sobota, 2 marca 2013

Lou :*

*sobota, 21 marca, godzina: 18: 48 dom [T.I]*
                                                 ~Oczami [T.I.]~

Jest piątkowy wieczór właśnie leżę z moim chłopakiem w moim domu i wspólnie oglądamy komedie romantyczną. Lekko podniosłam się na łokciach i pocałowałam go w szyję. On zniżył głowę i pocałował mnie w usta. Nagle do moich uszu dotarł drażniący odgłos.
-Wiesz, że cię kocham? - Charlie uśmiechnął się do mnie, a ja nie mogąc ulec jego uśmiechowi wstałam z kanapy i podeszłam do drzwi. Otworzyłam je, a przede mną stanął Louis, trzymający w ręku karton z pizzą.
-Hej, oto twoja pizza- uśmiechnął się do mnie, przez co ja odwzajemniłam uśmiech.
-Dzięki Lou, może byś wszedł? - zaproponowałam. Chciał już coś powiedzieć, ale przeszkodził mu to głos dochodzący zza moich pleców.
-Co tak długo tam stoisz kochanie? - koło mnie szybko znalazł się mój chłopak.
-A nic, rozmawiam właśnie z Louisem. Pamiętasz? Opowiadałam ci o nim - przełożyłam rękę przez jego ramię.
-A tak. To on pomaga ci w tym projekcie? - wystawił palec wskazujący, jakby miał mu pomóc w przypomnieniu sobie tamtej rozmowy.
-Tak właśnie - zaśmiałam się - to co? Dołączysz się do nas? - tym razem spojrzałam na chłopaka stojącego naprzeciwko mnie.
-Yyyyyy- zmieszał się - mam jeszcze dużo zamówień do rozwiezienia. Do poniedziałku - oddał mi pizzę z dłonie i bez żadnego wyjaśnienia poszedł. Nawet nie wziął pieniędzy.
-O super, pizza darmo. Chodź już, bo wystygnie- pociągnął mnie za rękę, a ja nadal kalkulowałam zdarzenie z przez kilkunastu sekund.

*wtorek, 24 marca, godzina: 16:04 - dom [T.I]*
                                                       ~Oczami Louis'a~

Niepewnie zapukałem w drzwi, bałem się. Bałem się jej reakcji na moją osobę. Wczorajszego dnia odpuściłem sobie szkołę i myślałem. Myślałem nad swoi życiem. Myślałem, że [T.I] nie ma chłopaka, a przynajmniej nie z takiej ligi. Zawsze o niej marzyłem. A projekt z nią miał nas tylko przybliżyć do siebie. Najwidoczniej pomyliłem się. Odwróciłem się w stronę bramki i zacząłem już schodzić ze schodów, gdy usłyszałem dźwięk otwieranych drzwi i jej anielski głos.
-O Louis, dlaczego idziesz? Chodź jestem w domu - zaśmiała się,odwróciłem się w jej stronę, a ona jedynie machała w moją stronę bym wszedł do środka. No tak padał deszcz.

Dziewczyna wzięła ode mnie mój płaszcz i położyła go na kaloryferze, by chociaż trochę wysechł.
-Dlaczego nie było cię wczoraj w szkole?
-Źle się czułem - skłamałem, a ona jedynie pokiwała głową.
Wszedłem w ciszy na górę po schodach i już po chwili znajdowałem się w jej pokoju. Zawsze tutaj robiliśmy projekt , więc i tym razem udałem się do niego. To było tak zwane przyzwyczajenie. Usiadłem na łóżku i pozwoliłem sobie wdychać zapach [T.I.] rozprzestrzeniony po jej pokoju. Po chwili dziewczyna stanęła w drzwiach z tacą, a na niej znajdowały się dwa kubki przepełnione herbatą. Wstałem i podszedłem do niej zabierając tacę z jej rąk. Postawiłem ją na stoliku nocnym i wziąłem oba kubki do rąk. Jeden podałem blondynce, a drugi pozwoliłem sobie przywłaszczyć. Ręką wyciągnąłem z plecaka notatki i laptopa z pendrive'em. [T.I.] przybliżyła się do mnie i zajrzała do swojej szafki, po czym wyłożyła jeszcze więcej zapisanego przez nas papieru. Odpaliłem komputer i już po chwili wszedłem w Worda.
-Powiesz coś w końcu? - odezwała się do mnie.
-Coś - niepewnie odpowiedziałem po czym spojrzałem się w jej oczy. Nie wiem dlaczego, ale kryły w sobie dużo smutku, znowu nie wiedziałem czy ja tak na nią działam, czy te złe uczucie bierze się z jej prywatnych spraw.
-Stało się coś? - wzięła moją rękę i zaczęła głaskać ją opuszkami swoich palców, przez ciało przeszedł dreszcz, a na skórze poczułem gęsią skórkę. To jej dotyk tak na mnie działał i to za każdym razem.
-Nic się nie stało - oparłem bez uczuciowo, wiedziałem, że  w ten sposób łamię jej serce, ale nie mogłem inaczej.
-Wiem, że coś się stało i nie okłamuj mnie - podniosła ton głosu, a ja przestraszony spojrzałem w jej iskierki w oczach, które zwiększały się i zwiększały.
-Nie okłamuję - znów to zrobiłem.
-Chodzi ci o Charlie'ego, tak? - krzyknęła i podniosła się raptownie.
-Jeżeli tak, to do czego zmierzasz?- nie wytrzymałem, wściekłem się na jej osobę. Nie wiem jak, nie wiem dlaczego, ale to zrobiłem. Uciekłem stamtąd by nie słyszeć całej prawdy. Nie chciałem by powiedziała "Zostaw mnie, mam chłopaka, kochamy się i nic to nie zmieni" chociaż z drugiej strony, ona nigdy nie reagowała tak szybko i tak ostro. Coś musiało się stać,a ja jeszcze bardziej ją pogrążałem.

*środa, 24 marca godzina: 14:36 przed budynkiem szkoły*
                                                         ~Oczami Louisa~


Ukryłem się za drzewem, by zobaczyć się z [T.I.] wyjaśnić jej całe to zamieszanie. Nie chciałem by przeze mnie cierpiała. Wychyliłem się lekko i ujrzałem dziewczynę, która zaprzątała mi myśli od samego rana. Spojrzałem na jej twarz, była jakaś taka zamyślona. Chciałem już wyjść z ukrycia, kiedy usłyszałem, że jakiś chłopak wykrzykuje jej imię.
-Hej,[T.I.] kochanie. Dlaczego nie przyszłaś w poniedziałek do mojego domu? -jej chłopak złapał ją za obie ręce, a ona zerwała uchwyt. Nie powiem, zdziwiłem się i jeszcze bardziej zaciekawiłem się tą rozmową.
-Dlaczego nie przyszłam? - zakpiła -przyszłam i to o wiele szybciej niż myślałeś.
-Co ale jak to? - zdziwił się i trochę się od niej oddalił.
-Tak to. Widziałam wszystko - zaczęła szlochać i pociągać nosem. Chciałem teraz do niej podbiec i przytulić, ale jakby to wyglądało. Przecież nie powiem jej, że ją podglądałem, to by było żałosne. Niestety, ale czekałem dalej aż cała akcja się rozwiąże.
-O nie! To nie tak jak myślisz, ja wcale... - nie dane mu było dokończyć, bo ona na niego naskoczyła.
-To właśnie był tak jak myślę. Widziałam na własne oczy. A ja ci ufałam - ostatnie zdanie powiedziała bardziej do siebie niż do niego -to koniec rozumiesz?
-Ta jasne i tak mam mnóstwo lalek, które proszą się same. Nie potrzebuję ciebie - dziewczyna podeszła do niego i przyłożyła mu w twarz. Oddaliła się, a ja pobiegłem w jej stronę.
-[T.I.] - wołałem, a kiedy znalazłem się koło niej i złapałem za jej ramię,ona odwróciła się i zrobiła mi to samo co jej byłemu już chłopakowi. Złapałem się za bolące miejsce i zasyczałem z bólu przez zaciśnięte zęby.
-O przepraszam nie wiedziałam, że to ty - wybudziła się z transu i złapała mnie za policzek, na którym był pewnie widoczny odcisk jej pięknej dłoni.
-Nie ma za co przepraszać. Prędzej czy później dostałbym od ciebie za wczorajszą akcję. To ja powinienem cię przeprosić - wytłumaczyłem jej, a ona patrzyła na mnie jak zaklęta.
-Nie gniewam się za wczoraj. Po prostu byłam przewrażliwiona.
-Rozumiem dlaczego -pokazałem ręką w tył, a [T.I.] zaśmiała się na mój gest - nie był ciebie wart, zasługujesz na kogoś o wiele lepszego. Takiego jak ja - powiedziałem to tak szybko, że nawet tego nie kontrolowałem, a zwłaszcza tego ostatniego zdania.
-Takiego jak ty ? - podeszła bliżej.
-No yyyyy.... no dobra - zaciągnąłem powietrze w płuca i zacząłem swoją przemowę - od pierwszej klasy podstawówki bujam się w tobie i nie mogę przestać. Jesteś wyjątkowa, co na pewno wszyscy ci powtarzają. Jesteś taka słodka, kiedy się uśmiechasz, kiedy płaczesz. Jesteś po prostu moim ideałem. I kiedy zobaczyłem cię w tamtą sobotę, myślałem, żeby ci to wszystko powiedzieć. Ale wtedy zjawił się on i zniweczył wszystkie moje plany. Wiem, że jestem strasznym głupkiem mówiąc ci te wszystkie rzeczy..... - nie dokończyłem, bo dziewczyna złożyła szybki pocałunek na moich ustach.
-Nie jesteś głupkiem, jesteś uroczy - uśmiechnęła się i tym razem zdobyła się na dłuższy pocałunek, który oddałem.
-Kocham cię - wyszeptałem w jej usta.
-Mam nadzieję - oboje zaśmialiśmy się.
_____________________________________________________________
No i jeeeeest ! xd co tam u was ? U mnie strasznie nudno. 
Jak was podoba się imagin ? Zaczęłam od Louisa, bo jakoś pasował mi do tej fabuły ( na dokładnie to jego pierwszego skojarzyłam z dostawcą pizzy xd ) 

To do następnego :*

2 komentarze:

  1. jesli się nie obrazisz moge ten blog pokazać na mojej stronce na fb?? jest serio świetny jeden z najlepszych!

    OdpowiedzUsuń