzę. -ponownie warknęłam i oddaliłam się od niego. Wzięłam swoją zamówioną herbatę i wyszłam z pomieszczenia. 


     Wtedy po raz pierwszy spotkałam Louis'a. 

~~

    Minęło kilka dni od czasu tamtego dnia i już dawno zapomniałam o tamtej sytuacji. Tego dnia szłam z przyjaciółkami do galerii. Zbliżały się święta i  trzeba zacząć kupować już jakieś drobne prezenty. 
    Postanowiłyśmy przejść się przez rynek i przy okazji oddać parę rzeczy dla potrzebujących pod wielką choinkę. Odłożyłyśmy starannie zapakowane prezenty i skierowałyśmy się do centrum handlowego, kiedy usłyszałam z tyłu siebie głośny krzyk i śmiech. Odwróciłam się i zobaczyłam znaną sobie osobę. Chłopak biegał po rynku z dużo młodszym od siebie dzieckiem. Louis krzyczał coś w stylu "Kevin wracaj!" albo " Widzisz tam? To są nasi przyjaciele" . Zachowywał się jak dziecko, ale mi to nie przeszkadzało, bo wiedziałam ,że zachowuję się dokładnie tak samo, gdy mam taką ochotę. Jak szaleć , to na całego. Żadnych ograniczeń.

   Przyjaciółki chichotały na jego widok, ale nie odezwały się słowem. Szłyśmy coraz szybciej, aby znaleźć się już w galerii. Ostatni raz się obejrzałam i spotkałam jego spojrzenie. Uśmiechnął się do mnie bez krępacji i znowu zaczął biegać. 

~~

    Była to środa , kiedy Ann zadzwoniła do mnie z płaczem. Szczerze to ledwo co zrozumiałam z jej monologu. Mówiła i płakała. Zaproponowałam jej ,żeby u mnie spała. Obiecała ,że przyjedzie niebawem i żebym kupiła lody. Westchnęłam z niezadowoleniem i wstałam z cieplutkiego łóżka. Nie było to dla mnie zbyt wygodne , ale musiałam się przejść do sklepu po te lody. W końcu moja przyjaciółka cierpiała. Zeszłam na dół i po poinformowaniu mojej mamy, że wychodzę  i ubraniu się w cieplutkie, zimowe rzeczy wyszłam z domu. Do sklepu nie miałam daleko. Mieszkałam na takim osiedlu, gdzie wszystko było blisko i naprawdę dobrej jakości. Weszłam do ciepłego sklepu i od razu skierowałam się do lodówek. Wybrałam kilka pudełek Grycan'ów i skierowałam się do lady. 
- Witaj [T.I] ! - uśmiechnęła się pani Jason. 
- Dzień dobry. 
- Pytał się o ciebie dzisiaj jakiś chłopiec. - powiedziała nieco ściszonym głosem. Nie powiem zdziwiła mnie 
- Czy wie pani, jak się nazywał?
- Niestety. Był tutaj, gdy wracałaś ze szkoły. Zapytał tylko jak się nazywasz. 
- Oh, dziękuję ,że mi pani powiedziała. - uśmiechnęłam się . - Wesołych świąt pani Jason !
- Nawzajem słonce! 

     Kto do jasnej cholerki mógł o mnie pytać ?

~
- Cześć. 
Momentalnie odwróciłam się , a przede mną stanął wysoki chłopak. Momentalnie spojrzałam na jego twarz. Mogłam się tego spodziewać. To ten Louis.
- Jestem zajęta. - powiedziałam, po czym ponownie zaczęłam gapić się na mój telefon. 
- Właśnie widzę. - mruknął wesoło. - Słuchaj, nie wiem czy zauważyłaś ,ale tu panuje tłok. Nie mam gdzie usiąść i ...
- Prześladujesz mnie. - westchnęłam ściągając z drugiego fotela swoją torebkę. - Siadaj. 
- O , czyli jednak masz serce. - szepnął sam do siebie, ale usłyszałam to.
- Wiesz, nie chcę ,żebyś myślała ,że cię prześladuję.
- Ja..
- Po prostu coś mnie ciągnie do ciebie. Może to jest ta świąteczna magia. To jest takie dziwne, bo nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułem. 
- Magii? -zapytałam z uśmiechem. 
- Chciałabyś się ze mną umówić? 
- Jak odmówię , to nadal mnie będziesz prześladować prawda? - zaśmiałam się.
- Raczej tak.
- Więc zgoda, ale nie rób sobie nadziei. 
- Cokolwiek pomoże ci spać w nocy skarbie. 
- Więc?
- Więc co?
- Gdzie pójdziemy?
- Będzie impreza na Westson Street za tydzień. Świąteczna oczywiście. 
- To nie jest przy tym domu dziecka?
- To tam. 
- Więc do zobaczenia w ?
- Piątek. 
- Informacje napiszesz mi sms'em. - powiedziałam, po czym podałam mu swój numer. - Wesołych świąt Louis.
- Nawzajem [T.I]. - moment. Nie przedstawiałam mu się. Czyżby to on był wtedy w sklepie?

~~

- Jak tu pięknie! -zaśmiałam się widząc tak cudownie ozdobioną salę.
- To wszystko zrobiły dzieci. Utalentowane prawda?
 - Bardzo. Louis? Przed świętami widziałam cię na rynku z ..
- To mój przyjaciel z domu dziecka. Wymknął się stąd i chciał zobaczyć miasto. Nie mogłem mu odmówić. - westchnął. Masz bardzo dobre serce. 
- Mogę prosić? - zapytał , gdy odłożyliśmy swoje płaszcze. 
- Oczywiście -uśmiechnęłam się. 
    Po chwili wirowaliśmy w rytm muzyki. Nigdy bym nie pomyślała ,że ten człowiek był taki rozrywkowy. Wędrowaliśmy po całej sali , tańcząc jak szaleni. W końcu przyszedł czas na wolną piosenkę. Szczerze to dziwnie mi było tak z Lou, ale nie było aż tak źle. Nagle chłopak zaczął się uśmiechać bez powodu. 
- Co jest? -zapytałam zdezorientowana. Louis podniósł głowę, a ja poszłam jego śladami. O.mój.Boże. Jemioła. Nie zdążyłam zareagować, gdy chłopak dotknął swoimi ustami moje. Miałam dwa wyjścia. Stać nieruchomo i czekać ,aż skończy, albo dać się ponieść emocjom i zmienić swoje życie. Nie musiałam długo się zastanawiać. Szybko oderwałam się od chłopaka. Spojrzał na mnie zaskoczony i zawiedziony? Popatrzyłam w jego piękne błękitne oczy. Spuścił wzrok i chciał się oddalić, ale złapałam go jedną ręką za nadgarstek, a drugą położyłam na jego karku. Szybko zbliżyłam swoją twarz do jego i ponownie złączyłam nasze usta. Tym razem pewnie i bez krępacji. 
- Wesołych świąt - westchnął i uśmiechnął się. 
- Najlepsza zima w życiu - powiedziałam. Chłopak zaczął się śmiać, po czym złapał mnie za rękę i pobiegliśmy do grupy dzieciaków z sierocińca, z którymi tańczyliśmy do baaardzo późna. 

A podobno zima to taka okropna pora roku... Spójrzcie na to z innej perspektywy. I nie bójcie się uwolnić w sobie dziecinność. Bo w takim przypadku to najlepszy lek na smutek ;*



Xoxo, Kath. 

7 komentarzy:

  1. Bardzo dziękuję kochana piękny imagin :* i taki naprawdę trochę o mnie :P Cudownie magiczny :) Paulina Xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie ma za co ;* ciesze sie , ze ci sie podoba <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Magic gdzie nie spojrzr magiaaa xD kocham kocham kocham slodziachne i kochane .. teraz tylko czekam na kompa i dodaje swojego :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Owww piękne *__*
    No tak... Jeszcze dwa miesiące i świętaa <3
    Imagin genialny
    Pozdrawiam Bella♥

    zapraszam na:
    http://imaginy-one-direction-polska.blogspot.com/
    http://onedirection-bella-liamkowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń