piątek, 16 maja 2014

Zayn cz. 4

Nigdy nie czułam takiego szczęścia. Pocałunek Zayna wzniósł mnie do nieba. Teraz liczył się jedynie on.
-Jednak przyszłaś - wyszeptał w moje usta, po czym znowu zaczął całować. Otworzyłam oczy i spojrzałam się ponad głowę chłopaka. Ponad pięćset par oczu wlepiało w nas wzrok. Przestałam oddawać pocałunki. Zrobiło mi się głupio. Poliki zaczęły mnie piec, a ja cała gotowałam się od środka. Wzięłam ramiona bruneta w swoje ręce i odtrąciłam go od swojego ciała. Odsunął się ode mnie w momencie, kiedy jego trener podbiegał do nas. Miał całą czerwoną twarz, zapewne tak jak ja. Pięści, które trzymał zaciśnięte, znalazły się na koszulce Zayna.
-Popsułeś cały mecz - powiedział z zaciśniętymi zębami. - Nie obchodzi mnie, że cieszysz się, że jakaś kolejna lalunia przychodzi na twój mecz, ale daruj sobie takie przywitania. Wracaj do gry - klepnął go w ramię i wepchnął na boisko. Chłopak spojrzał na mnie tęsknym wzrokiem i potruchtał na miejsce, w którym stał sędzia. Głęboko westchnęłam. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że przez cały ten czas, wstrzymywałam oddech. Złapałam się za klatkę piersiową i zaśmiałam  z całej zaistniałej sytuacji. Nie wiem jak się zachować. Spojrzałam w stronę Zayna, który w tym momencie zdobywał kolejne punkty dla drużyny. Zerknęłam do góry i zauważyłam kilkanaście par oczu, które nadal wpatrywały się we mnie, jakbym miała coś we włosach. Przejechałam po nich ręką i odwróciłam się, powoli idąc przez korytarz.


-Nie widziałem cię przez prawie całą drugą połowę meczu - brunet usiadł koło mnie na ławce na boisku szkolnym.
-Ta, wiem. Tak jakoś wyszło. Wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli i czułam się dość dziwnie - przetarłam rękę w miejscu, w którym Zayn otarł się swoim ramieniem.
-Zimno ci? - spytał się i ściągnął bluzę z logiem swojej drużyny.
-Nie, nie jest - zaśmiałam się, jednak założyłam ją na swoje ramiona. Chwilę później przyciągnął mnie swoją ręką i oparł brodę o moje czoło.



-Dlaczego płakałaś na hali? - moje serce zaczęło szybciej bić na jego pytanie. Spojrzałam w stronę wychodzących ludzi z obiektu szkolnego i  z powrotem na niego.
-A to nic takiego - wykonałam swój nerwowy tik nosem i lekko się do niego uśmiechnęłam.
-No dobra. Jeżeli będziesz chciała o tym pogadać, to wiesz, do kogo możesz przyjść - uśmiechnął się do mnie i znowu do siebie przyciągnął. Dłuższą chwilę siedzieliśmy w ciszy. Wcale mi ona nie przeszkadzała. Nie potrzebowałam rozmowy. Wystarczyło jedynie to, że tam z nim siedziałam. Podczas mojego wyjazdu przemyślałam parę spraw i doszłam do wniosku, że bezpodstawna nienawiść do niego jest tak naprawdę miłością, którą ukrywałam przez wszystkie te lata. Byłam po prostu zbyt uparta by to przyznać.
-Okej, czas już na nas. Zawiozę cię do domu - poklepał mnie po plecach, a ja szeroko otworzyłam oczy. Właśnie przypomniała mi się bardzo ważna rzecz.
-Nie możesz - wypaliłam. Wstał z ławki i zmarszczył brwi na moje słowa. Gdy już otwierał usta, wyprzedziłam go. - To znaczy, poradzę sobie. Nie martw się o mnie.
-To żaden problem, chodź - złapał mnie za rękę i poprowadził w stronę samochodu.
 Nie wyrywałam się, bo to znaczyłoby, że coś przed nim ukrywam. Co jest oczywiście całkowitą prawdą, ale nie chciałam tego po sobie dać poznać. Z drugiej strony i tak dowie się o tym prędzej czy później. Najbardziej martwi mnie fakt, że i z jednej i z drugiej strony to mu się nie spodoba.



-Jesteśmy na miejscu - oznajmił, gdy stanął pod moim domem. Wysiadł z auta i obszedł go, by otworzyć z mojej strony. Dżentelmen. Przez te wszystkie małe rzeczy, coraz bardziej robiłam się smutna. Dlaczego to wszystko musi być takie przytłaczające?
-Dziękuję. A, proszę. Twoja kurtka - spróbowałam zdjąć ją ze swoich ramion, jednak on przytrzymał moje ręce w jednym miejscu.
-Myślę, że możesz ją wziąć - uśmiechnął się do mnie. Znowu ta niezręczna sytuacja. Wyrwałam się z jego uścisku i zdjęłam kurtkę. Podałam mu ją, a on po raz kolejny tego wieczoru zdziwił się, jednak tym razem nie odezwał się. Lepiej dla mnie.
-Dzięki - głośno przełknął ślinę. Pewnie nie wiedział, jak ma się teraz zachować. Ma szczęście. Nie jest jedyny.
-Słuchaj, Zayn.. - zaczęłam gestykulować już rękoma, kiedy drzwi od mojego domu otworzyły się na oścież, a ze środka wyszła moja mama z dwiema walizkami. Świetnie. Zaraz wszystko się wyjaśni samo.
-Chcesz mi coś powiedzieć ? - odezwał się do mnie, wlepiając we mnie swoje czekoladowe oczy. Niech go szlag trafi. Nie potrafię nic powiedzieć przez ten wzrok.
-Ariana, chodź do domu i pomóż nam się pakować, sama tego nie będę pakować - otworzyłam szerzej oczy i wskazałam ruchem głowy, że ma w tej chwili wejść do domu, albo zabiję ją wzrokiem. - A, no tak. Jutro przyjeżdża samochód i zabiera resztę rzeczy - uśmiecha się do mnie. Najwyraźniej nie zrozumiała moich sygnałów, by ulotniła się z tego miejsca, zanim stanie się miejscem zbrodni.
- Przeprowadzacie się? - Zayn odwrócił mnie do siebie i złapał za oba ramiona. Rozum przestał działać. Nie mogłam oddychać. Zaschło mi w gardle. Ledwo co stałam na nogach. Muszę przyznać, że nigdy nie lubiłam takich sytuacji.
-Właśnie dlatego przez cały poprzedni tydzień nie było mnie w szkole. Próbowaliśmy znaleźć jakiś ładny apartament. Jednak także myślałam o mnie i o tobie i uświadomiłam sobie, że nie potrafię stąd wyjechać, bo cię kocham - przez moment wyglądał, jakby w jego środku coś się złamało. -Dlatego też dzisiaj przez to płakałam w szkole- kontynuowałam.
-Dlaczego się w ogóle przeprowadzacie? - spojrzał na mnie, jakby coś nie pasowało mu w całej tej układance. Głośno przełknęłam ślinę i oczy zaczęły mi łzawić, opuściłam wzrok.
-Ponieważ, tak chciałam - poczułam, jak moje ramiona zostają ściśnięte przez jego dłonie, a potem poluźnił uścisk. Opuścił swoje ramiona i odszedł. Jedyne co mi po nim zostało to chłodny powiew wiatru, który owiewał moje rozgrzane ramiona w miejscach, gdzie przed chwilą ściskały je jego dłonie.


~~~

im więcej komentarzy tym szybciej pojawi się kolejna część :)









18 komentarzy:

  1. Świetna! Czekam na next'a

    OdpowiedzUsuń
  2. Smutne. Spodobała mi się końcówka, szczególnie ostatnie zdanie. Takie... smutne. Ale wszystko się rozwiąże, prawda? Nie zrobiłabyś tego Arianie i Zaynowi. :)
    Czekam na nn. ;* ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Dostałam palpitacji serca ale to chyba dobrze nie? Kocham kocham czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  4. O maj gidnes! O.o To jest zaaaaajebiste!
    Uwielbiam Zayna! A jeszcze Ariana! :0
    Z tą końcówką to pojechałaś oooostro! Xdxd
    Nie sądziłam, że mu powie! I jeszcze jej mama wyszła -.-
    Ojojojoj się porobiło! Super historia :))
    Czekam na kolejne losy naszych bohaterów ;)
    Weny! :-)

    Zapraszam do sb
    najlepszepolskieimaginyonedirection.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie!!! Oni muszą być razem,oni nie mogą tak po prosty się przeprowadzić !!! :(( ja się tak nie bawię :p

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie! Nie! Szybko szybko jezu nie boze. Czekam czekam czekam szybko szybko bo umre jakie to jest zajebiste

    OdpowiedzUsuń
  7. on muszą być razem, ona nie może się przeprowadzić! a tak w ogóle to świetny rozdział, do napisania <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi sie bardzo podoba :) czekam na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Swietnyy nie moge sie doczekac kolejnego <3

    OdpowiedzUsuń
  10. "drzwi od moich drzwi otworzyły się" HAHAHAHA XD

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny! Z każdą częścią coraz bardziej ciekawy!!! Czekam na nextt :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Cudowna część <33
    I co teraz będzie?? Nie Zayn nie odchodź ;dd
    Oni muszą być razem .
    Czekam na next ! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kobieto ta część była taka ahdbudjsokzuhky *__* Świetny pisz dalej bo nie mogę się doczekać :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Superr!!! Ze zniecierpliwieniem czekam na mastępną część. <3<3<3

    OdpowiedzUsuń
  15. Supcio!!!! <3

    OdpowiedzUsuń