środa, 2 października 2013

Zayn :*

Powiem szczerze, że natchnęło mnie ... po tym jak byłam dzisiaj w szpitalu ... zdjęli mi szynę, więc znowu mogę pisać :( akurat z tego nie jestem do końca zadowolona, ale cóż .. wkurzało mnie już to, że nie mogę robić większości rzeczy. Taki pisany na szybko, więc się na mnie nie gniewajcie pliis :*













  Białe ściany, biała podłoga, białe okna były jedynymi rzeczami, które widziałem od kilku dni. Byłem na skraju wyczerpania.  Leżąc podłączonym do kroplówki zdajesz sobie sprawę z wielu rzeczy. Szkoda, że nie pomyślałem o tym wcześniej, zamiast pakować się w odwodnienie organizmu. Gdy dowiedziałem się,  że Margaret jest ze mną tylko dla pieniędzy i sławy stoczyłem się fizycznie, jak i psychicznie. Byłem pozbawiony jakichkolwiek chęci do życia.
A jednak coś,  a raczej ktoś wyciągnął mnie z tego błędnego koła i na nowo poczułem chęć życia,  chęć do bycia lepszym.  Anne była pielęgniarką, która się mną zajmowała podczas mojego pobytu w szpitalu. Była urocza i bardzo miła.  Lubiła ze mną rozmawiać na różne tematy. Często zostawała u mnie w pokoju pod pretekstem pilnowania mnie bym pił i jadł. Była opiekuńcza w stosunku do mnie. Ideał dziewczyny.  Mój ideał.




-Hej, Zayn. Co tam u ciebie? - pewnego ranka zawitała do mnie Margaret. Była ubrana w brązowy płaszcz sięgający jej do kolan. Spiorunowałem ją wzrokiem i nic nie odpowiedziałem.  Cały strach, smutek i gorycz wróciły do mnie ze zdwojoną siłą.  Byłem bezradny. Chciało mi się płakać,  ale zostałem przy niewzruszonej minie, by nic po sobie nie poznać.
-Przepraszam za to, że żyłeś w błędzie,  ale byłeś taki szczęśliwy.  Nie chciałam cię zranić. Ale.. ale to przyszło tak niespodziewanie.  Musiałam ci powiedzieć,  bo bolało mnie, że Cię okłamywałam przez cały czas- dziewczyna zaczęła płakać,  a ja nie wiedziałem co mam zrobić.  Podniosłem rękę by jej dotknąć,  jednak gdy dzieliły mnie centymetry od jej skóry zauważyłem jak Anne stoi w drzwiach i patrzy na zaistniałą sytuację. Nie mogłem tego zrobić.  W jakiś dziwny sposób wydawało mi się,  że w ten sposób zranię Anne. A tego bym przecież nie chciał, bo tylko ona mi tutaj została... no i może chłopacy.
-Mi też jest przykro, że to zrobiłaś,  ale czasu nie cofniesz, a mojego złamanego serca nie naprawisz - przez cały czas wpatrywałem się w dziewczynę stojącą w drzwiach. Ona odwzajemniała moje spojrzenie, a przeze mnie przeszedł przyjemny dreszcz. Kąciki moich ust lekko się uniosły, kiedy dziewczyna weszła do pokoju. Podeszła do biurka stojącego przy oknie i wzięła z niej jakąś stertę kartek.
- Wydaję mi się, że nie ma tu pańskiego nazwiska panno Margaret, więc jeżeli nie chce być pani wyprowadzona przez ochronę, proszę jak najszybciej opuścić ten pokój - Anne przejrzała listę i spojrzała na Marg. Ta jedynie pokiwała zdezorientowana głową i szybko opuściła pomieszczenie.
- Dziękuję - wyszeptałem bardziej do siebie niż do niej.
- Nie ma za co. To mój obowiązek - uśmiechnęła się do mnie szeroko i usiadła na swoim stałym miejscu - jak tam się dzisiaj czujesz ?
- Jest coraz lepiej - odwzajemniłem uśmiech i lekko poprawiłem się na swoim miejscu.
- Jesteś moim ulubionym pacjentem i trudno będzie się z tobą rozstać - spojrzałem się na nią,  jednak ona patrzyła się w jakiś punkt przed sobą.
- Mnie też będzie trudno się z tobą rozstać - szczerze przyznałem.


Dni mijały nieubłaganie szybko, a stan mojego zdrowia coraz bardziej się poprawia. Dzisiaj miałem wyjść ze szpitala. To był chyba najgorszy dzień w moim życiu.  Anne stała się dla mnie najbliższą osobą. Mógłbym powiedzieć,  że jest moją przyjaciółką.  Jednak czułem do niej więcej niż przyjaźń.  Była cudowna. Miała taki piękny uśmiech i charakter. Była idealna w każdym calu.


- To chyba czas się pożegnać - Anne podeszła do mnie z kartą wypisu.
- Tak, raczej tak - wziąłem od niej kartkę i przełożyłem torbę przez drugie ramię.
- Choć, Zayn. Już wszyscy na ciebie czekają w domu - Louis dotknął mojego ramienia i lekko je potarł.
- Idź już do samochodu. Dogonię cię - nawet nie spojrzałem na swojego przyjaciela, ponieważ nadal moje oczy były zwrócone w kierunku dziewczyny.
- To do zobaczenia - mocno ją przytuliłem, jednak czułem niedosyt. Odsunąłem się na chwile i spojrzałem, że jest lekko zdezorientowana.
- A to, za to .. - zanim skończyłem wbiłem się w jej usta.  Złapałem ją w biodrach i przyciągnąłem jak najbliżej mogłem - że się  w tobie zakochałem.
- Ja w tobie też.
















________________________________________

ELOOOO XD PPRZEPRASZAMZE TAK DLUGO NIC NIE DODAWALAM ALR MACIR U GORY WWYTLUMACZENIRXD . WWIEMZR PISZR POD NOTKA KOSZMARNIE ALE MOJ SLOWNIK JEST DO BANI WIEC DO NIEGO SKLADAJCIE SKARGI I ZAZALENIA ! TAK WIEC DZIEK
E jeszcze raz xd i do nastepnego :*

3 komentarze: